Nieboszczyk za nieboszczykiem czyli przez Karkonosze z liter
Nieboszczyk za nieboszczykiem czyli przez Karkonosze z liter
Dobry wieczór.
Zawsze warto poczytać. Zawsze warto interesować się historią. Czasami warto przemieszczać się za pomocą nóg dolnych. Zawsze warto wejść do schroniska. I czasami skorzystać z jego darów.
Pewien czas temu przeczytałem ( hurtowo ) dwa tomy, które wyszły spod ręki pisarza Sławka Gortycha : "Schronisko, które przestało istnieć" i "Schronisko, które przetrwało". Na końcu drugiego była adnotacja : "Tom trzeci w przygotowaniu". Nabyłem go 23 kwietnia tego roku. Strzecha Akademicka wzywała ...
Pożyczyłem książki Obywatelowi Jarronowi. Z racji połączeń rodzinnych bywa On dość często w okolicy. Książki przeczytał i rzekł : "Jedziemy. Może nas nie zamordują".
Jak to zwykle bywa zaproponowaliśmy innym wyjazd. No i czekając na ich decyzję doczekaliśmy się ... Jak już wiedzieliśmy ilu nas jedzie to rozpoczęliśmy wysyłanie zapytań do schronisk. Odrodzenie ( tom drugi ) - brak miejsc. Strzecha ( tom trzeci ) - miejsca były pięć dni temu. Szrenica ( tom pierwszy ) - przyjedźcie latem. I tak to wylądowaliśmy w Schronisku na Hali Szrenickiej.
We dwóch. Reszta wybrała inny sposób spędzenia dni od 3 do 5 maja.
Jarron rozpisuje plan. Oczywiście w trzy dni nie da się obejść wszystkich, nawet najważniejszych miejsc z książek, ale plan jest straszliwy - pójdziemy śladami zbrodni, morderstw, podpaleń, tragedii ludzkich. I radości, szczęśliwych zakończeń i dobrych startów.
Po zobaczeniu 1 maja na Baraniarkach słowackiej żmii liczyłem na częste spotkania z takowymi w Karkonoszach. Czy tak było ? Czytajcie , a dowiecie się.
Wyruszamy w piątek w okolicach siódmej rano. Przed nami daleka droga - Szklarska Poręba czekała.
Po drodze złupiliśmy zamek w Bolkowie. W innej relacji opiszę temat, natomiast na zachętę dam kilka zdjęć. Jak widzicie było strasznie. Tak swoją drogą - czy kogoś od dawna już nie widzieliście ?
Przeżyliśmy.
Pokryci bitewnym pyłem i krwią pokonanych zbliżamy się do celu.
Szklarska wita nas mroczną pogodą. Deszcz nas chłodzi i ZMUSZA do skorzystania z kolejki. Oczywiście wierzycie nam, że mieliśmy iść przez Kamieńczyk na Halę Szrenicką i TYLKO zła pogoda skłoniła nas do przejazdu kolejką.
Zakupujemy bilet i najbardziej potrzebne towary w Żabce i w górę.
Kanapy były wygodne. Tak z 20 lat temu. Ale my jesteśmy twardzi i nie spadamy.
Przed nami pojawiają się jakieś łby.
I tak to wyjeżdżamy na zbocza Szrenicy ( 1 362 m ) . Ważnego miejsca w pierwszym tomie ...
Plecaki na plecy i z boku szczytu ruszamy, PIECHOTĄ !, w stronę miejsca zameldowania.
Znowu łby.
Są też inne niż Końskie Łby osobniki skalne.
Panie i Panowie ! Tam będziemy leżakować.
Schronisko na Hali Szrenickiej ( Neue Schlesische Baude ) występuje tam ( oczywiście w róznych formach ) od końca XVIII wieku. W środku budynku jest wiele zdjęć z dawnych lat budynku. Co ciekawe - na zdjęciach występuje wysokość 1 195 m, a obecnie chwalą się 1 200 m. Karkonosze rosną.
Dostajemy pokój ( standard wystarczający, inaczej niż w temacie sanitariatów ), zostawiamy plecaki i w bój.
Czy widzicie mrok nad Szrenicą ? ! Tam dotrzemy.
Tak dla zmiany nastroju rzut oka na Góry Izerskie - Wysoki Kamień.
Czerwonym szlakiem, ponoć Głównym Sudeckim, ruszamy w stronę Świnek.
Po lewej ręce mamy szczyt Szrenicy, schronisko i Końskie Łby.
Jarron oko w oko z Trzema Świnkami ( 1 290 m ). Miałem przyjemność poznać je w tamtym roku na czterodniowym wyjeździe Zdobywców w Karkonosze i okolice.
Świnka lewostronna.
Czy widzicie co jest po jej lewej stronie ?
Kolejne zbrodnicze miejsce ( tom pierwszy ).
Przeszliśmy Świnki.
A co przed nami ? Twarożnik ( 1 320 m ).
Na razie nie idziemy w jego kierunku. Skręcamy w prawo, wkraczamy w Czechy.
Rzut oka na Twarożnik.
Wyłania się Vosecka Bouda ( 1 260 m ). Kolejny budynek z historią od XVIII wieku. Po Wielkiej Wojnie jego właściciel, Niemiec, Franz Endler został "poproszony" przez Czechów o zdanie budynku. I tak to wybudował schronisko na Szrenicy. Takie to są losy tych pięknych budynków. Ponoć Vosecka jest jednym z nielicznych schronisk / boud, które nie padły pod wpływem ognia. I brak w nim sieci elektrycznej, turyści są podłączani do agregatu
Wracamy spod niej na czerwony szlak.
Świnki spozierają na szczyt.
Udajemy się w stronę Twarożnika. Jest godzina 17.17.
Piękny szczyt.
Były sobie Świnki Trzy, Świnki Trzy.
Łabski Szczyt i ... nie schronisko Chociaż w książce ...
Z cyklu "Twarożnik ze Szrenicą".
On wzywa ... tam rezydował tragiczny właściciel, tam Marta pracowała w recepcji.
Świńskie ściany.
Podejmujemy wyzwanie.
Rzut oka z platformy widokowej na Twarożnik.
I chrumkacze.
Miejsce dramatu z pierwszego tomu.
Do jutra ...
Czy uwierzycie, że już drugi raz byłem na Szrenicy ? To już trzeci szczyt w Sudetach na którym byłem drugi raz ! Jestem z siebie dumny.
Wchodzimy do schroniska i zasiadamy do kilkudziesięciominutowej rozmowy.
W sam raz na podsumowanie pierwszego dnia.
Następnie nogi nasze niosą nas za pomocą szlaków czarnego i czerwonego na Halę. Zdążyliśmy - byliśmy o 19.44, a posiłki można zamawiać do 19.45. Piękne wyczucie sytuacji.
A potem, do pierwszej w nocy, gadaliśmy do rzeczy i od rzeczy przy dźwiękach pięknych utworów.
Dobranoc. Dzień drugi okazał się ... długi.
Hell awaits ...
Zawsze warto poczytać. Zawsze warto interesować się historią. Czasami warto przemieszczać się za pomocą nóg dolnych. Zawsze warto wejść do schroniska. I czasami skorzystać z jego darów.
Pewien czas temu przeczytałem ( hurtowo ) dwa tomy, które wyszły spod ręki pisarza Sławka Gortycha : "Schronisko, które przestało istnieć" i "Schronisko, które przetrwało". Na końcu drugiego była adnotacja : "Tom trzeci w przygotowaniu". Nabyłem go 23 kwietnia tego roku. Strzecha Akademicka wzywała ...
Pożyczyłem książki Obywatelowi Jarronowi. Z racji połączeń rodzinnych bywa On dość często w okolicy. Książki przeczytał i rzekł : "Jedziemy. Może nas nie zamordują".
Jak to zwykle bywa zaproponowaliśmy innym wyjazd. No i czekając na ich decyzję doczekaliśmy się ... Jak już wiedzieliśmy ilu nas jedzie to rozpoczęliśmy wysyłanie zapytań do schronisk. Odrodzenie ( tom drugi ) - brak miejsc. Strzecha ( tom trzeci ) - miejsca były pięć dni temu. Szrenica ( tom pierwszy ) - przyjedźcie latem. I tak to wylądowaliśmy w Schronisku na Hali Szrenickiej.
We dwóch. Reszta wybrała inny sposób spędzenia dni od 3 do 5 maja.
Jarron rozpisuje plan. Oczywiście w trzy dni nie da się obejść wszystkich, nawet najważniejszych miejsc z książek, ale plan jest straszliwy - pójdziemy śladami zbrodni, morderstw, podpaleń, tragedii ludzkich. I radości, szczęśliwych zakończeń i dobrych startów.
Po zobaczeniu 1 maja na Baraniarkach słowackiej żmii liczyłem na częste spotkania z takowymi w Karkonoszach. Czy tak było ? Czytajcie , a dowiecie się.
Wyruszamy w piątek w okolicach siódmej rano. Przed nami daleka droga - Szklarska Poręba czekała.
Po drodze złupiliśmy zamek w Bolkowie. W innej relacji opiszę temat, natomiast na zachętę dam kilka zdjęć. Jak widzicie było strasznie. Tak swoją drogą - czy kogoś od dawna już nie widzieliście ?
Przeżyliśmy.
Pokryci bitewnym pyłem i krwią pokonanych zbliżamy się do celu.
Szklarska wita nas mroczną pogodą. Deszcz nas chłodzi i ZMUSZA do skorzystania z kolejki. Oczywiście wierzycie nam, że mieliśmy iść przez Kamieńczyk na Halę Szrenicką i TYLKO zła pogoda skłoniła nas do przejazdu kolejką.
Zakupujemy bilet i najbardziej potrzebne towary w Żabce i w górę.
Kanapy były wygodne. Tak z 20 lat temu. Ale my jesteśmy twardzi i nie spadamy.
Przed nami pojawiają się jakieś łby.
I tak to wyjeżdżamy na zbocza Szrenicy ( 1 362 m ) . Ważnego miejsca w pierwszym tomie ...
Plecaki na plecy i z boku szczytu ruszamy, PIECHOTĄ !, w stronę miejsca zameldowania.
Znowu łby.
Są też inne niż Końskie Łby osobniki skalne.
Panie i Panowie ! Tam będziemy leżakować.
Schronisko na Hali Szrenickiej ( Neue Schlesische Baude ) występuje tam ( oczywiście w róznych formach ) od końca XVIII wieku. W środku budynku jest wiele zdjęć z dawnych lat budynku. Co ciekawe - na zdjęciach występuje wysokość 1 195 m, a obecnie chwalą się 1 200 m. Karkonosze rosną.
Dostajemy pokój ( standard wystarczający, inaczej niż w temacie sanitariatów ), zostawiamy plecaki i w bój.
Czy widzicie mrok nad Szrenicą ? ! Tam dotrzemy.
Tak dla zmiany nastroju rzut oka na Góry Izerskie - Wysoki Kamień.
Czerwonym szlakiem, ponoć Głównym Sudeckim, ruszamy w stronę Świnek.
Po lewej ręce mamy szczyt Szrenicy, schronisko i Końskie Łby.
Jarron oko w oko z Trzema Świnkami ( 1 290 m ). Miałem przyjemność poznać je w tamtym roku na czterodniowym wyjeździe Zdobywców w Karkonosze i okolice.
Świnka lewostronna.
Czy widzicie co jest po jej lewej stronie ?
Kolejne zbrodnicze miejsce ( tom pierwszy ).
Przeszliśmy Świnki.
A co przed nami ? Twarożnik ( 1 320 m ).
Na razie nie idziemy w jego kierunku. Skręcamy w prawo, wkraczamy w Czechy.
Rzut oka na Twarożnik.
Wyłania się Vosecka Bouda ( 1 260 m ). Kolejny budynek z historią od XVIII wieku. Po Wielkiej Wojnie jego właściciel, Niemiec, Franz Endler został "poproszony" przez Czechów o zdanie budynku. I tak to wybudował schronisko na Szrenicy. Takie to są losy tych pięknych budynków. Ponoć Vosecka jest jednym z nielicznych schronisk / boud, które nie padły pod wpływem ognia. I brak w nim sieci elektrycznej, turyści są podłączani do agregatu
Wracamy spod niej na czerwony szlak.
Świnki spozierają na szczyt.
Udajemy się w stronę Twarożnika. Jest godzina 17.17.
Piękny szczyt.
Były sobie Świnki Trzy, Świnki Trzy.
Łabski Szczyt i ... nie schronisko Chociaż w książce ...
Z cyklu "Twarożnik ze Szrenicą".
On wzywa ... tam rezydował tragiczny właściciel, tam Marta pracowała w recepcji.
Świńskie ściany.
Podejmujemy wyzwanie.
Rzut oka z platformy widokowej na Twarożnik.
I chrumkacze.
Miejsce dramatu z pierwszego tomu.
Do jutra ...
Czy uwierzycie, że już drugi raz byłem na Szrenicy ? To już trzeci szczyt w Sudetach na którym byłem drugi raz ! Jestem z siebie dumny.
Wchodzimy do schroniska i zasiadamy do kilkudziesięciominutowej rozmowy.
W sam raz na podsumowanie pierwszego dnia.
Następnie nogi nasze niosą nas za pomocą szlaków czarnego i czerwonego na Halę. Zdążyliśmy - byliśmy o 19.44, a posiłki można zamawiać do 19.45. Piękne wyczucie sytuacji.
A potem, do pierwszej w nocy, gadaliśmy do rzeczy i od rzeczy przy dźwiękach pięknych utworów.
Dobranoc. Dzień drugi okazał się ... długi.
Hell awaits ...
Ostatnio zmieniony 2024-05-08, 20:23 przez Dobromił, łącznie zmieniany 8 razy.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Świnek tam widzę było dostatek...
Napisz coś o schronie na Hali. Ostatni raz tam spałem gdzieś w 2008 roku. A przedostatnio koło 2006, kiedy przyszliśmy późno, bo zgubiliśmy zimą szlak. Portier sprzedał nam piwa w butelce, a potem zrobiliśmy mały Woodstock w pokoju na pocieszenie. Podejrzewam, że pokoje za bardzo się nie zmieniły
Napisz coś o schronie na Hali. Ostatni raz tam spałem gdzieś w 2008 roku. A przedostatnio koło 2006, kiedy przyszliśmy późno, bo zgubiliśmy zimą szlak. Portier sprzedał nam piwa w butelce, a potem zrobiliśmy mały Woodstock w pokoju na pocieszenie. Podejrzewam, że pokoje za bardzo się nie zmieniły
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Wywołany do tablicy dopiszę kilka wyjaśnień:
Pierwsze fotki przedstawiają nikczemników, którzy ośmielili się chodzić poza wyznaczonymi szlakami. Jedną z często stosowanych kar było odrąbanie nogi, która pierwsza zboczyła ze szlaku....
Co do pokoi na Szrenickiej to mam wrażenie, że nie zmieniły się od 2006 ale nawet od 1996 roku , więc klimat na pewno ten sam. Polecam zdecydowanie
Pierwsze fotki przedstawiają nikczemników, którzy ośmielili się chodzić poza wyznaczonymi szlakami. Jedną z często stosowanych kar było odrąbanie nogi, która pierwsza zboczyła ze szlaku....
Co do pokoi na Szrenickiej to mam wrażenie, że nie zmieniły się od 2006 ale nawet od 1996 roku , więc klimat na pewno ten sam. Polecam zdecydowanie
Jarron pisze:Pierwsze fotki przedstawiają nikczemników, którzy ośmielili się chodzić poza wyznaczonymi szlakami.
Będą też inne zdjęcia pokazujące co z takimi robi się w Karkonoszach.
Pudelek pisze:Napisz coś o schronie na Hali.
Pokój nr 402. Cztery łóżka, w tym jedno piętrowe. Dwa krzesła. Jeden stół. Umywalka. Drzwi. Okno. Dwa wieszaki na ścianach. Białych ścianach. I nic więcej. Wystarczało.
Śniadaliśmy i obiadaliśmy na mniejszej jadalni. Taaaa ... z piłkarzykami i pobliskim "pokojem dziecięcym". Na naszych oczach nikt nie walnął bombelka. Obok był wystawiony czajnik na mityczny wrzątek. Widziałem jak pracownicy raz za czas donosili 5 - litrowe pojemniki z wodą. Skorzystaliśmy.
Jedyny sanitariat w naszym korytarzu składał się z umywalki, klozetu i jednego prysznica oraz kolejek.
Adrian pisze: wymyślić sobie książkowy plan
Nie macie kryminałów o Morawskim ?
Ostatnio zmieniony 2024-05-09, 10:55 przez Dobromił, łącznie zmieniany 1 raz.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Byłem ostatnio na Zamku w Bolkowie i był tylko ten kościotrup, widać, że na lato dorzucają czaszek i nóg z worka.
Niezła wycieczka, klasyk w Karkonoszach. Latem jeszcze nie byłem na Szrenicy
Niezła wycieczka, klasyk w Karkonoszach. Latem jeszcze nie byłem na Szrenicy
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Coldman pisze:widać, że na lato dorzucają czaszek i nóg z worka.
To z tych co zimą ubiją.
Coldman pisze:Latem jeszcze nie byłem na Szrenicy
Ja też. Byłem dwa razy na wiosnę.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Nie macie kryminałów o Morawskim ?
Nie mamy czasu 😉
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Dobry wieczór.
Pierwsza w nocy minęła. Sen wezwał. W końcu przed nami był pracowity dzień.
Powstałem o szóstej. Rzut przez okno.
Położyłem się ponownie.
Śniadania sprzedawali od ósmej.
Jeszcze raz rzuciłem okiem za okno. Izerskie wabiły.
Spożyliśmy dary zwierzęce i w spokoju spakowaliśmy się. Powiem dyplomatycznie - dużo wody nie braliśmy. Na trasie boud i schronisk było sporo.
Tego dnia przed nami był spacer śladami bohaterów pierwszego tomu, drugiego tomu i trzeciego tomu. Tom czwarty w produkcji.
Na początek czerwonym szlakiem, znaczy się na tym odcinku szerokim traktem jezdnym, idziemy w stronę Szrenicy. Losy szefa schroniska były bardzo tragiczne. Jak wydarzenia tuż powojenne mogą wpływać na losy ludzi początkiem XX - wieku. Smutny temat - jak młyny historii strasznie potrafią zmiażdżyć jednostki.
Ale wróćmy na naszą trasę. Idziemy i ...
Chyba ktoś wnerwił obecnych właścicieli schroniska ...
Straszne są zwyczaje w Karkonoszach. Gwałtownie skręcamy w prawo. Tak swoją drogą warto rzucić okiem na znak drogowy przy tym zakręcie. Jak ciekawie przerobiono CS i D na C i P. Zresztą takich drogowskazów będzie na trasie sporo.
Trzy Świnki się dobrze trzymają.
Na tych gołoborzach pod wierzchołkiem musi być sporo kości ... I widać też trasę trawersującą szczyt.
Rzut oka w prawo. Czy widzicie te urwiska ? Te wody spadające ? Ten dach ? My to dzisiaj zobaczymy z bliska.
Tymczasem po lewej pojawiają się efektowne kamienie Łabskiego Szczytu ( 1 472 m ).
Zbliżamy się ...
Aaaaaa !!!!!!!!!!!!!!!!!
Zimowe pale mają też i wiosną zastosowanie.
Udaje nam się uciec z życiem.
Czeska strona.
Nostalgiczne spojrzenie.
Panie i Panowie - to tutaj w I tomie mieszkał Maks, przejmując to "schronisko" po swoim ... ( nie napiszę, przeczytajcie sami ).
Radiowo-telewizyjny Ośrodek Nadawczy Śnieżne Kotły. Tak jest obecnie, natomiast w przeszłości było tutaj Schronisko Nad Śnieżnymi Kotłami (Schneegrubenbaude ) . Z końca XIX - wieku. Oczywiście wcześniej też tu były obiekty schroniskowe. W fabule książki budynek jest wykorzystywany jako schronisko. A okolica służy do usuwania właścicieli tegoż ...
Skała zwana jako Czarcia Ambona jest chyba najwyższym punktem w okolicy Śnieżnych Kotłów - 1 495 m. Był to ... punkt handlowy.
Budynek wygląda inaczej niż za czasów schroniskowych. Tamten budynek był ponoć wzorowany na Zamku Chojnik.
Zbliżam się do krawędzi. Nie wszystkim to na dobre wyszło. W tle Wielki Szyszak ( 1 509 m - drugi szczyt po polskiej stronie Karkonoszy ).
Ha ! Wszedłem na Czarną Ambonę.
Tymczasem Jarron knuje.
Wypatrzyliśmy całe stada skał. I one dzisiaj staną na naszej drodze.
Pojawiają się Śnieżne Stawki.
W rzeczy samej - absolut.
Wielki Śnieżny Kocioł.
Grzędy wychodzą w teren.
On się szczerze cieszy.
Śniegi się czają.
Bardzo powoli przemieszczamy się nad Kotłami. Co krok jest coś wartego do zobaczenia.
Ściany Wielkiego Kotła dorastają do 150 m.
Tutaj jest trochę łagodniej.
Wracamy do urwisk.
Nie róbcie tego !
Ten osobnik był rozsądny. Dlatego zasłużył na nagrodę.
Panie i Panowie - Wielki Szyszak, Vysoké kolo, Hohe Rand, Hohe Rad i Hohes Rad w jednym.
Postument Wilhelma I i dawne schronisko.
Śnieżka i postument Wilhelma I.
I tak to zdobyliśmy ten zacny szczyt. Z elementem historycznym na wierzchołku. Kamienny orzeł nie przetrwał do naszych czasów.
Z tej radości spojrzeliśmy na stawki.
Po wypiciu należnej dawki ruszyliśmy dalej. Szlak był bardzo wygodny.
Tam byliśmy. Jesteśmy z siebie dumni.
Czarno to widzimy - Czarna Przełęcz. W lewo od niej idzie niebieski szlak prowadzący m.in do Jagniątkowa. Tam, w willi ( obecnie muzeum ) noblisty Gerharta Hauptmann, miały miejsce bardzo ważne sceny tomu I. Zresztą w pozostałych tomach w tej willi rezyduje szalony historyk ...
Na przełęczy krótko przebywamy i idziemy w stronę skał.
Wita nas taki osobnik. Ponoć to Dziób.
Wchodzę na Czeskie Kamienie vel Muzske kameny ( 1 417 m ). Jarron pilnuje.
Piękna polana. Będziemy tam dzisiaj.
I skorzystamy z gościny tej boudy.
Widok szczytowy - z wierzchołka Czeskich Kamieni na wierzchołek Wielkiego Szyszaka.
No to pa.
Po chwili pojawiają się Śląskie Kamienie vel Divci Kameny ( 1 413 m ). Nazwy Męskie i Kobiece wzięły się z ich odmiennych wyglądów. A leżą tuż obok siebie i są prawie tej samej wysokości. Taka ta natura podstępna.
To mi się bardzo podoba.
Czy ktoś zamawiał naleśniki ?
Ha ! Miejsca z tomu drugiego już nas wzywają.
A tymczasem docieramy do Petrova Bouda. To tutaj pracował Jaromir, przyjaciel z dzieciństwa Piotra. Tutaj Maks dowiedział się wielu rzeczy o życiu.
Lokal był zamknięty. Poszliśmy żółtym szlakiem do kolejnej boudy.
Tom drugi dalej kusił. I to w większym natężeniu.
Żółtym podeszliśmy ( kilka minut ) do Moravskiej Boudy. Zasłużona przerwa.
Taki mamy widok spod niej. To po prawej to ponoć Medved z ośrodkiem narciarskim.
Nie wracamy do Petrovej tylko robimy skrót zielonym szlakiem do czerwonego.
Taaaaaaaaa ... Brak mi słów żeby opisać naszą walkę z okoliczną zwierzyną. Spójrzcie tylko ile bydląt nas atakowało.
Nigdy więcej.
I tak to docieramy do Karkonoskiej Przełęczy ( 1 198 m ) . Co tu się działo w drugim tomie to ... musicie sami przeczytać.
Budynek stojący w Polsce, będący własnością czeską, w trakcie II światowej miejsce przetrzymywania przymusowych robotników z wielu państw Europy.
Hotel. Usłyszeliśmy od kelnera ile tutaj kosztuje nocleg. Nie skorzystamy. W książce - miejsce romantyczne
Nasz cel dnia. Nasz niedoszły nocleg. Miejsce dramatycznych wydarzeń z prawdziwą historią w tle. Hitlerjugend, zbrodniarz z Breslau, mrok i cierpienie w murach budowli.
Obecnie to jest przepiękny obiekt. na pewno w nim kiedyś zalegniemy na kilka noclegów.
Nie wpuścili mnie.
Weszliśmy z innej strony. Pochodziliśmy trochę po dostępnych miejscach, kojarzonych z książki. Do tajnego pokoju nie weszliśmy ...
Obiad, napoje, rozmowy. Jestem pod bardzo dużym wrażeniem karkonoskich budowli.
Wracamy na szlak. jeszcze długa droga przed nami. Na początek wracamy do Petrovej. Z chmurami nad nami i grzmotami w oddali.
Obok Boudy wchodzimy na niebieski szlak. Przechodzimy obok Ptaci kamen.
Ha ! I co przed nami ? Bouda, którą widzieliśmy z Czeskich Kamieni.
Bradlerovy Boudy.
Zasłużony odpoczynek przed schroniskiem. Wnętrza są piękne - drewniane wykończenia, piece kaflowe, zwierza. Tyle, że jest w nich wręcz upalnie.
Siedzimy sobie, mrówki chodzą po stole, skały się pięknie prezentują.
Chmury atakują.
Idziemy dalej. W Martinovej Boudzie było tak gorąco, że nawet nie siedzieliśmy na zewnątrz. Z niej przyszła odsiecz do Schroniska nad Kotłami.
Bohaterowie dnia. I jeden z elementów niedzieli.
Martinova.
Mały Szyszak nad schroniskami.
Dzielny Jarron podąża do kolejnej boudy. Jak widzicie nie trzeba było zabierać wody do plecaka.
Tam też mieliśmy dotrzeć.
One były naszym kolejnym celem.
Ropiki na zboczach Kotel ( 1 435 m ) . Pancavsky Vodopad odwiedziliśmy w tamtym roku.
Za to wejdziemy do Labskiej Boudy. W tamtym roku też weszliśmy Na koniec zwiedzania "Źródeł Łaby".
Za chwilę ten potok przerobi się w Labsky Vodopad. Też byliśmy w 2023.
Przed wejściem do lokalu widzimy niszczyciel z Gwiezdnych Wojen.
Lokal działał. Bankomat też. Zasłużony posiłek i odpoczynek.
Jak łatwo się domyślić Labska Bouda nie zawsze tak wyglądała. Taki to los niektórych budynków.
Czas iść dalej, Hala Szrenicka sama nie przyjdzie.
Byliśmy tam rano
Do przyszłego roku.
Idziemy na zachód.
Takie symboliczne miejsce. Pieniędzy nie wybraliśmy.
Do przyszłego roku.
I tak to wracamy na czerwony szlak. Pętla się zaciska.
Słońce jest z nas dumne.
Cześć, Twarożnik. Jak Ci minął czwarty dzień maja 2024 roku ?
Czuwa nad Szklarską Porębą. Do zobaczenia.
Przed nami zejście na Halę. Wchodzimy do schroniska po 12 godzinach od wyjścia. 32 kilometry. Około 1000 metrów w górę. Ale to jest o wiele mniej ważne od : cudownych widoków, pięknych budynków, kontaktu z historią i scenami z książek. Gortych - zrobiłeś kawał dobrej roboty. Oby tak dalej.
Odczekaliśmy swoje przed prysznicem i od razu do spania. Młodzi jesteśmy ale i za razem bardzo rozsądni. W niedzielę nie zamierzaliśmy leniuchować. Samotnia i Strzecha czekały. Słonecznik wypatrywał kolejnych ofiar, a Pielgrzymy już się cieszyły.
Ale i tak najważniejsze w niedzielę miało być inne miejsce. Kolejny przykład tragedii powojennej.
Pozdrawiam. Zmęczyłem się tą trasą.
Hell awaits.
Pierwsza w nocy minęła. Sen wezwał. W końcu przed nami był pracowity dzień.
Powstałem o szóstej. Rzut przez okno.
Położyłem się ponownie.
Śniadania sprzedawali od ósmej.
Jeszcze raz rzuciłem okiem za okno. Izerskie wabiły.
Spożyliśmy dary zwierzęce i w spokoju spakowaliśmy się. Powiem dyplomatycznie - dużo wody nie braliśmy. Na trasie boud i schronisk było sporo.
Tego dnia przed nami był spacer śladami bohaterów pierwszego tomu, drugiego tomu i trzeciego tomu. Tom czwarty w produkcji.
Na początek czerwonym szlakiem, znaczy się na tym odcinku szerokim traktem jezdnym, idziemy w stronę Szrenicy. Losy szefa schroniska były bardzo tragiczne. Jak wydarzenia tuż powojenne mogą wpływać na losy ludzi początkiem XX - wieku. Smutny temat - jak młyny historii strasznie potrafią zmiażdżyć jednostki.
Ale wróćmy na naszą trasę. Idziemy i ...
Chyba ktoś wnerwił obecnych właścicieli schroniska ...
Straszne są zwyczaje w Karkonoszach. Gwałtownie skręcamy w prawo. Tak swoją drogą warto rzucić okiem na znak drogowy przy tym zakręcie. Jak ciekawie przerobiono CS i D na C i P. Zresztą takich drogowskazów będzie na trasie sporo.
Trzy Świnki się dobrze trzymają.
Na tych gołoborzach pod wierzchołkiem musi być sporo kości ... I widać też trasę trawersującą szczyt.
Rzut oka w prawo. Czy widzicie te urwiska ? Te wody spadające ? Ten dach ? My to dzisiaj zobaczymy z bliska.
Tymczasem po lewej pojawiają się efektowne kamienie Łabskiego Szczytu ( 1 472 m ).
Zbliżamy się ...
Aaaaaa !!!!!!!!!!!!!!!!!
Zimowe pale mają też i wiosną zastosowanie.
Udaje nam się uciec z życiem.
Czeska strona.
Nostalgiczne spojrzenie.
Panie i Panowie - to tutaj w I tomie mieszkał Maks, przejmując to "schronisko" po swoim ... ( nie napiszę, przeczytajcie sami ).
Radiowo-telewizyjny Ośrodek Nadawczy Śnieżne Kotły. Tak jest obecnie, natomiast w przeszłości było tutaj Schronisko Nad Śnieżnymi Kotłami (Schneegrubenbaude ) . Z końca XIX - wieku. Oczywiście wcześniej też tu były obiekty schroniskowe. W fabule książki budynek jest wykorzystywany jako schronisko. A okolica służy do usuwania właścicieli tegoż ...
Skała zwana jako Czarcia Ambona jest chyba najwyższym punktem w okolicy Śnieżnych Kotłów - 1 495 m. Był to ... punkt handlowy.
Budynek wygląda inaczej niż za czasów schroniskowych. Tamten budynek był ponoć wzorowany na Zamku Chojnik.
Zbliżam się do krawędzi. Nie wszystkim to na dobre wyszło. W tle Wielki Szyszak ( 1 509 m - drugi szczyt po polskiej stronie Karkonoszy ).
Ha ! Wszedłem na Czarną Ambonę.
Tymczasem Jarron knuje.
Wypatrzyliśmy całe stada skał. I one dzisiaj staną na naszej drodze.
Pojawiają się Śnieżne Stawki.
W rzeczy samej - absolut.
Wielki Śnieżny Kocioł.
Grzędy wychodzą w teren.
On się szczerze cieszy.
Śniegi się czają.
Bardzo powoli przemieszczamy się nad Kotłami. Co krok jest coś wartego do zobaczenia.
Ściany Wielkiego Kotła dorastają do 150 m.
Tutaj jest trochę łagodniej.
Wracamy do urwisk.
Nie róbcie tego !
Ten osobnik był rozsądny. Dlatego zasłużył na nagrodę.
Panie i Panowie - Wielki Szyszak, Vysoké kolo, Hohe Rand, Hohe Rad i Hohes Rad w jednym.
Postument Wilhelma I i dawne schronisko.
Śnieżka i postument Wilhelma I.
I tak to zdobyliśmy ten zacny szczyt. Z elementem historycznym na wierzchołku. Kamienny orzeł nie przetrwał do naszych czasów.
Z tej radości spojrzeliśmy na stawki.
Po wypiciu należnej dawki ruszyliśmy dalej. Szlak był bardzo wygodny.
Tam byliśmy. Jesteśmy z siebie dumni.
Czarno to widzimy - Czarna Przełęcz. W lewo od niej idzie niebieski szlak prowadzący m.in do Jagniątkowa. Tam, w willi ( obecnie muzeum ) noblisty Gerharta Hauptmann, miały miejsce bardzo ważne sceny tomu I. Zresztą w pozostałych tomach w tej willi rezyduje szalony historyk ...
Na przełęczy krótko przebywamy i idziemy w stronę skał.
Wita nas taki osobnik. Ponoć to Dziób.
Wchodzę na Czeskie Kamienie vel Muzske kameny ( 1 417 m ). Jarron pilnuje.
Piękna polana. Będziemy tam dzisiaj.
I skorzystamy z gościny tej boudy.
Widok szczytowy - z wierzchołka Czeskich Kamieni na wierzchołek Wielkiego Szyszaka.
No to pa.
Po chwili pojawiają się Śląskie Kamienie vel Divci Kameny ( 1 413 m ). Nazwy Męskie i Kobiece wzięły się z ich odmiennych wyglądów. A leżą tuż obok siebie i są prawie tej samej wysokości. Taka ta natura podstępna.
To mi się bardzo podoba.
Czy ktoś zamawiał naleśniki ?
Ha ! Miejsca z tomu drugiego już nas wzywają.
A tymczasem docieramy do Petrova Bouda. To tutaj pracował Jaromir, przyjaciel z dzieciństwa Piotra. Tutaj Maks dowiedział się wielu rzeczy o życiu.
Lokal był zamknięty. Poszliśmy żółtym szlakiem do kolejnej boudy.
Tom drugi dalej kusił. I to w większym natężeniu.
Żółtym podeszliśmy ( kilka minut ) do Moravskiej Boudy. Zasłużona przerwa.
Taki mamy widok spod niej. To po prawej to ponoć Medved z ośrodkiem narciarskim.
Nie wracamy do Petrovej tylko robimy skrót zielonym szlakiem do czerwonego.
Taaaaaaaaa ... Brak mi słów żeby opisać naszą walkę z okoliczną zwierzyną. Spójrzcie tylko ile bydląt nas atakowało.
Nigdy więcej.
I tak to docieramy do Karkonoskiej Przełęczy ( 1 198 m ) . Co tu się działo w drugim tomie to ... musicie sami przeczytać.
Budynek stojący w Polsce, będący własnością czeską, w trakcie II światowej miejsce przetrzymywania przymusowych robotników z wielu państw Europy.
Hotel. Usłyszeliśmy od kelnera ile tutaj kosztuje nocleg. Nie skorzystamy. W książce - miejsce romantyczne
Nasz cel dnia. Nasz niedoszły nocleg. Miejsce dramatycznych wydarzeń z prawdziwą historią w tle. Hitlerjugend, zbrodniarz z Breslau, mrok i cierpienie w murach budowli.
Obecnie to jest przepiękny obiekt. na pewno w nim kiedyś zalegniemy na kilka noclegów.
Nie wpuścili mnie.
Weszliśmy z innej strony. Pochodziliśmy trochę po dostępnych miejscach, kojarzonych z książki. Do tajnego pokoju nie weszliśmy ...
Obiad, napoje, rozmowy. Jestem pod bardzo dużym wrażeniem karkonoskich budowli.
Wracamy na szlak. jeszcze długa droga przed nami. Na początek wracamy do Petrovej. Z chmurami nad nami i grzmotami w oddali.
Obok Boudy wchodzimy na niebieski szlak. Przechodzimy obok Ptaci kamen.
Ha ! I co przed nami ? Bouda, którą widzieliśmy z Czeskich Kamieni.
Bradlerovy Boudy.
Zasłużony odpoczynek przed schroniskiem. Wnętrza są piękne - drewniane wykończenia, piece kaflowe, zwierza. Tyle, że jest w nich wręcz upalnie.
Siedzimy sobie, mrówki chodzą po stole, skały się pięknie prezentują.
Chmury atakują.
Idziemy dalej. W Martinovej Boudzie było tak gorąco, że nawet nie siedzieliśmy na zewnątrz. Z niej przyszła odsiecz do Schroniska nad Kotłami.
Bohaterowie dnia. I jeden z elementów niedzieli.
Martinova.
Mały Szyszak nad schroniskami.
Dzielny Jarron podąża do kolejnej boudy. Jak widzicie nie trzeba było zabierać wody do plecaka.
Tam też mieliśmy dotrzeć.
One były naszym kolejnym celem.
Ropiki na zboczach Kotel ( 1 435 m ) . Pancavsky Vodopad odwiedziliśmy w tamtym roku.
Za to wejdziemy do Labskiej Boudy. W tamtym roku też weszliśmy Na koniec zwiedzania "Źródeł Łaby".
Za chwilę ten potok przerobi się w Labsky Vodopad. Też byliśmy w 2023.
Przed wejściem do lokalu widzimy niszczyciel z Gwiezdnych Wojen.
Lokal działał. Bankomat też. Zasłużony posiłek i odpoczynek.
Jak łatwo się domyślić Labska Bouda nie zawsze tak wyglądała. Taki to los niektórych budynków.
Czas iść dalej, Hala Szrenicka sama nie przyjdzie.
Byliśmy tam rano
Do przyszłego roku.
Idziemy na zachód.
Takie symboliczne miejsce. Pieniędzy nie wybraliśmy.
Do przyszłego roku.
I tak to wracamy na czerwony szlak. Pętla się zaciska.
Słońce jest z nas dumne.
Cześć, Twarożnik. Jak Ci minął czwarty dzień maja 2024 roku ?
Czuwa nad Szklarską Porębą. Do zobaczenia.
Przed nami zejście na Halę. Wchodzimy do schroniska po 12 godzinach od wyjścia. 32 kilometry. Około 1000 metrów w górę. Ale to jest o wiele mniej ważne od : cudownych widoków, pięknych budynków, kontaktu z historią i scenami z książek. Gortych - zrobiłeś kawał dobrej roboty. Oby tak dalej.
Odczekaliśmy swoje przed prysznicem i od razu do spania. Młodzi jesteśmy ale i za razem bardzo rozsądni. W niedzielę nie zamierzaliśmy leniuchować. Samotnia i Strzecha czekały. Słonecznik wypatrywał kolejnych ofiar, a Pielgrzymy już się cieszyły.
Ale i tak najważniejsze w niedzielę miało być inne miejsce. Kolejny przykład tragedii powojennej.
Pozdrawiam. Zmęczyłem się tą trasą.
Hell awaits.
Ostatnio zmieniony 2024-05-09, 21:16 przez Dobromił, łącznie zmieniany 11 razy.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Bardzo słuszna koncepcja - wędrowanie szlakiem literatury, można się odrumburakować. Następnym razem proponuję jechać / iść szlakiem bohaterów "Podróży za jeden uśmiech" Adama Bahdaja. Czytaliście w młodości?
W pierwszy dzień groźna i ponura aura pasująca do kościotrupa i klimatu z kryminałów, w drugi więcej słońca i bardzo ładne poranne chmurki.
Zastanawia mnie śladowa ilość turystów na szlakach w jakże popularnych Karkonoszach i to jeszcze w długi weekend. Czyżby w Karpaczu i Szklarskiej Porębie było tak drogo, że wszyscy wybrali Egipt (nawiasem mówiąc - tam dopiero są trupy i mumie)? A może Groza bijąca od was przegoniła tłumy?
Oczywiście na Łabski Szczyt nie wyszliście, bo jest ZAKAZ.
W pierwszy dzień groźna i ponura aura pasująca do kościotrupa i klimatu z kryminałów, w drugi więcej słońca i bardzo ładne poranne chmurki.
Zastanawia mnie śladowa ilość turystów na szlakach w jakże popularnych Karkonoszach i to jeszcze w długi weekend. Czyżby w Karpaczu i Szklarskiej Porębie było tak drogo, że wszyscy wybrali Egipt (nawiasem mówiąc - tam dopiero są trupy i mumie)? A może Groza bijąca od was przegoniła tłumy?
Oczywiście na Łabski Szczyt nie wyszliście, bo jest ZAKAZ.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Sebastian pisze:iść szlakiem bohaterów "Podróży za jeden uśmiech" Adama Bahdaja. Czytaliście w młodości?
A nawet oglądaliśmy.
Sebastian pisze:Zastanawia mnie śladowa ilość turystów na szlakach w jakże popularnych Karkonoszach i to jeszcze w długi weekend.
W sumie masz rację. Przez trzy dni stad nie było. A wiesz, że ja zawsze lubię lud na trasie.
Sebastian pisze:A może Groza bijąca od was przegoniła tłumy?
My przyciągamy dobrocią.
Sebastian pisze:Oczywiście na Łabski Szczyt nie wyszliście, bo jest ZAKAZ.
Dyplomatycznie milczę.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Dobromił pisze:Losy szefa schroniska były bardzo tragiczne.
kurde, myślałem, że zginął jakoś tragicznie, ale nie... Właściciel - Franz Endler - rzeczywiście stracił Vosecką boudę. nie wiem jaki był jego status jako prowadzącego VB, władze czechosłowackie nie przedłużyły mu koncesji, lecz czy to znaczy, że skonfiskowały mu mienie? Endler wybudował Szrenicę i ją prowadził aż do śmierci w 1930 roku. Więc smutny los, ale chyba nie tragiczny, skoro dożył w spokoju swoich dni na swoim?
'Budynek wygląda inaczej niż za czasów schroniskowych
Z tego co się orientuję, to nie przebudowywano jego bryły z zewnątrz po likwidacji schroniska. Robiono to natomiast wcześniej, jeszcze w czasach schroniskowych. Ciekawostka: schronisko posiadało kiedyś sygnalizację świetlną na wieży. Kolorami pokazywało, czy są wolne miejsca! To jest coś
Swoją drogą nigdy bym nie wpadł na to, żeby w tych okolicach zrobić kółko. Musiało wam się bardzo spodobać na Hali
Ostatnio zmieniony 2024-05-09, 21:21 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Chodziło mi o książkowego właściciela Szrenicy.
Ten motyw z oświetleniem też wykorzystano w fabule. S O S
Albo nie znaleźliśmy noclegu w innym schronisku
Ten motyw z oświetleniem też wykorzystano w fabule. S O S
Albo nie znaleźliśmy noclegu w innym schronisku
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 27 gości