Orawskie klimaty
- sprocket73
- Posty: 5883
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Orawskie klimaty
Działy Orawskie to małe płaskie górki, wchodzące w skład Beskidu Żywieckiego, zlokalizowane pomiędzy Babią Górą i Tatrami. Nigdy tam nie byłem i nawet nie chciałem być, bo teren z mapy wygląda nieciekawie. Do tej pory nie spotkałem się z relacją z tych rejonów, aż do ostatniej niedzieli, kiedy to wpadłem na parę bardzo zachęcających fotek magisa i pojawił się mojej głowie plan, że trzeba tam pojechać. Czasem taki plan dojrzewa latami i czeka grzecznie na realizację. Ten dla odmiany czekał zaledwie kilka dni
Podjechaliśmy na Przełęcz Bory Orawskie (709), ale nie tą pod Pilskiem, tylko przy drodze z Rabki do przejścia granicznego w Chyżnem i ruszyliśmy bez szlaku, a nawet bez jakiejkolwiek drogi w dół w kierunku miejscowości Podwilk. Nietypowe klimaty jak na Beskidy - puste rozległe przestrzenie.
Następnie zaczęliśmy podejście na pierwszą górę tego dnia - Kuligowa (756). Babia Góra zawsze wygląda majestatycznie. Oto widoki na jej południowe zbocza, a z lewej czai się Pilsko.
Zupełnie przypadkowo trafiliśmy na miejscową atrakcję - cmentarz żydowski. Prawie byśmy go nie zauważyli, na szczęście zwróciliśmy uwagę na tą tablicę.
Cmentarz jest całkowicie zarośnięty i zaniedbany. Ogrodzenie się rozpadło. Główna ścieżka wgłąb wygląda tak.
Przez to wszystko, miejsce ma niepowtarzalny klimat.
Zresztą ogólnie cała okolica ma swój klimat. Dość mocno rzucają się w oczy kapliczki, które przyjmują różne formy. Ta wygląda całkiem normalnie.
Ale zastanawiał nas napis pod krzyżem. Trudno go rozszyfrować, jakby zrobiła go osoba mająca trudności w pisaniu. Z drugiej strony kapliczka wygląda na współczesną. Dziwne.
Jeszcze dziwniejsza jest kapliczka na szczycie Kuligowej. Taki "brzydki" domek.
Furtka i drzwi do środka otwarte. Wystrój trochę kicz i tandeta, ale sporo trudu kosztowało zrobienie tego wszystkiego i utrzymanie w takim stanie.
I taka kartka. Można powiedzieć dowód żywej prostej wiary. W dzisiejszym świecie rzadkość.
Z Kuligowej zeszliśmy do miejscowości Orawka i rozpoczęliśmy podejście na kolejna górę - Kuligowa (753). Trochę się można pogubić w nazewnictwie.
Widok wstecz, obok Babiej pojawiło się pasmo Policy.
Doszliśmy do żółtego szlaku i zaczęły pojawiać się widoki na południe. Zaatakowały nas wystające zza drzew Tatry. Ich bliskość w pierwszym odczuciu była zaskakująca.
Idziemy w kierunku Danielek - wysokopołożonego małego przysiółka. Nagle pośrodku niczego taki kościółek. Niestety zamknięty.
Nie potrafimy oprzeć się widokom na Tatry. Siadamy, otwieramy piwko, robimy szczegółowa panoramkę. Przejrzystość tego dnia nie jest najlepsza, ale i tak jest cudnie.
Danielki to ciekawe miejsce. Tak wygląda centrum. Kapliczka i dzwonnica loretańska. Miejscowy piesek przywitał się z Tobim, miejscowa staruszka z nami. Zamieniliśmy dwa zdania, że wiosna, ciepły dzień, ale zima była śnieżna tego roku.
Kapliczka z zewnątrz wygląda na nową, ale podobno ma ponad 100 lat. Można wejść do środka.
Dzwonnica dla odmiany wygląda na starą, ale napis głosi, że została zbudowana w 1999r. Nigdy jeszcze nie byłem w dzwonnicy loretańskiej w środku. Do tej można wejść. Wewnątrz widać, że deski są dość nowe.
Danielki wyglądają na mocno podupadające. Wiele domów jest w ruinie, pozostałe dawno nie remontowane. Nowego nie zauważyliśmy ani jednego. Pewnie problemem jest brak dobrej drogi dojazdowej. Ale jest światełko w tunelu, ktoś składuje nowy gont, pewnie na remont, albo na nową chałupę.
Idziemy dalej żółtym szlakiem, w kierunku miejscowości Podszkle. Zrobiło się trochę nieprzyjemnie - błoto i miejscami śnieg.
Widoki na Tatry wynagradzają wszystko.
Schodzimy do Podszkla, gdzie planujemy porzucić żółty szlak, który dalej ma prowadzić do Bukowiny Osiedla wzdłuż asfaltowej drogi. Wymyśliłem, że my dojdziemy tam bez szlaku, górami przez Wielki Dział (934) i Bukowiński Wierch (934). Na zdjęciu na wprost widać drogę, którą mamy zamiar podejść na Wielki Dział, a Bukowiński Wierch jest za drzewami z prawej - widać było nadajnik na jego szczycie. Tam w terenie wyglądało to naprawdę prosto. Miałem jednak przeczucie, że będą "atrakcje".
Początek był miły. Natknęliśmy się na marne skupiska krokusów.
Zdobyliśmy ambonkę.
Tobi to jest już przeskurczysyn jeżeli chodzi o wychodzenie po drabinie. Szkoda tylko, że w schodzeniu nie jest równie dobry
Potem żarty się skończyły i musiałem wspiąć się na wyżyny umiejętności nawigacyjnych, żeby przemieścić się pomiędzy Wielkim Działem a Bukowińskim Wierchem. Niby wystarczyło trzymać się grzbietu, ale w tym wypadku nie było to proste. Las gęsty, mnóstwo dróg w różnych kierunkach, grzbiet mocno wypłaszczony, niejednoznaczny, poprzecinany obniżeniami.
Na zdjęciu domek leśnego pszczelarza.
Jednak to nie trudności nawigacyjne okazały się głównym problemem. Problemem był śnieg. Miejscami było go po pas. Można było zrobić 10 kroków i nie zapadać się w ogóle, a za kolejnym krokiem noga wpadała po sam tyłek, a pod śniegiem było po kolana wody.
Póżniej okazało się, że to nie śnieg jest największym problemem, ale wiatrołomy. Tu np, chcieliśmy iść na wprost - drogą. Ale droga zawalona była całkowicie.
Próbując omijać wiatrołomy, zaliczyliśmy stromy wąwóz ze strumykiem, a potem młodnik, w którym wpadało się ten wstrętny mokry śnieg po pas, charując goleniami po pniach przewróconych i zasypanych całkowicie drzewek. Oj, były chwile zwątpienia.
Pierwszą iskierką nadziei była ta droga przez młodnik.
A potem droga robiła się coraz szersza, śniegu coraz mniej, aż w końcu wyszliśmy na szczyt Bukowińskiego Wierchu, a tam takie widoki w nagrodę. Caluśkie Tatry widoczne na szerokość.
Był czas na odpoczynek, na jedzenie i na podziwianie. Wiadomo już było, że nie zdążymy wrócić do auta po jasnemu.
Pozostało nam już tylko proste dojście do niebieskiego szlaku idącego wzdłuż Pasma Podhalańskiego, a następnie żmudny marsz na Przełęcz Bory Orawskie.
Czerwone Wierchy oświetlone zachodzącym słońcem nad zabudowaniami Bukowiny Osiedla.
A po drugiej stronie Babia.
Przez cały dzień spotkaliśmy tylko czteroosobową rodzinę turystów. To zdecydowanie niesprawiedliwe, żeby te ciekawe tereny tak się marnowały. Największa atrakcja - widoki na Tatry, dużo lepsze niż gdziekolwiek indziej w Beskidach. Dużo otwartych przestrzeni, łagodne podejścia, orawskie klimaty. Polecam
Podjechaliśmy na Przełęcz Bory Orawskie (709), ale nie tą pod Pilskiem, tylko przy drodze z Rabki do przejścia granicznego w Chyżnem i ruszyliśmy bez szlaku, a nawet bez jakiejkolwiek drogi w dół w kierunku miejscowości Podwilk. Nietypowe klimaty jak na Beskidy - puste rozległe przestrzenie.
Następnie zaczęliśmy podejście na pierwszą górę tego dnia - Kuligowa (756). Babia Góra zawsze wygląda majestatycznie. Oto widoki na jej południowe zbocza, a z lewej czai się Pilsko.
Zupełnie przypadkowo trafiliśmy na miejscową atrakcję - cmentarz żydowski. Prawie byśmy go nie zauważyli, na szczęście zwróciliśmy uwagę na tą tablicę.
Cmentarz jest całkowicie zarośnięty i zaniedbany. Ogrodzenie się rozpadło. Główna ścieżka wgłąb wygląda tak.
Przez to wszystko, miejsce ma niepowtarzalny klimat.
Zresztą ogólnie cała okolica ma swój klimat. Dość mocno rzucają się w oczy kapliczki, które przyjmują różne formy. Ta wygląda całkiem normalnie.
Ale zastanawiał nas napis pod krzyżem. Trudno go rozszyfrować, jakby zrobiła go osoba mająca trudności w pisaniu. Z drugiej strony kapliczka wygląda na współczesną. Dziwne.
Jeszcze dziwniejsza jest kapliczka na szczycie Kuligowej. Taki "brzydki" domek.
Furtka i drzwi do środka otwarte. Wystrój trochę kicz i tandeta, ale sporo trudu kosztowało zrobienie tego wszystkiego i utrzymanie w takim stanie.
I taka kartka. Można powiedzieć dowód żywej prostej wiary. W dzisiejszym świecie rzadkość.
Z Kuligowej zeszliśmy do miejscowości Orawka i rozpoczęliśmy podejście na kolejna górę - Kuligowa (753). Trochę się można pogubić w nazewnictwie.
Widok wstecz, obok Babiej pojawiło się pasmo Policy.
Doszliśmy do żółtego szlaku i zaczęły pojawiać się widoki na południe. Zaatakowały nas wystające zza drzew Tatry. Ich bliskość w pierwszym odczuciu była zaskakująca.
Idziemy w kierunku Danielek - wysokopołożonego małego przysiółka. Nagle pośrodku niczego taki kościółek. Niestety zamknięty.
Nie potrafimy oprzeć się widokom na Tatry. Siadamy, otwieramy piwko, robimy szczegółowa panoramkę. Przejrzystość tego dnia nie jest najlepsza, ale i tak jest cudnie.
Danielki to ciekawe miejsce. Tak wygląda centrum. Kapliczka i dzwonnica loretańska. Miejscowy piesek przywitał się z Tobim, miejscowa staruszka z nami. Zamieniliśmy dwa zdania, że wiosna, ciepły dzień, ale zima była śnieżna tego roku.
Kapliczka z zewnątrz wygląda na nową, ale podobno ma ponad 100 lat. Można wejść do środka.
Dzwonnica dla odmiany wygląda na starą, ale napis głosi, że została zbudowana w 1999r. Nigdy jeszcze nie byłem w dzwonnicy loretańskiej w środku. Do tej można wejść. Wewnątrz widać, że deski są dość nowe.
Danielki wyglądają na mocno podupadające. Wiele domów jest w ruinie, pozostałe dawno nie remontowane. Nowego nie zauważyliśmy ani jednego. Pewnie problemem jest brak dobrej drogi dojazdowej. Ale jest światełko w tunelu, ktoś składuje nowy gont, pewnie na remont, albo na nową chałupę.
Idziemy dalej żółtym szlakiem, w kierunku miejscowości Podszkle. Zrobiło się trochę nieprzyjemnie - błoto i miejscami śnieg.
Widoki na Tatry wynagradzają wszystko.
Schodzimy do Podszkla, gdzie planujemy porzucić żółty szlak, który dalej ma prowadzić do Bukowiny Osiedla wzdłuż asfaltowej drogi. Wymyśliłem, że my dojdziemy tam bez szlaku, górami przez Wielki Dział (934) i Bukowiński Wierch (934). Na zdjęciu na wprost widać drogę, którą mamy zamiar podejść na Wielki Dział, a Bukowiński Wierch jest za drzewami z prawej - widać było nadajnik na jego szczycie. Tam w terenie wyglądało to naprawdę prosto. Miałem jednak przeczucie, że będą "atrakcje".
Początek był miły. Natknęliśmy się na marne skupiska krokusów.
Zdobyliśmy ambonkę.
Tobi to jest już przeskurczysyn jeżeli chodzi o wychodzenie po drabinie. Szkoda tylko, że w schodzeniu nie jest równie dobry
Potem żarty się skończyły i musiałem wspiąć się na wyżyny umiejętności nawigacyjnych, żeby przemieścić się pomiędzy Wielkim Działem a Bukowińskim Wierchem. Niby wystarczyło trzymać się grzbietu, ale w tym wypadku nie było to proste. Las gęsty, mnóstwo dróg w różnych kierunkach, grzbiet mocno wypłaszczony, niejednoznaczny, poprzecinany obniżeniami.
Na zdjęciu domek leśnego pszczelarza.
Jednak to nie trudności nawigacyjne okazały się głównym problemem. Problemem był śnieg. Miejscami było go po pas. Można było zrobić 10 kroków i nie zapadać się w ogóle, a za kolejnym krokiem noga wpadała po sam tyłek, a pod śniegiem było po kolana wody.
Póżniej okazało się, że to nie śnieg jest największym problemem, ale wiatrołomy. Tu np, chcieliśmy iść na wprost - drogą. Ale droga zawalona była całkowicie.
Próbując omijać wiatrołomy, zaliczyliśmy stromy wąwóz ze strumykiem, a potem młodnik, w którym wpadało się ten wstrętny mokry śnieg po pas, charując goleniami po pniach przewróconych i zasypanych całkowicie drzewek. Oj, były chwile zwątpienia.
Pierwszą iskierką nadziei była ta droga przez młodnik.
A potem droga robiła się coraz szersza, śniegu coraz mniej, aż w końcu wyszliśmy na szczyt Bukowińskiego Wierchu, a tam takie widoki w nagrodę. Caluśkie Tatry widoczne na szerokość.
Był czas na odpoczynek, na jedzenie i na podziwianie. Wiadomo już było, że nie zdążymy wrócić do auta po jasnemu.
Pozostało nam już tylko proste dojście do niebieskiego szlaku idącego wzdłuż Pasma Podhalańskiego, a następnie żmudny marsz na Przełęcz Bory Orawskie.
Czerwone Wierchy oświetlone zachodzącym słońcem nad zabudowaniami Bukowiny Osiedla.
A po drugiej stronie Babia.
Przez cały dzień spotkaliśmy tylko czteroosobową rodzinę turystów. To zdecydowanie niesprawiedliwe, żeby te ciekawe tereny tak się marnowały. Największa atrakcja - widoki na Tatry, dużo lepsze niż gdziekolwiek indziej w Beskidach. Dużo otwartych przestrzeni, łagodne podejścia, orawskie klimaty. Polecam
Ostatnio zmieniony 2019-03-31, 23:51 przez sprocket73, łącznie zmieniany 2 razy.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Mam gdzieś widok na Tatry. Fajne kapliczki, ambona i młodnik. Chyba wybiorę się tam za tydzień czy za miesiąc (na Policę też; teraz nie mam czasu), by sprawdzić ów młodnik, który dał Wam nieźle popalić.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
- sprocket73
- Posty: 5883
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
sokół pisze:Mlodnik Cię zaatakował? Na takiej wysokości?
No niestety
Spotkała nas karma, za unikanie trudnych warunków na Policy
Nie wiem skąd tyle śniegu poniżej 900 metrów, widocznie dużo napadało, a ukształtowanie terenu, sprzyja długiemu utrzymywaniu się. Przez moment miałem już czarne myśli, że utkniemy tam na dobre. Buty mi się rozwaliły, tak, że je musiałem wyrzucić.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Góry puściły Cię w skarpetkach? Lubię chadzać boso po rosie, najczęściej na agro.
Ten śnieg czyhał na Was i dopadł znienacka.
Edit: Mam buty Hi-tec za pogana, dzielnie służą kilka lat. Dodrzeć, wyrzucić czy dać je komuś - oto jest pytanie.
Miastowi nie potrafią zachować zimnej krwi w górach. Gdy Robert J idący przodem wpadł w przykryty śniegiem rów z wodą w okolicy Postawnej/z czołówkami po zmroku/, dzielnie to znosiłem. Także odporny byłem na chlupot w jego butach przez 6 km pomimo przymrozku. Trafiły one na kaloryfer i rano były jak znalazł. Mówiłem mu, abym ja szedł przodem, bo dla mnie nie są straszne śniegi i błota, ale uparł się i koniec.
Ten śnieg czyhał na Was i dopadł znienacka.
Edit: Mam buty Hi-tec za pogana, dzielnie służą kilka lat. Dodrzeć, wyrzucić czy dać je komuś - oto jest pytanie.
Miastowi nie potrafią zachować zimnej krwi w górach. Gdy Robert J idący przodem wpadł w przykryty śniegiem rów z wodą w okolicy Postawnej/z czołówkami po zmroku/, dzielnie to znosiłem. Także odporny byłem na chlupot w jego butach przez 6 km pomimo przymrozku. Trafiły one na kaloryfer i rano były jak znalazł. Mówiłem mu, abym ja szedł przodem, bo dla mnie nie są straszne śniegi i błota, ale uparł się i koniec.
Ostatnio zmieniony 2019-04-01, 09:03 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
- sprocket73
- Posty: 5883
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Buty dotrzymały do końca, ale następnego dnia w domu stwierdziłem, że idą na śmietnik.
Długo wytrzymały i już od jakiegoś czasu każda wycieczka mogła być dla nich ostatnia.
Mam sentyment do górskich starych butów, które przeszły ze mną setki, a może nawet tysiące kilometrów. Nawet mógłbym je zostawiać, gdzieś w piwnicy, na pamiątkę... no ale tego nie robię, bo to już byłoby dziwactwo.
Te Scarpy miały swoją historię. Zrobiłem w nich moje rekordowe przejście w Tatrach w 2005 roku. A potem myślałem, że Ukochana je już wyrzuciła, a one się sprytnie schowały w szafie na 10 lat. Przeżyły dzięki temu swoich następców i kolejnych następców, aż w zeszłym roku się ujawniły i odbyły parę fajnych wycieczek. Wydawały się niezniszczalne
Nigdy nie miały goreteksu, więc nie wymagałem od nich wodoodporności
Jeżeli o śnieg chodzi, to Laynn pisał, że w niedzielę już go nie było w ogóle. Czyli stopniał w nocy
Długo wytrzymały i już od jakiegoś czasu każda wycieczka mogła być dla nich ostatnia.
Mam sentyment do górskich starych butów, które przeszły ze mną setki, a może nawet tysiące kilometrów. Nawet mógłbym je zostawiać, gdzieś w piwnicy, na pamiątkę... no ale tego nie robię, bo to już byłoby dziwactwo.
Te Scarpy miały swoją historię. Zrobiłem w nich moje rekordowe przejście w Tatrach w 2005 roku. A potem myślałem, że Ukochana je już wyrzuciła, a one się sprytnie schowały w szafie na 10 lat. Przeżyły dzięki temu swoich następców i kolejnych następców, aż w zeszłym roku się ujawniły i odbyły parę fajnych wycieczek. Wydawały się niezniszczalne
Nigdy nie miały goreteksu, więc nie wymagałem od nich wodoodporności
Jeżeli o śnieg chodzi, to Laynn pisał, że w niedzielę już go nie było w ogóle. Czyli stopniał w nocy
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5883
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Dwójka byłaby jeszcze lepsza, jakby tego słupa tam nie postawili.
Kapliczka wygląda na małą, a to przecież taki piętrowy domek.
Kapliczka wygląda na małą, a to przecież taki piętrowy domek.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprockecie, będziesz miał je na lato - dodatkowa wentylacja mile widziana, chyba że chciałbyś wodoodporne Hi-Tec (jak woda wleci, to nie wyleci).
sprocket-laynn: nie dogadaliście się na wspólny wypad galicyjsko-zagłębiowski? Pewnie laynn znów chciał sam...
sprocket-laynn: nie dogadaliście się na wspólny wypad galicyjsko-zagłębiowski? Pewnie laynn znów chciał sam...
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Dwójkę zrobiłem, klnąc ile wlezie na ten słup. Całą drogę w dół klnąłem na te słupy, bo mi zawadzał. Dzięki temu końcówkę dość szybko, mimo zmęczenia zrobiliśmy, bo po tych zdjęciach zrobiłem jeszcze trzy i aparat trafił do torby.
Witku siedząc pod Górą Pikujdową myślałem, że mogliśmy iść na Bukowiński Wierch. Całe szczęście, że jednak ominęliśmy ten odcinek
ceper wycieczki są z dni po sobie.
Witku przy pominiętej drodze Podszkle a Buk. Os. pełno krokusów było.
Witku siedząc pod Górą Pikujdową myślałem, że mogliśmy iść na Bukowiński Wierch. Całe szczęście, że jednak ominęliśmy ten odcinek
ceper wycieczki są z dni po sobie.
Witku przy pominiętej drodze Podszkle a Buk. Os. pełno krokusów było.
Ostatnio zmieniony 2019-04-01, 09:14 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5883
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Ceper, dzięki za propozycję, że oddasz mi swoje wodoodporne Hi-Tec. Masz dobre serce. Akurat butów górskich u mnie dostatek, więc nie skorzystam
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:Jeżeli o śnieg chodzi, to Laynn pisał, że w niedzielę już go nie było w ogóle. Czyli stopniał w nocy
Było trochę w okolicach Pająków Wierch. A ja myślałem, że mnie zniechęcałeś. Dobrze, że rano jak się obudziłem odczytałem info, gdy już cel był wybrany, miałem trzy trasy w głowie, druga i trzecia to wariacja na dalszej trasie - dalszej od domu, po widoczności, całe szczęście, że tam nie pojechaliśmy.
- sprocket73
- Posty: 5883
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
No proszę, były krokusy, tylko je ominąłem... a to pech
Kiedy będzie Twoja relacja? Chętnie poczytałbym i pooglądałbym inne spojrzenie
Kiedy będzie Twoja relacja? Chętnie poczytałbym i pooglądałbym inne spojrzenie
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Witku zdjęcia muszę edytować z rawów. Ale córa siedzi w domu więc nie wiem, kiedy to zrobię, pewnie wieczorem. Więc jak będę miał siły, to może wieczorem. Na razie te dwa zdjęcia edytowałem, a i dopiero na docelowym monitorze je dopieszczę.
Podpowiem, szliśmy w odwrotną stronę, większość po szlaku i ciut krócej, tzn Orawkę już odpuściliśmy.
Podpowiem, szliśmy w odwrotną stronę, większość po szlaku i ciut krócej, tzn Orawkę już odpuściliśmy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości