Tych co myśleli, że mnie coś zeżarło muszę zmartwić
To co przeżyłem w lipcu na Czarnym Lądzie bez wahania mogę nazwać Przygodą, przez duże P. Tak dużą jak zwierzaki które spotkałem.
Samolotem z Warszawy polecieliśmy we czwórkę do Frankfurtu. Dalej do Addis Abeby w Etiopii, skąd po krótkim postoju polecieliśmy do Johannesburga w RPA.
Następnie wynajętym samochodem, przejechaliśmy prawie 7000 km przez RPA, Namibię i Botswanę.
Z tej ostatniej wyskoczyliśmy autostopem we trójkę do Zimbabwe i Zambii
Spaliśmy pod namiotami w buszu i na pustyniach. 4 razy z powodu wędrówek niezliczonej ilości zwierzyny dużych rozmiarów
To co widziałem to moje, ale nie jestem świnią i się z Wami troszkę podzielę
Dziękuję i zapraszam do galerii
