Przed tygodniem dowiedziałem się, że z okazji "prawie" okrągłej, bo 210. rocznicy Bitwy pod Strugą, zostanie zorganizowana w Strudze i Szczawnie Zdroju impreza pod nazwą "Biwak historyczny" (13-15 maja 2017 r.). Kulminacyjnym momentem miała być sobotnia rekonstrukcja bitwy, na którą organizatorzy biwaku zaprosili grupy rekonstruktorskie z Polski i Czech. Oczywiście miejscem akcji były ponownie, po przeszło dwóch stuleciach, łąki rozciągające się między Strugą a Szczawnem, leżące u stóp pomnika Ułanów Legii Polsko-Włoskiej.
Przeczytałem komunikat o biwaku, trochę się dziwiąc, że przygotowując notatkę korzystano zapewne z ubiegłorocznego kalendarza!
https://dobroni.pl/n/bitwa-pod-struga/19078
I w sobotę się na rzeczoną imprezę (a właściwie jej fragment) wybrałem.
Przy okazji postanowiłem trochę pospacerować po Pogórzu Wałbrzyskim i Górach Wałbrzyskich. Myślałem o wejściu, w drugiej części dnia, na Chełmiec. Wyszło trochę inaczej.
Wycieczkę rozpocząłem merytorycznie, gdyż spod kościoła Św. Anny w wałbrzyskiej dzielnicy Szczawienko. Wypadało odwiedzić grób generała Benedykta Łączyńskiego, "Generała Brygady Wojsk Polskich, Kawalera Krzyża Wojskowego Polskiego, Oficera Francuskiej Legii Honorowej i Komandora Orderu Obojga Sycylii", zaś w cywilu prawie-szwagra samego Napoleona Bonaparte.
Generał Łączyński w bitwie pod Strugą nie uczestniczył, zmarł podczas kuracji w Szczawnie Zdroju trzynaście lat po bitwie i pięć lat po Waterloo - ostatniej bitwie Napoleona, ale jakaś więź między tą postacią a walczącymi pod Strugą lansjerami Legii Polsko-Włoskiej jest niewątpliwa.
Pobyłem trochę na cmentarzu w Szczawienku, pooglądałem inne polskie XIX-wieczne groby (przy okazji zadając sobie pytanie, gdzie zostały pochowane ciała siedmiu poległych w bitwie polskich ułanów?) i wyruszyłem w stronę Czerwonego Wzgórza, miejsca jubileuszowej rekonstrukcji bitwy z 1807 r.
Pierwsze dwa kilometry wycieczki to przejście Szlakiem Ułanów Nadwiślańskich przez wałbrzyską dzielnicę Podzamcze. Pisałem w jednym z wcześniejszych postów w tym wątku, że między Szczawnem a Szczawienkiem nastąpiła niedawno zmiana przebiegu szlaku. Idzie teraz nie najkrótszą drogą między dawnym Bad Salzbrunn (Szczawno Zdrój) a Nieder-Salzbrunn (Szczawienko), lecz między blokami nowej wałbrzyskiej dzielnicy Podzamcze. Tego nowo wyznakowanego odcinka, slalomu pomiędzy blokami, dotąd nie znałem. Pojawiła się zatem okazja, aby turystycznie poznać Podzamcze.
Mam mieszane uczucia - na dotychczasowym odcinku irytował hałas setek (lub więcej) samochodów i pewna monotonia, teraz irytuje co chwilę gubiący się szlak. Tym bardziej, że znakarze niekiedy chyba trochę przesadzili.
No bo gdzie ukryty na tej fotografii jest znak szlaku?
No jasne, że tutaj!
Takich kwiatków jest więcej.
Najciekawszym architektonicznie obiektem na Podzamczu jest kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, jeżeli więc kogoś interesuje architektura 2 połowy XX w., to jest to chyba jedyny krajoznawczy magnes tej modyfikacji szlaku. Jest też przy szlaku trochę sklepów, jakieś pizzerie i pijalnie piwa.
Z Podzamcza wychodzi się na duży magazyn Tesco, leżący na granicy Szczawna Zdroju i wałbrzyskiego Podzamcza. W tym miejscu opuściłem szlak ułański i najpierw równolegle, a później już nasypem dawnej linii kolejowej z Wałbrzycha-Szczawienka do Mezimesti (tory zostały już dawno rozebrane), dotarłem do nieczynnej stacji kolejowej w Szczawnie Zdroju. Stamtąd do szlaku ułańskiego to już rzut beretem, zaś do Czerwonego Wzgórza kilka takich rzutów.
Szlak ułański doprowadził mnie do celu, zresztą nie tylko szlak wskazywał, iż idę dobrze.
Około 200 metrów przed pomnikiem Ułanów zorientowałem się, że zmiana przebiegu szlaku ułańskiego na Podzamczu nie była jedyną, dokonaną w ostatnim czasie, jego korektą. W tej chwili szlak biegnący ze Szczawna w stronę Strugi omija największy system skrzyżowań i wiaduktów w rejonie Czerwonego Wzgórza i idzie do Strugi polami. W kierunku pomnika Ułanów skierowana jest tylko "odboczka" szlaku. O ile korekta na Podzamczu jest "taka sobie", to ta jest bardzo rozsądna.
Pomnik Ułanów Legii Polsko-Włoskiej jubileuszowo udekorowany...
... zaś na północnych skłonach wzniesienia rozpoczynają się przygotowania do bitwy.
Rekonstrukcja to nie tylko sceny batalistyczne, ale i tzw. otoczka
Wreszcie usłyszeliśmy głos trąbki (z taśmy i przez głośniki, ale był!) i się zaczęło. Były wystrzały, był dym. Strzelały działa, karabiny, była też walka na bagnety.
Oceny tzw. "zgodności" z dawnymi realiami przedstawionej wczoraj rekonstrukcji dokonywać nie będą. Nie o to przecież w tej zabawie chodziło. "Bitwa" AD 2017 ma raczej zainteresować historią niż przekazywać wszystkie niuanse rzeczywistej bitwy. Generalnie - było ciekawie...
Zaś wiedza o wczorajszej potyczce na Czerwonym Wzgórzu poszła w świat. No bo i tu trafił niezmordowany wrocławski reporter telewizyjny red. Maciej Maciejewski:
Ja zaś nie czekając końca bitwy (ostatecznego wyniku raczej się domyślałem) poszedłem sobie bezszlakowo do Lubomina, gdzie przeżyłem szok przy ruinach dawnej "Bacówki pod Trójgarbem".
Zastałem tam bowiem coś takiego:
Miałem jeszcze sporo czasu, więc odpuściłem sobie Chełmiec i wszedłem szlakiem zielonym na szczyt Trójgarbu (779 m n.p.m.). Ze szczytu schodziłem bezszlakowo - przez południowy wierzchołek (738 m n.p.m.), górną część Jabłowa, przysiółek Chełmiec (zwany też Nowym Lubominkiem) do Gorców, czyli na stację kolejową Boguszów-Gorce Zachód. Pierwszy raz schodziłem z Trójgarbu tą drogą, nie zawiodłem się takim wyborem trasy. Widoki piękne - polecam. A mogą być jeszcze ładniejsze, gdyż wczoraj Karkonosze ukryły się w majowej mgiełce. Trzeba będzie kiedyś powtórzyć to przejście w drugą stronę, ale już przy zdecydowanie lepszej przejrzystości powietrza.
Polacy wygrali, na pociąg zdążyłem! Wszystko zatem OK.
Czegóż więcej chcieć? No tak, gdyby jeszcze bacówka w Lubominie odżyła!
Johnny, dziękuję za miłe słowa. Co zaś do Kalenicy w Górach Sowich to na pewno jest to temat na osobny wątek