Trylinka i mirabelki czyli polska daleka polnoc
Buby nie ma forumki harcują
Zrobiłem skrót myślowy i się nie zrozumieliśmy Słupskie pod względem dzikich plaż i piękna SPN jest nie do przebicia . Natomiast ten bunkier z fotki był (chyba bo to tak dawno było aż kolory wyblakły ) przy wyjściu na plażę w Jastarni a w Jastarni byliśmy na kempingu Maszoperia nad Zalewem .Kemping był super miał tylko jedną "Helową " wadę , samochody jeździły tuż za ścianą namiotu , najciekawsze było to ,że przez pół nocy - póki człek zmęczony nie usnął - wszystkie jechały w stronę Helu , wyobrażaliśmy sobie iż na końcu półwyspu jest taka wyskocznia w morze i tam wszystkie lądują , bo żaden nie wracał
Zrobiłem skrót myślowy i się nie zrozumieliśmy Słupskie pod względem dzikich plaż i piękna SPN jest nie do przebicia . Natomiast ten bunkier z fotki był (chyba bo to tak dawno było aż kolory wyblakły ) przy wyjściu na plażę w Jastarni a w Jastarni byliśmy na kempingu Maszoperia nad Zalewem .Kemping był super miał tylko jedną "Helową " wadę , samochody jeździły tuż za ścianą namiotu , najciekawsze było to ,że przez pół nocy - póki człek zmęczony nie usnął - wszystkie jechały w stronę Helu , wyobrażaliśmy sobie iż na końcu półwyspu jest taka wyskocznia w morze i tam wszystkie lądują , bo żaden nie wracał
Krzyś66 pisze:Bubo jeszcze , niezwykle ujmujące było zachowanie szefa kempingu . Albo gość jest młodym ojcem , albo ma być ojcem albo po prostu jest troskliwym człowiekiem
Strasznie mily czlowiek. Raczej mlody dziadek bo opowiadal o wnukach, ze od "lat" niemowlecych chadzali na ryby i grzyby. Zreszta to nie pierwszy i nie ostatni przypadek ze kabak wzbudzal w ludziach cieple uczucia. Jeszcze w brzuchu siedzial jak Ukraincy puszczali nas na granicy bez kolejki albo dostawalam nalesniki w zamknietych knajpach A i na tym wyjezdzie jeszcze ten temat bedzie poruszony
Krzyś66 pisze:Skoro piszesz ,że tych motorów było dużo więcej jak na fotce to zapytam brata czy może akurat był wtedy na tym zlocie.
ale by bylo smiesznie jakby sie okazalo ze byl i na dodatek ze mna gadal!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Krzyś66 pisze:wszystkie jechały w stronę Helu , wyobrażaliśmy sobie iż na końcu półwyspu jest taka wyskocznia w morze i tam wszystkie lądują , bo żaden nie wracał
Moze im sie udawalo dostac za te zasieki co nam sie nie udalo? Ja bylam na Helu raz, jako male dziecko. Pojechalismy szukac wlasnie bunkrow bo rodzicom na kwaterze w Jastrzebiej Gorze gdzie nocowalismy opowiedzieli ze na Helu sa bunkry. Ale bunkry znalezlismy tylko dwa takie malutkie przy plazy, tam gdzie mialy byc te wlasciwe to nie dalo sie wejsc bo na koniuszku polwyspu byla baza wojskowa i zamkniety teren. Wiec poszlismy na plaze a w tle plywaly wielkie statki marynarki wojennej. Tata robil im zdjecia, mama na niego krzyczala aby nie robil tego tak ostentacyjnie bo nas zamkna, a ja buczalam bo zostal udaremniony moj chytry plan przejscia przez jeden z plotow. Musze poszukac tych fotek z wielkimi statkami w tle i buczacac bubą Byl rok 88, wiec moglo sie pozmieniac. Moze kiedys tam wroce jako ze nie wszystko pamietam a i w koncu tych wlasciwych bunkrow nie odnalezlismy
Ostatnio zmieniony 2015-10-11, 19:25 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Krzyś66 pisze:Buby nie ma forumki harcują
No tak, za co bubę przepraszam, ale chyba się nie gniewa?
Krzyś66 pisze:Zrobiłem skrót myślowy i się nie zrozumieliśmy
No tak, nie załapałem tego skrótu. Nie dużo jeszcze poznałem bałtycki plaż, ale te obok Słupska były rewelacyjne.
Co do bunkra, to tak obeszliśmy kilka bunkrów koło Jastarni, ale od strony morza, a od strony zatoki czyli kempingu to nie znalazłem wtedy bunkrów, bo chyba moja E już marudziła i pojechaliśmy dalej.
Chyba, że chodzi o ten chodzi:
Szczerze, to kemping mi się nie spodobał, z powodu natłoku aut i namiotów, że jeden na drugim praktycznie "siedział"
.
buba pisze: Musze poszukac tych fotek z wielkimi statkami w tle i buczacac bubą
Dawaj! I jeszcze raz sorry za off top.
laynn pisze:I jeszcze raz sorry za off top.
jaki offtop? temat jest o wedrowaniu po polnocy Polski a wasze bunkry gdzie sa? wlasnie tam!
laynn pisze:Krzyś66 napisał/a:
Buby nie ma forumki harcują
No tak, za co bubę przepraszam, ale chyba się nie gniewa?
a to jest bardzo fajne jak wyniknie jakas ciekawa rozmowa- chyba wlasnie po to jest forum! Ja tak lubie wiec sie nie mam powodu gniewac!
Ostatnio zmieniony 2015-10-11, 22:52 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Basia Z. pisze:Też byłabym klientką, uwielbiam mirabelki, a w tym roku ani razu nie udało mi się kupić.
Poza tym bardzo lubię śliwki zwane "jerozolimki", takie wczesne (z przełomu lipca i sierpnia) o kształcie dość regularnych kulek średnicy około 3-4 cm, kolor zielono-fioletowy.
Mirabelki też lubię ale najbardziej jeżyny i morwy (białe również).
Tymi pierwszymi co rok objadam się do bólu, z drugimi zawsze mam problem:(
Owocujące morwy były (jak będę kiedy to sprawdzę ) w parku (przy Dworcowej ) w Piastowie . Chyba też widziałem we Włochach gdzieś pośród starych kamienic .
Bubo póki nie machniesz opisu kolejnego dnia.
Wspominałaś Hel . Wymyśliliśmy sobie : pojedziemy autobusem na Hel i z Helu plażą wrócimy do Jastarni . Niestety po drodze jest ośrodek prezydencki , ale może jakoś się przejdzie . To było za Kwacha gdy jeszcze nie było ogrodzenia (które nota bene postawił śp Kaczyński ).Idziemy piękną szeroką plażą , niedawno był sztorm , i morze potworzyło przepiękne oczka wodne , niektóre głębokości powyżej pasa .Jest przyjemnie , spostrzegamy jakiś przewrócony słupek z jakimś napisem , ale idziemy dalej , co tam . Nagle z wydm wyłaniają się dwa zielone ludziki , no częściowo zielone Spodnie moro , gołe klaty i jakieś paski w poprzek klat .Braciszek był świeżo po odbyciu ZSW , nawet jakieś belki dostał , ludziki każą nam zawrócić bo tu zakaz , na to braciszek : proszę okazać książeczki wojskowe (albo o jakieś numery ich zapytał , podobno powinni się tym wylegitymować ).A ludziki ... no cóż spojrzeli na siebie , przewiesili kałachy z pleców na przód , lufami skierowane w naszą stronę ...hmmm
No cóż pokonali nas siłą argumentów , trzeba było zmienić plan dalszej wycieczki
Bubo póki nie machniesz opisu kolejnego dnia.
Wspominałaś Hel . Wymyśliliśmy sobie : pojedziemy autobusem na Hel i z Helu plażą wrócimy do Jastarni . Niestety po drodze jest ośrodek prezydencki , ale może jakoś się przejdzie . To było za Kwacha gdy jeszcze nie było ogrodzenia (które nota bene postawił śp Kaczyński ).Idziemy piękną szeroką plażą , niedawno był sztorm , i morze potworzyło przepiękne oczka wodne , niektóre głębokości powyżej pasa .Jest przyjemnie , spostrzegamy jakiś przewrócony słupek z jakimś napisem , ale idziemy dalej , co tam . Nagle z wydm wyłaniają się dwa zielone ludziki , no częściowo zielone Spodnie moro , gołe klaty i jakieś paski w poprzek klat .Braciszek był świeżo po odbyciu ZSW , nawet jakieś belki dostał , ludziki każą nam zawrócić bo tu zakaz , na to braciszek : proszę okazać książeczki wojskowe (albo o jakieś numery ich zapytał , podobno powinni się tym wylegitymować ).A ludziki ... no cóż spojrzeli na siebie , przewiesili kałachy z pleców na przód , lufami skierowane w naszą stronę ...hmmm
No cóż pokonali nas siłą argumentów , trzeba było zmienić plan dalszej wycieczki
Vlado pisze:i morwy (białe również).
moj tata morwy uwielbia, mowi ze jak byl dzieckiem to tego roslo kupa w jego miasteczku, a teraz jakos wyginelo
Krzyś66 pisze: niedawno był sztorm , i morze potworzyło przepiękne oczka wodne , niektóre głębokości powyżej pasa
od dawna marzy mi sie pobyt nad morzem w czasie sztormu lub zaraz po
Krzyś66 pisze:dwa zielone ludziki
ciekawe czy to z ochrony prezydenta czy teren wojskowy tam byl?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Morwy - wszystkie kolory (czarne, czerwone i białe) rosły w ogromnej ilości u mojej Babci na wsi, gdyż (jak się dowiedziałam całkiem niedawno) mój Dziadek w latach 30 zakładał hodowlę jedwabników i obsadził drzewami morwy wszystkie miedze.
Potem wybuchła wojna, Dziadek zginął, nikt się tym nie zajmował.
Ostatecznie już w latach 70 lub 80 tą hodowlę zrealizowało następne pokolenie i morwy stopniowo powycinano na pokarm dla jedwabników. Ale z dzieciństwa pamiętam ogromną ilość owoców.
Za to przy mojej ulicy, około 50 m od domu rośnie jedna biała morwa i latem idąc depta się po owockach.
Ale ja morwy nie lubię, za mało kwaśna. Lubię wszelkie kwaśne owoce.
Potem wybuchła wojna, Dziadek zginął, nikt się tym nie zajmował.
Ostatecznie już w latach 70 lub 80 tą hodowlę zrealizowało następne pokolenie i morwy stopniowo powycinano na pokarm dla jedwabników. Ale z dzieciństwa pamiętam ogromną ilość owoców.
Za to przy mojej ulicy, około 50 m od domu rośnie jedna biała morwa i latem idąc depta się po owockach.
Ale ja morwy nie lubię, za mało kwaśna. Lubię wszelkie kwaśne owoce.
Przed Włóczyskami mijamy tablice ostrzegajace przed “amerykanskim zgnilcem pszczol”. Musze to pokazac babci ktora twierdzi ze wszelakie choroby, epidemie i swinskie grypy przychodza tylko ze wschodu A tak serio to nie wiem jaki to ostrzezenie ma sens dla kierowcow? zeby nie jesc miodu w okolicy? albo jak ktos wiezie ule na pace to zeby ich tu nie stawiac?
We Włóczyskach panuje mila atmosfera. W sklepie istna bimbrownia- caly sklep wylozony flaszkami z wodka, a ekspedientka odlicza ”dwiescie szesnascie, dwiescie siedemnascie, dwiescie yyyyyy” i chyba ją zmylilam glupim pytaniem czy sa lody panda… Przestawia skrzynki i zaczyna matematyke od nowa. Kupujacy proponuje ze bedzie wynosil po 10 sztuk do auta i odhaczal na karteczce. Specjalnie go wydelegowali na zakupy bo ma auto z najwiekszym bagaznikiem. Szykuje sie ponoc weselicho na 300 osob a ojciec pana mlodego ma manie przesladowcze ze zabraknie alkoholu i bedzie wstyd na pol powiatu.
Okolice sa tu bardzo mile
W Młynarach sympatyczny ryneczek wybrukowanych kolorowym kamulcem.
a pod domami rosna kwiatki ktore mi sie kojarza z dawnymi czasami oraz terenem spokojnym i sielskim
I oczywiscie nigdzie nie ma sloikow Jak tak dalej pojdzie to zgnija nam pigwy i bedzie smutno… Rozwazam juz poszukiwanie sloikow po opuszczonych zawaliskach albo pukanie po domach.. Kiedys paletki do pinponga tak skombinowalam to czemu nie sloik?
Zegar na wiezy koscielnej jest tu umiejscowiony dosc nietypowo- wkomponowany w okno!
W Młynarskiej Woli szukamy ruin kosciola. Nie mozemy znalezc i juz prawie chcemy zrezygnowac gdy uwage przyciaga fajna kladka- jakby zelazne szyny zalane betonem.
A za nia poszukiwany kosciolek!
W Słobitach znow babka w sklepie rozklada rece- nie ma sloikow, przynioslaby mi z domu ale ma tylko pollitrowe- bo robi dzemy i konfitury. Ma tez wieksze ale po kiszonych ogorkach..
Gadamy o okolicznych ruinach. Poleca mi wieze Bismarcka w Srokowie skad pochodzi. Oczy jej sie smieja na wspomnienie imprez i ognisk odbywajacych sie niegdys pod tamta wieza.
Obok sklepu dom utopiony w kwiatach. Dla mnie to jest przyklad pieknego, zadbanego ogrodu a nie tuje uciete pod linijke i trawnik na trzy i pol milimetra…
Za wsia ruiny palacu. Teren zadrutowany jakby tam przynajmniej zloty pociag trzymali. Pewnie szanowny wlasciciel nie spi po nocach ze strachu ze mu ktos troche gruzu zajuma…
W Karwinach znajdujemy ruiny kaplicy dworskiej.
W Wilczetach pamiatki czasow okolopegieerowskich
A gdzies dalej budynek bedacy skrzyzowaniem palacu, stodoly i antycznej swiatyni.
I lekko upiorne kwietniki. Ciekawe czy ktorys juz pogonil jakiegos lokalnego pijaczka wracajacego do domu mglista noca?
Kolejne miejsce to Gładysze. Jeszcze nie widzialam ruin palacu tak otapetowanego roznymi tablicami.
Oprocz tego miejsce jest obsiadniete jak mrowkami uczestnikami niemieckiej wycieczki. Dwie kobitki dorwaly sie do przypalacowej jablonki. Polykaja jablka chyba z ogryzkami, ladujac kolejne sztuki w kieszenie i za pazuche. W oczach widac wielka radosc i pozadliwosc. Nie wiem- moze u nich nie ma juz prawdziwych jablek - sa tylko plastikowe i znormalizowane z supermarketu?
W palacu zachowaly sie fragmenty roznych sztukaterii na scianach. Nie wlaze jednak do srodka bo mury gadaja. Moze to glupie okreslenie ale czasem mur ktory ma zamiar sie niedlugo zawalic wydaje tak dziwny dzwiek…
W Osetniku namierzamy ruiny kosciola
Obok stary cmentarz - nie wiem czy trwaja tu jakies prace archeologiczne, renowacje, remonty? Czy przeploszylismy hieny cmentarne? Ziemia wyglada jak odgrzebana bardzo niedawno..
We wsi fajna tablica ogloszen
a kawalek dalej dworek przed ktorym parkuja dwa pojazdy
Rzeke Pasłęke przekraczamy miedzy Bardynami a Łozami. Znajduja sie tu resztki starego mostu.
Szeroko rozlana spokojna woda wydaje sie byc zachecajaca pod nasz nowy ponton! Moze za rok? bo teraz juz chlodno…
W rejonie Wysokiej Braniewskiej zaczynamy szukac jakiegos miejsca na popas. Nie jest latwo, wszedzie domy, zaorane pola, glebokie przydrozne rowy. Drogi sa waskie a po wycieczce do Mołdawii mamy uraz do spotkan z maszynami rolniczymi ktorych tutaj jezdzi calkiem sporo. Kluczac zwirowymi drogami odnajdujemy dworek
Potem zjazd na maly placyk pod ogromnym wiatrakiem.
Teren nie jest ani ogrodzony, nie ma szlabanu ani zakazow postoju. Juz zaczynamy wyciagac kanapki gdy zauwazamy ze na zakrecie pojawia sie czerwona navara z jakims gosciem ktory sie gapi jak wol na malowane wrota. Stoi tam chyba z 10 minut wlepiajac sie w nas. Czujemy sie z tym jakos dziwnie. Moze to furkot tych wielkich skrzydel nad nami budzi jakis niepokoj? Chwile pozniej koles podjezdza i pyta co tu robimy. Pokazujemy kanapki i serwetke. Facet nie zabrania nam pobytu tutaj, nie mowi ze nie wolno pod wiatrakiem albo co, tylko zegna sie z nami, odjezdza za pagorek, a minute potem wraca na swoj posterunek na zakrecie i znow sie gapi… Zarcie nam troche staje w gardle, nie no , czujemy sie tu jak na jakiejs scenie. Bez sensu tak…. No coz- zjemy w innym rowie, byle na spokojnie. Jak odjezdzamy to navara jedzie caly czas za nami, “odprowadzajac” az do glownej drogi… Nie wiem kim byl ow tajemniczy “stroz wiatraka” ale fote jego blach na wszelki wypadek zrobilam (on pewnie naszych tez )
W koncu zjadamy na spokojnie z widokiem wiatrakow na horyzoncie. Gdzies tez w tym momencie chowa sie nam slonce… Krotkie te wrzesniowe dni..
W kolejnej wiosce mijamy skup mleka. Krowy kreca sie wokol, stoi przyczepka z bańkami, obok biega mala dziewczynka i oblizujacy sie kot.
Z malego szarego budyneczku, o rodowodzie wyraznie z poprzedniej epoki, wylazi kobita. Gumiaki chrzeszcza na pokruszonym betonie, czasem mlasna o jakas pozostalosc po dobrze odzywionej krowie. Babka oburza sie jak pytam o kupno mleka. Sprzedac nie moze, kreci glowa cos opowiadajac o urzedzie skarbowym, ale chetnie nam da mleka! Biegne szybko po butelke. Babina otwiera wielkie pordzewiale drzwi do baraczku. W srodku przycmione swiatlo, sciany pobielone jakos w latach 70tych, a na srodku stoi jakas kosmiczna maszyna! Okragla, srebrnolsniaca. Jak w krzywym zwierciadle odbija sie w niej moja wielce zdziwiona geba! Wylaza z tego ustrojstwa rozne rurki, rowniez wypolerowane, na ekranikach podskakuja jakies zielone cyferki. Od czasu do czasu robi “piiiip”, w tonacji zupelnie takiej jak niskopodlogowy autobus ktory nie moze zamknac drzwi bo ktos sie o nie opiera. Po nacisnieciu guzika otwiera sie pokrywa. A w srodku jest calkiem prawdziwe mleko, ktore babka naklada nam juz calkiem normalna aluminiowa chochla. Czasem niestety jest taka czasoprzestrzen ze nijak nie ma jak zrobic zdjecia…
W zapadajacym zmierzchu, a w wiekszosci juz w calkiem zapadnietym, objezdzamy jeszcze nadgraniczne wioski. Zagaje, Piele, Mędrzyki, Jachowo.. Niewiele widac w swietle reflektorow w ciemna pochmurna noc… Migaja gdzieniegdzie pojedyncze chalupy, z wygaszonymi oknami, lub takimi ktore swieca zarowka nie wieksza jak czterdziestka. Pod kolami szuter, zwir , piach lub koci koci łepki…. Kilkuty drzew stercza na mokradlach, jakies piaskownie z urwanymi latarniami, jakies cienie poruszajace sie calkowicie niezgodnie z zasadami grawitacji.. Malo widac ale widac ze jest dobrze! Jedno jest pewne- jutro tu wracamy!!!
A wieczorem znow bal u motocyklistow. Hitem dzisiejszego wieczoru jest “Szla dzieweczka do laseczka” w wersji na gitare elektryczna- czy trzeba cos wiecej?
cdn
We Włóczyskach panuje mila atmosfera. W sklepie istna bimbrownia- caly sklep wylozony flaszkami z wodka, a ekspedientka odlicza ”dwiescie szesnascie, dwiescie siedemnascie, dwiescie yyyyyy” i chyba ją zmylilam glupim pytaniem czy sa lody panda… Przestawia skrzynki i zaczyna matematyke od nowa. Kupujacy proponuje ze bedzie wynosil po 10 sztuk do auta i odhaczal na karteczce. Specjalnie go wydelegowali na zakupy bo ma auto z najwiekszym bagaznikiem. Szykuje sie ponoc weselicho na 300 osob a ojciec pana mlodego ma manie przesladowcze ze zabraknie alkoholu i bedzie wstyd na pol powiatu.
Okolice sa tu bardzo mile
W Młynarach sympatyczny ryneczek wybrukowanych kolorowym kamulcem.
a pod domami rosna kwiatki ktore mi sie kojarza z dawnymi czasami oraz terenem spokojnym i sielskim
I oczywiscie nigdzie nie ma sloikow Jak tak dalej pojdzie to zgnija nam pigwy i bedzie smutno… Rozwazam juz poszukiwanie sloikow po opuszczonych zawaliskach albo pukanie po domach.. Kiedys paletki do pinponga tak skombinowalam to czemu nie sloik?
Zegar na wiezy koscielnej jest tu umiejscowiony dosc nietypowo- wkomponowany w okno!
W Młynarskiej Woli szukamy ruin kosciola. Nie mozemy znalezc i juz prawie chcemy zrezygnowac gdy uwage przyciaga fajna kladka- jakby zelazne szyny zalane betonem.
A za nia poszukiwany kosciolek!
W Słobitach znow babka w sklepie rozklada rece- nie ma sloikow, przynioslaby mi z domu ale ma tylko pollitrowe- bo robi dzemy i konfitury. Ma tez wieksze ale po kiszonych ogorkach..
Gadamy o okolicznych ruinach. Poleca mi wieze Bismarcka w Srokowie skad pochodzi. Oczy jej sie smieja na wspomnienie imprez i ognisk odbywajacych sie niegdys pod tamta wieza.
Obok sklepu dom utopiony w kwiatach. Dla mnie to jest przyklad pieknego, zadbanego ogrodu a nie tuje uciete pod linijke i trawnik na trzy i pol milimetra…
Za wsia ruiny palacu. Teren zadrutowany jakby tam przynajmniej zloty pociag trzymali. Pewnie szanowny wlasciciel nie spi po nocach ze strachu ze mu ktos troche gruzu zajuma…
W Karwinach znajdujemy ruiny kaplicy dworskiej.
W Wilczetach pamiatki czasow okolopegieerowskich
A gdzies dalej budynek bedacy skrzyzowaniem palacu, stodoly i antycznej swiatyni.
I lekko upiorne kwietniki. Ciekawe czy ktorys juz pogonil jakiegos lokalnego pijaczka wracajacego do domu mglista noca?
Kolejne miejsce to Gładysze. Jeszcze nie widzialam ruin palacu tak otapetowanego roznymi tablicami.
Oprocz tego miejsce jest obsiadniete jak mrowkami uczestnikami niemieckiej wycieczki. Dwie kobitki dorwaly sie do przypalacowej jablonki. Polykaja jablka chyba z ogryzkami, ladujac kolejne sztuki w kieszenie i za pazuche. W oczach widac wielka radosc i pozadliwosc. Nie wiem- moze u nich nie ma juz prawdziwych jablek - sa tylko plastikowe i znormalizowane z supermarketu?
W palacu zachowaly sie fragmenty roznych sztukaterii na scianach. Nie wlaze jednak do srodka bo mury gadaja. Moze to glupie okreslenie ale czasem mur ktory ma zamiar sie niedlugo zawalic wydaje tak dziwny dzwiek…
W Osetniku namierzamy ruiny kosciola
Obok stary cmentarz - nie wiem czy trwaja tu jakies prace archeologiczne, renowacje, remonty? Czy przeploszylismy hieny cmentarne? Ziemia wyglada jak odgrzebana bardzo niedawno..
We wsi fajna tablica ogloszen
a kawalek dalej dworek przed ktorym parkuja dwa pojazdy
Rzeke Pasłęke przekraczamy miedzy Bardynami a Łozami. Znajduja sie tu resztki starego mostu.
Szeroko rozlana spokojna woda wydaje sie byc zachecajaca pod nasz nowy ponton! Moze za rok? bo teraz juz chlodno…
W rejonie Wysokiej Braniewskiej zaczynamy szukac jakiegos miejsca na popas. Nie jest latwo, wszedzie domy, zaorane pola, glebokie przydrozne rowy. Drogi sa waskie a po wycieczce do Mołdawii mamy uraz do spotkan z maszynami rolniczymi ktorych tutaj jezdzi calkiem sporo. Kluczac zwirowymi drogami odnajdujemy dworek
Potem zjazd na maly placyk pod ogromnym wiatrakiem.
Teren nie jest ani ogrodzony, nie ma szlabanu ani zakazow postoju. Juz zaczynamy wyciagac kanapki gdy zauwazamy ze na zakrecie pojawia sie czerwona navara z jakims gosciem ktory sie gapi jak wol na malowane wrota. Stoi tam chyba z 10 minut wlepiajac sie w nas. Czujemy sie z tym jakos dziwnie. Moze to furkot tych wielkich skrzydel nad nami budzi jakis niepokoj? Chwile pozniej koles podjezdza i pyta co tu robimy. Pokazujemy kanapki i serwetke. Facet nie zabrania nam pobytu tutaj, nie mowi ze nie wolno pod wiatrakiem albo co, tylko zegna sie z nami, odjezdza za pagorek, a minute potem wraca na swoj posterunek na zakrecie i znow sie gapi… Zarcie nam troche staje w gardle, nie no , czujemy sie tu jak na jakiejs scenie. Bez sensu tak…. No coz- zjemy w innym rowie, byle na spokojnie. Jak odjezdzamy to navara jedzie caly czas za nami, “odprowadzajac” az do glownej drogi… Nie wiem kim byl ow tajemniczy “stroz wiatraka” ale fote jego blach na wszelki wypadek zrobilam (on pewnie naszych tez )
W koncu zjadamy na spokojnie z widokiem wiatrakow na horyzoncie. Gdzies tez w tym momencie chowa sie nam slonce… Krotkie te wrzesniowe dni..
W kolejnej wiosce mijamy skup mleka. Krowy kreca sie wokol, stoi przyczepka z bańkami, obok biega mala dziewczynka i oblizujacy sie kot.
Z malego szarego budyneczku, o rodowodzie wyraznie z poprzedniej epoki, wylazi kobita. Gumiaki chrzeszcza na pokruszonym betonie, czasem mlasna o jakas pozostalosc po dobrze odzywionej krowie. Babka oburza sie jak pytam o kupno mleka. Sprzedac nie moze, kreci glowa cos opowiadajac o urzedzie skarbowym, ale chetnie nam da mleka! Biegne szybko po butelke. Babina otwiera wielkie pordzewiale drzwi do baraczku. W srodku przycmione swiatlo, sciany pobielone jakos w latach 70tych, a na srodku stoi jakas kosmiczna maszyna! Okragla, srebrnolsniaca. Jak w krzywym zwierciadle odbija sie w niej moja wielce zdziwiona geba! Wylaza z tego ustrojstwa rozne rurki, rowniez wypolerowane, na ekranikach podskakuja jakies zielone cyferki. Od czasu do czasu robi “piiiip”, w tonacji zupelnie takiej jak niskopodlogowy autobus ktory nie moze zamknac drzwi bo ktos sie o nie opiera. Po nacisnieciu guzika otwiera sie pokrywa. A w srodku jest calkiem prawdziwe mleko, ktore babka naklada nam juz calkiem normalna aluminiowa chochla. Czasem niestety jest taka czasoprzestrzen ze nijak nie ma jak zrobic zdjecia…
W zapadajacym zmierzchu, a w wiekszosci juz w calkiem zapadnietym, objezdzamy jeszcze nadgraniczne wioski. Zagaje, Piele, Mędrzyki, Jachowo.. Niewiele widac w swietle reflektorow w ciemna pochmurna noc… Migaja gdzieniegdzie pojedyncze chalupy, z wygaszonymi oknami, lub takimi ktore swieca zarowka nie wieksza jak czterdziestka. Pod kolami szuter, zwir , piach lub koci koci łepki…. Kilkuty drzew stercza na mokradlach, jakies piaskownie z urwanymi latarniami, jakies cienie poruszajace sie calkowicie niezgodnie z zasadami grawitacji.. Malo widac ale widac ze jest dobrze! Jedno jest pewne- jutro tu wracamy!!!
A wieczorem znow bal u motocyklistow. Hitem dzisiejszego wieczoru jest “Szla dzieweczka do laseczka” w wersji na gitare elektryczna- czy trzeba cos wiecej?
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Ładne światło mieliście widać je na kilku fotkach takie światło , taka zieleń to już Północ Ładna fotka Pasłęki . Te Niemki brały ta jabłka łapczywie może po prostu dlatego , że darmo były . Ruinki fajne trudno wybrać najlepszą .A ta rabata kwiatowa , no cóż Bubo , po pierwsze wymaga wieeelokrotnie więcej pracy jak "trawnicek i tHujki" a po drugie wiele osób miało by skojarzenia z miejscem pochodzenia swych rodziców , dziadków - ze wsią , czyli czymś czego wielu nie wypiera się i nie wstydzi wyłącznie oficjalnie .
Opis spotkania ze schładzalnikiem do mleka ... bezcenny , toż jak "Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia "
Opis spotkania ze schładzalnikiem do mleka ... bezcenny , toż jak "Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia "
Ładne światło mieliście widać je na kilku fotkach takie światło ,
Tez lubie takie ladne swiatlo do zdjec ale ono ma swoje ogromne minusy- zapowiada ze juz zaraz bedzie ciemno i zimno
Krzyś66 pisze:Ładna fotka Pasłęki
Duzo ladniejsza ta Pasleka we wczesniejszym biegu niz w miejscu ujscia do morza gdzie przypomina ocembrowany kanal. Liczylam tam na jakies łachy piachu , wiry, zatoczki.. (pewnie Dunaj wpadajacy do morza za wysoko postawil poprzeczke )
Krzyś66 pisze:Ruinki fajne trudno wybrać najlepszą
Ruinki w tych terenach byly moze i malownicze ale jednak nie ma nad nasze ruinki dolnoslaskie i lubuskie. Tu to albo juz byl rozpizdziel totalny w sensie jedna sciana i duzo gruzu, albo ogrodzone i wyzamykane. Nie to co u nas- otwarte, zadaszone, pozwiedzac mozna, jakies pamiatki pozyskac...
Krzyś66 pisze:A ta rabata kwiatowa , no cóż Bubo , po pierwsze wymaga wieeelokrotnie więcej pracy jak "trawnicek i tHujki" a po drugie wiele osób miało by skojarzenia z miejscem pochodzenia swych rodziców , dziadków - ze wsią , czyli czymś czego wielu nie wypiera się i nie wstydzi wyłącznie oficjalnie .
Byc moze wlasnie tak jest.. ich dziadkowie napewno nie mieli ogrodkow wygladajacych na wykonane z plastiku wiec moga sie czuc dumni ze sie odcieli
Krzyś66 pisze:Opis spotkania ze schładzalnikiem do mleka ... bezcenny , toż jak "Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia "
Mysle ze jakbym w tym wnetrzu zobaczyla Murzyna robiacego na szydelku to bym sie mniej zdumiala
Ostatecznie już w latach 70 lub 80 tą hodowlę zrealizowało następne pokolenie i morwy stopniowo powycinano na pokarm dla jedwabników. .
Wlasnie tego nie rozumiem- jedni sadzili morwy dla jedwabnikow a drudzy je dla jedwabnikow wycieli?
Ale ja morwy nie lubię, za mało kwaśna. Lubię wszelkie kwaśne owoce.
Mam tak samo. Od dziecka. Inne dzieci lizaly ulepkowato slodkie lizaki a ja cytryne. a od ciastek wolalam kiszona kapuste. Wogole zawsze jest smiesznie np. na targu- "a te jablka to slodkie czy kwasne?", "Slodziutkie, sama slodycz" , "A to ja dziekuje"
Ostatnio zmieniony 2015-10-14, 12:31 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości