W przedwielkanocną sobotę turyści z Opavy zorganizowali imprezę pod nazwą "Bezručova Moravice". Oczywiście impreza polega na przejściu wyznaczonych tras, a jak wynika z nazwy poprowadzone są one głównie w dolinie rzeki Morawicy, która swe początki bierze w Wielkiej Kotlinie w Wysokim Jesioniku na wysokości 1134,8 m n.p.m. by po 100,5 km wpaść do Opavy. "Bezručova Moravice"jest uznawana za najstraszą imprezę pieszą w Republice Czeskiej. Jej historia rozpoczęła się w roku 1955. Na początku
odbywała się pod nazwą "Dálkový Velikonoční pochod".
Do 1964 roku do dyspozycji była tylko jedna trasa, 100 kilometrowa. Ze względu na termin ( sobota przed Wielkanocą ) z powodu warunków pogodowych przejście nie zawsze było możliwe, więc w pierwszych latach zdarzało się żerezygnowano z organizacji. Od 1965 roku obok trasy najdłuższej uczestnicy przechodzili też krótsze odcinki, 50 i 35 km. Od tej pory równiez zmieniona nazwa, która funkcjonuje do dzisiaj.
Rozpoczęcie i początek trasy w Urzędzie Miejskimw Hradcu nad Morawicą.
Mariánské louky w sobotni poranek. W oddali widoczne hradeckie zamki.
Žimrovický splav.
Žimrovice
Tu mieszkają żaby.
Kanał zbudowany w latach 1890-1891 staraniem przedsiębiorcy Carla Weisshuhnn do zasilania jego papierni w Žimrovicach. Kanał mierzy 3,6 km, w jego skład wchodzą m.in 2 tunele i 3 akwadukty.
Dolina Moravicy jest bardzo malownicza. Wiele odcinków prowadzi wąskimi ścieżkami i półkami skalnymi dawnych wyrobisk, czasem kilkadziesiąt powyżej poziomu rzeki nad stromo opadającymi zboczami doliny. Są też fragmenty, na których przebiega niemal na wysokości lustra wody.
Podhradi, tu nastapi zmiana koloru szlaku i to dwukrotnie.Najpierw na niebieski,potem zielony. Dotychczas trasa prowadziła czerwonym szlakiem.
Ktoś miejscowy.
Jak wskazuje nazwa miejscowości Podhradi, gdzieś powyżej powinien być hrad. Rzeczywiście jest, a właściwe jego ruiny. To Vikštejn, o którym pierwsza pisemna wzmianka pojawia się w 1377 roku.
Potem wędrówka zielonym szlakiem do miejscowości Zálužné.
Za trzy godziny bedę przechodził drogą po drugiej stronie rzeki.
Ten widok przypomina jakieś inne góry
Rezerwat przyrody Nové Techanovice. Wyjątkowo trudny i niebezpieczny odcinek. Są miejsca, w których żeby przejść, trzeba użyć dodatkowo obu rąk. Za kilka godzin spotkam po drugiej stronie rzeki turystkę z Ostravy, która powie mi, że od kiedy w tym rezerwacie złamała po raz drugi rekę, to zrezygnozała z trasy 50 km i przechodzi 35 kilometrowy szlak omijający ten odcinek.
Zálužné. Za chwilę bedzie przejście na drugą stronę rzeki i wędrówka czerwonym szlakiem do Podhradi.
To już po drugiej stronie Morvicy.
Znów jestem w Podhradi.
Z tego miejsca nie ma już tradycyjnych oznaczeń szlaku. Trasa jest podobno wyznakowana niebieskimi kropkami. Odnalezienie właściwej drogi jest mocno skomplikowane,ale po korekcie początkowego odcinka, przy pomocy organizatorów i innych uczestników udaje się kontynuować marsz.
Są niebieskie kropki.
Szlak miejscami jest tak trudny, że pojazdy mechaniczne nie mają szans:)
Obora Jelenice, przez którą przebiega trasa
z takim oto ostrzeżeniem
Nie wiem kiedy przypadają te aktywności, przed którymi ostrzega napis,ale trzeba iść.
Drogą wzdłuż rzeki jeszcze kilka lat temu prowadziła cyklotrasa. Teren wydzierżawiono spółce prowazdącej hodowlę zwierząt i ogrodzono. Cyklotrasę, mimo protestów przeniesiono na drugi brzeg rzeki. Ogrodzenie obory sięga w niektórych miejscach brzegu Moravicy, obejmując nadrzeczne łąki.
vhttps://lh6.googleusercontent.com/-YV5 ... 080232.JPG[/img]
Za łaką i ogrodzeniem obory Jelenice widoczne miejsce, w którym bierze swój początek kanał Weisshuhnna.
Kończy się ogrodzony teren.
Papiernia.
Po drodze mało czeski akcent.
Ubytovna
która wyglądem odpowiada nazwie.
Na koniec zamki w popołudniowym świetle.
Trasa liczyła łącznie ok. 53 kilometrów.
54 Dálkový pochod "Bezručova Moravice"
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Przyznam, że w pierwszym momencie zajrzałam w tę relację, bo myślałam o rzece Morawie, która swoje źródła ma na Śnieżniku Ale inicjatywa jest bardzo ciekawa. Tutaj, na tym forum, też zdarzały się eskapady 50-kilometrowe, ale ostro po górach, tutaj chyba są nieco inne przewyższenia, raczej mi bliższe
Gratuluję pokonania trasy i niepołamania rąk/ nóg i czegokolwiek w tym trudnym miejscu (ślisko, stromo?).
Gratuluję pokonania trasy i niepołamania rąk/ nóg i czegokolwiek w tym trudnym miejscu (ślisko, stromo?).
Malgo Klapković pisze:Tutaj, na tym forum, też zdarzały się eskapady 50-kilometrowe, ale ostro po górach, tutaj chyba są nieco inne przewyższenia, raczej mi bliższe
Tu rzeczywiście nie było zbyt trudno. Pod górę było jedynie ok. 1150 m. Profil trasy wygląda mniej więcej tak:
Malgo Klapković pisze:ślisko, stromo?.
Ślisko, stromo i powalone drzewa.
bton1 pisze:No no, godna pętelka Bardzo zacna akcja, żeby rokrocznie organizować taki marsz. No i majstersztyk - ścieżka przez oborę
"Obora" mam w języku czeskim, podobnie jak w słowackim nieco inne znaczenie niż w polskim.
To jest wygrodzony obszar lasu, gdzie hodowano i często nadal się hoduje zwierzęta do polowań. W dawnych czasach każdy poważny magnat miał taką "oborę", gdzie na zamkniętym terenie hodowano jelenie, dziki, a czasem celowo wypuszczone na ten teren zwierzęta egzotyczne jak muflony czy daniele.
Żyły tam sobie w warunkach pół-naturalnych, regularnie dokarmiane, a jak panowie mieli ochotę to sami jechali i zapraszali swoich gości na polowanie.
Po upaństwowieniu część tych gospodarstw upadła, ale część pozostała i działa nadal.
A sama wycieczka super - bardzo lubię takie mało znane tereny.
Basia Z. pisze:"Obora" mam w języku czeskim, podobnie jak w słowackim nieco inne znaczenie niż w polskim. To jest wygrodzony obszar lasu, gdzie hodowano i często nadal się hoduje zwierzęta do polowań. W dawnych czasach każdy poważny magnat miał taką "oborę", gdzie na zamkniętym terenie hodowano jelenie, dziki, a czasem celowo wypuszczone na ten teren zwierzęta egzotyczne jak muflony czy daniele.
Żyły tam sobie w warunkach pół-naturalnych, regularnie dokarmiane, a jak panowie mieli ochotę to sami jechali i zapraszali swoich gości na polowanie.
Po upaństwowieniu część tych gospodarstw upadła, ale część pozostała i działa nadal.
Ta konkretna powstała w 1805 r. a zlikwidowano ją w 1898r. Prowadzący współcześnie "oborę" powołują się na historyczne tradycje a w dodatku zajmuje ona mniej więcej ten obszarco jej XIX-wieczna poprzedniczka.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości