Wyślę Ci na priv swoje zdjęciaSebastian pisze:A co proponujesz w zamian za sponsoring?
Zmazana biała plama na mapie...
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Ostatnia biała plama wymazana w Beskidzie Żywieckim.
Wczoraj siedziałem nad wstępem do relacji i pierwszymi zdaniami całe popołudnie. Oglądając mecz się poddałem. Ale dziś popołudniu odzyskałem moc
Beskid Żywiecki to moje ulubione pasmo górskie. Góry, po których pierwszy raz wędrowałem za małego z rodzicami, to w nie jeździliśmy ze znajomymi na różne wycieczki. To od wejścia na Pilsko, niejako wróciłem w góry. Na pytanie o ulubione miejsce w górach - kiedyś odpowiadałem - Rysianka. Góry, które znam dość dobrze, ale jednak jest jeden rejon, który był dla mnie białą plamą... To Mędralowa. Na którą wybrałem się w niedzielę...
Tak się złożyło, że rejon między Pilskiem (dokładnie Przełęczą Glinne), a Małą Babią nie miałem okazji odwiedzić. Latem, do głowy wpadł mi pomysł wycieczki z biwakiem, więc zacząłem jeździć palcem po mapie. Biwak nie wypalił, więc gdy spadł pierwszy śnieg w listopadzie, stwierdziłem że może by tak poznać ten rejon w bieli. Jednak dopiero w trzecią niedzielę udało się zrealizować pomysł.
Jadąc obwodnicą Bielska, podziwiam wyłaniające się z mgły szczyty Beskidu Małego, do tego podświetlane wschodzącym dniem. To zapowiada piękny dzień!
Gdy w Żywcu widzę wyłaniający się z mgły most nad Sołą, postanawiam zatrzymać się by zrobić zdjęcie.
Uderza mnie smród; śmierdzi jakby niedopalonym koksem, albo palonymi plastikami...to coś co wisi w powietrzu, nie jest mgłą. Szybko wracam do auta i jadę dalej.
Koszarawa wita mnie czystym powietrzem...ani smogu, ani smrodu nie ma.
Parkuję pod OSP i ruszam. We wsi jest sporo starych chałup, niektóre opuszczone, inne zadbane, a kilka jest ciekawie pomalowanych:
Skręcam z głównej drogi za znakami żółtymi w wąską drogę wciśniętą między domostwa. Szybko wychodzę na łąki nad wioską - nie ma tu rozlanej zabudowy. Jest za to błoto 😂.
Gdy zbliżam się do lasu, za mną otwiera się widok na niewysokie pasmo Łoska:
oraz na Pilsko:
Po krótkiej chwili ruszam dalej wkraczając w las. Aż do pierwszej polany, droga idzie cały czas lasem, więc nie mając żadnych widoków, dość szybko nabieram wysokości. Błoto zmienia się w lód, a niedaleko przed polaną pojawia się śnieg. Na polanie, między świerkami stoi chatka:
Dym lecący z komina świadczy, że ktoś w niej urzęduje, więc nie przeszkadzam i wędruje dalej (chata jest opuszczona - ogólnodostępna), mijając zapach palonego drzewa - lubię ten zapach...
Widoki pojawiają się nad czubkami drzew, więc dzięki temu szybko dochodzę do polany szczytowej. Tu witają mnie dwa kruki:
Ptaki podrywają się by chwilę poszybować, a następnie znów wylądować i gdy już jestem blisko, odlatują spłoszone. Pierwszy szczyt zdobyty!
Lachów Groń - 1045 m npm.
Ubieram kurtkę, bo wieje tu okrutnie. Jestem głodny, ale zanim wezmę się za jedzenie fotografuje widoki, które są tu praktycznie w każdą stronę. I tak:
W kierunku południowo - wschodnim oglądam grupę Mędralowej oraz wyłaniające się za niej masyw Babiej Góry:
W kierunku południowo-zachodnim jest widok na Pilsko i Romankę:
Na południe można dostrzec piramidę Wielkiego Chocza:
Na zachodzie wieża na Skrzycznem wyłania się między drzewami, za to Barania Góra jest widoczna jak na dłoni:
Jedynym kierunkiem zasłoniętym przez las, jest widok na północ, na Beskid Mały, za to w stronę północno-wschodnią widać Beskid Makowski z mgłami (smogiem?) w dolinach:
To teraz czas na posiłek.
A po nim, czas ruszyć dalej w zaplanowaną trasę:
Mijam kulę śnieżną i ruszam ku szałasowi leżącemu niżej, z daleka dostrzegam, że ktoś tam rozpala ognisko:
podczas pozdrawiania, śmieje się, że mogłem wziąć kiełbasę, ale nie przeszkadzam, tylko rzucam okiem za siebie i ruszam dalej:
Pojawia się tu lód, który przeradza się w błoto, to zaś klei się do podeszwy butów, co zaś powoduje kilkukrotne uślizgi, od upadku ratują mnie kijki...idąc drogą widzę po prawej, między drzewami fajną dolinkę. Ktoś ma piękne widoki z domu:
Na wprost przede mną widzę, ścianę, na na którą kieruje się droga. Jednak tylko z daleka wygląda ona groźnie. Na Czerniawę Suchą Zachodnią docieram szybko, po drodze oglądając Jałowiec. Jeszcze będąc na Lachowie, planowałem na niego się wdrapać, ot wyglądał na rzut beretem. Tu widzę, że jednak to jest kawałek drogi, do tego trzeba sporo zejść w dół...więc go odpuszczam. Będzie powód by tu wrócić.
Jałowiec.
Widzę stąd też Tatry Bielskie, wystające nad Przełęczą Krowiarki:
Podziwiam chwilę pasmo Policy, które z tej strony bardzo masywnie się prezentuje:
Na Czerniawę Suchą wchodzę niejako z rozpędu, gubiąc szlak. Stąd widać mój cel:
Za to na Beskidek, schodzę już z pełną świadomością. Widok mroczny jaki się mi otwiera, wynagradza mi ten pomysł :
Chwilę przysiadam na ławce obok krzyża. Patrzę posępnie na grzbiet, ten na wprost mnie, na który jak wynika z mapy muszę wejść. Ruszam w drogę, słońce chowa się za chmurami i w lesie robi się ponuro, do tego na końcówce zejścia na Przełęcz Klekociny wytracam sporo metrów wcześniej zdobytych, co powoduje pogorszenie nastroju. Na przełęczy stoi kilka aut, budują się nowe domy z balii w stylu zakopiańskim. A ja patrząc na drogę przede mną, pamiętając wytraconą wysokość myślę coraz mocniej, że takie łażenie góra-dół jest bezsensu. Mówię "to nie ma sensu" i zaczynam patrzeć na drogę w dół. Myślę, a zejdę do auta, to jeszcze parę kilometrów wędrówki... Jak to się stało, że ruszyłem dalej, nie wiem.
Ale zamiast wejść na szlak zielony, idę drogą, nad budowanymi domami, więc po chwili mam kolejną rozkminę. Cofać się? Czy też przez przejść na przełaj łąkę ku ścieżce... Jak się cofnę, to boję się, że jednak ruszę w dół, więc włażę na ośnieżoną łąkę. Po drugiej stronie oprócz pokonania płotu, muszę przejść przez pastucha. Liczę, że zimą nie jest podłączony... Nie był, ufff
Tu wita mnie widok ścieżki wznoszącej się do góry. Zdejmuje kurtkę, dzięki czemu od razu czuję, że idzie mi się lżej. Dzięki temu, że przy szlaku rośnie już spory młodnik, który zasłania większość widoków, znów dość szybko nabieram wysokości.
Tak mnie naszła myśl, że gdyby to było na Słowacji, to szlak by szedł na krechę do góry, a tu ścieżka przecina grzbiet na skos.
Gdy już miałem nadzieję, że jest blisko do hali podszczytowej, nagle zaczęły mnie łapać skurcze nóg. Od jakiegoś czasu wiem, że to może być efekt za dużego "cukru", a nie brak formy, więc robię szybką kontrolę glikemii, jest za wysoko, więc szybka korekta i dalej powoli toczę się do góry. W końcu po jakiś dziesięciu minutach dochodzę do skraju lasu. Jestem na Hali Kamieńskiego, skurcze odpuściły, więc mogłem podziwiać widok:
Mijam trójkę turystów i idę pod drzewo z kapliczką na środku polany, gdzie siadam i zaczynam podziwiać widoki...
Myślę, że jesienią, gdy pożółkłe trawy falują na wietrze musi tu być przepięknie...tak, muszę wrócić tu jesienią!
Panorama:
Link do panoramy
Z obserwacji, nad Bielskiem coś się kisi:
Jestem zadowolony, że udało mi się zebrać w garść i tu dotrzeć. Myślę ile daje słońce. Podczas zejścia, gdy zrobiło się ponuro, wszystkiego mi się odechciało, a tu nie czuje zmęczenia i aż się chce żyć!
W lesie podziwiam obie Baby, nawet Mała Babia robi wrażenie, nie mówiąc już o Diablaku:
Mijam rozejście się szlaków, by dojść do dzisiejszego celu. Dopiero w domu doczytuje, że na wschodnim wierzchołku Mędralowej znajduje się słupek graniczny, który to jest punktem historycznym - do 1564 roku schodziły się tu ziemie Polski, Węgier i ziem Śląskich, ale tu leży całkiem sporo śniegu, więc pewnie i tak bym go nie ujrzał, a i zapewne nic by mi to nie mówiło.
Mój cel na dziś: Hala Mędralowa, a tak na prawdę to chatka stojąca na tejże hali:
Skręcam do chatki, idąc za trójką turystów. Tu wszyscy zrzucamy plecaki, każdy zagląda do środka, po czym ja pije herbatę rozmawiając z dziewczyną, gdy jej towarzysze ruszają po drzewo na ognisko (jakby co, serdecznie pozdrawiam).
Polana leży na północnej części wierzchołka Mędralowej i jest pozostałością po czasach kiedy dość intensywnie wypasano tu owce. Hala ta, podobnie jak inne hale w Beskidzie Żywieckim (np Lipowska czy Redykalna), czy w B. Śląskim (Jaworowa, Radziechowska) nie jest halą w sensie botanicznym, ale w rozumieniu pasterskim. Na szczęście (podobno) zaczęto ją kosić, bo powoli zaczęła zarastać. Dawniej stało tu kilka szałasów, dziś pozostał tylko ten jeden.
Tu mała dygresja, dotycząca przynależności tej góry do mezoregionów. Według regionalizacji utworzonej przez profesora J. Kondrackiego, Mędralowa, Lachów Groń należą do Beskidu Makowskiego, zaś najnowszy podział z 2018 roku umieszcza te szczyty w Beskidzie Żywiecko-Orawskim (po podzieleniu samego Beskidu Żywieckiego na dwa pasma).
Tak się to obniżenie prezentuje od strony Babiej Góry:
A tak od strony Pilska:
Nie jestem żadnym naukowcem, ale zawsze mnie dziwiło rozdzielenie BŻ w tym rejonie. Zresztą o ile podział na dwa BŻ w rejonie Przełęczy Glinka jakoś mi pasuje, to przesunięcie go, za Krawców Wierch już nie (korekta z 2019roku). Jak dla mnie, pasmo Przedbabiogórskie (czyli właśnie to grupa Mędralowej, Lachów Groń i Jałowiec), to albo Beskid Żywiecki, albo Beskid Babiogórski .
Popijając herbatę, patrząc na zegar i mapę zastanawiam się, jaką obrać drogę do auta. Czy pierwotnie zaplanowaną, a może kierować się już tylko w dół? Ta druga opcja to zaś dodatkowe metry, czyli zapewne i dłuższa opcja, bo musiałbym od Jaworzyny zejść do Koszarawy Bystrej. Z drugiej strony trochę już czuję się zmęczony, a widzę, że na Jaworzynę jest lekkie podejście...
Po chwili żegnamy się, ja ruszam, kwestię trasy pozostawiając na później. Przechodzę przez pozostałość okopów z czasów II Wojny Światowej i ruszam na zachód.
Przy wiatrołomie oglądam raz jeszcze Babią:
Na maksymalnym zbliżeniu widać ludzi na szczycie, wyglądają jak malutkie mrówki:
na prawo od Królowej Beskidów, widać ledwo Tatry:
Mając już zdobytę sześć szczytów, postanawiam zdobyć kolejny, Mędralową Zachodnią, ale ten mało wybitny szczyt nawet nie zauważam , więc ruszam w dół.
Mała Mędralowa to ten garb po lewej.
Tu, pod Małą Mędralową łapie mnie spadek cukru. Muszę zrobić kolejną przerwę na docukrzenie się i gdy właśnie chcę otworzyć batona, nade mnie nadlatuje wielki drapieżnik. A ja, jak zwykle mam krótki, za krótki zoom. Piękny jest, niestety nie mam sił by polować na niego, więc zdjęcie takie sobie (bo zanim zmieniłem obiektyw, to już trochę odleciał ode mnie):
Jego wielka rozpiętość skrzydeł robi wrażenie! Ciekawe co to za ptaszor...
Postanawiam odpuścić MM, ruszając szlakiem, ale w ostatnim momencie postanawiam jednak na nią wejść. I bardzo dobrze. Widoki są super, więc robię krótką przerwę, na zdjęcia i lot dronem:
Schodząc wracam do rozważeń, jak wracać. Pod Jaworzyną robię zdjęcie przełęczy Klekociny:
i postanawiam iść według pierwotnego planu. Patrząc na grzbiety górskie, skąpane w świetle zachodzącego słońca odbijam ze szlaku w kierunku Kalików Gronia:
i rozpoczynam zejście na skróty do wsi. Mijam domostwa, jedne stare z zapadniętymi stodołami, inne odnowione. Ot górskie przysiółki:
Mijam niezwykle urokliwą kapliczkę:
by wejść w las, z którego wychodzę nad Koszarawą:
stamtąd przyszedłem, przynosząc drugą podeszwę na butach, podeszwę błotną 😂:
Obserwuje dymy, które unoszą się z domów w świetle zachodzącego słońca i schodzę do drogi.
O dziwo przejście od Małej Mędralowej poszło mi ekspresem. W trawach udaje się oczyścić buty z błota, choć spodnie mam uwalone do kolan...
We wsi mijam ciekawy kapliczkę z 1686 roku:
i w końcu docieram do auta.
Wycieczka zajęła mi nieco ponad siedem godzin, w które pokonałem ponad dwadzieścia kilometrów, robiąc prawie tysiąc metrów przewyższeń ( 7h21min, 20,35km i 978m przewyższeń według zegarka).
Mapa trasy
Wszedłem na 9 szczytów górskich! Pięknie! Do tego docelowo wcale nie jestem zmęczony, również następnego dnia czuję się dobrze - chyba wraca forma 😊
Ale to nie koniec atrakcji. Wracając, postanawiam obejrzeć jeszcze Janikową Skałę:
Gładka skała robi wrażenie. Jej wysokość dochodzi do 20 metrów.
Są na niej wytyczone też drogi wspinaczkowe. Niezła! O tej porze roku, dzięki opadłym liściom, jest też widoczna z drogi.
No i teraz to już koniec. Pozostała jeszcze droga powrotna, wpierw znów poczuję smog w Żywcu, by do Bielska podróżować we mgle, która ustępuje dopiero na wylocie z miasta.
A może to był słynny bielski smog?
Beskid Żywiecki to moje ulubione pasmo górskie. Góry, po których pierwszy raz wędrowałem za małego z rodzicami, to w nie jeździliśmy ze znajomymi na różne wycieczki. To od wejścia na Pilsko, niejako wróciłem w góry. Na pytanie o ulubione miejsce w górach - kiedyś odpowiadałem - Rysianka. Góry, które znam dość dobrze, ale jednak jest jeden rejon, który był dla mnie białą plamą... To Mędralowa. Na którą wybrałem się w niedzielę...
Tak się złożyło, że rejon między Pilskiem (dokładnie Przełęczą Glinne), a Małą Babią nie miałem okazji odwiedzić. Latem, do głowy wpadł mi pomysł wycieczki z biwakiem, więc zacząłem jeździć palcem po mapie. Biwak nie wypalił, więc gdy spadł pierwszy śnieg w listopadzie, stwierdziłem że może by tak poznać ten rejon w bieli. Jednak dopiero w trzecią niedzielę udało się zrealizować pomysł.
Jadąc obwodnicą Bielska, podziwiam wyłaniające się z mgły szczyty Beskidu Małego, do tego podświetlane wschodzącym dniem. To zapowiada piękny dzień!
Gdy w Żywcu widzę wyłaniający się z mgły most nad Sołą, postanawiam zatrzymać się by zrobić zdjęcie.
Uderza mnie smród; śmierdzi jakby niedopalonym koksem, albo palonymi plastikami...to coś co wisi w powietrzu, nie jest mgłą. Szybko wracam do auta i jadę dalej.
Koszarawa wita mnie czystym powietrzem...ani smogu, ani smrodu nie ma.
Parkuję pod OSP i ruszam. We wsi jest sporo starych chałup, niektóre opuszczone, inne zadbane, a kilka jest ciekawie pomalowanych:
Skręcam z głównej drogi za znakami żółtymi w wąską drogę wciśniętą między domostwa. Szybko wychodzę na łąki nad wioską - nie ma tu rozlanej zabudowy. Jest za to błoto 😂.
Gdy zbliżam się do lasu, za mną otwiera się widok na niewysokie pasmo Łoska:
oraz na Pilsko:
Po krótkiej chwili ruszam dalej wkraczając w las. Aż do pierwszej polany, droga idzie cały czas lasem, więc nie mając żadnych widoków, dość szybko nabieram wysokości. Błoto zmienia się w lód, a niedaleko przed polaną pojawia się śnieg. Na polanie, między świerkami stoi chatka:
Dym lecący z komina świadczy, że ktoś w niej urzęduje, więc nie przeszkadzam i wędruje dalej (chata jest opuszczona - ogólnodostępna), mijając zapach palonego drzewa - lubię ten zapach...
Widoki pojawiają się nad czubkami drzew, więc dzięki temu szybko dochodzę do polany szczytowej. Tu witają mnie dwa kruki:
Ptaki podrywają się by chwilę poszybować, a następnie znów wylądować i gdy już jestem blisko, odlatują spłoszone. Pierwszy szczyt zdobyty!
Lachów Groń - 1045 m npm.
Ubieram kurtkę, bo wieje tu okrutnie. Jestem głodny, ale zanim wezmę się za jedzenie fotografuje widoki, które są tu praktycznie w każdą stronę. I tak:
W kierunku południowo - wschodnim oglądam grupę Mędralowej oraz wyłaniające się za niej masyw Babiej Góry:
W kierunku południowo-zachodnim jest widok na Pilsko i Romankę:
Na południe można dostrzec piramidę Wielkiego Chocza:
Na zachodzie wieża na Skrzycznem wyłania się między drzewami, za to Barania Góra jest widoczna jak na dłoni:
Jedynym kierunkiem zasłoniętym przez las, jest widok na północ, na Beskid Mały, za to w stronę północno-wschodnią widać Beskid Makowski z mgłami (smogiem?) w dolinach:
To teraz czas na posiłek.
A po nim, czas ruszyć dalej w zaplanowaną trasę:
Mijam kulę śnieżną i ruszam ku szałasowi leżącemu niżej, z daleka dostrzegam, że ktoś tam rozpala ognisko:
podczas pozdrawiania, śmieje się, że mogłem wziąć kiełbasę, ale nie przeszkadzam, tylko rzucam okiem za siebie i ruszam dalej:
Pojawia się tu lód, który przeradza się w błoto, to zaś klei się do podeszwy butów, co zaś powoduje kilkukrotne uślizgi, od upadku ratują mnie kijki...idąc drogą widzę po prawej, między drzewami fajną dolinkę. Ktoś ma piękne widoki z domu:
Na wprost przede mną widzę, ścianę, na na którą kieruje się droga. Jednak tylko z daleka wygląda ona groźnie. Na Czerniawę Suchą Zachodnią docieram szybko, po drodze oglądając Jałowiec. Jeszcze będąc na Lachowie, planowałem na niego się wdrapać, ot wyglądał na rzut beretem. Tu widzę, że jednak to jest kawałek drogi, do tego trzeba sporo zejść w dół...więc go odpuszczam. Będzie powód by tu wrócić.
Jałowiec.
Widzę stąd też Tatry Bielskie, wystające nad Przełęczą Krowiarki:
Podziwiam chwilę pasmo Policy, które z tej strony bardzo masywnie się prezentuje:
Na Czerniawę Suchą wchodzę niejako z rozpędu, gubiąc szlak. Stąd widać mój cel:
Za to na Beskidek, schodzę już z pełną świadomością. Widok mroczny jaki się mi otwiera, wynagradza mi ten pomysł :
Chwilę przysiadam na ławce obok krzyża. Patrzę posępnie na grzbiet, ten na wprost mnie, na który jak wynika z mapy muszę wejść. Ruszam w drogę, słońce chowa się za chmurami i w lesie robi się ponuro, do tego na końcówce zejścia na Przełęcz Klekociny wytracam sporo metrów wcześniej zdobytych, co powoduje pogorszenie nastroju. Na przełęczy stoi kilka aut, budują się nowe domy z balii w stylu zakopiańskim. A ja patrząc na drogę przede mną, pamiętając wytraconą wysokość myślę coraz mocniej, że takie łażenie góra-dół jest bezsensu. Mówię "to nie ma sensu" i zaczynam patrzeć na drogę w dół. Myślę, a zejdę do auta, to jeszcze parę kilometrów wędrówki... Jak to się stało, że ruszyłem dalej, nie wiem.
Ale zamiast wejść na szlak zielony, idę drogą, nad budowanymi domami, więc po chwili mam kolejną rozkminę. Cofać się? Czy też przez przejść na przełaj łąkę ku ścieżce... Jak się cofnę, to boję się, że jednak ruszę w dół, więc włażę na ośnieżoną łąkę. Po drugiej stronie oprócz pokonania płotu, muszę przejść przez pastucha. Liczę, że zimą nie jest podłączony... Nie był, ufff
Tu wita mnie widok ścieżki wznoszącej się do góry. Zdejmuje kurtkę, dzięki czemu od razu czuję, że idzie mi się lżej. Dzięki temu, że przy szlaku rośnie już spory młodnik, który zasłania większość widoków, znów dość szybko nabieram wysokości.
Tak mnie naszła myśl, że gdyby to było na Słowacji, to szlak by szedł na krechę do góry, a tu ścieżka przecina grzbiet na skos.
Gdy już miałem nadzieję, że jest blisko do hali podszczytowej, nagle zaczęły mnie łapać skurcze nóg. Od jakiegoś czasu wiem, że to może być efekt za dużego "cukru", a nie brak formy, więc robię szybką kontrolę glikemii, jest za wysoko, więc szybka korekta i dalej powoli toczę się do góry. W końcu po jakiś dziesięciu minutach dochodzę do skraju lasu. Jestem na Hali Kamieńskiego, skurcze odpuściły, więc mogłem podziwiać widok:
Mijam trójkę turystów i idę pod drzewo z kapliczką na środku polany, gdzie siadam i zaczynam podziwiać widoki...
Myślę, że jesienią, gdy pożółkłe trawy falują na wietrze musi tu być przepięknie...tak, muszę wrócić tu jesienią!
Panorama:
Link do panoramy
Z obserwacji, nad Bielskiem coś się kisi:
Jestem zadowolony, że udało mi się zebrać w garść i tu dotrzeć. Myślę ile daje słońce. Podczas zejścia, gdy zrobiło się ponuro, wszystkiego mi się odechciało, a tu nie czuje zmęczenia i aż się chce żyć!
W lesie podziwiam obie Baby, nawet Mała Babia robi wrażenie, nie mówiąc już o Diablaku:
Mijam rozejście się szlaków, by dojść do dzisiejszego celu. Dopiero w domu doczytuje, że na wschodnim wierzchołku Mędralowej znajduje się słupek graniczny, który to jest punktem historycznym - do 1564 roku schodziły się tu ziemie Polski, Węgier i ziem Śląskich, ale tu leży całkiem sporo śniegu, więc pewnie i tak bym go nie ujrzał, a i zapewne nic by mi to nie mówiło.
Mój cel na dziś: Hala Mędralowa, a tak na prawdę to chatka stojąca na tejże hali:
Skręcam do chatki, idąc za trójką turystów. Tu wszyscy zrzucamy plecaki, każdy zagląda do środka, po czym ja pije herbatę rozmawiając z dziewczyną, gdy jej towarzysze ruszają po drzewo na ognisko (jakby co, serdecznie pozdrawiam).
Polana leży na północnej części wierzchołka Mędralowej i jest pozostałością po czasach kiedy dość intensywnie wypasano tu owce. Hala ta, podobnie jak inne hale w Beskidzie Żywieckim (np Lipowska czy Redykalna), czy w B. Śląskim (Jaworowa, Radziechowska) nie jest halą w sensie botanicznym, ale w rozumieniu pasterskim. Na szczęście (podobno) zaczęto ją kosić, bo powoli zaczęła zarastać. Dawniej stało tu kilka szałasów, dziś pozostał tylko ten jeden.
Tu mała dygresja, dotycząca przynależności tej góry do mezoregionów. Według regionalizacji utworzonej przez profesora J. Kondrackiego, Mędralowa, Lachów Groń należą do Beskidu Makowskiego, zaś najnowszy podział z 2018 roku umieszcza te szczyty w Beskidzie Żywiecko-Orawskim (po podzieleniu samego Beskidu Żywieckiego na dwa pasma).
Tak się to obniżenie prezentuje od strony Babiej Góry:
A tak od strony Pilska:
Nie jestem żadnym naukowcem, ale zawsze mnie dziwiło rozdzielenie BŻ w tym rejonie. Zresztą o ile podział na dwa BŻ w rejonie Przełęczy Glinka jakoś mi pasuje, to przesunięcie go, za Krawców Wierch już nie (korekta z 2019roku). Jak dla mnie, pasmo Przedbabiogórskie (czyli właśnie to grupa Mędralowej, Lachów Groń i Jałowiec), to albo Beskid Żywiecki, albo Beskid Babiogórski .
Popijając herbatę, patrząc na zegar i mapę zastanawiam się, jaką obrać drogę do auta. Czy pierwotnie zaplanowaną, a może kierować się już tylko w dół? Ta druga opcja to zaś dodatkowe metry, czyli zapewne i dłuższa opcja, bo musiałbym od Jaworzyny zejść do Koszarawy Bystrej. Z drugiej strony trochę już czuję się zmęczony, a widzę, że na Jaworzynę jest lekkie podejście...
Po chwili żegnamy się, ja ruszam, kwestię trasy pozostawiając na później. Przechodzę przez pozostałość okopów z czasów II Wojny Światowej i ruszam na zachód.
Przy wiatrołomie oglądam raz jeszcze Babią:
Na maksymalnym zbliżeniu widać ludzi na szczycie, wyglądają jak malutkie mrówki:
na prawo od Królowej Beskidów, widać ledwo Tatry:
Mając już zdobytę sześć szczytów, postanawiam zdobyć kolejny, Mędralową Zachodnią, ale ten mało wybitny szczyt nawet nie zauważam , więc ruszam w dół.
Mała Mędralowa to ten garb po lewej.
Tu, pod Małą Mędralową łapie mnie spadek cukru. Muszę zrobić kolejną przerwę na docukrzenie się i gdy właśnie chcę otworzyć batona, nade mnie nadlatuje wielki drapieżnik. A ja, jak zwykle mam krótki, za krótki zoom. Piękny jest, niestety nie mam sił by polować na niego, więc zdjęcie takie sobie (bo zanim zmieniłem obiektyw, to już trochę odleciał ode mnie):
Jego wielka rozpiętość skrzydeł robi wrażenie! Ciekawe co to za ptaszor...
Postanawiam odpuścić MM, ruszając szlakiem, ale w ostatnim momencie postanawiam jednak na nią wejść. I bardzo dobrze. Widoki są super, więc robię krótką przerwę, na zdjęcia i lot dronem:
Schodząc wracam do rozważeń, jak wracać. Pod Jaworzyną robię zdjęcie przełęczy Klekociny:
i postanawiam iść według pierwotnego planu. Patrząc na grzbiety górskie, skąpane w świetle zachodzącego słońca odbijam ze szlaku w kierunku Kalików Gronia:
i rozpoczynam zejście na skróty do wsi. Mijam domostwa, jedne stare z zapadniętymi stodołami, inne odnowione. Ot górskie przysiółki:
Mijam niezwykle urokliwą kapliczkę:
by wejść w las, z którego wychodzę nad Koszarawą:
stamtąd przyszedłem, przynosząc drugą podeszwę na butach, podeszwę błotną 😂:
Obserwuje dymy, które unoszą się z domów w świetle zachodzącego słońca i schodzę do drogi.
O dziwo przejście od Małej Mędralowej poszło mi ekspresem. W trawach udaje się oczyścić buty z błota, choć spodnie mam uwalone do kolan...
We wsi mijam ciekawy kapliczkę z 1686 roku:
i w końcu docieram do auta.
Wycieczka zajęła mi nieco ponad siedem godzin, w które pokonałem ponad dwadzieścia kilometrów, robiąc prawie tysiąc metrów przewyższeń ( 7h21min, 20,35km i 978m przewyższeń według zegarka).
Mapa trasy
Wszedłem na 9 szczytów górskich! Pięknie! Do tego docelowo wcale nie jestem zmęczony, również następnego dnia czuję się dobrze - chyba wraca forma 😊
Ale to nie koniec atrakcji. Wracając, postanawiam obejrzeć jeszcze Janikową Skałę:
Gładka skała robi wrażenie. Jej wysokość dochodzi do 20 metrów.
Są na niej wytyczone też drogi wspinaczkowe. Niezła! O tej porze roku, dzięki opadłym liściom, jest też widoczna z drogi.
No i teraz to już koniec. Pozostała jeszcze droga powrotna, wpierw znów poczuję smog w Żywcu, by do Bielska podróżować we mgle, która ustępuje dopiero na wylocie z miasta.
A może to był słynny bielski smog?
marekw pisze:fajnie
Noo
Takich rarytasów Ci się zachciało
Biwak chciałem we wrześniu zrobić. Ale lepiej wcześniej obejrzeć miejsce na to
sprocket73 pisze:ostatnio modne tereny
Ojoj, to niedobrze.
sprocket73 pisze:Podobno w najbliższych dniach ma napadać metr śniegu na południu Polski.
To dobrze!
sprocket73 pisze:ale ja nie mam w ogóle
Widać po nie odśnieżonym aucie stojącym pod blokiem
Temat sponsoringu, proszę w innym temacie
Ps. Mogę się brać za podsumowanie
Ostatnio zmieniony 2022-12-07, 23:14 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
Jałowiec wcale nie tak daleko jak to wygląda, raz z górki i raz pod i już jesteś, no i później powtórka z powrotem
A jak sprawdzałeś czy w pasterzu płynie prąd
Mędralową koszą, wspominal o tym Piotrek, kiedy mówiłem że się wybieram ...
Na MM już dwa razy miałem wejść i dwa razy nie wylazłem
Na podejściu kiedy droga się rozwidla, zawsze przechodziła mi ochota, a od drugiej strony ( jak Ty ) to już mi się nie chciało specjalnie wracać.
I jakie wnioski po rekonesansie terenów pod biwak ?
Jeszcze rzuciłem okiem na mapę, bo mi narobiłeś smaka na ten Lachów Groń, więc mam powód żeby jeszcze zaglądnąć w tamte okolice
A jak sprawdzałeś czy w pasterzu płynie prąd
Mędralową koszą, wspominal o tym Piotrek, kiedy mówiłem że się wybieram ...
Na MM już dwa razy miałem wejść i dwa razy nie wylazłem
Na podejściu kiedy droga się rozwidla, zawsze przechodziła mi ochota, a od drugiej strony ( jak Ty ) to już mi się nie chciało specjalnie wracać.
I jakie wnioski po rekonesansie terenów pod biwak ?
Jeszcze rzuciłem okiem na mapę, bo mi narobiłeś smaka na ten Lachów Groń, więc mam powód żeby jeszcze zaglądnąć w tamte okolice
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 3 razy.
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Sugerujesz, że w Żywcu nie posłuchali Prezesa i palą oponami?laynn pisze:Uderza mnie smród; śmierdzi jakby niedopalonym koksem, albo palonymi plastikami...to coś co wisi w powietrzu, nie jest mgłą. Szybko wracam do auta i jadę dalej.
Lachów Groń jest bardzo fajny. W okolicy nie ma dużych typowych schronisk, a za to są małe prywatne i dzikie chatki.
W ogóle najfajniej jest tam, gdzie się jeszcze nie było
Ze dwa dni miało białe na dachu, po co ta afera?laynn pisze:Widać po nie odśnieżonym aucie
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Adrian pisze:to chętnie odwiedzę.
To może na ten biwak bo zapomniałem, jeszcze wspomnieć o tym szałasie, co Marek kiedyś wrzucił.
marekw pisze:Warto się tam wybrać w piękną zimę
Na pewno, szkoda mi było tej pierwszej niedzieli po opadach. Ale miałem meksyk z cukrami poprzez zmęczenie, więc dałem sobie wtedy spokój. Zresztą w drugą niedzielę, też było wcale nie lepiej...dopiero teraz się udało i fizycznie było na prawdę dobrze. A zimą się wróci tam...
To są bardzo przyjemne okolice, takie trochę zadupiaszcze Z resztą nie bez powodu na Koszarawę mówi się Alaska
Kosili w tym roku i Mędralową, i Kamińskiego. Bardzo dobrze, bo już mocno zaczynały zarastać. Z Beskidkiem natomiast tak różnie jest, częściowo tylko jest koszony regularnie, więc sporo jest powierzchni wymagających porządnego przeczyszczenia. Ale może kiedyś się uda.
Kosili w tym roku i Mędralową, i Kamińskiego. Bardzo dobrze, bo już mocno zaczynały zarastać. Z Beskidkiem natomiast tak różnie jest, częściowo tylko jest koszony regularnie, więc sporo jest powierzchni wymagających porządnego przeczyszczenia. Ale może kiedyś się uda.
buba pisze:ma dwie nazwy
Na mapy.cz, zapomniałem papierowej mapy, jest tylko nazwa Kolisty, na mapach compasu w nawiasie Magurka.
Piotrek pisze:Kosili w tym roku i Mędralową, i Kamińskiego. Bardzo dobrze, bo już mocno zaczynały zarastać.
To dobrze, bo moim zdaniem warto zachować charakter tego krajobrazu, a w końcu to nie PN.
Mówisz Alaska? Fajnie
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 125 gości