Celebryci
Celebryci
Spotykamy się w Żabnicy, choć tam ponoć łażą łosie
Znajdujemy wrak audicy, ale mamy wszystko w nosie
Jakieś lustro znajdujemy, więc robimy wspólną fotę
Choć Wiktora nie ma teraz, może to obejrzy potem...
Jest Sebastian, wciąż się cieszy, Adrian tez pojechał z nami
Choć pogoda dziś nie grzeszy, wszyscy idą z bananami
Ładnie wschodzi coś za górą, lecz my nic nie zobaczymy
Bo idziemy z dupy strony, nie chcesz widzieć naszej miny...
Chociaż chwila, coś tam jednak się zabarwia gdzieś daleko
Tylko zamiast gór dalekich widać w sumie samo mleko
Lecz Sebastian nas pociesza, on wciąż wierzy w lepsze czasy
Lecz póki co foci płotek i zamglone wokół lasy
Za Boraczą spotykamy kumpla cepra dzisiaj z rana
Czy Sławomir już zapomniał, że gdzieś kumpla ma - bałwana?
W sumie klimat całkiem niezły, ciepło nawet i nie wieje
Może nie ma widoczności, ale i tak ryj się śmieje.
Jednak Seba już się waha, bo tu chmury nadciągają
Ci, co jeżdzą w jakies góry, w ogóle przejebane mają
Jedziesz autem trzy godziny, nie śpisz w nocy z bólu ucha
żeby zrobić zdjęcie szopy, a nad głową zawierucha....
Możesz iść i wciąż się modlić, żeby słońce wyszło z chmury
Ale w końcu idziesz w mleku, i w dodatku wciąż do góry.
Niby pięknie niczym w Narni, ośnieżone, białe drzewa
ale tak po dwóch godzinach się normalnie odechciewa...
Nawet Adrian, zawsze śmieszek, się wyraźnie tutaj waha
Miało słońce być, widoki, a tu tylko mokra pacha
Jeśli może gdzieś pod drzewem swoje krzykniesz tu pragnienie
To te słońce się zlituje i przykróci twe cierpienie
Możesz także focić drzewa, byle polar był czerwony
Bo taki modny kolor, nawet Seba jest zdziwiony
Lecz modlitwa nie pomaga, nadal tylko drzewa w śniegu
I tak zimno, że nie staję tylko cykam w pełnym biegu
W końcu poddał się i klęka, niech już kończy się ta męka
Nie chcę robić zdjęcia drzewom, bo mi już opuchła ręka
Redykalna. Gdzie ta Fatra? Gdzie te wasze sa prognozy?
Miało słońce być, widoki, a jest mleko, śnieg i mrozy.
Chciałem ogrzać się herbatą, ale mi zamarzły zęby
Stoję cicho, nic nie mówię, pary już nie puszczę z gęby!
Pies turystów biegnie z tyłu, nie ma butów i jest bosy
Dopadł właśnie Sebastiana, chyba poczuł kabanosy
Seba dać mu nie zamierza, więc pies Kapsel zęby szczerzy
Seba nader jest spokojny, tylko wzrokiem kundla mierzy
Iza dzwoni, gdzie te łosie, Adrian śmieje się w słuchawkę
A z pogody zajebistej każdy chyba ma głupawkę.
Seba pisze do Renaty: Pies mi prawie odgryzł nogę
Jesli dziś nie wróce szybko to nie wrócę, bo nie mogę.
I tak myślą: Gdybym tylko miał Pentaksa dziś na szyi
To bym zrobił Fatrę, tatry, nawet Alpy, moi mili...
Lecz ten Nikon to jest kicha, można tylko się przyczaić
czekać, aż kolega pójdzie, może zechce się wywalić.
Gdybym chociaż miał canona, zrobię zdjęcia kolorowe
psa se kupie i napstrykam, jak wskakuje mi na głowę...
Ale tylko mam Nikona, i z ta myslą wciąż się biję
Jak mam cieszyć się foceniem, kiedy focę krzywe kije?
Możesz walić się po głowie, gdy na szyi Nikon wisi
A jak na złość nie ma łosi, ani wilków, ani misi...
Możesz w akcie desperacji paść na śniegu po kolana
Ale nawet badyl w śniegu to już sprawa jest przegrana.
I znów liczysz, ze Twój koleś gdzies na szlaku się wyjebie
I uważasz, zeby inni nie zrobili zdjęcie "Ciebie"
Możesz się ratować stałką, robić boheh na Lipowskiej
Lecz wiedz drogi Przyjacielu, dla pentaksa to jest proste
Gdy już znasz w szeregu miejsce, możesz tylko wypić kawę
Bo juz dałeś sobię sprawę, że przegrałeś ważną sprawę.
Lecz gdy nagle się przejaśnia a Twe modły wysłuchane
Napierdzielasz jak szalony, nawet szybciej, niż nad ranem.
Więc idziemy na Rysiankę, na szczyt hali, ten nieznany
Żeby nikt nam nie zarzucił, że Rysianki to nie znamy!
Stoi z tyłu, grzecznie czeka, aż ten drugi się obali
Sebek nie chciał się przewrócić, cos tam słabo się zgadali
Potem kłóca się po drodze, który miał się tam wywalić
Nie wiem, co tam ustalili, ale na mnie chcieli zwalić!
jakiś narciarz się pojawił, ale też się nie przewraca
Seba juz jest obrażony, on to dupcy, on już wraca!
Ale zaraz wyszło słońce i widziałem niezłe cuda
były jakieś białe krzaki i w oddali jakaś buda
Z drugiej strony to już ogóle pojawiły się widoki
Białe drzewa oświetliło, napływały też obłoki
Kiedy światło Ci zaświeci to najgorsze nawet drzewa
powodują, ze fotograf skacze, ryczy oraz śpiewa
Gdy Ci przygarb nie wystarcza, możesz ręką mierzyć swiatło
choć od razu Was uprzedzam, że to wcale nie jest łatwo!
Adrian kłopot miał ogromny, bo nadeszła czarna suka
Stoi nad nim, sapie wściekle, kabanosów jakichś szuka.
Kiedy chcesz być Celebrytą, musisz zawsze być gotowy
Się uśmiechać, nie marudzić, pod oczami chować wory.
Ja tam wolę drzewo sfocić, nawet jeśli jest za płotem
Nie ma fanek i problemów, gdy na szyi wiszą potem
To Romanka, duża góra, tam iść mamy, lecz nic z tego
Późna pora więc schodzimy na słowianke mój kolego
jakaś góra tam wystaje, babia to czy fudżi jama?
Proszę państwa, to jest babia, bez wątpienia, ani grama...
W droga stronę nie jest gorzej, całkiem fajne tam widoki
i normalnie z podniecenia aż dźwigają się... puloki
Tylko potem mamy kłopot, ktoś zakupił dwa skutery
i okropnie hałasują, gdzie podziały się maniery?
na łańcuchu Adrian skacze, prawie upadł gdzieś w przepaście
Ja zrobiłem tam trzy zdjecia, ale Seba - kilkanaście!
Coraz ciemniej, coraz później, czas nas goni, bez litości
a na szlaku nie ma lasek, ani nawet żadnych gości....
Mnie pocisło, więc pod drzewem sobie cisnę górską kupę
za to Seba pokazuje w obiektywy swoją dupę
Adrian nie chciał nic pokazać, wiec oddala się znienacka
I ma szczęście, że nie wdepnął w tego, co zrobiłem, placka.
I już zachód prawie mamy, ale najpierw złote czasy
A widoki jak w edenie, płoną góry, płoną lasy
I jak łeb obrócisz dobrze to zobaczysz to, gdzie byłeś
Głupio będzie, jak nie sfocisz, przecież tego nie sfociłeś.
Ta Romanka też się pali, tu nie trzeba miec pentaksa
telefonem stacjonarnym wykadrujesz to na maksa!
Idzie jebnąć, trochę ślisko, lecz mnie wali, czy upadnę
Dla mnie liczy się jedynie, żeby zdjęcie było ładne.
O cholera, jak ta góra dzisiaj bardzo się podoba....
Może wcześniej nie wiedziałem, ale góry to choroba.
I kto mysli, że jest winny? czyja to jest tutaj wina?
że spotkałem na swej drodze z Bełchatowa tam kuzyna?
Ja już mam naprawdę dosyć, już nie umiem znaleźć weny
Bo tak pięknie tam dziś było że tu nie ma żadnej ściemy!
Nawet jakieś szwabskie szroty pozowały z tamtą górą
chociaz wolałbym tak szczerze zdjecie góry z moją furą.
W końcu jakoś się udało, zamiast złomu same krzaki
Już naprawdę zaraz koniec, rymowanej tej padaki
Zachód słońca tez sie zdarzył, w sumie codzień występuje
lecz nie codzień człowiek stoi, widzi i fotografuje
Wszyscy cali, wszyscy zdrowi, nic nikomu się nie stało
Taka była to wycieczka, chociaż wszystkim chyba mało!
Znajdujemy wrak audicy, ale mamy wszystko w nosie
Jakieś lustro znajdujemy, więc robimy wspólną fotę
Choć Wiktora nie ma teraz, może to obejrzy potem...
Jest Sebastian, wciąż się cieszy, Adrian tez pojechał z nami
Choć pogoda dziś nie grzeszy, wszyscy idą z bananami
Ładnie wschodzi coś za górą, lecz my nic nie zobaczymy
Bo idziemy z dupy strony, nie chcesz widzieć naszej miny...
Chociaż chwila, coś tam jednak się zabarwia gdzieś daleko
Tylko zamiast gór dalekich widać w sumie samo mleko
Lecz Sebastian nas pociesza, on wciąż wierzy w lepsze czasy
Lecz póki co foci płotek i zamglone wokół lasy
Za Boraczą spotykamy kumpla cepra dzisiaj z rana
Czy Sławomir już zapomniał, że gdzieś kumpla ma - bałwana?
W sumie klimat całkiem niezły, ciepło nawet i nie wieje
Może nie ma widoczności, ale i tak ryj się śmieje.
Jednak Seba już się waha, bo tu chmury nadciągają
Ci, co jeżdzą w jakies góry, w ogóle przejebane mają
Jedziesz autem trzy godziny, nie śpisz w nocy z bólu ucha
żeby zrobić zdjęcie szopy, a nad głową zawierucha....
Możesz iść i wciąż się modlić, żeby słońce wyszło z chmury
Ale w końcu idziesz w mleku, i w dodatku wciąż do góry.
Niby pięknie niczym w Narni, ośnieżone, białe drzewa
ale tak po dwóch godzinach się normalnie odechciewa...
Nawet Adrian, zawsze śmieszek, się wyraźnie tutaj waha
Miało słońce być, widoki, a tu tylko mokra pacha
Jeśli może gdzieś pod drzewem swoje krzykniesz tu pragnienie
To te słońce się zlituje i przykróci twe cierpienie
Możesz także focić drzewa, byle polar był czerwony
Bo taki modny kolor, nawet Seba jest zdziwiony
Lecz modlitwa nie pomaga, nadal tylko drzewa w śniegu
I tak zimno, że nie staję tylko cykam w pełnym biegu
W końcu poddał się i klęka, niech już kończy się ta męka
Nie chcę robić zdjęcia drzewom, bo mi już opuchła ręka
Redykalna. Gdzie ta Fatra? Gdzie te wasze sa prognozy?
Miało słońce być, widoki, a jest mleko, śnieg i mrozy.
Chciałem ogrzać się herbatą, ale mi zamarzły zęby
Stoję cicho, nic nie mówię, pary już nie puszczę z gęby!
Pies turystów biegnie z tyłu, nie ma butów i jest bosy
Dopadł właśnie Sebastiana, chyba poczuł kabanosy
Seba dać mu nie zamierza, więc pies Kapsel zęby szczerzy
Seba nader jest spokojny, tylko wzrokiem kundla mierzy
Iza dzwoni, gdzie te łosie, Adrian śmieje się w słuchawkę
A z pogody zajebistej każdy chyba ma głupawkę.
Seba pisze do Renaty: Pies mi prawie odgryzł nogę
Jesli dziś nie wróce szybko to nie wrócę, bo nie mogę.
I tak myślą: Gdybym tylko miał Pentaksa dziś na szyi
To bym zrobił Fatrę, tatry, nawet Alpy, moi mili...
Lecz ten Nikon to jest kicha, można tylko się przyczaić
czekać, aż kolega pójdzie, może zechce się wywalić.
Gdybym chociaż miał canona, zrobię zdjęcia kolorowe
psa se kupie i napstrykam, jak wskakuje mi na głowę...
Ale tylko mam Nikona, i z ta myslą wciąż się biję
Jak mam cieszyć się foceniem, kiedy focę krzywe kije?
Możesz walić się po głowie, gdy na szyi Nikon wisi
A jak na złość nie ma łosi, ani wilków, ani misi...
Możesz w akcie desperacji paść na śniegu po kolana
Ale nawet badyl w śniegu to już sprawa jest przegrana.
I znów liczysz, ze Twój koleś gdzies na szlaku się wyjebie
I uważasz, zeby inni nie zrobili zdjęcie "Ciebie"
Możesz się ratować stałką, robić boheh na Lipowskiej
Lecz wiedz drogi Przyjacielu, dla pentaksa to jest proste
Gdy już znasz w szeregu miejsce, możesz tylko wypić kawę
Bo juz dałeś sobię sprawę, że przegrałeś ważną sprawę.
Lecz gdy nagle się przejaśnia a Twe modły wysłuchane
Napierdzielasz jak szalony, nawet szybciej, niż nad ranem.
Więc idziemy na Rysiankę, na szczyt hali, ten nieznany
Żeby nikt nam nie zarzucił, że Rysianki to nie znamy!
Stoi z tyłu, grzecznie czeka, aż ten drugi się obali
Sebek nie chciał się przewrócić, cos tam słabo się zgadali
Potem kłóca się po drodze, który miał się tam wywalić
Nie wiem, co tam ustalili, ale na mnie chcieli zwalić!
jakiś narciarz się pojawił, ale też się nie przewraca
Seba juz jest obrażony, on to dupcy, on już wraca!
Ale zaraz wyszło słońce i widziałem niezłe cuda
były jakieś białe krzaki i w oddali jakaś buda
Z drugiej strony to już ogóle pojawiły się widoki
Białe drzewa oświetliło, napływały też obłoki
Kiedy światło Ci zaświeci to najgorsze nawet drzewa
powodują, ze fotograf skacze, ryczy oraz śpiewa
Gdy Ci przygarb nie wystarcza, możesz ręką mierzyć swiatło
choć od razu Was uprzedzam, że to wcale nie jest łatwo!
Adrian kłopot miał ogromny, bo nadeszła czarna suka
Stoi nad nim, sapie wściekle, kabanosów jakichś szuka.
Kiedy chcesz być Celebrytą, musisz zawsze być gotowy
Się uśmiechać, nie marudzić, pod oczami chować wory.
Ja tam wolę drzewo sfocić, nawet jeśli jest za płotem
Nie ma fanek i problemów, gdy na szyi wiszą potem
To Romanka, duża góra, tam iść mamy, lecz nic z tego
Późna pora więc schodzimy na słowianke mój kolego
jakaś góra tam wystaje, babia to czy fudżi jama?
Proszę państwa, to jest babia, bez wątpienia, ani grama...
W droga stronę nie jest gorzej, całkiem fajne tam widoki
i normalnie z podniecenia aż dźwigają się... puloki
Tylko potem mamy kłopot, ktoś zakupił dwa skutery
i okropnie hałasują, gdzie podziały się maniery?
na łańcuchu Adrian skacze, prawie upadł gdzieś w przepaście
Ja zrobiłem tam trzy zdjecia, ale Seba - kilkanaście!
Coraz ciemniej, coraz później, czas nas goni, bez litości
a na szlaku nie ma lasek, ani nawet żadnych gości....
Mnie pocisło, więc pod drzewem sobie cisnę górską kupę
za to Seba pokazuje w obiektywy swoją dupę
Adrian nie chciał nic pokazać, wiec oddala się znienacka
I ma szczęście, że nie wdepnął w tego, co zrobiłem, placka.
I już zachód prawie mamy, ale najpierw złote czasy
A widoki jak w edenie, płoną góry, płoną lasy
I jak łeb obrócisz dobrze to zobaczysz to, gdzie byłeś
Głupio będzie, jak nie sfocisz, przecież tego nie sfociłeś.
Ta Romanka też się pali, tu nie trzeba miec pentaksa
telefonem stacjonarnym wykadrujesz to na maksa!
Idzie jebnąć, trochę ślisko, lecz mnie wali, czy upadnę
Dla mnie liczy się jedynie, żeby zdjęcie było ładne.
O cholera, jak ta góra dzisiaj bardzo się podoba....
Może wcześniej nie wiedziałem, ale góry to choroba.
I kto mysli, że jest winny? czyja to jest tutaj wina?
że spotkałem na swej drodze z Bełchatowa tam kuzyna?
Ja już mam naprawdę dosyć, już nie umiem znaleźć weny
Bo tak pięknie tam dziś było że tu nie ma żadnej ściemy!
Nawet jakieś szwabskie szroty pozowały z tamtą górą
chociaz wolałbym tak szczerze zdjecie góry z moją furą.
W końcu jakoś się udało, zamiast złomu same krzaki
Już naprawdę zaraz koniec, rymowanej tej padaki
Zachód słońca tez sie zdarzył, w sumie codzień występuje
lecz nie codzień człowiek stoi, widzi i fotografuje
Wszyscy cali, wszyscy zdrowi, nic nikomu się nie stało
Taka była to wycieczka, chociaż wszystkim chyba mało!
Ostatnio zmieniony 2021-01-08, 22:08 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
- kristoff73
- Posty: 606
- Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
- Lokalizacja: ST SD KGR TK SB
Był ponury i słoneczny
Był wesoły i bezpieczny
Coś się działo tego ranka
Gdy zebrała się śmietanka
Nasza trójka nie w kij dmuchaj
Prze do przodu niczym buhaj
Jeden patrzy na drugiego, co ten trzeci robi
Idzie noga koło nogi
Oko koło oka
Spust migawki nie przestaje
Lecim po widokach
Dzień nam minął z gębą w aparacie
Ledwo się udało nie obesrać gaci
Był wesoły i bezpieczny
Coś się działo tego ranka
Gdy zebrała się śmietanka
Nasza trójka nie w kij dmuchaj
Prze do przodu niczym buhaj
Jeden patrzy na drugiego, co ten trzeci robi
Idzie noga koło nogi
Oko koło oka
Spust migawki nie przestaje
Lecim po widokach
Dzień nam minął z gębą w aparacie
Ledwo się udało nie obesrać gaci
- sprocket73
- Posty: 5911
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Człowiek nie czuje... jak mu się rymuje
SUPER chłopaki. Sokół rymy tworzy lekko i przyjemnie. U Adriana czuć, że na siłę
Jest zima, wyszło słońce pod koniec. Zazdroszczę Wam.
Ja dzisiaj pracowałem od rana do 20:30... czasem trzeba.
SUPER chłopaki. Sokół rymy tworzy lekko i przyjemnie. U Adriana czuć, że na siłę
Jest zima, wyszło słońce pod koniec. Zazdroszczę Wam.
Ja dzisiaj pracowałem od rana do 20:30... czasem trzeba.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Witek, obiecuję że to był ostatni raz
"To My, to My, to właśnie My
stoimy tu, jak świnki trzy ..."
Pies był momentami agresywny
Wchodzimy w to!
No chodź już ...
Koników nie było, bo jak wiadomo zapadają w zimowy sen, więc wynająłem terenówkę
Taką zimę lubimy
Slalomem, slalomem
Jakie to jest piękne !
Tomek, co Ci tak ryjem krzywi, nie smakuje Ci ?
Standardy też lubimy .
wandalizm !!!!
Gdzieś w oddali ...
Humory dopisywały
Jak już mówiłem na początku
Zbocze Romanki
Trudności tego dnia były nie w kij dmuchaj
Tak się cieszę na wasz widok !
Tomek z kolegą ...
"To My, to My, to właśnie My
stoimy tu, jak świnki trzy ..."
Pies był momentami agresywny
Wchodzimy w to!
No chodź już ...
Koników nie było, bo jak wiadomo zapadają w zimowy sen, więc wynająłem terenówkę
Taką zimę lubimy
Slalomem, slalomem
Jakie to jest piękne !
Tomek, co Ci tak ryjem krzywi, nie smakuje Ci ?
Standardy też lubimy .
wandalizm !!!!
Gdzieś w oddali ...
Humory dopisywały
Jak już mówiłem na początku
Zbocze Romanki
Trudności tego dnia były nie w kij dmuchaj
Tak się cieszę na wasz widok !
Tomek z kolegą ...
Ostatnio zmieniony 2021-01-09, 09:34 przez Adrian, łącznie zmieniany 5 razy.
Sebastian to jednak jest dla mnie guru fotograficzny.
Pies na niego się rzuca z zębami, a On asekuruje rękami aparat. 99% facetów w takim przypadku pilnowałoby swoich jajek...
Co za poświęcenie.
Ale i tak najlepsze to było przy Rysiance.
Idę z Adrianem lekko z przodu, mijamy schronisko, nagle smród poczuliśmy z kanalizacji. Mija kilka sekund a Adrian z wyrzutami do mnie; "Mogłeś mnie ostrzec..."
Nie no, bombon wyprawa, co prawda spałem 10 godzin po niej, ale zajebiście było, tym bardziej, że pogoda wg Adriana się sprawdziła.
"Idzie pogorszenie pogody bo im szambo wybija".
sokół pisze:Obrazek
Sebastian to jednak jest dla mnie guru fotograficzny.
Pies na niego się rzuca z zębami, a On asekuruje rękami aparat. 99% facetów w takim przypadku pilnowałoby swoich jajek...
Co za poświęcenie.
Ale i tak najlepsze to było przy Rysiance.
Idę z Adrianem lekko z przodu, mijamy schronisko, nagle smród poczuliśmy z kanalizacji. Mija kilka sekund a Adrian z wyrzutami do mnie; "Mogłeś mnie ostrzec..."
Nie no, bombon wyprawa, co prawda spałem 10 godzin po niej, ale zajebiście było, tym bardziej, że pogoda wg Adriana się sprawdziła.
"Idzie pogorszenie pogody bo im szambo wybija".
Takie zimowe wyjścia to chyba wszyscy lubimy!
Co na pewno potwierdzi Wiola, która machała z naprzeciwka bezskutecznie
Pogoda była prawie zgodna z prognozami.
Adrian pisze:Takie zimowe wyjścia to chyba wszyscy lubimy!
Czy śnieg Wam chrumkał pod nogami ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Adrian pisze:Był ponury i słoneczny
Był wesoły i bezpieczny
Coś się działo tego ranka
Gdy zebrała się śmietanka
Nasza trójka nie w kij dmuchaj
Prze do przodu niczym buhaj
Jeden patrzy na drugiego, co ten trzeci robi
Idzie noga koło nogi
Oko koło oka
Spust migawki nie przestaje
Lecim po widokach
Dzień nam minął z gębą w aparacie
Ledwo się udało nie obesrać gaci
Osz kurde... Co wy tam bierzecie na tych wypadach??? Bo widze ze sypanie poezją stalo sie zarazliwe!
Ale widze, ze ostatnio w gorach jest coraz wiekszy problem z niewychowanymi psami...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 68 gości