Wypadki...
Jeszcze na temat wypadku na Kieżmarskim polecam komentarze:
https://www.wykop.pl/link/5347757/nie-z ... kanalu-yt/
Nie oceniając tej konkretnej sytuacji (bo o przyczynach nic nie wiemy i może się nie dowiemy) zastanawiam się, ilu młodych ludzi popycha do skrajnego ryzyka ten chory pęd publikacji super efektownych relacji, filmików, zbierania zachwytów, lajków i kij wie czego jeszcze.
Tak tylko zachęcam do refleksji, zanim kogoś znów internetowo po głowie pogłaskamy.
https://www.wykop.pl/link/5347757/nie-z ... kanalu-yt/
Nie oceniając tej konkretnej sytuacji (bo o przyczynach nic nie wiemy i może się nie dowiemy) zastanawiam się, ilu młodych ludzi popycha do skrajnego ryzyka ten chory pęd publikacji super efektownych relacji, filmików, zbierania zachwytów, lajków i kij wie czego jeszcze.
Tak tylko zachęcam do refleksji, zanim kogoś znów internetowo po głowie pogłaskamy.
Jeden z nich niedawno wrzucił (wrzucał sporo filmów z Tatr, z Alp też) filmik, na którym na początku upada mu jeden czekan, a drugi chwilę później mało co. Pod tym filmikiem było sporo głosów, że za bardzo ryzykuje... Niestety dziś okazuje się, że te osoby miały rację. Szkoda, że nie posłuchał, że ryzykował dalej...
- telefon 110
- Posty: 2046
- Rejestracja: 2014-09-20, 22:32
Prezes pisze:zastanawiam się, ilu młodych ludzi popycha do skrajnego ryzyka ten chory pęd publikacji super efektownych relacji, filmików, zbierania zachwytów, lajków i kij wie czego jeszcze.
Ambicja celem dokonania wyczynu turystycznego wyprzedza stan wiedzy czy przygotowania.
To tak jak często u Meksykanów - czyny wyprzedzają myśli.
Hormony grają pierwsze skrzypce ?
Ostatnio zmieniony 2020-02-24, 10:14 przez telefon 110, łącznie zmieniany 1 raz.
Ambicja i hormony były zawsze.
Filmiki w necie są od niedawna.
Kiedyś o sławę było trudno, trzeba było się naprawdę nabiegać czy nawspinać. Teraz wrzucamy film - są fani, są lajki, są ochy i achy.
Kurde - fajnie!
No to następny wyczyn i filmik (im bardziej ryzykowny tym bardziej efektowny, więcej fanów).
I następny.
I jeszcze raz.
I... już później nie. Nazwisko w obwódce.
Może upraszczam, ale ilu ekstremalistów działa w ten sposób? Solo łojanci, goście w wingsuit-ach itp. - jaki procent robi to bez kamer?
Filmiki w necie są od niedawna.
Kiedyś o sławę było trudno, trzeba było się naprawdę nabiegać czy nawspinać. Teraz wrzucamy film - są fani, są lajki, są ochy i achy.
Kurde - fajnie!
No to następny wyczyn i filmik (im bardziej ryzykowny tym bardziej efektowny, więcej fanów).
I następny.
I jeszcze raz.
I... już później nie. Nazwisko w obwódce.
Może upraszczam, ale ilu ekstremalistów działa w ten sposób? Solo łojanci, goście w wingsuit-ach itp. - jaki procent robi to bez kamer?
Prezes pisze:I... już później nie. Nazwisko w obwódce.
Eee, teraz to rodzi się dopiero legenda. Pod jego filmami na jutubie.
Nikt nie napiszę, że może warto go nie naśladować, tylko wszyscy żałują, że już nie będzie nowych filmów. Tylko patrzeć kiedy będą naśladowcy.
Zresztą siostra zachęca do udostępniania jego filmów. Bez żadnej refleksji, że np jako ostrzeżenie...
Ja zacząłem od wejścia na Łomnice. Potem poleciały kolejne i w "letnich" trzymał się topo, potrafił przy oznakach burzy wycofać się. Wtedy miał szacunek do Tatr, widać było w nim fascynację, ale taką, o góry na mnie poczekają.
Potem obejrzałem o Blancu, o Matterhornie i ten nieszczęsny Jaworowy zimowy. Nie wspinam się, ale błędów tam było masa, pisali mu ludzie. Że co z tego, że wchodził jedynką, jak schodził z niej w cięższy teren, te czekany itp. Potem poszedł na Orlą, tam również błędów masa, z jego formy i świetnych czasów, nie zostało zimą dużo, również wytknięto błędy, pisał po nich, że nabrał ogłady, zresztą tu jego jeden wpis:
"Nie no, nie mam o co się obrażać, dziękuję, cenię sobie szczerość. Oczywiście mogłem się wycofać, jak nie ze skrajnego Granatu, to wydeptanym śladem do Buczynowej Dolinki, z której to już rzut beretem do udeptanej 5'tki. Była jeszcze opcja wejścia na Krzyżne i przetrawersowania z powrotem do zejścia w Buczynową, albo zejście z Krzyżnego do 5, gdzie również widziałem ślady. Masz rację, że ambicja trochę wzięła górę. Miałem silną chęć przejścia całej Perci i nie chciałem odpuścić, bo czułem że jestem w stanie to zrobić, zresztą następnego dnia miało być już załamanie pogody, a następną możliwość wyjazdu miałbym może za miesiąc. Oczywiście nie wyklucza to opcji rozbicia przejścia na 2 podejścia. Cóż no przeliczyłem się z tym co mogę. Znalazłem kres swoich możliwości. Kiedy stawianie jednego kroku naprzód trwa 15 sekund i wymaga parcia całym ciałem chwytając się czego można to już mnie to przerasta, a takich warunków się nie spodziewałem. Może trzeba było. Więcej pokory następnym razem to napewno i bardziej przemyślane decyzje. Nie jestem panem gór, a to że mogę je zdobywać to łaska z ich strony. Pozdrawiam"
https://www.youtube.com/watch?v=NZPy6L3fA7c&t=4s
Nie wiem, zimą z chłopaka zachwyconego górami, nagle stał się innym, właśnie jakby poczuł parcie na szkło.
Bardzo go szkoda.
Potem obejrzałem o Blancu, o Matterhornie i ten nieszczęsny Jaworowy zimowy. Nie wspinam się, ale błędów tam było masa, pisali mu ludzie. Że co z tego, że wchodził jedynką, jak schodził z niej w cięższy teren, te czekany itp. Potem poszedł na Orlą, tam również błędów masa, z jego formy i świetnych czasów, nie zostało zimą dużo, również wytknięto błędy, pisał po nich, że nabrał ogłady, zresztą tu jego jeden wpis:
"Nie no, nie mam o co się obrażać, dziękuję, cenię sobie szczerość. Oczywiście mogłem się wycofać, jak nie ze skrajnego Granatu, to wydeptanym śladem do Buczynowej Dolinki, z której to już rzut beretem do udeptanej 5'tki. Była jeszcze opcja wejścia na Krzyżne i przetrawersowania z powrotem do zejścia w Buczynową, albo zejście z Krzyżnego do 5, gdzie również widziałem ślady. Masz rację, że ambicja trochę wzięła górę. Miałem silną chęć przejścia całej Perci i nie chciałem odpuścić, bo czułem że jestem w stanie to zrobić, zresztą następnego dnia miało być już załamanie pogody, a następną możliwość wyjazdu miałbym może za miesiąc. Oczywiście nie wyklucza to opcji rozbicia przejścia na 2 podejścia. Cóż no przeliczyłem się z tym co mogę. Znalazłem kres swoich możliwości. Kiedy stawianie jednego kroku naprzód trwa 15 sekund i wymaga parcia całym ciałem chwytając się czego można to już mnie to przerasta, a takich warunków się nie spodziewałem. Może trzeba było. Więcej pokory następnym razem to napewno i bardziej przemyślane decyzje. Nie jestem panem gór, a to że mogę je zdobywać to łaska z ich strony. Pozdrawiam"
https://www.youtube.com/watch?v=NZPy6L3fA7c&t=4s
Nie wiem, zimą z chłopaka zachwyconego górami, nagle stał się innym, właśnie jakby poczuł parcie na szkło.
Bardzo go szkoda.
Moim zdaniem to też kwestia pokolenia.
Nasze pokolenie (zakładam, że większość aktywnie tu piszących to 35-45) to najlepsze czasy ma już niestety za sobą. Teraz to uduchawiamy się wchodząc nad Czarny Staw i pokazując naszym dzieciom to, co nas fascynuje. Albo bierzemy flaszkę i idziemy na jakiś beskidzki kopczyk, robiąc zdjęcia liściom i wmawiając sobie, że jest fajnie. I dlatego żaden z nas nie ma szans być jutuberem, bo z czego niby mielibyśmy wrzucać filmy? Ze zdobycia Klimczoka?
No ale jakby dwadzieścia lat temu były takie możliwości jak teraz (w sensie YT i internetu) to kto wie, ilu z nas by miało swoje kanały. Bo dwadzieścia lat temu mieliśmy flanelowe koszule, dresy albo dzinsy, aparat na klisze a internet dopiero wchodził. I mogłeś być jutuberem, jak Cię wujek z niemiec nakamerował nad morskim okiem.
Nasze pokolenie (zakładam, że większość aktywnie tu piszących to 35-45) to najlepsze czasy ma już niestety za sobą. Teraz to uduchawiamy się wchodząc nad Czarny Staw i pokazując naszym dzieciom to, co nas fascynuje. Albo bierzemy flaszkę i idziemy na jakiś beskidzki kopczyk, robiąc zdjęcia liściom i wmawiając sobie, że jest fajnie. I dlatego żaden z nas nie ma szans być jutuberem, bo z czego niby mielibyśmy wrzucać filmy? Ze zdobycia Klimczoka?
No ale jakby dwadzieścia lat temu były takie możliwości jak teraz (w sensie YT i internetu) to kto wie, ilu z nas by miało swoje kanały. Bo dwadzieścia lat temu mieliśmy flanelowe koszule, dresy albo dzinsy, aparat na klisze a internet dopiero wchodził. I mogłeś być jutuberem, jak Cię wujek z niemiec nakamerował nad morskim okiem.
Trochę tak, trochę nie.
Myślę, że pokolenie tzw. millenialsów czy też im bliskich roczników ma generalnie większą skłonność do czynienia swojego życia publicznym (niewątpliwie ma też możliwości techniczne).
Mnie by to przeszkadzało, im nie przeszkadza. Z tego częściowo wynika parcie na szkło, dodatkowo (często bezrefleksyjnie) napędzane przez różnych fanów, followersów czy jak się to tam nazywa.
Jeszcze nie tak dawno temu pacjent robiący w górach rzeczy równie efektowne, co głupie był głównie ośmieszany, bo dyskusja na ich temat toczyła się w stosunkowo wąskim i mniej więcej ogarniętym środowisku. Teraz pod filmikami w dużej części pieją z zachwytu ludzie oglądający góry z fasiąga.
Myślę, że pokolenie tzw. millenialsów czy też im bliskich roczników ma generalnie większą skłonność do czynienia swojego życia publicznym (niewątpliwie ma też możliwości techniczne).
Mnie by to przeszkadzało, im nie przeszkadza. Z tego częściowo wynika parcie na szkło, dodatkowo (często bezrefleksyjnie) napędzane przez różnych fanów, followersów czy jak się to tam nazywa.
Jeszcze nie tak dawno temu pacjent robiący w górach rzeczy równie efektowne, co głupie był głównie ośmieszany, bo dyskusja na ich temat toczyła się w stosunkowo wąskim i mniej więcej ogarniętym środowisku. Teraz pod filmikami w dużej części pieją z zachwytu ludzie oglądający góry z fasiąga.
- telefon 110
- Posty: 2046
- Rejestracja: 2014-09-20, 22:32
vidraru pisze:Może nie tyle na szkło, co poczuł się zbyt pewnie.
Jaka tam pewność ?
Tatry letnie a Tatry zimowe (w śniegu) to są nieco inne światy.
Drzewiej było, że amator wrażeń szedł na kurs skałkowy, następnie letni taternicki, zimowy taternicki, wspinał się trochę po Hali by ewentualnie kontynuować zainteresowania w okolicach Morskiego Oka.
Naturszczyk choćby uzdolniony, jednak naraża się na pewne niebezpieczeństwa.
sokół pisze:Nasze pokolenie (zakładam, że większość aktywnie tu piszących to 35-45) to najlepsze czasy ma już niestety za sobą. Teraz to uduchawiamy się wchodząc nad Czarny Staw i pokazując naszym dzieciom to, co nas fascynuje.
Heh tu był nie przesadzał z tym wiekiem choćby taki Denis który ma wydolność większą niż niejeden dwudziestolatek ma sąsiada który nie dawno a jest przed sześćdziesiątką zaczyna bawić się w Górach wysokich , ja sam trudniejsze zjazdy w Tatrach mam po 40 -stce, niektórych bawi Klimczok a innych Cho Oyu i fajnie ale wiek 35-45 na pewno w tych czasach nie jest już schyłkowym okresem działalności w Górach
telefon 110 pisze:Drzewiej było, że amator wrażeń szedł na kurs skałkowy, następnie letni taternicki, zimowy taternicki, wspinał się trochę po Hali by ewentualnie kontynuować zainteresowania w okolicach Morskiego Oka.
A potem wyjazdy w Alpy , Hindukusz by trafić w Himalaje czy Karakorum a teraz spokojnie można być co najwyżej na Rysach i atakować ośmiotysięczniki, takie czasy
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości