Rowerowa Azja
Rowerowa Azja
Dawno się nie odzywaliśmy, ale będąc w drodze trudno o regularny kontakt ze światem. A na drogach i bezdrożach Azji jesteśmy już rowerowo prawie półtora miesiąca. Więcej szczegółów na naszej stronie:
http://dwagroszki.pl/rowerowa_azja.htm
Aktualnie jesteśmy w zielonej i bezkresnej Mongolii i powoli kierujemy się do jej starej stolicy - Karakorum. Za nami fantastyczny miesiąc w Rosji, która tak nas rozpieściła towarzysko i jedzeniowo, że nadal nie możemy przywyknąć do mongolskiej tłustej baraniny i ociekających tłuszczem placków .
Za to widoki rekompensują wszystko - nawet spieczone czerwonoskóre twarze, z których skóra złazi już nie wiem który raz. Jeśli uda się na dłużej gdzieś zatrzymać i złapać zasięg, postaramy się wrzucić parę zdjęć i coś napisać.
A na razie czas w dalszą drogę. Pozdrawiamy!
http://dwagroszki.pl/rowerowa_azja.htm
Aktualnie jesteśmy w zielonej i bezkresnej Mongolii i powoli kierujemy się do jej starej stolicy - Karakorum. Za nami fantastyczny miesiąc w Rosji, która tak nas rozpieściła towarzysko i jedzeniowo, że nadal nie możemy przywyknąć do mongolskiej tłustej baraniny i ociekających tłuszczem placków .
Za to widoki rekompensują wszystko - nawet spieczone czerwonoskóre twarze, z których skóra złazi już nie wiem który raz. Jeśli uda się na dłużej gdzieś zatrzymać i złapać zasięg, postaramy się wrzucić parę zdjęć i coś napisać.
A na razie czas w dalszą drogę. Pozdrawiamy!
Nie będę ukrywał, że 7 lat temu też myślałem o podobnej trasie rowerowej, jednak pociechy lubią raczej metropolie i plaże niż bezdroża. Miałem możliwość wyjazdu do Mongolii na obóz studencki 2 tygodnie pracy + 2 tygodnie zwiedzania - od dawna żałuję wyboru "polskich żniw".
buba ruszyła też do Azji i nie daje znaku życia prawie miesiąc, może się spotkacie przypadkiem
buba ruszyła też do Azji i nie daje znaku życia prawie miesiąc, może się spotkacie przypadkiem
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
ceper pisze:Nie będę ukrywał, że 7 lat temu też myślałem o podobnej trasie rowerowej, jednak pociechy lubią raczej metropolie i plaże niż bezdroża. Miałem możliwość wyjazdu do Mongolii na obóz studencki 2 tygodnie pracy + 2 tygodnie zwiedzania - od dawna żałuję wyboru "polskich żniw".
buba ruszyła też do Azji i nie daje znaku życia prawie miesiąc, może się spotkacie przypadkiem
Wszystko jeszcze przed Tobą! A buba, z tego co mi wiadomo, jest w innej części Azji, więc się nie spotkamy. Chyba że w międzyczasie zmieniła plany.
Vision pisze:Niesamowita sprawa, a więc powodzenia tam i żeby przygoda trwała jak najdłużej. No i czekam na trochę więcej zdjęć.
Dzięki, Vision! Ze zdjęciami będzie problem, bo rzadko mamy możliwość zgrać je i nawet pobieżnie przejrzeć, nie mówiąc o wybieraniu. Ale coś na pewno się pojawi.
A co u nas? Za nami już 2 tysiące kilometrów po Rosji i Mongolii, która nie raz wystawiała nas na szereg prób. Trudny to kraj do rowerowania, ale dajemy radę i aktualnie odpoczywamy w Ułan Bator, skąd jutro ewakuujemy się pociągiem pod granicę chińską. Stamtąd jeszcze kilka dni na rowerze, a potem wjazd do Chin.
A na stronie pierwszy tekst, jeszcze z Ukrainy, z pierwszych dni naszego wyjazdu.
http://dwagroszki.pl/rowerowa_azja_001.htm
Trzymajcie się ciepło!
Ostatnio zmieniony 2016-08-21, 14:44 przez Wiolcia, łącznie zmieniany 1 raz.
Wiolcia pisze:A buba, z tego co mi wiadomo, jest w innej części Azji, więc się nie spotkamy. Chyba że w międzyczasie zmieniła plany.
Buba to nawet nie wie czy byla w Azji czy nie, bo granica dzielaca kontynenty ktora leci przez Kaukaz jest dla mnie zupelnie niejasna. I chyba raczej sie nie spotkamy, jako ze my juz wrocilismy (poki co do domu jeszcze nie, ale do Polski)
Wiolcia- piekna trasa! zawsze te tereny byly moimi marzeniem - a zwlaszcza zazdroszcze ci tej towarzyskiej Rosji! Mysle ze bede wierna czytelniczka relacji z tej waszej wyprawy!
A moze kiedys ruszymy w wasze slady? moze kiedys w przyszlosci trafi sie nam drugi kabak i wraz z nim kolejne pol roku platnego urlopu? Tylko czy skodusia poradzi sobie na syberyjsko-mongolskich bezdrozach i przeleczach Kakakorum
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:a zwlaszcza zazdroszcze ci tej towarzyskiej Rosji!
Ty pewnie byś z niej wycisnęła maksimum. Dla nas ważne było, że możliwa była jakakolwiek komunikacja. Ludzie podchodzili, zagadywali, można było porozmawiać. W Mongolii było już to niemożliwe. Spodziewaliśmy się, że z powodu komunistycznej przeszłości ludzie będą kojarzyć rosyjski, ale nic z tego. Często chcieli się porozumieć, ale się nie dało. A w Chinach to już kompletny odjazd. Tu to nawet kalambury nie działają .
buba pisze:A moze kiedys ruszymy w wasze slady? moze kiedys w przyszlosci trafi sie nam drugi kabak i wraz z nim kolejne pol roku platnego urlopu? Tylko czy skodusia poradzi sobie na syberyjsko-mongolskich bezdrozach i przeleczach Kakakorum
Obawiam się, że skodusia będzie miała w Mongolii ciężko. Poza kilkoma głównymi drogami łączącymi większe miasta reszta to szuter, piach, kamienie. Często ładnie to wszystko ubite, ale po deszczu zmieniające się w ślizgawkę.
Ale może nie znam możliwości skodusi?
Tym razem odzywamy się już z Korei Południowej, do której dopedałowaliśmy (wspierając się oczywiście promem przez Morze Żółte) dwa dni temu. Za nami miesiąc w północnych Chinach, czyli zasnuty smogiem Pekin, wijący się po zielonych wzgórzach Mur Chiński, absolutnie niepodrabialni Chińczycy, nieśmiertelne "me yo", którym bombardowano nas aż nazbyt często i świetne jedzenie, za którym już tęsknimy. Kiedyś trzeba będzie coś o tym napisać. A na razie na stronie krótki tekst jeszcze z Mongolii:
http://dwagroszki.pl/rowerowa_azja_002.htm
Pozdrawiamy z Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, gdzie całkiem niespodziewanie wylądowaliśmy na nocleg u pastora Chrisa i jego żony. Jutro jesteśmy zaproszeni do miejscowej szkoły na koncert orkiestry, w której gra syn pastora. Będzie się działo !
http://dwagroszki.pl/rowerowa_azja_002.htm
Pozdrawiamy z Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, gdzie całkiem niespodziewanie wylądowaliśmy na nocleg u pastora Chrisa i jego żony. Jutro jesteśmy zaproszeni do miejscowej szkoły na koncert orkiestry, w której gra syn pastora. Będzie się działo !
Ostatnio zmieniony 2016-09-28, 18:07 przez Wiolcia, łącznie zmieniany 1 raz.
Za nami ponad miesiąc w Korei Południowej. Zasiedzieliśmy się w tym kraju, spowolniliśmy tempo rozkoszując się po hałaśliwych Chinach spokojem, piękną pogodą i przyjazną dla rowerzystów infrastrukturą. W Seulu, zamiast planowanych trzech dni, zostaliśmy tydzień, a potem ruszyliśmy powoli na południe, w kierunku Busanu. Momentami nie było łatwo, bo w tym kraju są same góry i pokonywanie kolejnych stromych przełęczy wyciskało z nas siódme poty. Piękna kolorowa jesień wynagradzała nam jednak wszystko. I to, że świetnie się czuliśmy w tym kraju przyjaznych ludzi i miłych widoków.
A teraz, korzystając z darmowego internetu w porcie w Busan, skąd za kilka godzin odpływamy do Japonii, wrzucamy na stronę kolejny tekst. Tym razem to krótka opowieść z rosyjskiej prowincji.
http://dwagroszki.pl/rowerowa_azja_003.htm
A teraz, korzystając z darmowego internetu w porcie w Busan, skąd za kilka godzin odpływamy do Japonii, wrzucamy na stronę kolejny tekst. Tym razem to krótka opowieść z rosyjskiej prowincji.
http://dwagroszki.pl/rowerowa_azja_003.htm
Po pięciu tygodniach bez dachu nad głową, ze spaniem tylko w namiocie na dzikich kempingach, dotarliśmy wreszcie do Tokio. Po tak długim czasie człowiek docenia tak prozaiczne rzeczy jak ciepła woda . Bo tej podczas naszej jazdy do stolicy doświadczyliśmy tylko raz - w publicznej japońskiej łaźni, co samo w sobie było niezłym kulturowym przeżyciem.
W Japonii zaczęły się już pierwsze chłody, więc postanowiliśmy się ewakuować bardziej na południe. I tak oto od paru dni chodzimy w krótkich rękawkach wśród drapaczy chmur w Hong Kongu. Ponoć ten grudzień jest wyjątkowo ciepły jak na hongkońskie realia, ale wcale nam to nie przeszkadza . Jutro spróbujemy uskutecznić tu jakiś treking, bo Hong Kong to nie tylko wysokie budynki, ale i mnóstwo gór, których jest tu przewaga (tak powtarzam ciągle ten "Hong Kong", bo przede wszystkim kojarzy mi się z posłem Gadzinowskim ).
A na stronie kolejny tekst z Mongolii - tym razem o naszych spotkaniach z mongolską drogówką .
http://dwagroszki.pl/rowerowa_azja_004.htm
W Japonii zaczęły się już pierwsze chłody, więc postanowiliśmy się ewakuować bardziej na południe. I tak oto od paru dni chodzimy w krótkich rękawkach wśród drapaczy chmur w Hong Kongu. Ponoć ten grudzień jest wyjątkowo ciepły jak na hongkońskie realia, ale wcale nam to nie przeszkadza . Jutro spróbujemy uskutecznić tu jakiś treking, bo Hong Kong to nie tylko wysokie budynki, ale i mnóstwo gór, których jest tu przewaga (tak powtarzam ciągle ten "Hong Kong", bo przede wszystkim kojarzy mi się z posłem Gadzinowskim ).
A na stronie kolejny tekst z Mongolii - tym razem o naszych spotkaniach z mongolską drogówką .
http://dwagroszki.pl/rowerowa_azja_004.htm
Czas leci, nowy rok za pasem, a nam stuknął ostatnio dwusetny dzień podróży. Powitaliśmy go (wreszcie!) czarną kawą w jednej z wietnamskich kawiarni. Bo od kilku dni jesteśmy właśnie w północnym Wietnamie i pozwalamy sobie na nieco lenistwa na wyspie Cat Ba.
Wcześniej były Chiny, do których dotarliśmy z Hong Kongu przez Makao. A po Makale (fajnie być w miejscu, które kojarzy się z jedną z ulubionych gier w karty z dzieciństwa) nastał czas na pedałowanie po południowej części Państwa Środka, zupełnie innej od północnej, w której byliśmy parę miesięcy temu. Pierwsze święta w podróży spędziliśmy w błocie i deszczu gdzieś w drodze do Guilin, a Nowy Rok przywitaliśmy już w jego okolicach, wśród krasowych pagórków przeciętych wstęgą rzeki Li. A to jeszcze nie koniec, bo przed nami kolejny nowy rok – tym razem księżycowy. Święto Tet przypada w Wietnamie akurat za kilka dni.
Jak nowy rok, to i nowy tekst. Na stronie opowieść z Korei Południowej o spotkaniu z pewnym oryginalnym człowiekiem z Seulu.
http://dwagroszki.pl/rowerowa_azja_005.htm
Wcześniej były Chiny, do których dotarliśmy z Hong Kongu przez Makao. A po Makale (fajnie być w miejscu, które kojarzy się z jedną z ulubionych gier w karty z dzieciństwa) nastał czas na pedałowanie po południowej części Państwa Środka, zupełnie innej od północnej, w której byliśmy parę miesięcy temu. Pierwsze święta w podróży spędziliśmy w błocie i deszczu gdzieś w drodze do Guilin, a Nowy Rok przywitaliśmy już w jego okolicach, wśród krasowych pagórków przeciętych wstęgą rzeki Li. A to jeszcze nie koniec, bo przed nami kolejny nowy rok – tym razem księżycowy. Święto Tet przypada w Wietnamie akurat za kilka dni.
Jak nowy rok, to i nowy tekst. Na stronie opowieść z Korei Południowej o spotkaniu z pewnym oryginalnym człowiekiem z Seulu.
http://dwagroszki.pl/rowerowa_azja_005.htm
Pudelek pisze:ten uśmiech profesora rozwala
Cały profesor był dla nas rozwalający. Zupełnie inny niż wykładowcy, których pamiętam z moich studiów. Poza paroma zwykłymi albo napuszone bubki, albo alkoholicy (choć ci w sumie był najfajniejsi ). A profesor - naturalny, spontaniczny, choć nieźle zakręcony. Ale miło go wspominamy.
buba pisze:ale bym zjadla taka gruche!
I słusznie, była pyszna!
Buba, targi owocowo-warzywne na pewno by Ci się tu spodobały. Tyle owoców i warzyw! Są i takie, których nigdy w życiu nie widziałam i w ogóle nie jestem w stanie ich nazwać. Za każdym razem, gdy tylko na takim targu jestem, patrzę, co tam mają ciekawego (a owoce morza to już inna inszość...).
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości