Pomysł na odszukanie pewnej tajnej kwatery chodził nam po głowach już od dawna. I wreszcie w tym roku przeszliśmy do konkretów. Szybka wymiana maili i sprawnie zgraliśmy terminy i ludzi w pewien majowy weekend.Czego szukaliśmy? Jednej z pilniej strzeżonych tajemnic wojskowych PRL. Atomowa Kwatera Dowodzenia w Kampinosie jeszcze 10 lat temu była pilnie strzeżona, a o jej istnieniu wiedziało niewiele ludzi. Tu w razie wojny nuklearnej mieli schronić się rządzący, tu był sztab wojskowy, który miał łączność z całą Polską.
Teraz jednak są mapy Google, na których widać każdą ścieżkę i szczegół terenu… nic się nie ukryje.
Około 10 ruszamy na szlak.
Wchodzimy w głąb Puszczy Kampinoskiej. Bliskość stolicy i weekend sprawia, że ruch jest ogromny – rowery, biegacze, spacerowicze – trochę jak na targu… Puszcza jednak dzielnie to znosi – dla mnie jest za gęsto 😉
Idziemy znakowanymi szlakami, obierając jedyny słuszny kierunek. Obchodzimy wielkie bagno, po około 6 kilometrach wychodzimy z drugiej strony lasu i ponownie wchodzimy w wąską, tajemniczą drogę, której strzeże szlaban. W kontekście tego co za chwilę zobaczę, dziwię się teraz, że on jeszcze tu jest 🙂
Po około 500 metrach z lasu wyłania się budynek. Nieduży, piętrowy – wygląda jak … szkoła. Tak – to jest szkoła „tysiąclatka”. Taki element maskujący, bo niby szkoła w środku puszczy to przecież coś najnormalniejszego w świecie 🙂
Drugi budynek obok jest malutki i wygląda jak budynek gospodarczy, ale to on jest tu najważniejszy. Jest jeszcze trzeci – ale pod ziemią. To gigantyczny betonowy garaż – ma podobno około 2000 metrów kwadratowych powierzchni.
Szybko obiegam parter i piętro budynku…
Zaczynamy od posiłku na boisku szkolnym – czyli na dachu garażu 🙂 Nic nie zapowiada atrakcji, które kryje ziemia.
Schodzimy od garażu. Czołówki na głowę i wchodzimy w podziemny świat. Jest tu tylko jeden poziom, ale ogrom miejsca budzi szacunek.
Z głównej hali odchodzą w obie strony korytarze do mniejszych pomieszczeń. Są one połączone jakimiś tajemniczymi krótkimi łącznikami, otworami, przejściami. Kilka z nich prowadzi na zewnątrz budowli. Wszystko niestety straszliwie zdewastowane. Ale to jeszcze nic…
Teraz czas na główny budynek. Obiegamy szybko poziom 0 i poziom +1. Salki pomalowane w grafiti, wszystko kompletnie zniszczone. Czas na miejsca położone niżej. Pierwsze zejście prowadzi nas do tradycyjnej piwnicy, gdzie zastajemy kilka pomieszczeń z wpadającym przez małe okienka słońcem. Wracamy na górę, odnajdujemy drugie zejście.
Poziom -1
Przed nami kawałek piwnicy i trafiamy na dłuższy tunel. Ten wyprowadza nas do drugiego budynku. Przed nami czeluść… schody w dół, gdzie panuje kompletna ciemność.
No to jazda, po to tu przyjechaliśmy.
Poziom -2.
Czołówki ledwo przebijają się przez mrok. Jest prawie jak w piekle. Czuć swąd spalenizny, w świetle latarek unosi się kurz. Czarne, osmalony ściany. Labirynt korytarzy. Trafiamy na długi tunel, który co parę metrów przedziela śluza. Podążamy nim kilkadziesiąt metrów. Zbudowany jest z okrągłych cembrowin. Nagle się kończy zaślepiony wielką płytą. Po drodze mijamy kilka odchodzących w bok podobnych tuneli.
Wracamy do głównego korytarza i za chwilę trafiamy na kolejne zejście w dół.
Poziom -3
Kolejny labirynt. Pokoje, pokoiki, czarne ściany, grafiti. Wrażenie jest niesamowite. Wpadam do pomieszczenia, gdzie na środku zieje wielki otwór w podłodze a niżej – kolejne pomieszczenie. To tu mieściło się główne pomieszczenie dowodzenia. Szukam chwilę drogi powrotnej i trafiam na zejście niżej.
Poziom -4
Tu już biega nasza ekipa, zaglądając do kolejnych pomieszczeń. Chwila poszukiwań i jestem znowu w pomieszczeniu, które przed chwilą oglądałem z poziomu wyżej. Tu to same – wszechobecne zniszczenie.
Michał mówi krótko – złomiarze. A ja mam refleksję – może niech lepiej ludzkość wyginie, skoro potrafi rozwalić to, co miało się oprzeć bombie atomowej… Mamy chyba z Michałem podobne przemyślenia, bo rozmyślamy głośno nad turystycznym potencjałem miejsca, gdyby tylko ktoś tego przypilnował… Teraz jest to chyba nie do odtworzenia.
Łazimy po kompleksie pewnie z godzinę. Zaglądamy do znacznej liczby pomieszczeń, w jednym z nich znajduję coś co przypomina piekarnię, w innym jest głęboka studnia. Były tu kiedyś dwa agregaty prądotwórcze… Były. W jednym ostał się jakiś wielki zbiornik. Wróżę mu krótki żywot.
Pora na odwrót. Odszukujemy kolejne schody na górę i po kilku minutach dostrzegamy światło. Prawie jak powrót z Mordoru 🙂
Atomowa Kwatera Dowodzenia
Fajne miejsce, acz faktycznie szkoda ze nie troche lepiej zachowane. Bylismy tam w 2012 roku. Ciekawe ze z zewnatrz wyglada jak taka jakas zwykla szkola! Wlazisz do piwnicy a tam szok!
https://picasaweb.google.com/1078222790 ... redirect=1
Ponoc jest podobne na Bialorusi tylko pelne starego pordzewialego zelastwa ktorego nikt nie rozszabrowal. Jak znajde linka do tej stronki o nim to podesle!
https://picasaweb.google.com/1078222790 ... redirect=1
Ponoc jest podobne na Bialorusi tylko pelne starego pordzewialego zelastwa ktorego nikt nie rozszabrowal. Jak znajde linka do tej stronki o nim to podesle!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 27 gości