Spacery Jurajskie. I nie tylko. Te w pobliżu domu...
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Aż tak marnie z kwiatkami na Jurze? Trzeba znać miejsca. Na pewno już są przylaszczki.
Na dywany zawilców trzeba jeszcze z miesiąc poczekać.
Na dywany zawilców trzeba jeszcze z miesiąc poczekać.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kilka zdjęć z majówki, czyli pozawędrownych zdjęć.
Zacząłem w piątek, od wymiany kół z zimowych na letnie, fachowcy robią, a ja poszedłem na krótki spacer, pooglądać zachód słońca:
kwiatki dla Dobromiła:
Komin i Żyleta dla innych:
i zachód:
Potem praca, Alpy Andrychowskie, praca i po pracy piwko w bazie a dziś spacer i powrót do doma.
Za płotem:
ciekawski:
Polowałem na motyle:
Teraz znów kwiaty dla tych co je chcą:
ptaki:
na spacerze spotkaliśmy boćka, ale czarnego. Podobno gniazduje tam:
były fajne chmury, z których potem spadła ulewa:
i koniec.
Jak pisałem w relacji z Małego, powyżej w górach, tu powyżej 600 metrów wiosna dopiero się budzi...
Zacząłem w piątek, od wymiany kół z zimowych na letnie, fachowcy robią, a ja poszedłem na krótki spacer, pooglądać zachód słońca:
kwiatki dla Dobromiła:
Komin i Żyleta dla innych:
i zachód:
Potem praca, Alpy Andrychowskie, praca i po pracy piwko w bazie a dziś spacer i powrót do doma.
Za płotem:
ciekawski:
Polowałem na motyle:
Teraz znów kwiaty dla tych co je chcą:
ptaki:
na spacerze spotkaliśmy boćka, ale czarnego. Podobno gniazduje tam:
były fajne chmury, z których potem spadła ulewa:
i koniec.
Jak pisałem w relacji z Małego, powyżej w górach, tu powyżej 600 metrów wiosna dopiero się budzi...
Dolinki Podkrakowskie - Bolechowicka i Kobylańska.
Kolejna wycieczka na popularnie zwaną Jurę.
Tym razem odwiedzamy rodzinnie dwie Dolinki Podkrakowskie.
O ile w majówkę prognozy zaskoczyły in plus, tym razem im bliżej weekendu, tym prognozy były coraz gorsze i ze słonecznej prognozy, rano za oknami mamy ponure kłęby kremowych chmur. Dobrze, że jest choć w miarę ciepło, więc brak słońca nie będzie doskwierał, a i słońce nas nie spali. No to...jazda
Auta zostawiamy koło szkoły w Karniowicach i kierujemy się w...Góry!
Ale Karniowskie 😜
Krótko o Podkrakowskich Dolinkach. To osiem dolin jarowych (choć w Wikipedii jest wymienione jedenaście), które znajdują się na Wyżynie Olkuskiej, która to wchodzi w skład Wyżyny Krakowsko - Częstochowskiej, potocznie zwaną Jurą.
Cztery lata temu odwiedziliśmy jedną z najdłuższych dolin, Będkowską, czas na odwiedzenie kolejnych.
Dość szybko schodzimy z asfaltu i kierujemy się za żółtym szlakiem "Dolinek Jurajskich" w kierunku pierwszej, którą się dziś przespacerujemy.
Mijamy fajne domy drewniane:
oraz nowoczesne cudaki:
i dochodzimy do Bramy Bolechowickiej, przekraczając strumień:
Piękne, ponad 25cio metrowe skały!
Dolina Bolechowicka to jedna z najkrótszych dolinek, mierzy ok km długości i poza efektowną bramą skalną, posiada jeszcze wodospad. Mijamy kurs skałkowy i ruszamy w górę dolinki. Dość szybko dochodzimy do lasu, ale jakże pięknego!
Ścieżka wiedzie wzdłuż cieku i jedną z atrakcji dziś będzie kilkukrotne przekraczanie wody.
Po chwili dochodzimy do atrakcji, jaką jest wodospad.
Wodospad jest dwustopniowy, na Jurze to rzadkość. Nieduży, ale ładny, choć wody płynie niewiele:
Po sesji przy wodospadzie, ruszamy dalej, brak słońca tworzy dość mroczny klimat, ale i tak jest tu przepięknie!
Następnie schodzimy ze szlaku pieszego na rowerowy, by dojść do kolejnej doliny. Wpierw trzeba jednak przejść pole rzepaku, tu też na chwilę wznoszę się dronem nad ziemię. Widać ścieżkę, którą dojdziemy do lasu, za którym widać kolejną dolinę, Kobylańską:
Rzepaki dopiero zaczynają się żółcić, zresztą przy dzisiejszym świetle, nie robią one żadnego wrażenia...skręcamy w las.
Wpierw jednak ostrzeżenie:
W lesie ścieżka kieruje się w dół i dopiero po chwili rozumiemy skąd tabliczka z ostrzeżeniem, o trudniejszym odcinku. Początkowy łagodny opad, zmienia się w dość stromy spad, a następnie wiedzie nad krawędzią głębokiego na kilka dobrych metrów jaru:
Oczywiście zdjęcie tego dobrze nie oddają.
To miejsce mnie zachwyca!
Dziki jar...
Tym pięknym odcinkiem zeszliśmy do Doliny Kobylańskiej. Ta dolinka ma długość ok 4km, my kierujemy się w dół, zostawiając górny odcinek na inny raz. Mijamy kolejne ekipy wspinaczy, którzy są na każdej skałce, przekraczamy znów potok, niestety nikt się nie kwapi do efektownego wpadnięcia w wodę, więc dość szybko docieramy do polanki, na której stoi wiata, są ławki, a wokół rozbitych jest kilka namiotów. Wpierw jednak wspinamy się do kapliczki, która znajduje się w grocie skalnej:
Pięknie się z pod niej prezentują skałki wokół:
Następnie chwile odpoczywamy, zajadamy kanapki, popijamy herbatę i ruszamy w kierunku samochodów. Rzut oka na Bramę Kobylańską:
Niżej kolejna brama skalna:
I pozostaje nam już tylko powrót. Jednak na sam koniec dostajemy po tyłku, bo podejście żółtym szlakiem jest dość strome, do tego o mało co nie wchodzimy na prywatne podwórko i mijając kolorowe od kwiatów obejścia, docieramy do końca wycieczki.
Jeszcze tylko:
Kolejna udana wycieczka, z której wszyscy (chyba 😝 ) są zadowoleni.
Jeszcze trasa dla potrzebujących mapy ;P
Koniec.
Tym razem odwiedzamy rodzinnie dwie Dolinki Podkrakowskie.
O ile w majówkę prognozy zaskoczyły in plus, tym razem im bliżej weekendu, tym prognozy były coraz gorsze i ze słonecznej prognozy, rano za oknami mamy ponure kłęby kremowych chmur. Dobrze, że jest choć w miarę ciepło, więc brak słońca nie będzie doskwierał, a i słońce nas nie spali. No to...jazda
Auta zostawiamy koło szkoły w Karniowicach i kierujemy się w...Góry!
Ale Karniowskie 😜
Krótko o Podkrakowskich Dolinkach. To osiem dolin jarowych (choć w Wikipedii jest wymienione jedenaście), które znajdują się na Wyżynie Olkuskiej, która to wchodzi w skład Wyżyny Krakowsko - Częstochowskiej, potocznie zwaną Jurą.
Cztery lata temu odwiedziliśmy jedną z najdłuższych dolin, Będkowską, czas na odwiedzenie kolejnych.
Dość szybko schodzimy z asfaltu i kierujemy się za żółtym szlakiem "Dolinek Jurajskich" w kierunku pierwszej, którą się dziś przespacerujemy.
Mijamy fajne domy drewniane:
oraz nowoczesne cudaki:
i dochodzimy do Bramy Bolechowickiej, przekraczając strumień:
Piękne, ponad 25cio metrowe skały!
Dolina Bolechowicka to jedna z najkrótszych dolinek, mierzy ok km długości i poza efektowną bramą skalną, posiada jeszcze wodospad. Mijamy kurs skałkowy i ruszamy w górę dolinki. Dość szybko dochodzimy do lasu, ale jakże pięknego!
Ścieżka wiedzie wzdłuż cieku i jedną z atrakcji dziś będzie kilkukrotne przekraczanie wody.
Po chwili dochodzimy do atrakcji, jaką jest wodospad.
Wodospad jest dwustopniowy, na Jurze to rzadkość. Nieduży, ale ładny, choć wody płynie niewiele:
Po sesji przy wodospadzie, ruszamy dalej, brak słońca tworzy dość mroczny klimat, ale i tak jest tu przepięknie!
Następnie schodzimy ze szlaku pieszego na rowerowy, by dojść do kolejnej doliny. Wpierw trzeba jednak przejść pole rzepaku, tu też na chwilę wznoszę się dronem nad ziemię. Widać ścieżkę, którą dojdziemy do lasu, za którym widać kolejną dolinę, Kobylańską:
Rzepaki dopiero zaczynają się żółcić, zresztą przy dzisiejszym świetle, nie robią one żadnego wrażenia...skręcamy w las.
Wpierw jednak ostrzeżenie:
W lesie ścieżka kieruje się w dół i dopiero po chwili rozumiemy skąd tabliczka z ostrzeżeniem, o trudniejszym odcinku. Początkowy łagodny opad, zmienia się w dość stromy spad, a następnie wiedzie nad krawędzią głębokiego na kilka dobrych metrów jaru:
Oczywiście zdjęcie tego dobrze nie oddają.
To miejsce mnie zachwyca!
Dziki jar...
Tym pięknym odcinkiem zeszliśmy do Doliny Kobylańskiej. Ta dolinka ma długość ok 4km, my kierujemy się w dół, zostawiając górny odcinek na inny raz. Mijamy kolejne ekipy wspinaczy, którzy są na każdej skałce, przekraczamy znów potok, niestety nikt się nie kwapi do efektownego wpadnięcia w wodę, więc dość szybko docieramy do polanki, na której stoi wiata, są ławki, a wokół rozbitych jest kilka namiotów. Wpierw jednak wspinamy się do kapliczki, która znajduje się w grocie skalnej:
Pięknie się z pod niej prezentują skałki wokół:
Następnie chwile odpoczywamy, zajadamy kanapki, popijamy herbatę i ruszamy w kierunku samochodów. Rzut oka na Bramę Kobylańską:
Niżej kolejna brama skalna:
I pozostaje nam już tylko powrót. Jednak na sam koniec dostajemy po tyłku, bo podejście żółtym szlakiem jest dość strome, do tego o mało co nie wchodzimy na prywatne podwórko i mijając kolorowe od kwiatów obejścia, docieramy do końca wycieczki.
Jeszcze tylko:
Kolejna udana wycieczka, z której wszyscy (chyba 😝 ) są zadowoleni.
Jeszcze trasa dla potrzebujących mapy ;P
Koniec.
Kurczę, znajome tereny, bardzo je lubię. Kiedyś tam jeździłem bardzo często, jak byłem mały, to tata się wspinał amatorsko na Jurze - Kobylańska i Bolechowicka to był standard, zdarzało się nam nawet nocować w namiocie pod Żabim Koniem. Kiedyś Kobylańska była mniej zarośnięta niż dzisiaj, była fajna widokowa wycieczka górą po jej wschodniej stronie, teraz tam mniej widać, ale mimo to warto się tam przejść.
Ja na Pokutnikach w Dolinie Bolechowickiej w 1985 roku:
Tata na Żabim Koniu w Dolinie Kobylańskiej w 1986 roku:
koszula flanelowa, dżinsy i korkotrampki z uciętymi przednimi korkami i podklejeniem podeszwy szorstką gumą
Ja na Pokutnikach w Dolinie Bolechowickiej w 1985 roku:
Tata na Żabim Koniu w Dolinie Kobylańskiej w 1986 roku:
koszula flanelowa, dżinsy i korkotrampki z uciętymi przednimi korkami i podklejeniem podeszwy szorstką gumą
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości