Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Mgła,ogień i ziemniaki czyli koło Mieroszowa i SkalnychMiast

Autor Wiadomość
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2014-11-18, 09:57   Mgła,ogień i ziemniaki czyli koło Mieroszowa i SkalnychMiast

W gestej jak mleko mgle docieramy pod wiate na granicy kolo Mieroszowa. W swietle latarki w lesie widzi sie bardzo marnie i sprawia to spore trudnosci przy szukaniu drewna na ognisko. Ale za jakis czas mgla sie troche przewiewa.





Tym razem w kontrabandzie na Czechy szedl nie Sudafed a Cirrus ;) Ciekawe co znajdziemy w koszu nastepnym razem?



Rano z naszej wiaty mozna dostrzec rozne swojskie widoczki



Pogoda jest niezaciekawa- ciemno, szaro, buro, jakby dzien wogole nie wstal.. Ale co najwazniejsze- nie pada. Zbieramy sie i jedziemy na czeska strone w okolice Teplic, polazic troche po obrzezach skalnych miast. Pogoda chyba nam sprzyja wiec jest szansa ze bedzie wiecej skal niz ludzi.


W rejonie wioski Skaly troche sie gubimy. Chcemy wejsc na gorke Cap ale mam dosc stara mape i kolory i przebiegi szlakow wogole sie nie zgadzaja z rzeczywistoscia. W wyniku pojscia inna droga trafiamy na stare obeliski i widokowe łąki z łowieckami.









Toperz tam okresla azymut i udaje sie na dziko wbic pomiedzy skalki.

W jednym miejscu na skalkach wszedzie sa poukladane dziwne budowle z plaskich kamieni. Jakby domki z klockow. Nie wiem kto je zbudowal i po co, ale nie chce byc gorsza i dobudowuje swoja wieze.







Dalej wzdluz malowniczego wawozu tuptamy w strone gorki Lokomotywa.













Po drodze piknik, przerwa na obiad. Pozeramy leczo.



Na jednej ze skal wyje wilk. Acz inni stwierdzili ze to szkielet dinozaura.



Dzisiaj zaczyna sie sciemniac juz kolo 14, wiec przemykamy wsrod skalek i szczelin z ktorych mimo tak wczesnej pory wylazi juz mrok.





















Na gore Cap docieramy juz praktycznie po ciemku. I na dodatek zaczyna lać. Mimo wszystko wpelzamy na wieze widokowa gdzie jest zimno, mokro i wieje. I za bardzo nic nie widac. Acz jedno sie udalo- tlumow brak ;) Spotkalismy dzis jakies pojedyncze osoby a przez ostatnie dwie godziny nikogo.







Przez jakies przysiolki skladajace sie glownie z domkow letniskowych docieramy do skodusi i wracamy na polska strone.

Dzis spimy we wiatce na Zapomnianych Skalkach. Jest ona bardziej dogodna od poprzedniej- jest wygieta w dobra strone, tzn tak ze mozna w srodku rozpalic ognisko a wiata zbiera cieplo i je trzyma zamiast zeby sie rozlazilo po okolicy. We wiacie robi sie na tyle cieplo i przyjemnie ze postanawiamy nie stawiac namiotu. Uszczelniamy boki folia malarska i peleryna Tomka. Pogoda jest taka ze dym nie leci w gore tylko pelza po ziemi. Robi sie mglisto i momentami nawet mnie drapie w gardle i lzy plyna, mimo ze uwielbiam wedzenie sie w dymie. Siekiere by juz powiesil. Ale niestety siekiery nie mamy, czego przy zbieraniu opalu juz nie raz na tym wyjezdzie pozalowalismy.
Dym wiruje, cieni po wiacie zdaje sie pelzac wiecej niz trzy ktorych by sie czlowiek spodziewal. Na tle granatowego nieba szumia gole listopadowe galezie. Ziemniaczki wychodza wyjatkowo smaczne.



















Dwa razy w nocy pod wiate podjezdza jakies auto, ale widzac ognisko i ludzi szybko daja na wsteczny i odjezdzaja. Przypuszczalnie wiata sluzy glownie zakochanym parkom sposrod lokalnej mlodziezy. Wnioskujemy to po napisach wewnatrz ktore roznia sie od tych umieszczanych w innych wiatach. Tu dominuja takie kto kogo kocha, kto z kim, jak i kiedy, kto jest dziwka itp. No wiec chyba wplynelismy nasza obecnoscia negatywnie na przyrost naturalny w gminie Mieroszow ;)

Postanawiamy (a glownie ja) ze bedziemy cala noc podtrzymywac ogien bo jak na chwile gasnie to sie robi paskudnie zimno. Robie wiec zapas drewna i sobie obiecuje ze wychodzac do kibelka zawsze cos dorzuce do ogniska. Wypilam dwa litry herbaty wiec zapewne do kibelka bede wstawac czesto. W nocy faktycznie kilka razy budzi mnie zimno. Dorzucam wiec do ogniska i zaraz przyjemne cieplo rozpelza sie po wiatce.

W nocy zrywa sie dosc silny wiatr. Las w ktorym polozona jest wiata wyje, swiszcze i wydaje przedziwne pomruki. Nie wiem czemu ja tak strasznie lubie wiatr… Folia ktora obita jest sciana w miejscu szpar co chwile sie nadyma. Widac to byl dobry pomysl z ta folia bo inaczej by nam niezle pizgalo przez rozne szczeliny.

Rano sie okazuje ze jestesmy uwedzeni jak oscypki. A po powrocie i wniesieniu do domu plecakow, spiworow, karimat i reszty betow cale mieszkanie przesiaklo aromatem weekendu i klimatem lesnej wolnosci. Mimo ze minelo juz kilka dni zapach wciaz sie utrzymuje :)

W niedzielny poranek dochodzimy do wniosku ze nasze wczorajsze utyskiwanie na pogode bylo bardzo wyolbrzymione. Paskudnie to jest dzis. Leje wieje i zrobilo sie zimno, jakos tak przenikliwie. Na tym etapie tracimy jakos zapal do pieszych wedrowek. Postanawiamy zakosami pojechac sobie do domu.

W okolicy Kochanowa podziwiamy kilku straznikow pastwisk







W Dobromyslu udaje sie odnalezc dwie stare kapliczki. Jedna na koncu wsi









Druga zruinowana w srodku wsi







Po rozsianych tu i owdzie podmurowkach i piwniczkach mozna wnioskowac ze wies byla niegdys wieksza i sporo gospodarstw zostalo opuszczonych i popadlo w ruine.





Dzisiejsza pogoda zdecydowanie podoba sie kaczkom. Sa na tyle rezolutne i pewne siebie ze nawet nie chca schodzic z drogi i przepuscic skodusi. Malo brakuje zeby trzeba wysiasc i je poprzenosic w rekach na pobocze ;)





Mysle ze z dzisiejszej pluchy cieszy sie rowniez mech i grzyby wszelakie





Potem jeszcze rzuca sie nam w oczy dwor w Kochanowie, w ktorym ktos chyba jeszcze pomieszkuje.



Wracajac w Gluszycy sprawdzamy czy nie pojawil sie kompot i puchate nalesniki. Kompot jest! Na puchatego trzeba bedzie poczekac do lepszych jagodowych czasow. Ale za to wdajemy sie w pogawedke z sympatycznym gospodarzem, ktory pokazuje nam duzo zdjec przedwojennych i powojennych z tych regionow. Gosc jest naprawde kopalnia wiedzy o Gluszycy, Gorach Sowich i chyba calym Dolnym Slasku. Dowiaduje sie naprzyklad ze w okolicy przed wojna bylo duzo mieszanych malzenstw wlosko-niemieckich, a to z powodu takiego ze spora grupa mlodych przystojnych Wlochow budowala tutejsze tunele kolejowe. I sporo owych Wlochow tu osiadlo. A potem po wojnie Wlosi nie podlegali obowiazkowi wysiedlen, wiec w historie tych ziem wpisaly sie rodziny wlosko-niemiecko- polskie. Ponoc po dzis dzien na ulicach miasta mozna spotkac osoby o nieco egzotycznej urodzie.
Zwracaja uwage te przedwojenne zdjecia- tak ostre, wyrazne nawet po sporym powiekszeniu, gdzie mozna sie dopatrzec niesamowitej ilosci detali… Sposrod wspolczsnych zdjec nie kojarze zbyt wielu mogacych dorownac jakoscia tym sprzed 100 lat..

Suniemy do domu majac przed oczami przedwojenne uliczki Gluszycy, sanie sunace wsrod gorskich chutorow i cieple kufajki kresowych przesiedlencow, pozujacych do zdjec pod czujnym okiem towarzyszy spogladajacych z ulicznych plakatow.

wiecej zdjec
https://picasaweb.google....p_i_Lokomotywa#
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8312
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-11-18, 12:21   

uszczelniliście wiatę jak bunkier, w potem się dziwisz, że dym nie chciał uciekać :D

Cytat:
Zwracaja uwage te przedwojenne zdjecia- tak ostre, wyrazne nawet po sporym powiekszeniu, gdzie mozna sie dopatrzec niesamowitej ilosci detali… Sposrod wspolczsnych zdjec nie kojarze zbyt wielu mogacych dorownac jakoscia tym sprzed 100 lat..


analogowe aparaty robiły naprawdę dobre, ostre zdjęcia, poza tym do ich obsługi trzeba było co nieco się znać. A dzisiaj? Każdy głupi cyka jak najęty, mało kto przejmuje się drobiazgami typu perspektywa, kadr, głębia ostrości, przysłona ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2014-11-18, 12:58   

Pudelek napisał/a:
analogowe aparaty robiły naprawdę dobre, ostre zdjęcia, poza tym do ich obsługi trzeba było co nieco się znać
Kurde, jadę dziś na działkę, bo 2 tygodnie temu podczas porządków wrzuciłem koreks do "plastików" ...
Bubo, ładnie wyszły na zdjęciach dym i para, a może to duchy? Nigdy nie wiadomo, co za potrawy/zioła tam przyrządzacie :) I na dodatek potem te opakowania po "lekach" w koszu niby cudze i zbiegiem okoliczności?
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2014-11-18, 13:19   

Pudelek napisał/a:
uszczelniliście wiatę jak bunkier, w potem się dziwisz, że dym nie chciał uciekać :D


oj tam oj tam, tylko troche i z jednej strony, tam gdzie najbardziej wialo :P

dym mial duzo miejsc do wychodzenia! a ze wolal zostac z nami? coz zrobic :lol

Pudelek napisał/a:

analogowe aparaty robiły naprawdę dobre, ostre zdjęcia, poza tym do ich obsługi trzeba było co nieco się znać. A dzisiaj? Każdy głupi cyka jak najęty, mało kto przejmuje się drobiazgami typu perspektywa, kadr, głębia ostrości, przysłona ;)


wiecej sie myslalo nad kazda fota jak kazda klatka miala swoja cene i ich ilosc byla mocno limitowana.

nastepnym razem Tomek obiecal ze zabierze taki wielki przedwojenny aparat wielkoformatowy-bedziemy sie bawic!!! :D

ceper napisał/a:

Bubo, ładnie wyszły na zdjęciach dym i para, a może to duchy? Nigdy nie wiadomo, co za potrawy/zioła tam przyrządzacie :)


Widac nasze kociolki sa bardzo dobre i skuteczne skoro duchy widza tez inni i to nawet przez komputer! :lol

Cytat:
I na dodatek potem te opakowania po "lekach" w koszu niby cudze i zbiegiem okoliczności?


Nieeee... pseudoefedryna to dla mnie trucizna- ja nawet jednej tabletki takiej nie moge... Raz zjadlam gripex i trzy dni mnie telepalo :zly
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Cisy2 

Wiek: 63
Dołączył: 21 Gru 2013
Posty: 735
Skąd: Świebodzice
Wysłany: 2014-11-18, 18:52   

Paulino, fajnie, że okolice Kamiennej Góry obfitują nadal w tego rodzaju zabytki :lol



A jak Wasza skodusia odniosła się do zdania dobromyśleńskich "autolokalsów"?





Gdzie nie ma wymalowanych szlaków tam, oczywiście, jesteście Wy. Nawet pod tę kapliczkę trafiliście? Ja wiosną miałem błoto przed nią, obok niej i za nią...



Ale właśnie z łąki tuż nad kapliczką jest jeden z ładniejszych w okolicy widoków na Karkonosze - ze Śnieżką w roli głównej, oczywiście...

Ostatnio zmieniony przez Cisy2 2014-11-18, 18:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2014-11-18, 20:55   

Cisy2 napisał/a:

Paulino, cieszę się, że biała tablica cały czas tam jeszcze tkwi :lol :


Tez mnie ten fakt ucieszyl wiec nie omieszkalam sfotografowac

Cisy2 napisał/a:

A jak Wasza skodusia odniosła się do zdania dobromyśleńskich "autolokalsów"?


Oczywiscie auto pod nowym domkiem - bo jakzeby inaczej... ;) Ciekawe czy gospodarstwo z kaczkami chodzacymi po drodze tez kolesiowi przeszkadza? (moglabym sie zalozyc...

Wlasnie mowilismy tam ze wreszcie jakis kawalek normalnej drogi, takiej jak pare lat temu byly jeszcze wszedzie... Dziur przed ktorymi trzeba by jakos specjalnie zwalniac, czy objezdzac je to nie zauwazylismy. Ale fakt ze owa droga nie byla gladka jak wypolerowana tafla , nie byla umazana bialymi paskami i nie bylo przy niej wykoszonej trawki i rowow na 3 metry wiec zapewne odbiegala od tego co teraz nazywa sie norma w naszym kraju...
Bardziej problematyczne i duzo bardziej niebezpieczne wydaja mi sie drogi takie jak idzie z Mieroszowa na Zdonov po czeskiej stronie. Szeroka na jedno auto i gladka jak tor wyscigowy. Nic nie pisalo zeby byla jednokierunkowa a dwa razy zostalismy tam niemal staranowani przez rozpedzone chyba do setki auta i musielismy szubko uciekac na pobocze, do rowu... Zimno mi sie robi na sama mysl..

Cisy2 napisał/a:

Gdzie nie ma wymalowanych szlaków tam, oczywiście, jesteście Wy. Nawet pod tę kapliczkę trafiliście?


Nie ma szlaku, nie ma swiezej autostrady- znaczy bedzie tam cos ciekawego. Sprawdza sie prawie zawsze..

Cisy2 napisał/a:
Ja wiosną miałem błoto przed nią, obok niej i za nią...


Teraz nie bylo blota... Bylo bagno :D

Cisy2 napisał/a:

Ale właśnie z łąki tuż nad kapliczką jest jeden z ładniejszych w okolicy widoków na Karkonosze - ze Śnieżką w roli głównej, oczywiście...


No to zawalilismy- nie wyszlismy nad kapliczke... Pogoda zniechecila nas.. Acz jestem prawie pewna ze Sniezki nie bylo widac ;-)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2014-11-18, 21:44, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Malgo Klapković 


Wiek: 37
Dołączyła: 06 Lip 2013
Posty: 2477
Wysłany: 2014-11-21, 11:05   

Klimat ogniskowo-wiatowy czyta się wspaniale, ale nie wyobrażam sobie tego smrodu dymu przez następny tydzień. To jest coś, czego nie potrafię znieść ;-) Także jestem pełna podziwu, że są tacy, którym to nie przeszkadza, a nawet to lubią :)
 
 
maurycy 


Dołączył: 17 Lis 2013
Posty: 901
Skąd: Bielsko okolice
Wysłany: 2014-11-21, 13:06   

Buba zaś mi smaków narobiłaś :D
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2014-11-21, 15:51   

Malgo Klapković napisał/a:
nie wyobrażam sobie tego smrodu dymu przez następny tydzień. To jest coś, czego nie potrafię znieść ;-) Także jestem pełna podziwu, że są tacy, którym to nie przeszkadza, a nawet to lubią :)


Ludzie chyba maja rozna tolerancje na rozne zapachy. Ja np. nie moge zniesc zapachow wielu detergentow, tego co leci z klimatyzacji, czy wiekszosci perfum. Od razu mnie mdli. Za to uwielbiam zapach benzyny, chloru, tytoniu, obornika. Iles razy sie zastanawialam co jest przyczyna faktu ze jedno uwazamy za smrod a co innego za mily zapach, czy to ma korzenie gdzies w dziecinstwie, gdy poznajemy zapachy i jak nam sie to potem kojarzy? nie mam pojecia. Ale moj spiwor wącham teraz codziennie i az mi sie geba cieszy bo zaraz staje mi przed oczami obraz lesnej chaty, ogniska...

Cytat:

Buba zaś mi smaków narobiłaś :D


Mam nadzieje ze kiedys ci zrobie takiego smaka ze z nami pojedziesz! :D
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
maurycy 


Dołączył: 17 Lis 2013
Posty: 901
Skąd: Bielsko okolice
Wysłany: 2014-11-21, 21:18   

Malgo Klapković napisał/a:
Klimat ogniskowo-wiatowy czyta się wspaniale, ale nie wyobrażam sobie tego smrodu dymu przez następny tydzień. To jest coś, czego nie potrafię znieść ;-) Także jestem pełna podziwu, że są tacy, którym to nie przeszkadza, a nawet to lubią :)

Malgo z tym to nie tylko Ty masz problem ;)
Ja sobie radzę w ten sposób, że na takie dzikie biwaki przy ognisku, ubieram się w komplet pamiętający lata 90 te :lol
Do tego mam jeszcze starszy plecak na tzw. metalowym stelażu i śpiwór przeznaczony tylko i wyłącznie do tych celów.
Na miejsce jadę przeważnie autem. Chociaż było ostatnio trochę śmiechu jak po południu 1 listopada jechałem pociągiem :-o Ludziska wyszykowani w garniturach, a ja ... He he :D
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10854
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2014-11-21, 22:47   

Dymek z ogniska to ja bardzo lubię i nawet mogę nim zalatywać ale tak do dwóch dni, bo potem to się robi już stęchły ten zapach i wypadało by się dowędzić :-) . Albo wyprać.
Nawet się przyznam, że jak w ogródku palę ogień to sobie zawsze tak staję, by na mnie leciało :)
Ale z tym chlorem to mnie Buba zmroziłaś. Od czasów harcerstwa mam wstręt do tego zapachu :zyg

Co do rejonów z Twojej relacji, to wcale bym się nie gniewał gdyby mieszkał od nich (w szeroko pojętym rejonie Skalnych Miast, G.stołowych) tak blisko jak teraz mam do Beskidów.
Sporo się tam uchodziłem, po naszej i Czeskiej stronie, i zawsze to dla mnie będą miejsca magiczne.
Ostatnio zmieniony przez Piotrek 2014-11-21, 22:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2014-11-22, 07:16   

maurycy napisał/a:

Ja sobie radzę w ten sposób, że na takie dzikie biwaki przy ognisku, ubieram się w komplet pamiętający lata 90 te :lol


Widzisz! A ludziska mi sie dziwia czemu uwazam ze wdzianka z tamtych lat sa najlepsze w gory! siadz przy ognisku w tych nowych szeleszczacych materialach, zwlaszcza jak drewno mokre i iskrami sypie :lol Widzialam juz takich, he he.. Bardzo niepraktyczne teraz rzeczy robia..

maurycy napisał/a:
Chociaż było ostatnio trochę śmiechu jak po południu 1 listopada jechałem pociągiem :-o Ludziska wyszykowani w garniturach, a ja ... He he :D


Maurycy czy ja juz mowilam ci ze cie lubie? :D

Piotrek napisał/a:
Dymek z ogniska to ja bardzo lubię i nawet mogę nim zalatywać ale tak do dwóch dni, bo potem to się robi już stęchły ten zapach i wypadało by się dowędzić :-)


Swiete slowa! Dowedzenie jest bardzo wskazane!

Piotrek napisał/a:
Ale z tym chlorem to mnie Buba zmroziłaś. Od czasów harcerstwa mam wstręt do tego zapachu :zyg


A co wyscie tam robili z chlorem? :o-o Ja mialam na mysli male stezenia np. chlor z basenow miejskich i z domestosu (innych plynow do mycia kibla nie uznaje bo brzydko pachna ;) ). Chlor w wydaniu laboratoryjnym juz mi sie nie podoba...

Piotrek napisał/a:

Co do rejonów z Twojej relacji, to wcale bym się nie gniewał gdyby mieszkał od nich (w szeroko pojętym rejonie Skalnych Miast, G.stołowych) tak blisko jak teraz mam do Beskidów.
Sporo się tam uchodziłem, po naszej i Czeskiej stronie, i zawsze to dla mnie będą miejsca magiczne.


Ja sie obecnie ciesze ze mieszkam blizej Sudetow niz Beskidow. Bo po blizszym poznaniu Sudety sa wedlug mnie duzo ciekawsze, a przynajmniej jest tam wiecej tego co lubie (wiaty, ruiny itp
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2014-11-22, 07:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10854
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2014-11-23, 09:53   

W latryna się posypywało tym cholerstwem. Paskudne zajęcie i zazwyczaj za karę przypadało niesfornym druchom/drużynom- więc sypaliśmy często :D

A Sudety zgadzam sie z Tobą są ciekawsze, bardziej urozmaicone. Mają tez zupełnie inny klimat, taki bardziej tajemniczy i zagadkowy. Nie mówię, że bardzie wolę je od Beskidów bo to zupełnie inny świat ale większą frajdę mam z pobytu waśnie w Sudetach. Choć to pewnie też dlatego, że rzadziej w nich bywam a Beskidy mam na miejscu i po prostu elementem krajobrazu codziennego, spowszechniały.
 
 
Cisy2 

Wiek: 63
Dołączył: 21 Gru 2013
Posty: 735
Skąd: Świebodzice
Wysłany: 2015-05-14, 17:03   

buba1 napisał/a:
W wyniku pojscia inna droga trafiamy na stare obeliski i widokowe łąki z łowieckami.






To jest, Paulino, bardzo fajny pomnik. Postawiono go w 1932 r. na pamiątkę zbudowania nieco wcześniej (w latach 1927-1930) drogi jezdnej łączącej Teplice nad Metują z wioską Studnice przez osadę Skály, w pobliże której i Wy dojechaliście (tak nawiasem mówiąc Skalý to świetna alternatywa dla najczęściej zatłoczonych Skalnych Miast w Teplicach i Adršpachu; w pobliżu Čap z wieżą widokową, Černe jeziorko, ruiny średniowiecznego zamku Skály z równie kapitalnym dookolnym widokiem z najwyższego punktu tej warowni i wreszcie XVII-wieczny pałacyk biskupów hradeckich w samej osadzie). Sam pomnik usytuowano na granicy obszarów leśnych Teplice nad Metują (Wekelsdorf) i Skály (Bischofstein), bezpośrednio przy drodze. Na każdej ścianie obelisku znajdują się napisy, najciekawszy z nich z tyłu pomnika. Jest niewidoczny od strony drogi. Oprócz informacji o roku wzniesienia pomnika (1932 r.) wyryty jest też napis o kosztach budowy drogi (3 miliony koron) i ówczesnej cenie bochenka chleba (5 koron). Właśnie to porównanie cen chleba i inwestycji jest najciekawsze. Pamiętać bowiem trzeba, że Europa wychodziła wtedy z „wielkiego kryzysu” przełomu lat 20. i 30. XX w. Pamiętano jeszcze o hiperinflacji w wielu krajach ówczesnego świata, stąd podanie jedynie kosztów budowy drogi bez jakiegoś punktu odniesienia (a takim praktycznie zawsze i wszędzie była cena chleba) już po kilku latach mogłoby niewiele mówić czytającym inskrypcję. A tak powstał oparty na bochenku chleba „wspólny mianownik” pomiędzy czasami budowniczych drogi, twórcy pomnika oraz odwiedzających to miejsce nieraz po kilkudziesięciu latach turystów.













Na stronie http://www.geocaching.com...6c-87c9ab539abe jest kilka fajnych fotografii z budowy tej drogi.


Inna sprawa, że kilka dni temu przechodziłem w Teplicach nad Metują wzdłuż dolnego odcinka tej szosy, na której do dzisiaj zachowała się piękna granitowa XX-wieczna kostka. Właściwie powinienem napisać „do ostatniego poniedziałku”. Nawierzchnia przetrwała czasy czechosłowackiego socjalizmu i komunizmu, ćwierć wieku czeskiego kapitalizmu… aż w 2015 r. przyszedł na nią kres. Trochę szkoda!









buba1 napisał/a:


W jednym miejscu na skalkach wszedzie sa poukladane dziwne budowle z plaskich kamieni. Jakby domki z klockow. Nie wiem kto je zbudowal i po co, ale nie chce byc gorsza i dobudowuje swoja wieze.










Te kamienne piramidki poukładano na szczycie Kraviej hory – Kraví hora (734 m n.p.m.). Ostatnio zapanowała jakaś moda na tego rodzaju upiększanie szlaków. Tylko w kilku ostatnich latach widziałem podobne „megalitki” w Slowackim Raju (dolina Tomašovskego Potoku)…





… w Jawornikach na granicy czesko-słowackiej (północne podnóże północnej kulminacji szczytu Jawornik)










Ten słupek to kamień graniczny z okresu II wojny światowej (po drugiej stronie jest skuta litera D), stojący na granicy Słowacji i okupowanego przez Niemcy Protektoratu Czech i Moraw


Kamienne piramidy i murki spotyka się również w niemieckiej części Sudetów – na Pogórzu Łużyckim i w Górach Łużyckich


… gdzieś w pobliżu Pulsnitz, w drodze na Hochstein (449 m n.p.m.)





… oraz na szczycie Hvozdu (Hochwald – 749 m n.p.m.)





Pewnie spotkać coś takiego można jeszcze w dziesiątkach innych miejsc…


A swoją drogą nieźle Wam się ścieżki w tej części Teplickich Skał poplątały. Przynajmniej jeden odcinek przechodziliście chyba „w te i wewte” (Kravi hora – Lokomotiva)? Ale nie może to dziwić, gdyż ten właśnie fragment Teplickich Skał nosi nazwę Bludiště – Labirynt :lol : .
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8312
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2015-05-14, 20:22   

Cisy2 napisał/a:
ewnie spotkać coś takiego można jeszcze w dziesiątkach innych miejsc…


czeskie Góry Izerskie :)



A pomnik faktycznie bardzo ciekawy!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - recenzje anime