włodarz pisze:
To oznacza, że jesteśmy już na terenie wsi Příchovice. Przechodzimy przez lesopark Na Sluneční. Można tu, wypożyczywszy karimatę, poleżeć na łące podziwiając krajobraz lub czytając książkę.
Te karimaty to są chyba nawet za darmo, mają wręcz zaprosić do wypożyczenia jakiejś książki i poczytania "pod chmurką".
Kiedyś miałem w tym miejscu trochę czasu i przejrzałem sobie tę półeczkę z książkami. Przypuszczałem, że po niedługim czasie znajdę jakąś polską pozycję przetłumaczoną na czeski.
I szybko znalazła się taka! Nawet nie spodziewałem się, że i ta młodzieżowa książka Małgorzaty Musierowicz znajdzie w Czechach swoich czytelników. Ten tajemniczy czeski tytuł "O kolečko víc" (to czeski idiom, oznaczający mniej więcej "mieć w głowie nie po kolei") to dla naszej polskiej młodzieży nic innego jak "Szósta klepka" tej autorki, wydana w Polsce po raz pierwszy w 1977 r.
Gdybym pogrzebał jeszcze dłużej, jak np. ten pan, to pewnie bym znalazł jeszcze jakieś następne polonicum, być może niejedno.
Czytelnictwo w Czechach i w ogóle znajomość wśród Czechów literatury, także i obcej, musi imponować. Widać to w pociągach, więcej osób czyta książki, niż wpatruje się w ekranik smartfonu (a może smartfona - cholera wie?!), ale dostrzec to można i na wielu zdawałoby się pustych dworcach. Na wielu stacjach i stacyjkach, nawet tych wiejskich, znajdują się półki z książkami do wypożyczenia. Do wypożyczenia na podróż, lub pod przysłowiową strzechę. Na stacji Police nad Metuji, która znajduje się nie w tym mieście, lecz w sąsiedniej wiosce Bezděkov nad Metuji (oddalonej od Polic o blisko 3 km), kilka razy widziałem, jak ludzie z wioski przychodzili na stację z wcześniej wypożyczonymi książkami i wymieniali na inne. Oczywiście na stacji nie było żadnego bibliotekarza. Wszystko opiera się na zaufaniu.
Sam również do tych półek podchodzę i wyszukuję naszej polskiej literatury. Nieraz trafiają się naprawdę zaskakujące, u nas już rzadko czytane książki, niejednokrotnie zapomnianych lub zapominanych autorów. I tak na przykład:
Police nad Metują -"Bramy Lipska" Jana Dobraczyńskiego (I polskie wydanie 1976, tytuł czeski "Před branami Lipska")
Letohrad - "Portret wenecki. Trzy opowiadania" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego (I pol. wyd. 1995, tytuł czeski "Benátský portrét a jiné prózy")
Semily - "Srebrne orły" Teodora Parnickiego (I pol. wyd. 1944, w Jerozolimie (!), tytuł czeski "Stříbrní orli" )
Semily (podczas innej wycieczki) - "Fotoplastykon" Krystyny Siesickiej (I pol. wyd. 1969, tytuł czeski "Naše drahá dvojčata")
Hostinne - "Przymierze" Zofii Kossak-Szczuckiej (I pol. wyd. 1952, tytuł czeski "Úmluva")
To naprawdę budzi podziw. I szacunek!
PS. A tak naprawdę to przeszukuję te półki w poszukiwaniu książki "Pan Auťák a templáři", czyli przetłumaczonego na czeski naszego "Pana Samochodzika i templariuszy" Zbigniewa Nienackiego. I chyba wtedy wypożyczę tę książkę na kilka tygodni do domu, aby później powrócić do tej samej dworcowej biblioteki i następnie kontynuować swoje wędrówki po czeskich Sudetach.