Można się było golić.
Można się było golić.
Taka była żyleta. Choć sprocket już dowalił Wam swoimi sobotnimi zdjęciami z Leskowca, postanowiłem założyć własny wątek, ponieważ, gdyż mój weekend wyglądał trochu inaczej.
Z nieukrywaną satysfakcją śledziłem od kilku dni prognozy pogody. Inwersja. Inwersja na maxa. W piątek zobaczyłem na pewnym forum zdjęcia Jeseników zrobione z Leskowca (około 170 km), a że miałem zamiar udać się na własnym napędzie nożnym celem upicia się do Chatki Na Potrójnej, wybrałem wariant Leskowcowy. Nie żebym lubił te rejony, ale dla Jeseników trzeba było zaryzykować.
Andrychów 7 srana. -7 stopni, szaro buro i ponuro, ale w coś wierzyć trzeba. Obieram zielony szlak przez Gancarz. Mam trochę dymanka. Przez najbliższe 3 godziny błotko wesoło chlipie, mijam jakieś kałuże, straszy mnie jeleń, po rowach leżą resztki białego, a fotopstrykadełko spoczywa leniwie w plecaku. W końcu dochodzę pod słynną "końcówkę pod Gancarzem" i zaczynam żałować obranego lata temu sposobu spędzania wolnego czasu. Po piętnastym razie przestaję liczyć na tym podejściu zaliczone gleby. No lodowisko!!!
Dzięki nie do końca innowacyjnemu pomysłowi użycia gałęzi jako poręczówek wychodzę w końcu w jednym kawałku na ten Gancarz. Z minus siedmiu zrobiło się jakieś plus cztery. A więc się nie pomyliłem. Inwersja.
Resztką umęczonego jestestwa siadam pod krzyżem i zapoznaję się z żubrem. A pstrykadło dalej gnije nie wiem czemu w plecaku. Galopująca skleroza.
No ale mam już z górki. Powoli zaczynam myśleć i na Polanie Beskid przypominam sobie o aparacie.
EC Jaworzno pod chmurami:
Schron. Pierogi. Złociste. Lampa. Siedem kresek powyżej zera. Żyleta.
Nie zwlekam. Szczyt. Powtarzać się nie chcę. Ale muszę. Żyleta. Jakiej tu jeszcze nigdy nie miałem.
Pod wiatą siedzi jakby znajoma morda. Tak - morda - ponieważ wpierw rozpoznaję Strzępka, a potem dopiero sprocketa Wybacz Kolego
Komisyjnie zaglądamy na północny stok, ale Jeseników już niet. Niebawem okaże się, że spóźniłem się jakieś dwie godziny. Ale i tak jest cudnie.
Ruszam sobie nieśpiesznie w stronę Potrójnej. Jeszcze nie wiem, że będę walczył o każdy metr. Na razie sielanka, słoneczko świeci, Babia się szyderczo przygląda.
Pod Łamaną Skałą zaczyna się rzeź. Nawiane garby metrowej wysokości. Niby wszystko ładnie zmarznięte, stawiam nogę, trzyma. Ale jak przeniosę na nią cały ciężar ciała (i browca w plecaku) robi jeb i mam śniegu po kolano.
Do Chatki Studenckiej dochodzę ledwo żywy. Odbieram od Mariusza fanty pozostawione po urodzinach i dymam pod Zbójeckie Okno.
Tu zgarnia mnie Rafał, więc resztę drogi pokonuję jak na prawdziwego turystę przystało. Terenówką
Na górnej chacie luda bez liku. Same znajome pyski, więc i wieczór przeciąga się tak do szóstej nad ranem A że jest to nasze ostatnie górskie spotkanie na Starym Roku, nie może zabraknąć świątecznych akcentów.
I akcentów urodzinowych
Niedzielny poranek niech pozostanie milczeniem. Dziękuję za uwagę. Dobranoc.
Z nieukrywaną satysfakcją śledziłem od kilku dni prognozy pogody. Inwersja. Inwersja na maxa. W piątek zobaczyłem na pewnym forum zdjęcia Jeseników zrobione z Leskowca (około 170 km), a że miałem zamiar udać się na własnym napędzie nożnym celem upicia się do Chatki Na Potrójnej, wybrałem wariant Leskowcowy. Nie żebym lubił te rejony, ale dla Jeseników trzeba było zaryzykować.
Andrychów 7 srana. -7 stopni, szaro buro i ponuro, ale w coś wierzyć trzeba. Obieram zielony szlak przez Gancarz. Mam trochę dymanka. Przez najbliższe 3 godziny błotko wesoło chlipie, mijam jakieś kałuże, straszy mnie jeleń, po rowach leżą resztki białego, a fotopstrykadełko spoczywa leniwie w plecaku. W końcu dochodzę pod słynną "końcówkę pod Gancarzem" i zaczynam żałować obranego lata temu sposobu spędzania wolnego czasu. Po piętnastym razie przestaję liczyć na tym podejściu zaliczone gleby. No lodowisko!!!
Dzięki nie do końca innowacyjnemu pomysłowi użycia gałęzi jako poręczówek wychodzę w końcu w jednym kawałku na ten Gancarz. Z minus siedmiu zrobiło się jakieś plus cztery. A więc się nie pomyliłem. Inwersja.
Resztką umęczonego jestestwa siadam pod krzyżem i zapoznaję się z żubrem. A pstrykadło dalej gnije nie wiem czemu w plecaku. Galopująca skleroza.
No ale mam już z górki. Powoli zaczynam myśleć i na Polanie Beskid przypominam sobie o aparacie.
EC Jaworzno pod chmurami:
Schron. Pierogi. Złociste. Lampa. Siedem kresek powyżej zera. Żyleta.
Nie zwlekam. Szczyt. Powtarzać się nie chcę. Ale muszę. Żyleta. Jakiej tu jeszcze nigdy nie miałem.
Pod wiatą siedzi jakby znajoma morda. Tak - morda - ponieważ wpierw rozpoznaję Strzępka, a potem dopiero sprocketa Wybacz Kolego
Komisyjnie zaglądamy na północny stok, ale Jeseników już niet. Niebawem okaże się, że spóźniłem się jakieś dwie godziny. Ale i tak jest cudnie.
Ruszam sobie nieśpiesznie w stronę Potrójnej. Jeszcze nie wiem, że będę walczył o każdy metr. Na razie sielanka, słoneczko świeci, Babia się szyderczo przygląda.
Pod Łamaną Skałą zaczyna się rzeź. Nawiane garby metrowej wysokości. Niby wszystko ładnie zmarznięte, stawiam nogę, trzyma. Ale jak przeniosę na nią cały ciężar ciała (i browca w plecaku) robi jeb i mam śniegu po kolano.
Do Chatki Studenckiej dochodzę ledwo żywy. Odbieram od Mariusza fanty pozostawione po urodzinach i dymam pod Zbójeckie Okno.
Tu zgarnia mnie Rafał, więc resztę drogi pokonuję jak na prawdziwego turystę przystało. Terenówką
Na górnej chacie luda bez liku. Same znajome pyski, więc i wieczór przeciąga się tak do szóstej nad ranem A że jest to nasze ostatnie górskie spotkanie na Starym Roku, nie może zabraknąć świątecznych akcentów.
I akcentów urodzinowych
Niedzielny poranek niech pozostanie milczeniem. Dziękuję za uwagę. Dobranoc.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez darkheush, łącznie zmieniany 3 razy.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Tępy Dyszel pisze:to Twoja pierwsza relacja, która mi się spodobała
I po Twoich słowach chciałem w pierwszej chwili poprosić Admina o jej usunięcie.
Tępy Dyszel pisze:łagodniejesz w świątecznym czasie.
Wszak ogólnie wiadomym jest, że zwierzęta w tym czasie ludzkim głosem mówią.
Tępy Dyszel pisze:czy to prawda, że szczytowa polana już mocno zarasta ?
Nic bardziej mylnego jeśli masz na myśli polanę wystawioną na południe. Co więcej. Warto zejść kilka metrów od szczytowych krzyża i wiaty na północ. Padł tam pod wiatrami i piłami spory kawałek lasu z widokiem na dolinę Rzyczanki, Złotą, Bukowski, Skrzyczne i te nieszczęsne Jeseniki.
Tępy Dyszel pisze:No tak, wszystko jasne
Z okazji nadchodzących Świąt będę na tyle miły (ale to już ostatni raz), że oszczędzę Waści szczegółów
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Masz więcej zdjęć krajobrazowych?
Nawet nie wiesz, jak ci zazdrościłam z tych moich czterech uczelnianych ścian
Fiu, fiu, jak suto zastawiony stół. Tylko flachy tam żadnej nie widzę. To miał być obrazek w stylu "Czego brakuje na tym zdjęciu?"
Nawet nie wiesz, jak ci zazdrościłam z tych moich czterech uczelnianych ścian
Fiu, fiu, jak suto zastawiony stół. Tylko flachy tam żadnej nie widzę. To miał być obrazek w stylu "Czego brakuje na tym zdjęciu?"
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
darkheush pisze:W piątek zobaczyłem na pewnym forum zdjęcia Jeseników zrobione z Leskowca (około 170 km),
Mówisz o tym zdjęciu z ośnieżonym Pradziadem z ładnie widoczną wieżą na szczycie?
darkheush pisze:Komisyjnie zaglądamy na północny stok, ale Jeseników już niet. Niebawem okaże się, że spóźniłem się jakieś dwie godziny. Ale i tak jest cudnie.
Trzeba było wstać wcześniej
darkheush pisze:Ale jak przeniosę na nią cały ciężar ciała (i browca w plecaku) robi jeb i mam śniegu po kolano.
Miałem podobnie w sobotę w Jesionikach. Niby na wierzchu zmrożona skorupa, a człowiek się zapadał po te..., no wiadomo po co . Najgorzej bolały po wszystkim piszczele
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Rany, jak ja pięknie wychodzę na zdjęciach!!!
Muszę sobie robić więcej na samowyzwalaczu, albo w lustrze.
Piękny stół imprezowy... bardzo żałuję, że nie dane mi było wpaść.
Cieszę się, ze się spotkaliśmy
Muszę sobie robić więcej na samowyzwalaczu, albo w lustrze.
Piękny stół imprezowy... bardzo żałuję, że nie dane mi było wpaść.
Cieszę się, ze się spotkaliśmy
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
darkheush pisze:nie może zabraknąć świątecznych akcentów
Maszerowaliście z czerwonymi szturmówkami ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Tępy Dyszel pisze:Miałeś komżę i gromnicę ?
Zawsze mam je w wersji soft w plecaku.
Piotrek pisze:to "zmilczany" poranek pewnie koło 12
Nie pamiętam.
bton1 pisze:czy tego co po wycieczce..
Uwierz. Nie ma czego.
Robert J pisze:Mówisz o tym zdjęciu z ośnieżonym Pradziadem z ładnie widoczną wieżą na szczycie?
Nie inaczej. Ale nazwy forum nie wypowiem, bom niegodzien.
sokół pisze:Szkoda, że nie robiłeś zdjęć z tego Gancarza. Tak tam okropnie?
Jedno z najbardziej stromych podejść w Beskidzie Małym. Osobiście porównuję je do granicznego Oszusta.
Dobromił pisze:Maszerowaliście z czerwonymi szturmówkami ?
To dopiero na Wielkanoc.
nes_ska pisze:Masz więcej zdjęć krajobrazowych?
Coś się znajdzie. Dwa ostatnie to widoki z Anuli, na której byliśmy razem w listopadzie
Ostatnio zmieniony 2013-12-18, 15:44 przez darkheush, łącznie zmieniany 2 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 72 gości