Sobotnim popoludniem wyruszamy ku naszym ulubionym pagorom Pogorza Kaczawskiego. Po drodze jeszcze obowiazkowe odwiedziny w knajpie na dawnej stacyjce w Wilczycach pod Złotoryją celem pozarcia zupy krabowej i sajgonek. Skodusie zostawiamy pod ruinami radiostacji na gorze Rosocha i tuptamy sobie krzakami do chatki Marianówka. Chatka nalezy obecnie do Polskiego Bractwa Turystycznego i mozna ją wynajac. Bedac tam od popoludnia do rana nie spotkalismy nikogo z obslugi. Nikt wiec nie narzucal ciszy nocnej oraz mozna bylo jesc i pic co kto chcial. Mile poczucie totalnej wolnosci. W chatce nie ma pradu ani wody. Wszystko pachnie starym drewnem i dymem. Sa pietrowe łozka, duzy stol i kominek. Prawdziwy, normalny, otwarty kominek w ktorym mozna sobie upiec kielbase. Minusem jest to ze zwykle chata jest zamknieta i ciezko dotrzec tam spontanicznie. Acz na wszelakie spotkania towarzyskie w wiekszym gronie- miejsce idealne!
Kibelek
Wraz z toperzem i Tomkiem docieramy do chatki jako pierwsi, wiec nam przypada zaszczyt odnalezienia tajnej skrytki gdzie sa schowane klucze. W chatce oprocz sporadycznie przebywajacych turystow zyja tez cale zastepy jakis drobnych gryzoni. Jakies myszy albo popielice.
Powoli zaczyna sie schodzic cala ekipa a chate wypelnia cieple swiatlo swiec
Jest ognisko, spiewy na cale gardlo. Tu nasza ulubiona "Beczka piwa"- kto raz slyszal- nigdy nie zapomni!
Pieczemy w ognichu rozne kielbachy, oscypki oraz pierogi.
Znane rybojady przeprowadzaja tez w chatce rytualna degustacje.
W nocy odwiedza nas motyl. Widac lubi niebieski kolor - ochoczo siada koledze na brzuchu
Po dosc cieplej nocy budzi sie cudny, sloneczny i wrecz upalny dzien. Zaczynam zalowac ze nie zabralam krotkich spodni. Taki pazdziernik to ja rozumiem. Zeby tak jak teraz bylo do marca a potem juz tylko cieplej :-P
Sniadanko przy chatce, troche blogiego lenistwa i w ograniczonym troche skladzie suniemy na wycieczke. Jeszcze przy radiostacji troche biegania w kolko wsrod plowych traw po szyje, spomiedzy ktorych mozna wypatrzec czajace sie w oddali Karkonosze.
Podjezdzamy do wioski Rząśnik skad polnymi i blotnistymi drogami tuptamy na polnoc.
Mijamy przysiolek Sądrecko. Obecnie jest tu tylko jeden dom. Kiedys musialo byc ich wiecej- udaje sie znalezc kilka podmurowek i fragmentow scian nieistniejacych juz gospodarstw.
Po drodze z glodu sie nie umrze, mozna uzyc na jabłkach i dzikiej rozy.
Owoce dzikiej rozy sa bardzo dobre w smaku. Tak dziwnie wyszlo ze na tym wyjezdzie jadlam je po raz pierwszy na surowo. Jedynym minusem jest ze jak sie czlowiek dogryzie za blisko pestek to takie drobniutenkie jakby kolce wbijaja sie w jezyk…
Mijamy tez ukwiecony łan.. pelen bialych, rumiankopodobnych kwiatow.. Jakos to troche gryzie sie z kolorowymi liscmi konca pazdziernika. Ale zdecydowanie pasuje do temperatury i prazacego slonca
Z naszej dzisiejszej trasy widac podzlotoryjskiego Wilkołaka
Ostrzyce
i Grodziec
Mijamy wies Proboszczow
a potem przez pola i bezdroza, starajac sie jak najmniej wchodzic w szkode, docieramy do Sokołowca Górnego.
Tam znajdujemy ruiny palacu pod ktorym rozsiadamy sie na obiad.
Jest chleb z konserwa, ogorki kiszone, musztarda i wino
Na poroslych mchami murkach rosnie jakas ciekawa i zupelnie nieznana mi roslinka.
Dla milosnikow palacow dobrze zachowanych tez dzisiaj sie cos znalazlo. Oczywiscie za zasiekami i otoczone lasem wrazych tabliczek
Jest tez przystanek autobusowy dla krasnali
oraz sielskie, wiejskie, swojskie widoczki sprawiajace ze Kaczawskie naleza do moich ulubionych gor…
Wracamy do Rząśnika i swiatem skapanym w zachodzacym sloncu kulamy sie w strone domu.
wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... aczawskie#
Upalny, kwiecisty pazdziernik w Gorach Kaczawskich
Upalny, kwiecisty pazdziernik w Gorach Kaczawskich
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Buba - rewelacyjny weekendzik
Teraz się nie dziwię, że nie chciało Wam się przyjechać, na otwarcie sezonu bacówkowego w Beskid Śląski.
Macie nie gorsze, jak nie lepsze imprezy Ale sezon dopiero co się zaczął, więc trza się kiedyś zintegrować Wybieramy się już na początku listopada.
A te kolorki na zdjęciach - miód malina
Teraz się nie dziwię, że nie chciało Wam się przyjechać, na otwarcie sezonu bacówkowego w Beskid Śląski.
Macie nie gorsze, jak nie lepsze imprezy Ale sezon dopiero co się zaczął, więc trza się kiedyś zintegrować Wybieramy się już na początku listopada.
A te kolorki na zdjęciach - miód malina
maurycy pisze:Teraz się nie dziwię, że nie chciało Wam się przyjechać, na otwarcie sezonu bacówkowego w Beskid Śląski.
To nie tak ze nam sie nie chcialo. Do klimatycznej bacowki w sympatycznym towarzystwie to mi sie zawsze chce.. Problemem bylo to ze raz - tu bylismy juz umowieni, a dwa ze do 14 w sobote siedzialam w pracy. Sudety mamy nieporownywalnie blizej i nawet na jeden dzien oplaca sie tam wyskoczyc. Natomiast w Beskidy zeby to mialo sens to trzeba wyjechac juz w piatek popoludniu
maurycy pisze:Macie nie gorsze, jak nie lepsze imprezy
Aby moc sie wypowiedziec w tej kwestii to ja musze przyjechac na jakas wasza impreze , jak rowniez ty do nas. Acz moze wtedy dojdziemy do wniosku ze najlepsze sa imprezy wspolne
maurycy pisze: Ale sezon dopiero co się zaczął, więc trza się kiedyś zintegrować Wybieramy się już na początku listopada.
Sie bym chetnie zintegrowala acz sezon ktory nadchodzi powoduje ze zaczynam miec bardzo wygorowane wymagania co do miejsc noclegowych np. dzialajacy piec na stanie, szczelne sciany i dach itp
Ostatnio zmieniony 2014-10-22, 19:23 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
laynn pisze:buba pisze:Sie bym chetnie zintegrowala acz sezon ktory nadchodzi powoduje ze zaczynam miec bardzo wygorowane wymagania co do miejsc noclegowych np. dzialajacy piec na stanie, szczelne sciany i dach itp
Primadonna, phi
ja bym to nazwala bardziej swojskim slowem- zmarzluch
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
laynn pisze:Hehe, a ja się śmiałem
To bardzo niefajna przypadlosc w naszym klimacie. Mnie calkiem nie jest do smiechu jak przez pol roku nie ma gdzie spac w gorach i przez to czesto trzeba zrezygnowac z wyjazdu lub nocowac w miejscu niefajnym. A mijasz mile wiatunie a tu caly czas cie telepie z zimna..
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- Beskidniczka
- Posty: 125
- Rejestracja: 2014-09-23, 10:25
buba pisze:Na poroslych mchami murkach rosnie jakas ciekawa i zupelnie nieznana mi roslinka.
https://lh6.googleusercontent.com/-9uis ... 150801.JPG
https://lh6.googleusercontent.com/-H8Ez ... 150803.JPG
To porost. Któryś chrobotek, może strzępiasty?
"Wędrówką jedną życie jest człowieka.
Idzie wciąż,
Dalej wciąż,
Dokąd? Skąd?"
Idzie wciąż,
Dalej wciąż,
Dokąd? Skąd?"
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 105 gości