Odnaleziono wrak ORP "Orzeł"
Odnaleziono wrak ORP "Orzeł"
Ave.
Tak z tatrzańskich nudów pozwolę sobie wrzucić opowieść z dawnych lat - Lodowy Szczyt, 24.IX.2011.
"Parę tygodni temu pada pomysł sielanki tatrzańskiej. Z noclegiem w Domu Turysty. Na początek skład trzyosobowy - AsiaJ, Lufka i ja. Skład później się miesza, zawiesza, zmienia, dokłada, odkłada. Z mroku w sumie wyłania się szóstka. Do flaszki to za dużo więc flaszek też było dużo. Turystyka też była. Wysoka, szlakowa, obok, Zachodnia, schroniskowa, itd.
Turystyka zaczyna się w piątek. Osobnik Peepe rusza osiwieć. Bardzo mu się to podobało, był na Siwym Wierchu. Ja docieram do Zakopanego w piątek wieczorem. Wnikamy w Dom Turysty i rozpoczynamy wieczór powitalny. Leżakujemy w 7 - osobowy. My i 3 sztuki z Białegostoku. Kolejne postacie nadciągają. Biskup i Luiza jadą. Dotrą o 2.35. Powitanie i spanie. Bo my, jako etosowcy, wiemy kiedy spać a kiedy nie spać. A góry przed nami. Przed górami jeszcze nadciągają ostatnie posiłki - Aga i Asia. Zestaw w komplecie. GAC - ownik Don, GAC - ownik Łukasz, GAC - owniczka Luiza, Aga, Asia i przyszły GAC - ownik Peepe. Powitalne śniadanie i wczesnym rankiem ruszamy z pokoju. Znaczy się około 9 rano. Wnikamy w bolidy i ruszamy z kopyta na Smokowiec. Bo tam kolejka jest. Nikt normalny nie szedłby na Lodowy Szczyt piechotą z samego dołu. Wnikamy na Hriebieniok i jazda, jazda Biała Gwiazda. Z nami 3 / 4 populacji Słowacji. Do Zamkowskiego docieramy Skrótem Tragarzy. Wygoda ponad wszystko. Luda masa, ptactwa drapieżnego też. Odstajemy swoje w kolejce i zasiadamy do dysput stołowych. Bardzo mądrze dyskutowaliśmy. O ptakach też. O turystyce nie. Bo co to za przyjemność dyskutować o górach będąc w górach ? Nic to - czas udać się w stronę Terego. Z nadzieją, że będzie ładniej. Bo na ten czas za pięknie nie było. Uprzedzając fakty pięknie zrobi się jak zasiądziemy na kamyczkach w Dolinie Pięciu Stawów Spiskich. Wtaczamy się tam w 70 minut od wyjścia z Zamkowskiego. Czas na kolejną sielankę. W parenaście minut docieraja wszyscy i naradę czas zacząć. Padło pytanie wyborcze : Donie jak żyć ? Odpowiedź pozostanie dla nas ... Po przemyśleniach czas na konkrety. Asia od razu mówi, że na Lodowy nie idzie, pochodzi sobie po okolicy. Reszta podejmuje to wyzwanie. Luiza i Peepe jeszcze tam nie byli, pozostali tak. Don to ponoć tak często, że ma tam kartę stałego klienta. Idziemy !!! Pogoda robi się cudna, zdjęcia, zdjęcia i przekleństwa. Tłumy idą na Lodową i Czerwoną, my odbijamy. W pewnym momencie skład grupy szczytowej jednak się zmienia. W stronę Konia i innych elementów udają się tylko Aga, Piotrek i ja. Oczywiście odpowiednio wyposażeni w sprzęt wysokogórski. Poprzez kamienie i piargi ( kochamy was ) docieramy do żebra, którym dostajemy się na Lodowy Zwornik. Po drodze mija nas trzech rodaków. Podają niesłuszne oskarżenia, że ktoś z tej szóstki to filanc . Wnikamy później na Zwornik, zdjęcia, zdjęcia i maskowanie się w stroje robocze. Ruszamy w stronę Pysznej. Albo nie - to nie ta książka. Ruszamy przed siebie. W sumie to tak. Granią do Konia Lodowego. Suchego jak kac. Ogólnie nic śniega nie ma w Tatrach. Jak dotarliśmy pod Konia to z góry schodził jeden osobnik. Więc jako osobniki kulturne ( i sztukowate ) postanawiamy go przepuścić. Czekamy. Czekamy. Czekamy. Chłopa na Koniu nie ma. Wyłonił się po lewej stronie, obszedł go z dołu. Czyli droga wolna. Pierwsza idzie Aga, później ja i Piotrek. Sprawnie nam to poszło. I pora na Telesfora czyli ostanie metry na Lodowy Szczyt. Jako najstarszy daję przykład i idę z przodu. O 16.21 wnikam i kopię triangula. Taki nieprzyjemny z mordy był. Szybkie zdjęcia, wpis, zdjęcia, głupie rozmowy i na dół. Towarzysze czekają w schronisku. Szybko docieramy do Konia i postanawiamy go obejść. Lekko w dół w prawo, po trawkach i trzymając się skałek. Jeden szpagat i potem po cudnie urzeźbionej skale na grań. Nie ma to jak coś nowego Do Zwornika i w dół marsz. Szybko i bez przystanków. Przez Dolinę, wśród kamyczków ogrodowych docieramy do schroniska. Don i Luiza witają nas, Asia już schodzi do Zamkowskiego. Gratulacje, ordery, dyplomy i również ruszamy. Do widzenia panie Miro. Gdzieś tak 10 minut przed Zamkowskim czas na zapalenie pochodni. Oczywiście skrótem przenikamy i docieramy na Hriebieniok. Oczywiście kolejka juz nie działa. Nic to - jest cudnie i kilka tysięcy gwiazd nad nami. Po ponad 10 godzinach łażenia bez sensu i celu docieramy na parking. Reszta wieczoru wiadomo jak wyglądała - nie będę się rozpisywał.
Dziękuję za uwagę. Na opis turystyki niedzielnej przyjdzie czas.
P.s. Powyższe osoby to użytkownicy Forum TG."
Tak z tatrzańskich nudów pozwolę sobie wrzucić opowieść z dawnych lat - Lodowy Szczyt, 24.IX.2011.
"Parę tygodni temu pada pomysł sielanki tatrzańskiej. Z noclegiem w Domu Turysty. Na początek skład trzyosobowy - AsiaJ, Lufka i ja. Skład później się miesza, zawiesza, zmienia, dokłada, odkłada. Z mroku w sumie wyłania się szóstka. Do flaszki to za dużo więc flaszek też było dużo. Turystyka też była. Wysoka, szlakowa, obok, Zachodnia, schroniskowa, itd.
Turystyka zaczyna się w piątek. Osobnik Peepe rusza osiwieć. Bardzo mu się to podobało, był na Siwym Wierchu. Ja docieram do Zakopanego w piątek wieczorem. Wnikamy w Dom Turysty i rozpoczynamy wieczór powitalny. Leżakujemy w 7 - osobowy. My i 3 sztuki z Białegostoku. Kolejne postacie nadciągają. Biskup i Luiza jadą. Dotrą o 2.35. Powitanie i spanie. Bo my, jako etosowcy, wiemy kiedy spać a kiedy nie spać. A góry przed nami. Przed górami jeszcze nadciągają ostatnie posiłki - Aga i Asia. Zestaw w komplecie. GAC - ownik Don, GAC - ownik Łukasz, GAC - owniczka Luiza, Aga, Asia i przyszły GAC - ownik Peepe. Powitalne śniadanie i wczesnym rankiem ruszamy z pokoju. Znaczy się około 9 rano. Wnikamy w bolidy i ruszamy z kopyta na Smokowiec. Bo tam kolejka jest. Nikt normalny nie szedłby na Lodowy Szczyt piechotą z samego dołu. Wnikamy na Hriebieniok i jazda, jazda Biała Gwiazda. Z nami 3 / 4 populacji Słowacji. Do Zamkowskiego docieramy Skrótem Tragarzy. Wygoda ponad wszystko. Luda masa, ptactwa drapieżnego też. Odstajemy swoje w kolejce i zasiadamy do dysput stołowych. Bardzo mądrze dyskutowaliśmy. O ptakach też. O turystyce nie. Bo co to za przyjemność dyskutować o górach będąc w górach ? Nic to - czas udać się w stronę Terego. Z nadzieją, że będzie ładniej. Bo na ten czas za pięknie nie było. Uprzedzając fakty pięknie zrobi się jak zasiądziemy na kamyczkach w Dolinie Pięciu Stawów Spiskich. Wtaczamy się tam w 70 minut od wyjścia z Zamkowskiego. Czas na kolejną sielankę. W parenaście minut docieraja wszyscy i naradę czas zacząć. Padło pytanie wyborcze : Donie jak żyć ? Odpowiedź pozostanie dla nas ... Po przemyśleniach czas na konkrety. Asia od razu mówi, że na Lodowy nie idzie, pochodzi sobie po okolicy. Reszta podejmuje to wyzwanie. Luiza i Peepe jeszcze tam nie byli, pozostali tak. Don to ponoć tak często, że ma tam kartę stałego klienta. Idziemy !!! Pogoda robi się cudna, zdjęcia, zdjęcia i przekleństwa. Tłumy idą na Lodową i Czerwoną, my odbijamy. W pewnym momencie skład grupy szczytowej jednak się zmienia. W stronę Konia i innych elementów udają się tylko Aga, Piotrek i ja. Oczywiście odpowiednio wyposażeni w sprzęt wysokogórski. Poprzez kamienie i piargi ( kochamy was ) docieramy do żebra, którym dostajemy się na Lodowy Zwornik. Po drodze mija nas trzech rodaków. Podają niesłuszne oskarżenia, że ktoś z tej szóstki to filanc . Wnikamy później na Zwornik, zdjęcia, zdjęcia i maskowanie się w stroje robocze. Ruszamy w stronę Pysznej. Albo nie - to nie ta książka. Ruszamy przed siebie. W sumie to tak. Granią do Konia Lodowego. Suchego jak kac. Ogólnie nic śniega nie ma w Tatrach. Jak dotarliśmy pod Konia to z góry schodził jeden osobnik. Więc jako osobniki kulturne ( i sztukowate ) postanawiamy go przepuścić. Czekamy. Czekamy. Czekamy. Chłopa na Koniu nie ma. Wyłonił się po lewej stronie, obszedł go z dołu. Czyli droga wolna. Pierwsza idzie Aga, później ja i Piotrek. Sprawnie nam to poszło. I pora na Telesfora czyli ostanie metry na Lodowy Szczyt. Jako najstarszy daję przykład i idę z przodu. O 16.21 wnikam i kopię triangula. Taki nieprzyjemny z mordy był. Szybkie zdjęcia, wpis, zdjęcia, głupie rozmowy i na dół. Towarzysze czekają w schronisku. Szybko docieramy do Konia i postanawiamy go obejść. Lekko w dół w prawo, po trawkach i trzymając się skałek. Jeden szpagat i potem po cudnie urzeźbionej skale na grań. Nie ma to jak coś nowego Do Zwornika i w dół marsz. Szybko i bez przystanków. Przez Dolinę, wśród kamyczków ogrodowych docieramy do schroniska. Don i Luiza witają nas, Asia już schodzi do Zamkowskiego. Gratulacje, ordery, dyplomy i również ruszamy. Do widzenia panie Miro. Gdzieś tak 10 minut przed Zamkowskim czas na zapalenie pochodni. Oczywiście skrótem przenikamy i docieramy na Hriebieniok. Oczywiście kolejka juz nie działa. Nic to - jest cudnie i kilka tysięcy gwiazd nad nami. Po ponad 10 godzinach łażenia bez sensu i celu docieramy na parking. Reszta wieczoru wiadomo jak wyglądała - nie będę się rozpisywał.
Dziękuję za uwagę. Na opis turystyki niedzielnej przyjdzie czas.
P.s. Powyższe osoby to użytkownicy Forum TG."
Ostatnio zmieniony 2014-01-21, 14:08 przez Dobromił, łącznie zmieniany 1 raz.
a cóżeś tak kamienie obfotografował?
i gdzie te orzeł, nie mówiąc już o ORP...
i gdzie te orzeł, nie mówiąc już o ORP...
Ostatnio zmieniony 2014-01-21, 14:43 przez TNT'omek, łącznie zmieniany 1 raz.
in omnia paratus...
Panie, ja tu widzę nie tylko Orła cień, ale nawet Orła kiosk
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
faktycznie , osioł ze mnie... i to ślepy jeszcze
Ten statecznik z boku to chyba w pozycji "wynurzenie na peryskopową"
i Naród czechosłowacki trzymał go w zanurzeniu tyle lat w 5Stawach Spiskich? ciekawe w którym? I czemu ich na brzeg wywaliło? Trza wezwać Antoniego niech konkurs na raport rozpisze
Ten statecznik z boku to chyba w pozycji "wynurzenie na peryskopową"
i Naród czechosłowacki trzymał go w zanurzeniu tyle lat w 5Stawach Spiskich? ciekawe w którym? I czemu ich na brzeg wywaliło? Trza wezwać Antoniego niech konkurs na raport rozpisze
Ostatnio zmieniony 2014-01-21, 15:16 przez TNT'omek, łącznie zmieniany 1 raz.
in omnia paratus...
Tatry długo skrywają tajemnice ... Tu Orzeł, w dolinie obok trujący koniak ... Aż strach chodzić.
Fakt - Tatry muszą być zlustrowane !!!
Fakt - Tatry muszą być zlustrowane !!!
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
A pod Chatą Therego ,tyle ludzi jakby z ...pociągu wysiedli
A ten drewniany orzeł spod Zamkowskiego , to pewnie ozdoba dziobu naszego ORP?
A ten drewniany orzeł spod Zamkowskiego , to pewnie ozdoba dziobu naszego ORP?
Ostatnio zmieniony 2014-01-22, 14:00 przez TNT'omek, łącznie zmieniany 1 raz.
in omnia paratus...
I bardzo dobrze. Po to są schroniska
P.s. Tak, to oreł zerwany z dziobu. W okolicach lipca idę na masową wycieczkę w te okolice. Uwolnimy orła !!!
P.s. Tak, to oreł zerwany z dziobu. W okolicach lipca idę na masową wycieczkę w te okolice. Uwolnimy orła !!!
Ostatnio zmieniony 2014-01-22, 14:03 przez Dobromił, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Tępy, z tego co ja wiem (a swego czasu prawie tam wlazłem - pogoda zatrzymała wycieczkę w Teryho) to jest podstawowa trasa, przez Ramię i Konia.
Zejście tak samo.
Trudniejszą wersją jest zejście przez Lodową Kopę na Lodową Przełęcz (jakieś tam są trudności orientacyjne na przejściu z Lodowego na Kopę, jakieś trawersy, czy coś takiego, no i lufiasto)
Zejście tak samo.
Trudniejszą wersją jest zejście przez Lodową Kopę na Lodową Przełęcz (jakieś tam są trudności orientacyjne na przejściu z Lodowego na Kopę, jakieś trawersy, czy coś takiego, no i lufiasto)
Tępy Dyszel pisze:Proszę o krótką, poważną odpowiedź.
WON
A teraz odpowiedź pełna słodyczy:
- tak, dnem doliny, na Lodowy Zwornik, przez Konia ( lub obok niego ) i na szczyt;
- 0 + z momentami trudniejszymi;
- Geriatyczny Klub Alpejski.
Iva pisze:Tylu ludzi na Słowacji w jednym miejscu w życiu nie widziałam (fakt, moja noga nie stanęła tam wiele razy, ale akurat w tych rejonach byłam - raz).
Należy brać z nich przykład.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 57 gości