Październik 2015, od kilku miesięcy maiłam totalne urwanie głowy w pracy, choć mówią, że praca muzealnika jest spokojna
. Tak czy inaczej miałam wszystkiego dość i jedyne o czym myślałam, to wyjazd w góry.
I tak już wieczorem wylądowałam w Pieninach. Znalazłam bardzo przyjemną kwaterę w Sromowcach Niżnych, której właściciel ma Trzy Korony niemal w ogródku. Nad ranem obudziły mnie dzwonki owieczek, otwarłam drzwi na balkon, a tu z porannej mgły prześwitują skałki Trzech Koron ogrzane promieniami wstającego słonka. Pierwszy dzień spędziłam właśnie na Trzech Koronach i Górze Zamkowej, potem buszowałam po okolicznych łąkach i gadałam z owieczkami
I to tak w skrócie, a dla zobrazowania tych kilku dni jesiennego relaksu wrzucam kilka fot (kolejność przypadkowa):
Na koniec jeszcze wspomniany balkonik i widoczek na Trzy Korony (kwatera naprawdę godna polecenia, gdyby ktoś szukał noclegu w Sromowcach Niżnych mogę podać namiary)
W tym roku chyba taki pieniński relaksacyjny wypadzik powtórzę, bo kolory w październiku są niesamowite! Dzięki za uwagę
