Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Można powiedzieć, że bardzo delikatnie robi się wiosennie
Pierwszych oznak wiosny szukaliśmy dzisiaj w Dolinkach Podkrakowskich. Jeszcze gdzieniegdzie resztki śniegu, jeszcze jeziorka skute lodem, ale kwiatki już się pokazują
Pierwszych oznak wiosny szukaliśmy dzisiaj w Dolinkach Podkrakowskich. Jeszcze gdzieniegdzie resztki śniegu, jeszcze jeziorka skute lodem, ale kwiatki już się pokazują
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Każde postanowiłem sprawdzić doniesienia o pojawieniu się krokusów
Zostawiliśmy auto w Rzykach-Jagódkach i skierowaliśmy się na Klimaskę. W dole i na południowych stokach Gancarza śniegu brak.
Ale na Klimasce śniegu sporo. Twardy zmrożony, biały.
Dodatkowo cały czas słyszeliśmy muzykę i to bardzo brzydką - jakiś łomot.
Zagadka Muzyki wyjaśniła się Na Beskidzie - to wyciąg w Praciakach. Słyszeliśmy go nawet po drugiej stronie, na zielonym szlaku w okolicach Czarnej Góry - masakra.
W końcu dotarliśmy do krokusowych polan w Targoszowie
Na koniec weszliśmy jeszcze raz w strefę śniegu, bo trzeba było jakoś wrócić do auta.
Zostawiliśmy auto w Rzykach-Jagódkach i skierowaliśmy się na Klimaskę. W dole i na południowych stokach Gancarza śniegu brak.
Ale na Klimasce śniegu sporo. Twardy zmrożony, biały.
Dodatkowo cały czas słyszeliśmy muzykę i to bardzo brzydką - jakiś łomot.
Zagadka Muzyki wyjaśniła się Na Beskidzie - to wyciąg w Praciakach. Słyszeliśmy go nawet po drugiej stronie, na zielonym szlaku w okolicach Czarnej Góry - masakra.
W końcu dotarliśmy do krokusowych polan w Targoszowie
Na koniec weszliśmy jeszcze raz w strefę śniegu, bo trzeba było jakoś wrócić do auta.
Ostatnio zmieniony 2015-03-22, 09:09 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Vlado pisze:Ale co Ty im zrobiłeś, że Ci tak grzecznie pozują?
To proste - kazałem in grzecznie pozować
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Czemu u nas w Sudetach nie ma krokusow?? buuuuuuuu
Ostatnio zmieniony 2015-03-27, 14:42 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Czas na pierwszą prawdziwie wiosenną wycieczkę. Dzień słoneczny, wręcz upalny, chodziłem w krótkich spodenkach i koszulce na ramiączkach. Zaczynamy na parkingu przy Dolinie Kobylańskiej, gdzie rozpoczyna się seria ćwiczeń sprawnościowych dla Tobiasza i Juniora.
Schodzimy do doliny, zdobywamy skałki, najpierw te najmniejsze.
Drzewa jeszcze bezlistne, ale miejscami poszycie soczystozielone.
Zdaję sobie sprawę, że Tobi jeszcze nigdy nie leżał na świeżej trawce. Chyba mu się to podoba.
Zdobywamy duże skałki. Tobi na górze ma lęk wysokości, trzęsą mu się łapki. Siedzimy tam chwilę, przyzwyczaja się.
Ćwiczymy dalej... najpierw niskie powalone pieńki...
...potem wysokie.
Zawilcowe dywany...
Odbijamy w las w kierunku Doliny Bolechowickiej.
Ćwiczymy pokonywanie progów skalnych w wąwozach. To nie wychodzi jeszcze Tobiemu najlepiej.
Otwarte przestrzenie.
Jesteśmy w Dolinie Bolechowickiej.
Ładne przylaszczki.
Ładna zielona trawka.
Wracamy z powrotem do Doliny Kobylańskiej i zdobywamy kolejne skałki.
Oczywiście my je zdobywamy od tyłu, łatwą ścieżką. A niektórzy zamiast pomyśleć to atakują centralnie i na jedną skałkę tracą pół dnia.
Cały dzień nie chaszczowaliśmy, więc na koniec Ukochana poprowadziła kawałek przez krzaki, żeby wycieczka była udana. W środku lasu znaleźliśmy najzieleńszą trawę tego dnia.
A w niej czerwone kosmiczne grzyby.
Ostatni zdobyty pieniek.
Psy wyglądają na szczęśliwe.
Wracamy do domu. Ktoś kiedyś pytał mnie jak przewożę psy. Leżą sobie z przodu przed siedzeniem pasażera.
To był piękny dzień
Schodzimy do doliny, zdobywamy skałki, najpierw te najmniejsze.
Drzewa jeszcze bezlistne, ale miejscami poszycie soczystozielone.
Zdaję sobie sprawę, że Tobi jeszcze nigdy nie leżał na świeżej trawce. Chyba mu się to podoba.
Zdobywamy duże skałki. Tobi na górze ma lęk wysokości, trzęsą mu się łapki. Siedzimy tam chwilę, przyzwyczaja się.
Ćwiczymy dalej... najpierw niskie powalone pieńki...
...potem wysokie.
Zawilcowe dywany...
Odbijamy w las w kierunku Doliny Bolechowickiej.
Ćwiczymy pokonywanie progów skalnych w wąwozach. To nie wychodzi jeszcze Tobiemu najlepiej.
Otwarte przestrzenie.
Jesteśmy w Dolinie Bolechowickiej.
Ładne przylaszczki.
Ładna zielona trawka.
Wracamy z powrotem do Doliny Kobylańskiej i zdobywamy kolejne skałki.
Oczywiście my je zdobywamy od tyłu, łatwą ścieżką. A niektórzy zamiast pomyśleć to atakują centralnie i na jedną skałkę tracą pół dnia.
Cały dzień nie chaszczowaliśmy, więc na koniec Ukochana poprowadziła kawałek przez krzaki, żeby wycieczka była udana. W środku lasu znaleźliśmy najzieleńszą trawę tego dnia.
A w niej czerwone kosmiczne grzyby.
Ostatni zdobyty pieniek.
Psy wyglądają na szczęśliwe.
Wracamy do domu. Ktoś kiedyś pytał mnie jak przewożę psy. Leżą sobie z przodu przed siedzeniem pasażera.
To był piękny dzień
Ostatnio zmieniony 2015-04-12, 12:59 przez sprocket73, łącznie zmieniany 2 razy.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Czwartek to nie jest wycieczkowy dzień, ale pogoda miała być wyjątkowo dobra, więc wziąłem urlop i tym razem bez Ukochanej pojechałem na Jurę w Skałki Rzędkowickie.
Głównym celem wyjazdu było obeznać Tobiego ze wspinaczką. Oj biedny on był dzisiaj. Tyle stresujących wrażeń i wyzwań.
Tu żywcuje prawie jak profesjonalista
Wychodzenie zawsze wychodzi lepiej niż schodzenie. Ale jak się wyszło, to zejść trzeba.
Skałki Rzędkowickie w słońcu prezentują się doskonale - wapienne, białe, lśniące.
[/img]
W lesie jeszcze mało zielonego. Jest bardzo sucho, przydałby się deszcz.
Odwiedziliśmy jeszcze Górę Zborów i pobliskie skałki.
Będą poziomki...
Ostatnia skałka na powrocie. Tobi patrzy w dół i myśli "jak mi tu każe schodzić to już po mnie..."
Psy dostały niezły wycisk - ponad 11 godzin łażenia i sporo adrenaliny przy wspinaczce.
A jutro do pracy i weekend. Znowu będzie można pojechać na wycieczkę
Głównym celem wyjazdu było obeznać Tobiego ze wspinaczką. Oj biedny on był dzisiaj. Tyle stresujących wrażeń i wyzwań.
Tu żywcuje prawie jak profesjonalista
Wychodzenie zawsze wychodzi lepiej niż schodzenie. Ale jak się wyszło, to zejść trzeba.
Skałki Rzędkowickie w słońcu prezentują się doskonale - wapienne, białe, lśniące.
[/img]
W lesie jeszcze mało zielonego. Jest bardzo sucho, przydałby się deszcz.
Odwiedziliśmy jeszcze Górę Zborów i pobliskie skałki.
Będą poziomki...
Ostatnia skałka na powrocie. Tobi patrzy w dół i myśli "jak mi tu każe schodzić to już po mnie..."
Psy dostały niezły wycisk - ponad 11 godzin łażenia i sporo adrenaliny przy wspinaczce.
A jutro do pracy i weekend. Znowu będzie można pojechać na wycieczkę
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości