Albania - smród, brud i ubóstwo?
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Teraz było tam kilka aut, co chwilę wodna taksówka przywozi i zabiera turystów. Na koniec jak wychodziliśmy to jeden z barów odpalił dyskotekę z muzą techno. Ale nie ma śmieci, są kosze nawet z segregacją.
Mogliby to jedno urokliwe miejsce zmienić w rezerwat i nie robić tam infrastruktury. Tylko że pewnie wtedy byłby na dodatek zakaz piesków
Mogliby to jedno urokliwe miejsce zmienić w rezerwat i nie robić tam infrastruktury. Tylko że pewnie wtedy byłby na dodatek zakaz piesków
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Czy było dużo emocji na tej wycieczce? Samaria to to nie jest, dodatkowo kilka zdjęć jest zdecydowanie za jasnych.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Emocje są na każdej wycieczce
Zdjęcia wąwozu z góry są poprzepalane, ale ciężko było robić kanion pod słońce, żeby nie wychodził jak czarna plama.
Zdjęcia wąwozu z góry są poprzepalane, ale ciężko było robić kanion pod słońce, żeby nie wychodził jak czarna plama.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Część VI - rozważania społeczno-polityczno-gospodarcze
Wpisałem w necie "stereotypy o Albanii", znalazłem taki zestaw:
- naród pastuchów
- albańska mafia
- handlarze żywym towarem
- źle traktują kobiety
- tam w ogóle nie ma dróg
- wszyscy latają z kałasznikowami i polują na cudzoziemców
- z Albanii wraca się "w samych slipkach", gdyż po kilku godzinach jest się okradzionym ze wszystkiego
- nie ma sklepów, a nawet jeżeli jakieś są to nie ma w nich nic
- Albania to kraj muzułmański
- tam nie ma czego zwiedzać, więc po co w ogóle jechać
- w całym kraju panuje głód i ogólna nędza
Powyższe stwierdzenia są jednoznacznie negatywne, pochodzą z tematu na forum gazeta.pl z 2005 roku. Na pewno współczesny obraz Albanii jest lepszy, ale koledzy w pracy pytali mnie "czy jest bezpiecznie". Otóż tak, moim zdaniem jest bezpiecznie. Jest bardzo bezpiecznie. Nigdzie nie czułem się tak bezpiecznie jak w okolicy gdzie przebywaliśmy teraz. Nigdzie nie spotkałem tak miłych ludzi, zarówno miejscowych, jak i innych turystów.
A na czym opieram moje poczucie bezpieczeństwa?
- przez cały okres wyjazdu nie widzieliśmy ani jednej burdy, kłótni, ani jednego pijanego człowieka
- pod sklepem spożywczym leżą palety piwa, wody, soków, całą noc, nawet jak sklep jest nieczynny, to samo ze straganami z owocami i akcesoriami plażowymi - o 5 rano jest to wszystko wyłożone i nikt tego nie pilnuje
- plażą nie chodzą żadni podejrzani handlarze ręczników o ciemnej karnacji, ludzie zostawiają wszystkie bety i znikają na godzinę, nie martwią się, że ktoś im to zwinie
- na drogach widać policję, na deptaku też codziennie spotykaliśmy patrole piesze, nie widzieliśmy żadnej interwencji, Tobi nikomu nie przeszkadzał
Parę razy poczułem się nawet dziwnie. W Himarze chciałem kupić bilety wstępu, podchodzę do budki, drzwi otwarte na oścież, nikogo nie ma, w środku w okienku otwarta kasetka z pieniędzmi na wierzchu, wystarczy sięgnąć ręką. Pukam, wołam "halo". Wycofałem się niepewnie myśląc, że jak coś zginie, będzie na mnie. W naszym hotelu mieliśmy pokój na parterze, nasza weranda była tuż obok werandy recepcji. Siedział tam cały dzień właściciel przy biurku, w szufladzie miał pieniądze. Ludzie przychodzili, dawali mu kasę, on wkładał do szuflady. Czasem tej szuflady nawet nie domykał. Nasz stoliczek był 3 metry obok, żadnej barierki oddzielającej. Wiadomo, gościu czasem znikał. Patrząc na tą otwartą szufladę znowu czułem dyskomfort, że jak coś zniknie, to będzie na nas. Monitoringu tam, raczej nie było.
Mógłbym powiedzieć, że ludzie są mili, ale co to w praktyce oznacza? Często widząc mnie z aparatem zagadywali. Takie typowe: jak się masz, skąd jesteś, zrób mi zdjęcie i wyślij mailem". Ukochana miała teorię, ze to są faceci geje i mnie podrywają. No cóż. Moim zdaniem nie o to chodziło. Kolesie z pierwszego zdjęcia to podobno bracia.
A tu obsługa lokalu. Tak po prostu zagadali.
Takich sytuacji było więcej. Jeden koleś właściciel lokalu nawet wypił ze mną kielona w zamian za obietnicę, że mu kilka zdjęć wyśle mailem (wysłałem).
W ogóle personel wszelkich miejsc był bardzo miły. Nie było w ogóle czuć zmęczenia turystami, wręcz przeciwnie, do każdej knajpy wchodziło się z poczuciem, że jest się naprawdę mile widzianym. Nigdzie indziej nie czuliśmy czegoś takiego.
A teraz trochę zmiana tematu. Zacznę od cytryn.
To drzewo rosło sobie na jakimś nieużytku. Cytryny spadały na ziemię i gniły, można było parę pozbierać co uczyniliśmy. Skórka niesamowicie pachniała, nie to co cytryny u nas w sklepie.
W sumie widok jabłoni, pod którą gniją setki jabłek w Polsce nie jest niczym dziwnym. Jednak ja pamiętam jeszcze czasy, kiedy cytryna i pomarańcz to były w Polsce luksusy dostępne tylko na święta. Pamiętam kiedy byłem w podstawówce w latach 80-tych, nie można było kupić cytrusów normalnie w sklepach. Były dostępne w Pewexie, w pudełkach 3 kg, za 3.60$ po uprzednim zamówieniu. A dobra pensja wtedy w Polsce to było 10$ w przeliczeniu po kursie czarnorynkowym (bo dolarów kupić oficjalnie też nie można było). Niesamowite historie, nie? Ale to nie koniec. Na wakacje do Albanii wzięliśmy ze sobą 65$ w starych banknotach. To taki spadek po teściu, kupione w latach 80-tych za półroczną wypłatę górnika, na czarną godzinę. Nie zostały nigdy użyte, przetrwały 40 lat. Teoretycznie stare dolary wciąż są ważne, ale w Polsce nie chcieli ich ani w banku, ani w kantorze. Zaproponowałem, żeby zabrać je do Albanii, może tam je wymienimy i ku zaskoczeniu wymienili. Za półroczną wypłatę górnika z lat 80-tych zatankowaliśmy sobie pół baku paliwa we współczesnym świecie. Jak sobie to człowiek wyobrazi, to mózg się lasuje. Gdzie była wtedy Polska, a gdzie jest teraz.
Czy jest możliwe, że takie stare czasy mogą jeszcze powrócić?
Chciałoby się powiedzieć - niemożliwe. A jednak chyba nie do końca. Żyjemy w kraju, w którym wraca socjalizm. Państwowy koncern naftowy kupuje gazety, żeby nie było w nich "niemieckiej" propagandy. Planuje się wielkie urojone narodowe inwestycje (CPK, Ostrołęka, Izera). Jeszcze mały kroczek i będzie jak na Węgrzech, gdzie rząd dbając o obywateli zrobił dla nich cenę benzyny o połowę niższą niż dla obcokrajowców. Takie posuniecie to jest prawdziwy powrót do gospodarki socjalistycznej, której skutki pamiętam z wczesnej młodości. Każdy kto jeździ regularnie przez Węgry widzi w jakim kierunku idzie ten kraj. Kiedyś było tam wyraźnie lepiej niż u nas, teraz jest tam wszędzie widoczna bieda, brak jakiegokolwiek postępu, a to co jest niszczeje.
No nic. To takie przemyślenia na koniec. Niekoniecznie optymistyczne. Pewnie i tak nikt tego nie przeczyta
A w nagrodę za zdobycie Ciki w drodze powrotnej kupiliśmy sobie na Słowacji 2 nowe smaki Tatra Tea.
Dla Ukochanej kokosowa 22% - okazała się bardzo smaczna.
A dla mnie 72% - jest naprawdę mocna
Dziękuje za uwagę
THE END
Wpisałem w necie "stereotypy o Albanii", znalazłem taki zestaw:
- naród pastuchów
- albańska mafia
- handlarze żywym towarem
- źle traktują kobiety
- tam w ogóle nie ma dróg
- wszyscy latają z kałasznikowami i polują na cudzoziemców
- z Albanii wraca się "w samych slipkach", gdyż po kilku godzinach jest się okradzionym ze wszystkiego
- nie ma sklepów, a nawet jeżeli jakieś są to nie ma w nich nic
- Albania to kraj muzułmański
- tam nie ma czego zwiedzać, więc po co w ogóle jechać
- w całym kraju panuje głód i ogólna nędza
Powyższe stwierdzenia są jednoznacznie negatywne, pochodzą z tematu na forum gazeta.pl z 2005 roku. Na pewno współczesny obraz Albanii jest lepszy, ale koledzy w pracy pytali mnie "czy jest bezpiecznie". Otóż tak, moim zdaniem jest bezpiecznie. Jest bardzo bezpiecznie. Nigdzie nie czułem się tak bezpiecznie jak w okolicy gdzie przebywaliśmy teraz. Nigdzie nie spotkałem tak miłych ludzi, zarówno miejscowych, jak i innych turystów.
A na czym opieram moje poczucie bezpieczeństwa?
- przez cały okres wyjazdu nie widzieliśmy ani jednej burdy, kłótni, ani jednego pijanego człowieka
- pod sklepem spożywczym leżą palety piwa, wody, soków, całą noc, nawet jak sklep jest nieczynny, to samo ze straganami z owocami i akcesoriami plażowymi - o 5 rano jest to wszystko wyłożone i nikt tego nie pilnuje
- plażą nie chodzą żadni podejrzani handlarze ręczników o ciemnej karnacji, ludzie zostawiają wszystkie bety i znikają na godzinę, nie martwią się, że ktoś im to zwinie
- na drogach widać policję, na deptaku też codziennie spotykaliśmy patrole piesze, nie widzieliśmy żadnej interwencji, Tobi nikomu nie przeszkadzał
Parę razy poczułem się nawet dziwnie. W Himarze chciałem kupić bilety wstępu, podchodzę do budki, drzwi otwarte na oścież, nikogo nie ma, w środku w okienku otwarta kasetka z pieniędzmi na wierzchu, wystarczy sięgnąć ręką. Pukam, wołam "halo". Wycofałem się niepewnie myśląc, że jak coś zginie, będzie na mnie. W naszym hotelu mieliśmy pokój na parterze, nasza weranda była tuż obok werandy recepcji. Siedział tam cały dzień właściciel przy biurku, w szufladzie miał pieniądze. Ludzie przychodzili, dawali mu kasę, on wkładał do szuflady. Czasem tej szuflady nawet nie domykał. Nasz stoliczek był 3 metry obok, żadnej barierki oddzielającej. Wiadomo, gościu czasem znikał. Patrząc na tą otwartą szufladę znowu czułem dyskomfort, że jak coś zniknie, to będzie na nas. Monitoringu tam, raczej nie było.
Mógłbym powiedzieć, że ludzie są mili, ale co to w praktyce oznacza? Często widząc mnie z aparatem zagadywali. Takie typowe: jak się masz, skąd jesteś, zrób mi zdjęcie i wyślij mailem". Ukochana miała teorię, ze to są faceci geje i mnie podrywają. No cóż. Moim zdaniem nie o to chodziło. Kolesie z pierwszego zdjęcia to podobno bracia.
A tu obsługa lokalu. Tak po prostu zagadali.
Takich sytuacji było więcej. Jeden koleś właściciel lokalu nawet wypił ze mną kielona w zamian za obietnicę, że mu kilka zdjęć wyśle mailem (wysłałem).
W ogóle personel wszelkich miejsc był bardzo miły. Nie było w ogóle czuć zmęczenia turystami, wręcz przeciwnie, do każdej knajpy wchodziło się z poczuciem, że jest się naprawdę mile widzianym. Nigdzie indziej nie czuliśmy czegoś takiego.
A teraz trochę zmiana tematu. Zacznę od cytryn.
To drzewo rosło sobie na jakimś nieużytku. Cytryny spadały na ziemię i gniły, można było parę pozbierać co uczyniliśmy. Skórka niesamowicie pachniała, nie to co cytryny u nas w sklepie.
W sumie widok jabłoni, pod którą gniją setki jabłek w Polsce nie jest niczym dziwnym. Jednak ja pamiętam jeszcze czasy, kiedy cytryna i pomarańcz to były w Polsce luksusy dostępne tylko na święta. Pamiętam kiedy byłem w podstawówce w latach 80-tych, nie można było kupić cytrusów normalnie w sklepach. Były dostępne w Pewexie, w pudełkach 3 kg, za 3.60$ po uprzednim zamówieniu. A dobra pensja wtedy w Polsce to było 10$ w przeliczeniu po kursie czarnorynkowym (bo dolarów kupić oficjalnie też nie można było). Niesamowite historie, nie? Ale to nie koniec. Na wakacje do Albanii wzięliśmy ze sobą 65$ w starych banknotach. To taki spadek po teściu, kupione w latach 80-tych za półroczną wypłatę górnika, na czarną godzinę. Nie zostały nigdy użyte, przetrwały 40 lat. Teoretycznie stare dolary wciąż są ważne, ale w Polsce nie chcieli ich ani w banku, ani w kantorze. Zaproponowałem, żeby zabrać je do Albanii, może tam je wymienimy i ku zaskoczeniu wymienili. Za półroczną wypłatę górnika z lat 80-tych zatankowaliśmy sobie pół baku paliwa we współczesnym świecie. Jak sobie to człowiek wyobrazi, to mózg się lasuje. Gdzie była wtedy Polska, a gdzie jest teraz.
Czy jest możliwe, że takie stare czasy mogą jeszcze powrócić?
Chciałoby się powiedzieć - niemożliwe. A jednak chyba nie do końca. Żyjemy w kraju, w którym wraca socjalizm. Państwowy koncern naftowy kupuje gazety, żeby nie było w nich "niemieckiej" propagandy. Planuje się wielkie urojone narodowe inwestycje (CPK, Ostrołęka, Izera). Jeszcze mały kroczek i będzie jak na Węgrzech, gdzie rząd dbając o obywateli zrobił dla nich cenę benzyny o połowę niższą niż dla obcokrajowców. Takie posuniecie to jest prawdziwy powrót do gospodarki socjalistycznej, której skutki pamiętam z wczesnej młodości. Każdy kto jeździ regularnie przez Węgry widzi w jakim kierunku idzie ten kraj. Kiedyś było tam wyraźnie lepiej niż u nas, teraz jest tam wszędzie widoczna bieda, brak jakiegokolwiek postępu, a to co jest niszczeje.
No nic. To takie przemyślenia na koniec. Niekoniecznie optymistyczne. Pewnie i tak nikt tego nie przeczyta
A w nagrodę za zdobycie Ciki w drodze powrotnej kupiliśmy sobie na Słowacji 2 nowe smaki Tatra Tea.
Dla Ukochanej kokosowa 22% - okazała się bardzo smaczna.
A dla mnie 72% - jest naprawdę mocna
Dziękuje za uwagę
THE END
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Ja przeczytałem . Co do otwartości Albańczyków, to myślę, że jest to wpływ rosnącej ilości turystów i związanego z tym faktu, że coraz więcej lokalsów (zwłaszcza na wybrzeżu) żyje z turystyki, a to powoduje zmianę nastawienia do klienta
Przez Węgry przejeżdżałem raz w życiu w 1999 roku, więc się nie wypowiem, ale to co piszesz o tamtejszych zaniedbaniach widocznych gołym okiem, to napawa smutkiem. Oby u nas tak nie było, choć zmierzamy w złą stronę.
Zdjęcie sklepu jest, relacja zaliczona!
Przez Węgry przejeżdżałem raz w życiu w 1999 roku, więc się nie wypowiem, ale to co piszesz o tamtejszych zaniedbaniach widocznych gołym okiem, to napawa smutkiem. Oby u nas tak nie było, choć zmierzamy w złą stronę.
Zdjęcie sklepu jest, relacja zaliczona!
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Ładnie podsumowany wyjazd I zachęcająco do odwiedzenia tego kraju.
Ciekawe że internet jest pełny takich opinii?
Mój kolega był rok albo dwa temu i też był bardzo zadowolony.
Jak zwykle na chwilę przeniosłeś nas w inny świat, jesteście wariaci górscy z dużą odwagą na poznawanie nowego.
My nie umiemy się przełamać
Ciekawe że internet jest pełny takich opinii?
Mój kolega był rok albo dwa temu i też był bardzo zadowolony.
Jak zwykle na chwilę przeniosłeś nas w inny świat, jesteście wariaci górscy z dużą odwagą na poznawanie nowego.
My nie umiemy się przełamać
Wyjazd bardzo fajny, jakkolwiek gdy porównam do wcześniejszych wakacji we Włoszech i na Paklenicy, to zdecydowanie mniej intensywny. Czyżby dopadł was SKS?
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Sebastian, łącznie zmieniany 1 raz.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Urlop był krótszy niż zazwyczaj. Zwykle jeździliśmy na 3 tyg, teraz na 2. Podróż zajęła 4 dni, wiec na miejscu byliśmy tylko 11. Szlaków tam nie ma - na mapy.cz jest zaznaczony tylko jeden idący grzbietem. Chodzenie pozaszlakowe w takich warunkach - powodzenia A poza tym jak wspominałem kilka razy, upał wciąż narastał. Wiem, że górsko wyjazd wypadł gorzej niż poprzednie, ale cóż... niech będzie, że to SKS
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
No jest relacja - możesz sobie poczytać
Dla nas główny urlop to też po prostu leniuchowanie. Picie piwa, wina, rakii. Całe dnie na plaży. Łażenie tym wypasionym deptakiem tam i z powrotem. Odcięci od świata, internetu.
Fajnie było tam na miejscu
Dla nas główny urlop to też po prostu leniuchowanie. Picie piwa, wina, rakii. Całe dnie na plaży. Łażenie tym wypasionym deptakiem tam i z powrotem. Odcięci od świata, internetu.
Fajnie było tam na miejscu
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:Kolesie z pierwszego zdjęcia to podobno bracia.
przecież to ewidentnie geje!
Nie było w ogóle czuć zmęczenia turystami,
i to jest pewnego rodzaju fenomen, bo Albania jest coraz tłumniej odwiedzana przez turystów, ostatnie lata to w niektórych miejscach wręcz zalew (ale to lipiec-sierpień i głównie Ksamil - Saranda), a Albańczycy nadal nie są zmanierowani. W wielu krajach turysta to chodzący portfel, tu jeszcze nie. Oczywiście to nie tylko tak jest w Albanii, bo również np. w Macedonii czy Serbii turysta ciągle bywa traktowany normalnie, a nie jak bankomat, ale nawet nie ma co porównywać z "gwiazdą Bałkanów"...
Sebastian pisze:że coraz więcej lokalsów (zwłaszcza na wybrzeżu) żyje z turystyki, a to powoduje zmianę nastawienia do klienta
Albańczycy zawsze byli bardzo gościnni w stosunku do cudzoziemców, więc tu się może zmienić tylko na gorsze
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Pudelek pisze:przecież to ewidentnie geje!
Ale normalni geje? Czy zboczeni bracia geje?
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości