Borówkowa, Javorník i Bílá Voda w nieśmiałych kolorach jesie

Relacje z Sudetów polskich i czeskich.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8475
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Borówkowa, Javorník i Bílá Voda w nieśmiałych kolorach jesie

Postautor: Pudelek » 2019-12-03, 20:58

W pewien październikowy piątek postanowiłem wykorzystać słoneczną pogodę i skoczyć na jeden dzień w Rycheby (Góry Złote). Zanim jednak wejdziemy na szlak, to zaglądamy do wioski Bílá Voda (Weißwasser). Ta niewielka miejscowość, najbardziej wysunięta na północ czeskiego Śląska, jest z trzech stron otoczona polskim terytorium.

Kilkaset metrów za granicą rośnie piękna aleja ze złotymi kolorami.
Obrazek

Na jej końcu znajduje się barokowy pałacyk myśliwski. Kiedyś należał m.in. do królowej holenderskiej Marianny Orańskiej, dziś mieści psychiatryk. Obok wejścia wywieszono czarne flagi - tego dnia w Pradze odbywał się pogrzeb Karla Gotta.
Obrazek

Podjeżdżamy do centrum i pierwsze kroki kierujemy na cmentarz. Ścieżka otoczona szpalerami drzew prowadzi do dużej figury Chrystusa.
Obrazek
Obrazek

Większość grobów posiada jeszcze napisy niemieckie. W obsadzonych kwiatami rzędach spoczywają czeskie zakonnice. Sporo ich, gdyż w okresie komunistycznym Bílá Voda służyła jako miejsce przetrzymywania sióstr z likwidowanych zakonów.
Obrazek

Zakonnice mieszkały w dawnym kolegium pijarskim.
Obrazek

Do dużego gmachu przylega kościół. Zdjęcie robię mu już z polskiej strony, bo kilkanaście metrów za świątynią stoją słupki graniczne i zaczyna się Kamienica (Kamitz, 1936–45 Grenztal), która do wojen śląskich stanowiła z Bílą Vodą jedność.
Obrazek

Zabudowa "rynku".
Obrazek
Obrazek

Droga w kierunku Javorníka przez kilka kilometrów prowadzi wzdłuż granicy. Za polami widać kościół w Kamienicy.
Obrazek
Obrazek

Jeśli będę chciał w przyszłości sprzedać swój samochód to dla zachęty rzucę takie zdjęcie jak z folderu ;).
Obrazek

Horní Hoštice (Ober-Gostitz) były kiedyś częścią wioski Gościce (Gostitz, Gostal), dopóki po wojnie austriacko-pruskiej nie zostały, podobnie jak cały Śląsk, przedzielone granicą. Czeski fragment to zamieszkały przez nieco setkę osób nieduży przysiółek, administracyjnie wchodzący w skład miasta Javorník.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kawałek dalej widzimy cudnie ukwieconą łąkę oraz najbliższe wzniesienia Rychlebów. A z drugiej strony zabudowa Gościc z kościołem.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Javorník (Jauering) również nie jest metropolią, liczy 3 tysiące obywateli. Posiada ładną starówkę z ratuszem, a nad wszystkim góruje zamek, należący przez kilkaset lat do biskupów wrocławskich.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Spod tynków wychodzą niemieckie reklamy; w okresie międzywojennym Czesi stanowili mniej niż 3 procent mieszkańców.
Obrazek
Obrazek

Zostawiamy samochód pod urzędem gminy i uderzamy do najbliższej knajpy, aby się nieco nawodnić. Przydałoby się także coś zjeść, ale kuchnia jeszcze nie działa.
Obrazek
Obrazek

Wnętrze jest sympatyczne, dziadek gra w odmianę bilarda bez dziur (karambol?), lecz babka za barem leje piwo tak dramatycznie wolno, że na kolejny kufelek przenosimy się na drugą stronę ulicy, do Herny, czyli piwiarni z automatami do gry. Holba kosztuje tam jedynie 25 koron, a barman... chce od nas dowody osobiste.
- Panowie, to jest Herna, muszę was spisać - tłumaczy i znika na chwilę z dokumentami.
- Zobaczysz, weźmie na nas kredyt - stwierdza Bastek. Póki co, nie przyszło mi jeszcze żadne wezwanie do zapłaty :P.
Obrazek

Dziwna sprawa, pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Nadgorliwa obsługa czy przepisy się zmieniły? Nie tylko my byliśmy zaskoczeni: przyszedł starszy facet, zamówił piwo i też poproszono go o dowód.
- Ale ja dawno jestem pełnoletni - tłumaczy, drapiąc się po siwej głowie.
- To jest Herna - odpowiada barman.
- Ale ja nie chcę grać, chcę tylko się napić!
- Nieważne, muszę mieć dokument!
Hmm, ciekawe...

No dobra, trzeba w końcu ruszyć tyłki. Niektóre drzewa są pięknie kolorowe, inne jeszcze czekają na zmianę barwy.
Obrazek
Obrazek

W pewnym momencie stwierdzam, że może by tak złapać stopa? Bastek jak zwykle jest sceptyczny, ale wkrótce zatrzymuje się auto na polskich blachach. Podjeżdżamy za wioskę Travná (do 1948 Krutvald, niem. Krautenwalde), skąd niebieskim szlakiem pójdziemy w kierunku Borówkowej.

Po asfaltowej drogi skręcamy w leśną i przechodzimy obok kaplicy Matki Boskiej z La Salette. Na zamkniętych drzwiach wisi groźna kartka z zakazem fotografowania.
Obrazek

Wkrótce potem przegapiamy odbicie w wąską ścieżkę i radośnie podążamy w górę. Przeszliśmy z dobre pół kilometra, gdy zorientowaliśmy się, że chyba nie idziemy szlakiem. Trudno, trzeba się cofnąć.
Obrazek

Mijamy pomnik z piaskowca, ustawiony w 1830 roku na pamiątkę tragicznej śmierci niejakiej Johanny Rischer.
Obrazek

Chwila odpoczynku na picie i sprawdzenie smartfona.
Obrazek

Mniej więcej po godzinie znowu pojawiają się słupki graniczne, a to oznacza, że wierch już blisko.
Obrazek

Nieśmiałe widoki na ziemię kłodzką.
Obrazek

Po kwadransie szczytujemy. Borówkowa (Borůvková hora, Heidelkoppe) liczy dokładnie 900 metrów i zajmuje dopiero 11 miejsce w Górach Złotych/Rychlebach pod względem wysokości. Jest jednak jedną z najpopularniejszych z powodu stojącej na niej wieży widokowej.
Obrazek

Jestem tu drugi raz, parę lat temu odwiedziłem Borówkową, bo odbywał się na niej zlot forum sudeckiego. Natomiast turyści masowo pojawiali się już w XIX wieku i w 1870 roku wybudowano pierwszy pomost widokowy (okolica była wówczas mniej zalesiona). Nie przetrwał on długo, więc dwadzieścia lat później Glatzer Gebirgsverein postawiło drewnianą wieżę. Ta po dekadzie się zawaliła i w 1908 wzniesiono trzecią konstrukcję dla podziwiania panoram. Była tylko trochę bardziej wytrzymała niż poprzednie, bo dotrwała ledwie do 1922. Wreszcie w 1930 roku MSSGV (Mährisch-Schlesischer Sudetengebirgsverein) uruchomiło na górze schronisko Heidelkoppebaude. Po wypędzeniu Niemców nie zostało ono już otwarte i zburzono je w latach 60., a ruch turystyczny prawie zanikł.

Trzynaście lat temu miasto Javorník wybudowało nową (oby solidną) wieżę. Chyba jest otwarta przez cały rok, choć tablice informują, że zimą obiekt zamykają. Na pewno dziś nieczynny jest bufet, mimo, że reklamował się, iż w październiku działa zawsze, gdy panuje ładna pogoda. A taką przecież mamy!

Trochę nas to rozczarowało, więc wyciągamy własne kanapki i napoje. Oprócz nas przy wieży kręci się kilka osób, tłumów nie ma. Włazimy na górę.
Obrazek

Co my tam zobaczymy? Całkiem sporo, jeśli trafimy na odpowiednie warunki, a dziś widoczność nie jest powalająca. Najlepiej prezentują się Jesioniki z Pradziadem, Keprnikiem i Šerákiem. Nadajnik odległy jest od nas o 41 kilometrów.
Obrazek

Zerknijmy na wschód. Bliska góra nad polaną to Jawornik Wielki. Tam również znajduje się wieża, ale ponoć w ubiegłym roku ją zamknięto, bo była źle wykonana. Po lewej, na horyzoncie, są Góry Stołowe - Szczeliniec i Skalniak. To podobna odległość jak do Pradziada, choć trzeba przeciąć całą ziemię, a nawet Kotlinę Kłodzką. Jeszcze bardziej na lewo widać Grodczyn i Grzywacz na Wzgórzach Lewińskich. Tam mnie jeszcze nie było.
Obrazek

Jeśli się dobrze przyjrzymy, to powyżej Jawornika ujrzymy Karkonosze i oczywiście Śnieżkę. Dzieli nas 90 kilometrów.
Obrazek

Jest także zawsze dostojna i samotna Ślęża - do niej mamy tylko 54 kilometry. Po drodze, po prawej stronie, rozciąga się Kamieniec Ząbkowicki, na powiększeniu widać tamtejszy pałac i kościół.
Obrazek

Jeśli chodzi o obrazy mniej górskie, to ładnie wyglądają dwa niebieskie "oczka" - zbiornik Topola i Kozielno. Po prawej (dolno)śląskie Carcassone czyli Paczków.
Obrazek

Długa ulicówka - wspominane już wcześniej Gościce.
Obrazek

A tam się jakieś chmury zbierają. Zdaje się, że na prawo mamy Śnieżnik.
Obrazek

Nasyciliśmy oczy, więc schodzimy na powierzchnię. Drogą powrotną będzie tym razem szlak czerwony.

Większość trasy jest zalesiona, widoki pojawiają się tylko przy wycinkach (czasem poznikały także oznaczenia, więc trzeba się pilnować).
Obrazek

Wyjątkiem jest grupa skał Vysoký Kámen (Hoher Stein).
Obrazek

Bardzo na nich przyjemnie. W jednej części dawno temu przymocowano nawet barierkę, aby łatwiej się było utrzymać.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Widoki na Jesioniki - Wysoki oraz Góry Opawskie.
Obrazek
Obrazek

Teraz już tylko w dół, do Hoštickeho potoka. Przechodzimy obok niewielkiego zbiornika. Przeciwpożarowy?
Obrazek

Słońce niby jeszcze wysoko, ale w lesie zaczyna tworzyć się półmrok. Tylko górne partie drzew są ciągle dobrze oświetlone.
Obrazek

Na szlaku nie spotykamy prawie nikogo. Pierwszym sygnałem o zbliżającej się cywilizacji jest gajówka, z której właśnie ktoś wyjeżdża. Kawałek dalej pasą się samopas kozy.
Obrazek
Obrazek

Skręcamy w prawo, na południe i kolejne trzy kilometry będziemy szli przeważnie skrajem lasu.
Obrazek

Długi czas idziemy wzdłuż pastwisk. Niektóre krowy są nami zainteresowane, a inne wręcz przeciwnie.
Obrazek
Obrazek

Za zwróconymi w naszą stronę zadami smuga Jeziora Otmuchowskiego wraz z miastem. Nie ma problemów z rozpoznaniem tamtejszego zamku.
Obrazek

Cień obejmuje coraz większą powierzchnię. Zbliża się Sauron!
Obrazek

Doszliśmy do asfaltowej drogi, na której kilka godzin wcześniej łapaliśmy stopa. Tym razem do centrum Javorníka przejdziemy się piechotą.
Obrazek

Zamek Jánský Vrch (Johannesberg) w ostatnich chwilach słonecznego światła.
Obrazek

Skąd w ogóle się tutaj wzięli biskupi wrocławscy? Miejscowość od średniowiecza znajdowała się na terenie księstwa nyskiego, rządzonego przez purpuratów z głównego miasta Śląska. Zamek pierwotnie pełnił funkcje obronne, potem stał się letnią siedzibą biskupów. Gdy Śląsk w XVIII wieku podzielono, Javorník awansował do nieformalnej stolicy tego fragmentu księstwa, który pozostał przy Habsburgach. Biskupi czasem przebywali tu na stałe, zwłaszcza kiedy byli skłóceni z pruskimi politykami (a bywało tak często). O ile Prusacy zlikwidowali u siebie księstwo już w 1810 roku, to po tej stronie granicy majątki ziemskie w rękach archidiecezji wrocławskiej pozostały aż do końca II wojny światowej. I nawet komuniści bali się tak po prostu zamek znacjonalizować - oficjalnie państwo przejęło go dopiero w 1984 roku, po wielu latach polsko-czeskich kościelnych targów finansowych.

Przy rynku robimy małe zakupy i ładujemy się do samochodu. Zanim jednak opuścimy Republikę Czeską to odwiedzamy jeszcze Bílý Potok (Weißbach). Podobnie jak Horní Hoštice i Travná wioska jest jednocześnie administracyjnie częścią Javorníka. Zatrzymujemy się obok głównej drogi, gdzie stoi kilka opuszczonych budynków i działa sympatycznie wyglądająca restauracja.
Obrazek

Nad zabudową góruje kościół św. Wawrzyńca z końca XIX wieku. A przed nim można podziwiać Pomnik Poległych ustawiony w 1922 roku. Uszkodzony po wojnie został niedawno odnowiony za pieniądze Ministerstwa Obrony i wpisany na listę zabytków.
Obrazek
Obrazek

I tym akcentem zakończyliśmy dzisiejszą jednodniówkę.
Ostatnio zmieniony 2019-12-03, 20:59 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2019-12-03, 21:05

Ciekawa sytuacja z tymi dowodami osobistymi.
Ale być może knajpa jest zarejestrowana jako salon gier lub kasyno? Tłumacz google Herna przekłada na pokój gier. Więc może w tym rzecz.

Choć dziwne troche, bo jak to ma funkcjonować przy pełnym obłożeniu gdy wieczorem tłumy ludzi będą piwo kupować. Barman się posra zanim wszystkich obsłuży :-)
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8475
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2019-12-03, 21:10

Herna to właśnie taka knajpa z automatami. Byłem już w takiej nie raz, bo często działają przez całą dobę i we wczesnych godzinach, więc to jedyna szansa aby czasem napić się piwa ;) Ale pierwszy raz spotkałem się z legitymowaniem i jak widać nie tylko my.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
laynn

Postautor: laynn » 2019-12-03, 21:46

O, relacja z rejonu, który mijałem w czerwcu i bardzo mi się spodobał. Gdybym wiedział, że w Bily P, działa restauracja...
Całkiem fajna jest ta droga do Lądka. Na kościele w Trnavnej też wisi kartka, aby nie robić zdjęć. Durnota!
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2019-12-03, 21:46

Może się u nich coś w przepisach zmieniło.
Albo mają jakieś kategorie tego typu lokali i akurat ten załapał się do tych legitymujących :-)
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8475
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2019-12-03, 21:53

laynn pisze:Na kościele w Trnavnej też wisi kartka, aby nie robić zdjęć. Durnota!

jakaś dziwna gmina. Zbyt blisko Polski :P

Piotrek pisze:Albo mają jakieś kategorie tego typu lokali i akurat ten załapał się do tych legitymujących

najciekawsze jest to, że piwa zamówiliśmy, barman je przyniósł do stolika i dopiero wtedy poprosił o dowód. A jak byśmy nie mieli? Cudzoziemcy muszą posiadać dokumenty, ale Czech już nie i co wtedy? Zabrałby piwo z powrotem? :lol
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
laynn

Postautor: laynn » 2019-12-03, 22:14

Pudelek pisze:Zbyt blisko Polski

I wszystko jasne! ;)
laynn

Postautor: laynn » 2019-12-04, 08:49

Pudelek pisze:Jeśli będę chciał w przyszłości sprzedać swój samochód to dla zachęty rzucę takie zdjęcie jak z folderu

A może stworzymy dział, nasze auta w górach? :D

Ps. Benzyna czy on? Jak się korzysta z tylnich drzwi? Ostatnie pod wiatr, to miałem w ojca Syrenie 104 ;)
Jeździłem swego czasu ale mkI, całkiem fajne autko.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8475
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2019-12-04, 11:33

Benzyna oczywiście :) Tylne drzwi są fajne, zwłaszcza jak ktoś pierwszy raz jedzie i szarpie się nie w tą stronę ;) Po ich otworzeniu jest więcej miejsca niż w standardowym układzie, ale z kolei jak jednocześnie próbuje wejść kierowca i pasażer to się mogą ze sobą zderzyć :P
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
laynn

Postautor: laynn » 2019-12-04, 12:58

Po kilku latach jeżdżenia (również jako przedstawiciel hanld) on, zacząłem jeździć benzyną. U mnie robi robota turbina, więc szoku nie mam, ale u teścia w wolnossącym, to z początku twierdziłem, że to auto nie jedzie :)
No z tymi drzwiami, to musi być ciekawie :D
Awatar użytkownika
Iva
Posty: 1544
Rejestracja: 2013-09-04, 23:31
Lokalizacja: łódzkie

Postautor: Iva » 2019-12-04, 14:56

Ciekawa relacja. Jak zawsze u Ciebie.
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości