Człek czyta te fora turystyczne, pisze na nich, myśli co poeta miał na myśli i dochodzi do wniosku, że góry przyciągają róznego rodzaju szaleńców życiowych. Patrząc na nazewnictwo w Tatrach człek dochodzi do stwierdzenia, że musiało tak się dziać od dawna.
Dla zbadania sytuacji na froncie zdrowotnym ( i przeczuwając dysputy na Forum ) udaliśmy się na Szalony Przechód ( zwany też, kiuj wie czemu ), Wyżnią Kopską Przełęczą. Za cholerę nie wiem między czym a czym ta przełęcz niby leży.
Żeby tam dotrzeć trzeba jednak trochę nogami poprzebierać. Na początek betonem, potem już nawierzchnią turystyczną znaczy się kamieniami i glebami. A tych nie wolno dotknąć innym niż turystycznym obuwiem. Oczywiście trzeba mieć też ubezpieczenie ( co akurat na Słowacji ma sens
Czyli do boju !!!
Ruszamy w trzech. Obywatel Prezes, ja i kolega Łukasz P. Co raz częściej goszczący w Tatarach Dzikich, Niedawno Odkrytych. Parkujemy w Jaworzynie i wnikamy na szlak. Na razie wspłny dla Jaworowej i Koperszadowej. Któreś tam
Po prawicy wyłania się ( ogólnie pisząc ) masyw straszliwej Szerokiej z Jaworzyny. Prezes i ja mamy ciekawe wspomnienia z nią w roli głównej. Po prostu bydle. Nic to - idziemy dalej. Jądro Szaleństwa czeka. Mijamy zwężenie skalne zwane Bramką ( chyba
[glow=darkred][shadow=darkred]Szalony Wierch !!! [/shadow][/glow]
Słowo stało się szaleństwem, zbliżamy się do jądra, czas na apokalipsę.
Głupio szczebiocząc, bełkotając coś o trudnościach, ofiarach ( w tym na tacę ) z szaleństwem w oczach ruszamy dalej. Ku Przechodowi. Miłe to miejsce - zwane jest Głupim lub Szalonym Przechodem. Leżakuje na 1933 metrach pod poziomem morza. A oparte jest o zbocze Szalonego Wierchu. Co tu dużo pisać - głupio tu jak na niektórych forach. Np tych z małymi firerkami jako administratorami. My jesteśmy odporni na głupoty więc jakoś wytrzymujemy to stężenie. I zajmujemy się podziwianiem okolicy. Stąd np ściany Płaczliwej i Hawrania wyglądają imponująco. Jatki też miłe dla oka. A Wysokie, z Łomnicą na czele, są wręcz groźne z pyska. Tak jak gawron, który miał sępa w oczach.
Wypoczywamy na ławeczkach, głupota dobija się do nas ale każemy jej się oddalić gwałtownie. Nasza silna wola jest wręcz granitowa !!! No dobra - nawet tak niezlomne charaktery jak nasze mogę jednak ulec atakowi przeważających sił. Więc podejmujemy decyzję o mądrym wycofie, który nie przynosi ujmy. Rączym ruchem nóg dolnych docieramy do Przełeczy pod Kopą i jazda w dół. Tą samą drogą więc tym razem wróg z Wysoka czai się z lewej, a Bielski z prawej. Mijamy kamień z krzyżem i informacją o ( ? ) wojnach pasterskich. Wie ktoś o co biega ? Przemykamy obok pokonanych bydlaków, przechodzimy mostek i idziemy do księcia. Leży sobie bidulek obok żony na cmentarzyku przy kościele św. Anny. Warto zobaczyć. Księżę - leżcie w pokoju, kozice wybijemy.
I tak oto zakończyła się nasza wyprawa do źródeł szaleństwa. Ludzie - nie jest źle - można się z kajdan głupoty wyrwać. Z internetowej też
P.s. Oczywiście pewne treści przedstawiłem tu z przymrużeniem oka. Lewego.










































