Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Trójkołowiec w Górach Bystrzyckich

Autor Wiadomość
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-08, 12:38   

buba napisał/a:
Na teren zabagniony nie nadaje sie calkiem - od razu przednie kolo grzeznie... Wolalabym zeby kola byly 4- najgorzej jest w miescie, jak sa schody i jest podjazd dla wozkow tzn dwie takie szyny albo dwie betonowe pochylnie- jedno kolo zwisa albo jedzie po schodach.

My mamy nowy, ale przednie koła są o mniejszym rozstawie i też w te szyny/podjazdy nie trafiają, więc wjeżdżając po chodach, ciągniemy go tyłem, z przednimi kołami podniesionymi.
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-08, 12:50   

buba napisał/a:
Jakbym miala kupowac wozek to bym kupila taki ale na 4 kolach- ale jak to mowia "darowanemu koniowi nie patrzy sie w zęby"

Jeszcze jedno, jak pisałem, nam czasem te cztery koła przeszkadzają, na poprzecznych przeszkodach. Te przednie kółka się wtedy potrafią zaprzeć i ciężko jest pojechać dalej. Dlatego byłem ciekaw, jak jeździ się na trójce. O kocich łbach czytałem.
Pierwszy wózek też mieliśmy od szwagra, teraz mu się lada moment urodzi córa, więc musieliśmy oddać, no a niby spacerówkę moglibyśmy na rok mieć, no ale za rok znów by trzeba oddać, więc dlatego kupiliśmy nowy.
Ostatnio zmieniony przez 2015-09-08, 14:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10854
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2015-09-08, 20:24   

Większe kółka i cztery są wygodniejsze w teren-tak uważam z praktyki po wertepach. Zbyt małe blokują się na każdym kamieniu, zagłębieniu, uskoku a już tragicznie jest gdy przednie są ruchome (na chodniku, asfalcie są ok).
Ja używałem wózka z kółkami powiedzmy średnimi, jak w tradycyjnym wózku ale widywałem z takimi prawie jak w rowerze. To musi być dobre na wertepy, ze względu na bardzo dużą średnice lepiej pokonują przeszkody-tak mi się wydaje :-)

Buba zerknij tutaj, skleciłem w zeszłym roku coś takiego, może jakiś pomysł Wam się przyda.
http://gorybezgranic.pl/p...ulka-vt1040.htm
Ostatnio zmieniony przez Piotrek 2015-09-08, 20:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6106
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-09-09, 12:02   

Piotrek napisał/a:
ale widywałem z takimi prawie jak w rowerze. To musi być dobre na wertepy, ze względu na bardzo dużą średnice lepiej pokonują przeszkody-tak mi się wydaje :-)

Widziales tzn gdzies na szlaku ktos z takim paradowal czy gdzie w sprzedazy wpadl ci w oczy?
Ja nawet myslalam zeby nabyc zamiast wozka taka przyczepke rowerowa ale kabak chyba za maly i nie siedzi, latal by w srodku na wertepach od sciany do sciany wiec chyba niefajnie ;)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2015-09-09, 12:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
TataOjciec 


Dołączył: 17 Wrz 2013
Posty: 353
Skąd: Z Blokowiska
Wysłany: 2015-09-09, 12:24   

AloHa

Oczywiście gratulacje potomstwa , wróciłem na forum po długiej przewie a tu proszę taka niespodzianka :D .

Niemowlaczek w wózku rowerowym to nie problem , do wyboru do koloru , ceny to już inna inszość :-/

http://sklep.cubik.pl/skl...rowe_dla_dzieci

możesz nawet wpiąć , do takiego wózka , fotelik co wozicie dzieciaka w aucie

Zawsze dobrze zerknąć tutaj

http://olx.pl/oferty/q-przyczepka-do-roweru/
_________________
Ostatnio zmieniony przez TataOjciec 2015-09-09, 12:28, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10854
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2015-09-09, 21:15   

buba napisał/a:

Widziales tzn gdzies na szlaku ktos z takim paradowal czy gdzie w sprzedazy wpadl ci w oczy?

Na mieście widziałem, normalny wózek tylko wszystkie cztery koła bardzo duże.
Natomiast pojazd jaki pokazuje TataOjciec w pierwszym linku to widziałem w górach. Troche szkoda, ze wtedy nie zagadałem z ludźmi jak im się sprawuje.
 
 
Wiesio 


Wiek: 57
Dołączył: 22 Cze 2015
Posty: 343
Wysłany: 2015-09-13, 15:15   

Aż z ciekawości zapytałem, co na to wujek google. Jedna z pierwszych odpowiedzi: Wózek trekkingowy wygląda ciekawie :)
 
 
Krzyś66
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-13, 22:31   

Co innego wózek do biegania , czy jazdy po asfalcie a co innego wózek w teren .
Podstawowy priorytet to duże koła i lepiej aby miały opony grubsze jak cieńsze , podobnie jak z rowerem szosowym i turystycznym(świadomie piszę turystycznym a nie górskim , bo zbyt szerokie koła przy wózku będą dawać zbyt duży opór toczenia ).
Większość propozycji trójkołowych jest pod kątem joggingu a nie trekkingu różnic chyba tu na forum podawać nie trzeba .I powiem szczerze ,że nie wiem który będzie stabilniejszy na tych przysłowiowych "kocich łbach" (oczywiście toczenie wózka z niemowlakiem dokładnie po bruku uważam za niezbyt przemyślany pomysł ) . Na moją logikę bardziej stabilny będzie czterokołowy.Ja gdybym miał kasę i aż tak mocne potrzeby terenowe jak Buba , wybrałbym wózek czterokołowy , o kołach dużych i szerokich o zawieszeniu niezbyt chwiejnym .
Na pewno bardziej stabilny będzie taki z niższym środkiem ciężkości .
Jednak Bubo sugerowałbym Wam trochę namysłu w doborze dróg pod wózek , nie wiem czy wstrząsy o takiej amplitudzie jak na grubym szutrze , że o bruku nie wspomnę , zaserwowane niemowlakowi przez długi czas , będą całkowicie obojętne dla jego zdrowia.
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6106
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-09-27, 20:58   

Krzyś66 napisał/a:

Na pewno bardziej stabilny będzie taki z niższym środkiem ciężkości .


Srodek ciezkosci jest nisko- na dolnej poleczce ulozony ciezki plecak!

Krzyś66 napisał/a:

Jednak Bubo sugerowałbym Wam trochę namysłu w doborze dróg pod wózek


Dlatego wybieramy czesto Bystrzyckie bo tam sa fajne drogi gruntowe lasami i gorami. Ten odcinek bruku to byl po prostu wypadek przy pracy- zdecydowanie nieplanowany! :P

Krzyś66 napisał/a:
nie wiem czy wstrząsy o takiej amplitudzie jak na grubym szutrze , że o bruku nie wspomnę , zaserwowane niemowlakowi przez długi czas , będą całkowicie obojętne dla jego zdrowia.


Szuter na spokojny sen i usmiechnieta morde napewno wplywa dobrze :)

Kocie łby zdecydowanie nie sa preferowana nawierzchnia dobierana na przyszlosc.
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2015-09-27, 21:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6106
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-10-05, 17:46   

W sloneczna pazdziernikowa sobote znow ruszamy w Gory Bystrzyckie. Planujemy ponownie poszukac chatki sylwestrowej, ktora nam sie ostatnio schowala. Tym razem suniemy okrezna , dluzsza droga ale taka ktora lepiej pamietam.
Trojkolowiec sprawuje sie dobrze- acz rozwazamy czemu nie ma w zwyczaju umieszczac w takich pojazdach kol zapasowych? toz jak ktores szlag trafi to jestesmy w czarnej dupie! No i ladnie by sie prezentowalo zatkniete np. na przednim zderzaku!





Okoliczne swierki masowo zjada szary porost





Poprzedni poszukiwacz chatki zle skonczyl ;)



Chata zostaje odnaleziona. 6 lat temu troche sie sypala. Teraz widac ze jakas dobra dusza postanowila o nia zadbac. Sciany sa spiete klamrami, sprochniale dechy w podlodze, polkach czy podestach do spania wymienione, sa dwie nowe lawy do siedzenia. Nawet zbudowali solidne pieterko do spania! Acz nie odebralo to chatce klimatu i zapachu starego drewna… Ech.. zeby wszystkie popularne ostatnio remonty tak sensownie wygladaly to bylabym ich wielka zwolenniczka!









Jest nawet zeszyt- wpisownik, wiec milosnicy zostawiania po sobie sladu nie sa zmuszeni do pisania po scianach :P Acz odkrywam ze gdzies posialam dlugopis. Mazak tez zostal w innej torbie. W chatce tez zadnego pisadla nie ma… Niech to szlag… Ale jest wegiel w ognisku ;)



Plan na najblizszy czas to pieczenie kielbasek i grzanek z serem





Kabak jest niesamowity- zawsze gdy my zasiadamy do jedzenia - ona tez sie robi glodna i natychmiast glosno domaga sie zatkania pyszczka czyms dobrym i pozywnym. Czy przy ognisku, czy w knajpie- zawsze!!! Wszystkie niemowleta tak maja ze tak wyczuwaja powage sytuacji a zapach zarcia wzmaga ich apetyt??





Susza jest straszna wiec potem ide z garnkiem do potoczka aby solidnie zalac ognisko. To cos co kilka lat temu bylo wartkim czystym potoczkiem w ktorym sie mylismy (a jedna osoba nawet pila wode) teraz zmienilo sie w zespol brudnych wysychajacych kaluz.. Smutno to wyglada…





Przy chatce znajduje tez specyficzna flage porzucona przez jakas ekipe ;)



Rozwazamy tez celowosc pewnego urzadzenia nad pienkiem do rabania drewna- kamien na sznurku…



Na kolacje zachodzimy do schroniska na Jagodnej. Dzis nie jest tak milo jak poprzednio. Tlok straszliwy. I to nawet nie chodzi o ilosc ale tez o “jakosc”. Co druga osoba ma pretensje do barmana o nie takie podanie posilku jak trzeba, wybrzydza, ma jakies wydumane pretensje. Po sali jadalnej ugania chyba kilkanascie rozwydrzonych wyjacych bachorow, ktorym sie wydaje ze swiat nalezy do nich a dorosli musza im uslugiwac. Polowa stolikow jest opatrzona kartkami z napisem “rezerwacja”.. Ki diabel??? w schronisku?!?!?!?! Zreszta jakby nawet byly wolne to nie mialabym ochoty tu siedziec.. Sytuacje ratuje troche grupa sympatycznych i rozesmianych emerytow ktora przytuptala tu gorami, ale oni (czemu sie nie dziwie) szybko znikaja w pokojach na pietrze. Zabieramy wiec nasze racuchy i idziemy na lawy przed schronisko. Tu jestesmy sami. Powoli zapada zmierzch. Widac ze lato definitywnie sie skonczylo.. Dzien byl prawie ze upalny a wieczorem chlod wylazi zza krzakow. Jemy jagodowe pysznosci sluchajac wycia wiatru. A wieje on bardzo dziwnie bo tylko w koronach drzew, ktore majtaja sie na wszystkie strony. Na dole, tam gdzie siedzimy nie czuc nawet lekkiego podmuchu…

W niedziele dzien wstaje jeszcze ladniejszy! Slonce rozswietla kolorowy jesienny swiat!















Za Wambierzycami w kierunku Polanicy, przy bocznej lesnej drodze jest cos takiego...





Pomnik? nagrobek? ktos wie co to?

Dzis znowu tuptamy bystrzyckimi sciezkami













Droge przecinaja nam potoczki ktore wbrew suszy nie wyschly jeszcze calkiem









Mijamy tez dwa obiekty rokujace noclegowo







Kapliczka na rozdrozu



Jest tez calkiem spore jeziorko





Nad nim spotykamy sympatyczna rodzinke, ktora robi sobie ognisko, zapiekanki w garnku, w miskach dymi smakowita zupa. Facet, babka, trojka dzieci i babcia. Dzieciaki w niczym nie przypominaja tych potworow z wczorajszego schroniska. Gawedzimy sobie dluzsza chwile w tych milych okoliczosciach przyrody.

Kawalek dalej odnajdujemy chatke mysliwska. Chata jest zamknieta na cztery spusty ale stoi przed nia ogolnodostepna wiata gigant z duzym paleniskiem. Jest tez mila slawojka.










Pieczemy oscypki!



Gdy juz sie zbieramy przyjezdzaja mysliwi. Niestety ponoc nie ma opcji wynajecia od nich chaty i zanocowania tu.. Szkoda bo miejsce przefajne..

Ech.. w myslistwie to mi sie podoba wszystko oprocz tego zabijania zwierzat dla sportu.. Fajne sa chatki w srodku kniej, stroje o maskowaniu jesiennego lasu, kapelusiki z piorkiem, skradanie sie bagnami o swicie lub noce w ambonie, ogniska i chlanie z kumplami, wcinanie dobrego niechemicznego zarcia.. Chyba bym wstapila do jakiegos kola gdyby nie ten jeden, jedyny aspekt… Bo jak widze takie obrazki to mnie krew zalewa- ambona, a przed nia wysypany stos brukwi na zanete… :(



a tak wogole to bardzo sie wysypaly grzyby w tym tygodniu- grzybiarzy pelne lasy!







Te sa ciekawe- o kapeluszach jakby je ktos poprzypalal na bokach.





Grunt to odpowiednia wysokosc pojazdu



Jadac z Wambierzyc w strone Polanicy przez Chocieszow, daleko po lewej stronie widac taka wieze- ktos wie moze co to jest?




Wracajac zajezdzamy jeszcze na zabkowicki orlen. Atmosfera sympatyczniejsza niz ostatnio w wielu gorskich schroniskach. Zewszad plyna jakies ciekawe opowiesci drogi.. Uszy wyciagaja sie na wszystkie strony. Jakis koles jedzie wlasnie na zlot starych citroenow w Norwegii. Inna dziewczyna ładuje w kiblu tableta- jedzie stopem do Hiszpanii. Ma zamiar zdazyc przed zima. Z Olsztyna zajelo jej to juz 5 dni.
Bardzo spodobala mi sie tez rozmowa dwoch tirowcow. Jeden nabija sie z drugiego- “zobaczysz, ruscy ci zajumaja transport a ciebie powiesza na lusterku, tam jest ich duzo i sa zuchwali”. “jacy ruscy? przeciez ja do Holandii jade!”, “Mowiles przed chwila ze do Tallina?”... Koles nie wiem czemu ubzdural sobie ze Tallin jest w Holandii. A jedzie za nawigacja, juz drugi dzien. Ciekawe kiedy by sie zorientowal o pomylce gdyby nie pomocna dlon kolegi po fachu na zabkowickiej stacji ;)

wiecej zdjec
https://picasaweb.google....trzyckieSciezki
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10854
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2015-10-05, 20:18   

Sympatyczne przechadzki. Styl, mimo zmiany okoliczności, nadal pozostaje "Bubowy" :ok
A ta budowla interesująca, sam jestem ciekaw co to.
 
 
Majka 


Dołączyła: 30 Lip 2014
Posty: 919
Skąd: Beskid Mały/ Kraków
Wysłany: 2015-10-06, 21:49   

Myśliwi to sk...syny. Nie znoszę ich. Nie powiem, co bym im odstrzeliła najchętniej.
A wycieczka sympatyczna. Ładne fotki lasu, takie kolorowe, jesienne.
_________________
"Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach..."
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6106
Skąd: Oława
Wysłany: 2016-09-20, 00:19   

Jakos z poczatkiem wrzesnia wybralismy sie znow w Gory Bystrzyckie aby polazic z trojkolowcem po tamtejszych traktach.
W schronisku na Jagodnej pewien obrazek baardzo przypada mi do gustu. Wlasnie ta strefe staram sie zabierac ze soba wszedzie gdzie bywam! :D


W rejonie wzgorza Jedlnik, niedaleko szosy, zwracaja uwage wygrzane plowe łaki, gdzie nie mozemy sie oprzec pokusie aby zapodac sielanke i sie troche powylegiwac.


Obok- ciekawa sosna, ktorej ksztalt przywodzi na mysl miejsca mocno targane wiatrem.


Na jedna z wycieczek ruszamy z przysiolkow Różanki i gruntowa droga pelzniemy przez zasypane szyszkami lasy.



Widoczkow z poczatkow malo, wedrowke urozmaica niewielki stawek w ktorym rozwazamy kapiel ale akurat przejezdza lesniczy i wdaje sie z nami w gadke o sensie zycia i wogole. Rozumiem ze czasem kamery wieszaja w budkach na ptaki i wiedza kto wlazl w szkode ale zeby czytac w myslach? Hmmm.. za daleko ta technika poszla :P



Dalej droga zaczyna przypominac autostrade- szeroka, rowna, nowa, rowy pokopane.


I to jest droga lesna gdzie wjazd skodusia bylby przestepstwem. Gdyby to opowiedziec jakims Gruzinom czy Ormianom gdzie do zamieszkalych wiosek prowadza nieraz blotniste koleiny- to w zyciu by nie uwierzyli! Ba! Chyba by wogole nie kumali o czym mowie!

Trojkolowiec silnika nie posiada wiec mozemy sie spokojnie wspinac zakosami ku gorce Czerniec na ktora chcemy sobie wlezc. Na gorke prowadzi juz sympatyczniejsza droga a i widoczki w pelni zaspokajaja nasze oczekiwania.




Widac ktos tu biwakowal- bardzo sympatyczne miejsce do takiego celu- acz ognisko to musi byc widac z polowy powiatu wiec konspiracja slaba.


Oooo tam pojdziemy jutro! :P


Na inna wycieczke idziemy z Lasowki. Tym razem dolacza do nas tata i brat toperza.



Tu poszli dalej z nawierzchnia drogi lesnej- asfalt z rolki. Tesknimy troche za starymi brukami niektorych bystrzyckich drog- bo to i przyjemniej isc a i kabaczek lepiej spi na wertepach!


Odwiedzamy Polane sw.Huberta z bardzo duza, solidna i zamknieta chata mysliwska.


W odroznieniu od dwoch pozostalych w rejonie- tu nie ma nawet wiatki pod ktora moglby sie schronic strudzony wedrowiec ktorego zastanie tu solidny deszcz lub noc. Jest za to jeziorko, ktore pewnie bylo swiadkiem wielu kapieli po pijaku w czasie mysliwskich imprez. Poki co jego tafla jest spokojna, odbija sie w niej las a lekko zelaziste wody nie chca opowiedziec zadnej ciekawej historii z dawnych czy wspolczesnych lat.


Zagladamy tez do Kunegundy, sprawdzic jak sie miewa szopopasnik, jako ze bierzemy go pod uwage na potencjalny nocleg w najblizszych dniach. Pasnik sporo podupadl od czasu naszej ostatniej wizyty. Schody odpadly, trzeba wchodzic po kontownikach, czesc desek z podlogi pieterka sparcialo, niektore pekly, wogole troche strach chodzic po innych belach niz tych grubych nosnych. Siano jakies zawilgotniale i podkisle, wiec sugeruje ze dach cieknie...




Tylko Kunegunda niestrudzona stoi w ponętnej pozie jak niegdys. Na pieterku leza jakies swieze deski wiec jest szansa na wzmocnienie podlogi. Mam nadzieje ze w przypadku ewentualnego remontu nie zrobia krzywdy malunkowi.


Noclegi spedzamy w ulubionej chatce.


Jako ze jest to srodek tygodnia to jestesmy tu sami. Mozemy wiec na spokojnie zajac duzo miejsca i na pryczy postawic namiot. Noce sa juz dosc chlodne a na malej powierzchni lepiej nachuchamy.


Wieczorami licze na jakies popielice. Zostawiam zanete w postaci chleba z serem ale widac nie trafilam w gusta kulinarne albo po prostu ich tu nie ma… W nocy cos chrupie w scianach ale stawiamy chyba raczej na korniki.

Poranki i wieczory witaja nas przesianym promieniami lasem.


Niektorzy z ekipy sa niezwykle szczesliwi bo jest tu duzo szyszek. Jedna z szyszek wybitnie przypada do gustu i nie zostaje wypuszczona z łapki przez caly dzien. Nawet w czasie snu. Proba odebrania szyszki np. w czasie przebierania spotyka sie z wybuchami strasznego oburzenia i poszukiwaniami czy szyszka przypadkiem nie zostala skradziona. Szyszki nie mozna podmienic na inna. Bo to jest ta jedyna najlepsza szyszka. Inne mozna miętosic dodatkowo. Ostatecznie wierny przyjaciel zaginal kolejnego dnia w nieznanych okolicznosciach. Widac popadl w nielaske albo po prostu sie znudzil.



Ognisko rowniez cieszy sie zainteresowaniem a zwlaszcza miejsca gdzie leci dym i te gdzie jest najwiecej wegla i sadzy. Cos w tym powiedzeniu jest ze dzieci dziela sie na czyste i szczesliwe.


Sporo czasu spedzamy przy ogniskach pozerajac rozne smakolyki, w postaci stalej, cieklej i mazistej (wyszlo ze zjedlismy 3 sloiki musztardy!)


Na jedna z imprez dolacza toperzowa rodzinka ale nie nocuja w chacie, opuszczaja ognicho w nocy i udaja sie w mrok.



Proby redukcji bagazu na takie wyjazdy postepuja ale niestety bardzo powoli… Napewno lepiej targac 5 kg namiotu niz 10 kg lozeczka ;)


_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group