Zadzwonił …
Poraz kolejny zadzwonił, tym razem nie poszło tak łatwo i przyjemnie jak przy Rohaczach, pobudka była jakaś bardziej okrutna, czyżby godzina snu mniej zrobiła taką różnicę ?
2.5 godziny jazdy zamieniło się w 3.5, najbardziej męczy jazda przez Słowackie miasteczka gdzie wszyscy jadą jak by właśnie wyszli z geriatrii


Chwilę przed 6.00 pierwszy raz wjeżdżamy na parking w Szczyrbskim Plesie, spory parking jeszcze w większości pusty, pewnie niebawem zapełni się po brzegi, ale nas już tam dawno nie będzie

Odnajdujemy szlakowskaz i ruszamy za żółtą kreską w stronę Bystrej Ławki.
Osób na szlaku niewiele, może kilkanaście








Przed wyjazdem żona moja osobista sprawdzając przebieg trasy , wpadła na jej opis przez jakiegoś pana X, który pisze o pionowych ekspozycjach, łańcuchach i ogólnej trudności szlaku, jak by szedł na Everest

Dolina wznosi się kaskadowo niczym wielkie schody, a my mróweczki w tym wielkim świecie powoli po nich wchodzimy żeby na końcu obejrzeć to wszystko z góry

Przy każdym kolejnym schodku pojawiają się następne stawy, stawki i niewielkie kałuże w których mocno odbija się światło słoneczne, wyłaniające się ledwo znad wierzchołków Szatana, Baszt i Capich.
Słońce chwilami robiło niesamowity klimat podświetlając wodę i trawy falujące na wietrze, przyjemne momenty sprawiające po prostu radość

Kolejny schodek i w końcu jest konkretna kałuża, znaczy się Capi Staw w końcu się pokazał, więc jesteśmy już bardzo blisko dzisiejszego celu i w końcu będzie można usiąść na tej ławce i dać odpocząć zmęczonym nogą, ale puki co nie zatrzymujemy się i idziemy dalej.









Nieco wyżej postanawiamy zrobić przerwę na małe co nieco i podziwianie widoków Młynickiej Doliny, pokazał się również okrągły Staw w którym podobno ciągle jest lód :hm i z takimi widokami siedzieliśmy przez chwilę sam na sam, do czasu aż pojawili się kolejni turyści głodni widoków i nas spłoszyli

Coraz wyżej i wyżej, widoki coraz dalsze i ładniejsze, a Młynicka dolina zdaje się znikać, żeby zmienić się w widok na Dolinę Furkotną …
Właśnie tak, widok na Furkotną oznaczał że przeszliśmy przez ciasną Bystrą Ławkę. Wszystkim doradzającym nam wyjście właśnie w to miejsce serdecznie dziękuję ! Ładnie nas zrobiliście w chuja, gdzie jest Ławka, miała być ławka ! Wiecie jaką awanturę zrobiła mi żona z powodu tego że ławki nie ma










Druga strona przełęczy przywitała nas widokiem na Krywań, pięknie się prezentuję święta góra Słowaków z tej perspektywy, Iza ma trochę inne zdanie na temat tej góry, ale każdy ma swój punkt widzenia

Znowu ta pionowa ekspozycja i przerażające łańcuchy, które trzeba pokonać chcąc dostać się do cywilizacji, jakimś cudem nam się udało i już na spokojnie mogliśmy rozglądać się za miejscem na odpoczynek i spożywanie posiłku.
Krok za krokiem pokonywaliśmy kolejne kilometry doliny Furkotnej, aż do rozejścia szlaków w stronę Chaty pod Soliskiem, po 15 minutach siedzieliśmy już w środku popijając kawę i Kofolę

Z racji tego że jest tam wyciąg, to i ludzi sporo się tam kręci, ale w schronisku raczej pusto, na sali zaledwie kilka osób i to sami Polacy












Ruszamy Niebieskim w stronę Szczyrbkiego Plesa, Prosta ścieżka prowadząca na dół to krótki odcinek do przejścia, krótki i przyjemny, aż dziwne że ludzie płacą aż 13 euro za wyjazd kolejką, mało tego obfituje w piękne widoki i zajebiście kwieciste łąki, cieszyłem się jak dziecko w sklepie z cukierkami

Wizytę nad stawem sobie odpuściliśmy i odbiliśmy z niebieskiego szlaku w stronę dolnej stacji kolejki, tam gdzie zaczynaliśmy, tam kończymy.












Aaaa byłbym zapomniał, jak już wspomniałem u Witka w relacji, koniki były a dokładniej były po drugiej stronie ulicy, wioząc jakiś ceprów nie wiadomo gdzie

Wbrew oskarżeniom kolegi, my koniki lubimy ale tylko z daleka i najlepiej bez przypiętego wózka do grzbietu


Wycieczka zakończyła się pysznymi kręconymi lodami z budki przy deptaku, naprawdę pysznymi

I taka to była wycieczka.