Jakiegos letniego dnia wybralismy sie w tereny pomiedzy dworcem autobusowym a elektrownią (rejony ul. Składowej, Towarowej itp)
Asfalt o duzym wspolczynniku klimatycznosci. Z jeziorem. A na jeziorze wyspa!
Gdzieś przy torach..
Część torowisk jest zarosnieta i zapomniana. Czasem ktos przemknie wsrod krzaków. Zwykle jest to facet z siatką. Az sie zastanawiamy czy ciagle spotykamy tego samego, czy wszyscy sa tu podobni.
Najblizsza torom ulica tonie w zieleni kwiatów poznego lata - nawłocie, wrotycze, suchoroślowate kwiaty, powoli żółknace krzewy..
Nie brakuje tez komórek, kamerlików, szop, przybudówek, garazy, składzików i innych sympatycznych zabudowan odciązających zatłoczone mieszkania. Wsrod rowerów, sanek, beczek i starych wanien lęgnie sie sporo kotów
Kącik biesiadny.
Dość ciekawa kładka w kierunku Szombierek… Górą tory, dołem tory… Krajobraz nieco falisty, jakby rozmyty w upalnym, kołyszącym sie powietrzu.
Widoczki z kładki.
Zapomniane schodki, alejki, pochłaniana przez trawe trylinka. Chłodnia kominowa tez jakby troche...
A dalej nie poszlismy. Juz od dawna towarzyszyl nam dziwny dzwiek, ktorego nijak nie umielismy zaklasyfikowac. Ni to syczenie, ni to bulgotanie. Tam dalej nad drogą wisiała gruba rura. I cos z niej sikało pod ogromnym cisnieniem, zalewając okolice płynem z pianą. Nie bylismy pewni czy to przypadkiem nie jest gorące/żrące, wiec zapał do wycieczki nieco spadł. A i tak mielismy wracac.
Na koniec mielismy okazje poprzyglądac sie pracującym robotnikom.
Innym razem zapętałam sie z aparatem w rejony ulicy Alojzjanów.
Zawsze tam było sporo ruin ale chyba z kazdym rokiem ich jeszcze przybywa..
Głowy nie dam - ale jedne z tych klimatycznych okiennic wygladają nieco jak drzwi od kibelka!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..