Tydzień w Dolomitach

Relacje z gór całego świata, niepasujące do pozostałych działów.
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6231
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Postautor: Sebastian » 2024-03-21, 18:59

marekw pisze:Jaka cena tygodniowego?

My mieliśmy wykupiony w ramach całej ceny wyjazdu w biurze podróży, taki kombinowany 4 dni Val di Fiemme + 2 dni Dolomiti SuperSki.
Wg cennika 6 dni w Val Di Fiemme w lutym to było 332 EUR, a 6 dni Dolomiti SuperSki 404 EUR.

Wiolcia pisze:Robią wrażenie te góry! Jakoś bez śniegu (te początki wyjazdu) wydawały mi się lekko nijakie, ale za to teraz nadrabiają :) Zdecydowanie dobrze im w białym puchu (co widać i na zdjęciach z ostatniego dnia, gdy dosypało).
Mnie tam jednak ciągnie, jak będzie zielono albo jesiennie.

Robią, owszem. Nie wiem, czy jesienią to dobry pomysł, ale wiosną, jak tamtejsze łąki zakwitną, to powinna być petarda :) Dlatego jedziemy tam w drugiej połowie maja.
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6231
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Postautor: Sebastian » 2024-03-22, 20:32

cz. 6 - Castello-Molina di Fiemme

Obrazek

Miasteczko położone w niedalekiej odległości od Cavalese, wydające się być położone z dala od dużego uchu turystycznego, z pięknym kościołem św. Jerzego na wzgórzu. Ten właśnie kościół zwrócił moją uwagę, gdy jechaliśmy autokarem do Cavalese z Polski.
Miasteczko składa się z dwóch przysiółków oddalonych od siebie o ok 2 km. Molina - bardziej współczesna, z architekturą typowej „wioski alpejskiej", mnie nie interesuje, moim celem jest zabudowana starszymi domami część miasteczka „Castello", skupiona pod kościelnym wzgórzem.

W Castello-Molina di Fiemme znajduje się kilka hoteli, są też apartamenty do wynajęcia, dociera lokalna komunikacja autobusowa, na stoki narciarskie można dojechać skibusem, ale miasteczko sprawia wrażenie wymarłego, zwłaszcza jak się porówna z Cavalese, w którym nawiasem mówiąc też nie ma tłumów, wygląda jak noclegownia dla narciarzy i turystów. Cavalese dojeżdżam w kilka minut lokalnym autobusem.

Co ciekawe, rozkład jazdy znajdujący się na przystanku jest dwujęzyczny, są napisy po włosku i po niemiecku. Tak, jesteśmy na terenie Południowego Tyrolu, który do roku 1919 był częścią monarchii austro-węgierskiej, a po dojściu do władzy Benito Mussoliniego miała miejsce przymusowa italianizacja miejscowej ludności z różnym, często burzliwym skutkiem. W 1972 rokuPołudniowy Tyrol uzyskał status prowincji autonomicznej, z zatwierdzoną urzędowo dwujęzycznością, a nawet trójjęzycznością, jeśli uwzględni się jeszcze język ladyński.

Obrazek

W Castello pierwsze swoje kroki kieruję do piekarni „Panificio Tarter" mieszczącej się przy Via Roma nieopodal placyku, gdzie znajduje się przystanek autobusowy. Zakupuję pizzę na wagę, niestety nie ma możliwości podgrzania jej na miejscu, trzeba zjeść zimną. Niech będzie.

Zabudowa Castello jest w różnym stanie, ale sporo budynków jest nadgryzionych zębem czasu i nie da się ukryć, że zaniedbanych. Czy to takie bardziej „swojskie" oblicze Włoch w miejscowości, gdzie ruch turystyczny jest dużo mniejszy?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nad miasteczkiem góruje bryła kościoła na wzgórzu Santa Lucia.

Obrazek
Via Roma i Chiesa di San Giorgio

Obrazek
autoportret w lustrze

Idąc na wzgórze spotykam jednak kilku turystów. Jedna pani wspina się pod górę wzdłuż stacji drogi krzyżowej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
droga krzyżowa

Z podejścia mam widoki na miasteczko, a moje czujne oko dostrzega już na wzgórzu położone po drugiej stronie drogi wzgórze, z którego powinien być ciekawy widok na Santa Lucia. Postanawiam pójść tam później.

Obrazek

Na miejscu okazuje się, że na wzgórzu znajdują się tak naprawdę dwa kościoły. Pierwszy to duży, widoczny z daleka Chiesa di San Giorgio (kościół św. Jerzego). Został on zbudowany w latach 1850-1864 i przejął funkcje kościelne oraz wezwanie od znajdującego obok małego, zbudowanego w XIII wieku kościoła św. Jerzego. Na przełomie XIX i XX wieku mały kościół służył jako magazyn i archiwum gminy. Jak widać, przerabianie kościołów na budynki użyteczności publicznej to nie tylko czasy najnowsze. W latach 1905-1908 stary kościół został odrestaurowany oraz poświęcony na nowo i stał się Chiesa delIMmmacolata di Lourdes (kościołem Niepokalanego Poczęcia w Lourdes).

Obrazek

Obrazek

Wnętrze Chiesa di San Giorgio można obejrzeć tylko przez szybę, za to mały kościół jest udostępniony do zwiedzania.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Za kościołami znajduje się cmentarz, a spod kościoła jest ciekawy widok na Alpe Cermis (choć dziś nieco przymglony).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schodząc ze wzgórza przyglądam się zabudowie miasteczka.

Obrazek

Obrazek

Po powrocie idę Via Trento na widokowe wzgórze. Na mapy.cz ścieżka wiodąca na nie zwie się Pertica. Via Trento w jednym miejscu jest tak wąska, że jest tam zamontowana mijanka ze światłami.

Obrazek

Obrazek

Aura dziś taka smutna, szaro i ponuro, do tego zupełny brak zarówno śniegu, jak i zieleni. Pogoda w sam raz na zwiedzanie małych, cichych włoskich miasteczek. Nie ma co żałować, bo przez pięć poprzednich dni pogoda był znakomita.

Obrazek

Idę sobie spacerkiem na wzmiankowane wcześniej wzgórze. Zgodnie z przypuszczeniami jest z niego ciekawy widok na wzgórze Santa Lucia na tle Dolomitów.

Obrazek

Obrazek

W centrum Castello obowiązkowa kawa w kawiarni, a potem powrót do Cavalese lokalnym autobusem i spacer po tamtym miasteczku.

Następnego dnia cały czas padał mocny deszcz, a w górach śnieg. Ekipa pojechała na narty, ale szybko wróciła: warunki narciarskie były ciężkie a widoczność prawie zerowa. Ja tego dnia zwiedzałem muzeum w Cavalese. W nocy opady deszczu przeszły tutaj w śnieg, czego efektem był piękny biały poranek, ale o tym już czytaliście w pierwszym poście.

I taki to był tydzień.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 36 gości