Znów Bałkany

Relacje pozagórskie ze świata.
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 1017
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Znów Bałkany

Postautor: _laynn » 2025-08-26, 17:33

buba pisze:Kilka zdjec wczesniej była fajna, pusta plaża! :)

To był fragment gdzie rzeczywiście ludzi było mniej. Obok nas były skutery wodne do wypożyczenia i baliśmy się, że to przez hałas jaki powodują jest pusto - ale nie. Skutery nie hałasowały - przy okazji się pierwszy raz w życiu przejechałem/przepłynąłem na takim skuterze (zajebista zabawa) a potem popłynęliśmy w takim kole, ciągniętym przez skutera - też świetna zabawa - ponoć było widać jak co chwila nogi nam w powietrzu dyndają :D

buba pisze:W tym czerwcu w Kotorze nie było korków. A przejeżdżalismy chyba 3 razy, w roznych godzinach i wręcz bym powiedziała, że pustawo. Tzn. nie zatrzymywalismy sie żeby pochodzić po mieście, wiec nie wiem jak tam na deptakach, ale w sensie na głównej szosie bez problemu.
Plaże w okolicy Budvy i Stefi Stefan były prawie puste.

Za to przejechanie przez Budvę to był jakis koszmar. Własnie Budva, ten Stefan i najblizsza okolica to jedyne miejsca, ktore nam sie w Czarnogorze totalnie nie spodobało i wolę w ogóle zapomnieć, że je kiedykolwiek widziałam. Usilnie próbuję te 3 godziny wymazać z pamięci ;)

Budva to najbardziej imprezowa miejscowość w Czarnogórze. Stefi Stefan - kultowe i drogie, więc w czerwcu już są tam turyści.

My Kotor przejechaliśmy do wskazanego parkingu. Chwilę za tunelem korek ponad poł godziny pełzniemy i pod parkingiem korek na kilkanaście aut, które czekają na wolne miejsce. Decyzja - wracamy i zostawiamy auto koło cmentarza. Znów z 20 minut pełzania i parking pełny, zjechałem w boczną ulicę i na placu obok śmietnika zostawiliśmy auta, ale to zaś prawie od tunelu musieliśmy iść do starówki. W tym upale - jak dotarliśmy to byłem cały upocony.
Pokaż Ostatnie zdjęcia.jpeg.png
Pokaż Ostatnie zdjęcia.jpeg.png (3.38 MiB) Przejrzano 2026 razy
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6704
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Znów Bałkany

Postautor: buba » 2025-08-26, 17:52

ponoć było widać jak co chwila nogi nam w powietrzu dyndają :D


Będą fotki? :)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 1017
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Znów Bałkany

Postautor: _laynn » 2025-08-26, 22:48

Muszę żony spytać.
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 1017
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Znów Bałkany

Postautor: _laynn » 2025-08-26, 23:07

Jezioro Szkoderskie
Obrazek

Kilka dni przed urlopem na jednej z grup fejsbukowych przeczytałem wpis o pewnym miejscu. Na końcu świata...to znaczy na końcu Czarnogóry ;) - pokazuję wszystkim zdjęcia i opis - jedziemy. Wyjazd jest w dniu zrobienia zakupów. Do celu mamy ok 47 km, co na warunki czarnogórskie oznacza ok godziny jazdy.
Omijają nas dziś korki, trasa wiedzie przez wioski co wraz z ciągłymi zakrętami powoduje, takie wolne tempo. Również nawierzchnia nie pomaga. We wsi Vladimir skręcamy w stronę gór.
Obrazek

Droga zaczyna się wspinać do góry. Dojeżdżamy do przełęczy Stegvaši leżącej na wysokości 480m - droga robi tu zawija przez skalną bramę:
Obrazek

Parkujemy na poboczu by podziwiać widoki, które nas od chwili już atakują zza szyb samochodów. Wysiadamy i podziwiamy otoczenie Jeziora Szkoderskiego:
Obrazek

z lewej Czarnogóra a po drugiej stronie jeziora to już Albania - widać Góry Przklęte

Jezioro Szkoderskie to największe jezioro bałkańskie, na granicy Czarnogóry z Albanią. Jego powierzchnia zależy od pory roku i obejmuje od 360 do 550 km2. Obszar i ilość wody zależy od pory roku; wiosną osiąga ono największą powierzchnię. 2/3 jeziora należy do Czarnogóry. I właśnie to nad nie jedziemy.
Wracam za i robię zdjęcia w kierunku południowym, w kierunku Adriatyku.
Poniżej z prawej widać skrawek drogi, którą tu podjechaliśmy - a Ulcnij jest za tym łukowatym wzgórzem, z lewej:
Obrazek

widok prawie na południe - w kierunku Donji Štoj:
Obrazek

Tu zaś widok jest w kierunku Albanii, choć tak na prawdę za drzewami już jest granica:
Obrazek

Ciekaw byłem co widać było z tego punktu widokowego. A ten grzbiet ciągnie...wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to byłaby wycieczka zagranicę. Nad jeziorem to odgaduje, a w domu rozszyfrowuje dalsze widoki.
Z lewej widać grzbiet, szczyt z wieżami to Maja Taraboshit (593m), nad drzewem widać mały kopczyk - Maja Kalasë Bërdicës (166m). Za nim widać poszarpaną grań - z najwyższym szczytem Maja e Velës (1169m) w punkcie centralnym, za którym majaczą ledwo widoczne kolejne pasma górskie. Pięknie!
Robimy zdjęcie grupowe, nieco widoków i poimy psiaka jaki do nas wychodzi zza betonowej ławki (dzięki J.!):
Obrazek

Szkoda, że jest upalnie i widoki są zamglone...
Obrazek

Och chciałoby się tu być przy lepszej widoczności...
Psiak dostaje jeszcze coś do przegryzienia i ruszamy. Dokładnie to w to miejsce niżej z pomostem
Obrazek

Mijamy małe osady, maleńkie cmentarze i w końcu zjeżdżamy z główniejszej drogi na taką bardzo wąską:
Obrazek

Jedziemy, jedziemy, mijając na szczęście tylko jedno auto by w końcu dojechać nad jezioro. Pierwsze zdziwienie - to nie jest pomost, a...jakaś przystań?
Obrazek

Ładnie tu, tylko gdzie to zejście do wody, które oglądałem (to drugie zdziwienie)? Szukam go wchodząc w krzaczory i kalecząc nogi o kolczaste krzaki i suche trawy i jest:
Obrazek

To jest to co właśnie widziałem na zdjęciu!
Rozbijamy się na...kamieniach. I wskakujemy do cieplutkiej wody by się ochłodzić.
Pluskamy się, kąpiemy, pływamy na materacach, oraz w maskach obserwując podwodne życie.
Ja dostrzegam tylko ryby, na kamieniach płoszę sporego kraba, a J. widzi węża w wodzie. Jest przyjemnie...
I ładnie:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ludzi jest tu mało - gdy przyjechaliśmy było w wodzie kilka osób pływających na materacach, kolejni odpływają na deskach sup, w ciągu dnia dwukrotnie płynie tu cicho popyrkując łódź rybacka, oraz zagląda inna łódź z turystami. Porównując do morza...pustka!
Obrazek

Ruszam też z aparatem pooglądać widoki, bo te, jak już (nie raz, wiem) są tu przepięknie.
Widok na drugi, albański brzeg:
Obrazek

Na wysepkę obsadzoną przez kormorany i...pelikana:
Obrazek

Za załomem oglądam pobliską, albańską wieś - Zogaj:
Obrazek

W zatoce znajduje się kilka wysepek. Na jedną z nich płynę z Markiem. Mamy do niej w linii prostej ok 300 metrów. W połowie drogi chce zawrócić, bo boję się, że płynąc pierwszy raz od dawna mogą mi mięśnie nie wytrzymać i złapię skurcze (a te mnie łapią), ale nie chce kolegi zostawić samego. Gdy mamy już wysepkę na wyciągnięcie ręki, zimna woda powoduje u mnie strach. Mówię Markowi - wracam. Na szczęście po chwili nerwy opanowuję (dzięki Markowi) i dopływamy na nią płosząc ptactwo. Mewy odlatując z wrzaskiem, zostawiając ją dla nas. Znajdujemy tu odchody, szczątki krabów i truchło mewy - ot to cała wyspa - kilka kamieni. Po chwili wracamy już bez problemów.

Czas nam wolno i leniwie mija. Raz się kąpiąc, innym razem zajadając pizzę z pekary, próbuję też burka z mięsem (całkiem dobry). Obserwuje okolicę, ciągnie mój wzrok ku pięknie się prezentującym górom na północy - piękne te czarnogórskie wieloplany:
Obrazek

Obserwuję też jaszczurkę, która nas odwiedza na kamieniu tuż obok:
Obrazek

Cały dzień mieliśmy słońce za chmurami, a po 15tej wychodzi ono za nich i w ciągu chwil paru nas gotuje; robi się straszny skwar. Mamy dość, więc się zbieramy. Ale nie do domu, a do Konobi, która znajduję się tuż obok. I to właśnie opinia o niej, o jedzeniu jakie tu serwują była motorem, jaki nas tu przyciągnął.
Wchodzimy i wita nas pan pytając na ile osób stolik. Rozkłada nam na tarasie i przynosi menu. Siadamy wykończeni i zamawiamy jedzenie. Część z nas zamawia lemoniadę z granatu - zimna, cierpka...ależ była pyszna (aż mi ślinka cieknie na jej wspomnienie). I jak ugasiła pragnienie!
Poprawia się nieco widoczność, więc znów robię kilka zdjęć. Panorama z restauracji tak wygląda:
Obrazek

Robią się coraz lepsze widoki na stronę albańską nad którą chyba szykuję się burza:
Obrazek

Robię kilka zdjęć a podczas obróbki zdejmuję nieco zamglenia i dodając kontrastu by nieco więcej dostrzec:
Obrazek
widok na wieś Dober za którą widać dolinę wcinającą się w góry

Obrazek
Maja Bishkazit, 1866 m npm

Obrazek
i sąsiednia góra - Maja Kurrilës 1848m npm

Obserwujemy też pływającego pelikana:
Obrazek

Na obiad trochę czekamy (z godzinę). Zwiastuje to pyszne jedzenie i takie ono jest. W końcu wjeżdżają różne dania, jakie zamawiamy - mięsa (dwa rodzaje steków - przepyszne ponoć), ryby - dorady (pyszna) i wilka morskiego no i sałatki. Ryby dostajemy z frytkami i ryżem. Oj warto było czekać...pychota!
Jeśli ktoś z Was będzie miał ochotę odwiedzić tą konobę to serdecznie polecam - we wsi Ckla link.
Szkoda, że nie możemy posiedzieć wieczorem przy lampce (dzbanie) wina... Cisza i spokój.
Sama wieś według Wikipedii liczyła w 2011 roku 86 mieszkańców.

W drodze powrotnej, zatrzymujemy się przy jednym z mijanych małych cmentarzy:
Obrazek

Wchodzę rozejrzeć się:
Obrazek

Obrazek

Później mija nas auto, którego kierowca ma...z 14 lat. Reszta pasażerów jest jeszcze młodsza!
Mijamy małe osady
Zjeżdżając z przełęczy obserwujemy jak słońce chowa się za górami. Nieco niżej robimy krótką przerwę na zdjęcia, krótką bo najmłodsi śpią, więc kilka zdjęć...
Obrazek

i jedziemy na kwatery.

te kilka zdjęć:
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6704
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Znów Bałkany

Postautor: buba » 2025-08-27, 17:48

Część z nas zamawia lemoniadę z granatu - zimna, cierpka...ależ była pyszna (aż mi ślinka cieknie na jej wspomnienie).


Lemoniady nie piłam, ale wino z granatów to jest moje ulubione! :)

Gdy mamy już wysepkę na wyciągnięcie ręki, zimna woda powoduje u mnie strach.


Zimniejsza niz w morzu?

gdy przyjechaliśmy było w wodzie kilka osób pływających na materacach, kolejni odpływają na deskach sup


Była tam jakas wypozyczalnia desek sup czy pływali tylko ci, którzy sobie własne przywiezli? Ja się tam czaję na dwie wysepki, więc taka deseczka by mi była baaaaardzo na rękę! :D
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 1017
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Znów Bałkany

Postautor: _laynn » 2025-08-27, 18:15

buba pisze:Lemoniady nie piłam, ale wino z granatów to jest moje ulubione! :)

Piłem - pychota. Żal, że tylko jedną butelkę do domu przywiozłem (już jej nie ma).

buba pisze:Zimniejsza niz w morzu?

Nie - ale taka z głębi jeziora.

buba pisze:Była tam jakas wypozyczalnia desek sup czy pływali tylko ci, którzy sobie własne przywiezli? Ja się tam czaję na dwie wysepki, więc taka deseczka by mi była baaaaardzo na rękę! :D

Nie mów, że byliście tam???
Powiedziałem żonie, że jakbym kamperem jeździł - to tam bym z dwie noce spędził.

W tej Konobie byli ludzie z deskami. Ale czy ich, czy z tej restauracji? Nie wiem.

No i był kamper - oni przy nas zwodowali deski i popłynęli, a facet po sfilmowaniu ich dronem wsiadł do auta i pojechał. Już ich nie spotkaliśmy.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6704
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Znów Bałkany

Postautor: buba » 2025-08-27, 20:00

Nie mów, że byliście tam???


Jechalismy wzdłuż tego jeziora 9 lat temu i widziałam dużo fajnych wysepek. Nie zatrzymywalismy sie jednak nigdzie na dłużej bo głównym celem była wtedy Albania:
https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... gi_26.html

Obiecałam sobie, ze koniecznie musimy tam wrócić i dokładniej powłóczyć się po wioskach nad jeziorem. Był taki plan na ten rok, ale zabrakło czasu, bo wybrzeże (od którego zaczynalismy czarnogórski wyjazd) okazało się ciekawsze niż myślałam. No wiec jest plan do zrealizowania na przyszłość - mam nadzieję, że nie tak odległą.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 1017
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Znów Bałkany

Postautor: _laynn » 2025-08-28, 09:24

Część terenu poznałem, Panorama miała być dla nas alternatywą dla tej Konoby w Ckla, ale tamta dała radę.
Jak i część drogi do Albanii, bo tam też dotarliśmy. I nas próbowano w knajpie oszukać. Ale to będzie (jest już na blogu) wstawione za parę dni.
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 1017
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Znów Bałkany

Postautor: _laynn » 2025-08-28, 09:41

Plaża Valdanos
Obrazek

Dzień przed powrotem nie wiemy co robić. Córa chcę na jedną z plaż, ja zaś podrzucam pomysł i pokazuję zdjęcia plaży Valdanos. Córa jest zła, bo wszyscy chcą tam pojechać. Na szczęście uprzedzając fakty była później również zadowolona.
Droga wiedzie przez Ulcnij. Mijamy coraz rozleglejsze domostwa, które ustępują miejsca gajom oliwnym. Dojeżdżamy do bramy, nieczynną - pozostałość po socjalistycznym ośrodku wypoczynkowym? Tak to wygląda. Za nią rozpościera się panorama na zatokę - screen z google maps:
Obrazek

Przy plaży jest spory plac, który na mapach wydawał się parkingiem - okazuję się, że na okręgu owszem stoją auta, ale środek to zarośnięta łąka.
Na środku polnej drogi, nieco blokując przejazd stoi Maybach na albańskich blachach. Porsche, Mercedesy czy nówki BMW to codzienność ale Maybach to już nieco rzadszy widok, więc warto aby wszyscy zwrócili na niego uwagę ;) ...
Plaża wyścielana jest kamieniami - ma długość 800 metrów.
Obrazek

Są tu pozostałości po dawnym zagospodarowaniu tego terenu. Zardzewiały pomost, na który się nie da wejść, barak, pod którego dachem ludzie leżą:
Obrazek

Ale są też działające prysznice, a wzdłuż plaży ciągnie się betonowy chodnik obok, którego jest murek który porastają wysokie drzewa i wśród nich leżą ludzie na kocach:
Obrazek

Obrazek

Najważniejsze, że będzie można popływać w maskach i poobserwować życie podwodne. Są tu też jeżowce, więc albo wchodzimy w płetwach, albo w butach.
I woda ma przecudny kolor:
Obrazek

Obrazek

Zatoka z dwóch stron zamknięta jest urwiskami, co dodaje niezwykle uroku temu miejscu.
Poza moczeniem się, ruszam na małe zwiedzanie.
Gdy spojrzymy w stronę lądu ujrzymy wzgórza:
Obrazek

Pięknie? Tak gdyby nie wszech obecne...
Obrazek
śmieci

W trawach ledwo widać pozostałości po basenie, oraz inne betonowe konstrukcje. W lasku obok straszą zapadające się kioski, jest też tam toaleta.
Ruszamy wraz z żoną i J. zobaczyć, co to widnieje z prawego krańca zatoki:
Obrazek

Jest to...VIP Plaża!
Obrazek

Jest tu bar, pomost z (chyba ratownikiem), oraz leżaki i baldachimy do wynajęcia:
Obrazek

Ale te są super! Można leżeć na siatce, która wisi nad wodą! Ekstra...
Obrazek

A jaki prysznic tu mają! o:
Obrazek

Dziewczyny wracają, a ja włażę po schodach zobaczyć zabudowania, które od razu moją uwagę przyciągnęły:
Obrazek

Obrazek

Obiekty dziś się powoli zaczynają rozpadać. Teren zaczyna zarastać i niszczeć. Wchodzę na fajny, widokowy taras, obok którego widać pozostałości po barze:
Obrazek

Obrazek

aglądam do budynków, w których śpiewa ptactwo. Przechodzę wielką halę i zaglądam do dawnych kuchni:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaglądam na nieco zarośnięty wyższy taras - tu pewnie jedzono, a może tańczono przy zachodzącym słońcu?
Obrazek

Wracam. Obserwuje otoczenie. Widzę jak z pomostu skaczą ludzie do wody, oglądam łodzie pływające po morzu. Obserwuje otoczenie.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po czym czas wracać. Jeszcze pożegnalna kolacja i do domu.
Jeszcze jednak będzie wpis z wakacji. Czeka nas wycieczka do Albanii i odwiedzenie jednego z wspomnianych na początku miast.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6704
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Znów Bałkany

Postautor: buba » 2025-08-28, 11:14

Wchodzę na fajny, widokowy taras, obok którego widać pozostałości po barze:


To jeszcze kawałek schodkami do góry i byś znalazł nasz podpis :) I miejsce gdzie spalismy!

Jest to...VIP Plaża!


A sie zastanawiałam co to za drewniane stojaki? Czy one schody mają podtrzymywac zeby sie nie zawaliły? Czy to jakas instalacja artystyczna? A to był filar dla przyszłej bramy i napisu!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 1017
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Znów Bałkany

Postautor: _laynn » 2025-08-28, 14:56

No wiesz, dodać bazgrołów a fe.

Aż ciekaw jestem Twojej relacji z Montenegro. Morze zassało, spodobało się, spałaś/ byłaś w miejscach, w których i ja byłem. Dawaj ją szybko :)
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6704
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Znów Bałkany

Postautor: buba » 2025-08-28, 17:57

No wiesz, dodać bazgrołów a fe.


Nic nie poradzę - jestem fanką ściennych bazgrołów! Lubię oglądać i czytać cudze, jak również dodawać własne. Ten typ tak ma...

Aż ciekaw jestem Twojej relacji z Montenegro. Morze zassało, spodobało się, spałaś/ byłaś w miejscach, w których i ja byłem. Dawaj ją szybko :)


Będzie będzie! Ale czy szybko to nie wiem. Jeszcze mam w kolejce do opisania majówkę w Czechach i Roztocze - naszą coroczną pielgrzymkę wokół granic. No a kolejna już Czarnogóra! Może zacznę pisać gdzieś za miesiąc, dwa?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3842
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Re: Znów Bałkany

Postautor: Wiolcia » 2025-08-28, 20:09

Kolor wody w tych "cieplejszych" krajach jest rzeczywiście piękny! Mała Plaża wygląda bardzo fajnie przez to skalne otoczenie, ale ilość ludzi (i miasto za plecami) rzeczywiście jest odstraszająca.
Ale chyba najbardziej z Twych kilku relacji do gustu przypadł mi dzień pobytu nad Jeziorem Szkoderskim. Bardzo ładne krajobrazy, w tym górskie, ciekawe otoczenie jeziora, no i ta konoba na koniec. Tam chyba by mi się najbardziej podobało!
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 1017
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Znów Bałkany

Postautor: _laynn » 2025-08-28, 21:17

Mnie też się tam najbardziej podobało, trochę żałowałem, że nikt nie chciał się tą drogą przejechać dalej.
Zresztą, żal trochę braków spacerów po Ulcnij, żal braku odwiedzin Baru Starego, Budvy. Kotor na powrocie na szybko. No ale temperatury swoje zrobiły - tego się też spodziewałem już wiosną jak żeśmy planowali. Trochę zimniejszy lipiec dawał nadziei, że będą te temperatury znośne, ale...tu zdanie Pudla na meteorologów można by przytoczyć, średnio się sprawdziły.
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 1017
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Znów Bałkany

Postautor: _laynn » 2025-08-28, 21:40

Albania - krótka, króciuteńka wizyta ale z przygodą

Mimo, że Ulcnij i okolice zamieszkują w większości Albańczycy, więc już sama wizyta w tym mieście pozwala odczuć albański klimat, to przed wyjazdem bardzo mocno liczyłem na jednodniową wycieczkę do tego kraju. Mieszkać tak blisko i nie zajrzeć? Bo granica z Albanią w linii prostej, do najbliższego punktu to tylko 3 km od naszych kwater, a do przejścia drogowego ok 31km, więc żal by było tam nie wyskoczyć.
Obrazek

No dobra, z tą "krótką" to przesadziłem. Choć wycieczka była kilkugodzinna. Ale po kolei.
Rano oddajemy się czynnościom prozaicznym, niegodnym turystom. Do tego późne śniadanie i po tym wszystkim pada zasadnicze pytanie co robimy?
Słońce dało popalić ;) większości z nas i plaży mamy dość. Wycieczki w głąb Montenegro jakoś nikogo nie kręcą. Pada pytanie - to może ta Szkodra? O tak. Jedziemy.
Tylko, że z tego gorąca chyba nas zaćmiło, upał uderzył do głowy...bo prognozy wskazują dziś w Szkodrze ponad 42 stopnie. A my wyjeżdżamy dość późno i zamiast zrobić zakupy w jednej z kilku/nastu pekar po drodze (pizze/burki i inne buły), stwierdzamy, że jedzenie kupimy już za granicą. Bo przecież nawigacja pokazuję niecałe dwie godziny drogi...
Na granicy kolejka jest na kilkanaście minut, pogranicznicy tylko machają ręką na widok naszych dokumentów. Jesteśmy w Albanii!
Pierwsze widoki - jeszcze więcej śmieci, nieco mniej zasobne domy, tzn więcej ruin. Na dachach zbiorniki na wodę. Pojawia się wózek zamocowany do przodu motoroweru, w stanie nieco zdezelowanym.
Obrazek

widok na pierwsze domostwo za granicą - gdy wracaliśmy ludzie tam zaglądali i wychodzili z, chyba chlebami

Szybko dostajemy po głowach za późny wyjazd. We wsi Zeus doganiamy...a jakże - korek (na wysokości zjazdu na kemping Australia). Może te tylko ok 3 km, zrobimy w te 40 minut jak pokazuje navi? A może szybciej? Taaa... (pamiętajcie - głowa przez upały średnio pracuje ;) ).
Chyba dwie godziny nam to zajęło. Co było problemem? Rondo za nowym mostem nad Buną, na południowych rogatkach Szkodry - u podnóża twierdzy Rozafa (Kalaja e Shkodrës); korek jest z każdego kierunku...oczywiście każdy się pcha na rondo i na nim stoi co właśnie powoduje totalną blokadę. Nawet policjant stoi i ogląda to zmęczonym wzrokiem...
W korku spotykamy za to sporo cyganów, głównie modę kobiety z małym dzieckiem na ręce, ale również dzieci w wieku pierwszoklasistów, oraz jednego kalekę baz nóg, który siedzi na pasach rozdzielających pasy. Wszyscy oczywiście wyciągają ręce ku autom. Mnie ciekawi czy nikt tego kalekę nie rozjedzie bo sporo aut wymija stojące w korku auta jadąc pod prąd i uciekając w ostatnim momencie przed czołówką...
Uff rondo za nami i w końcu jedziemy. Wjeżdżamy do miasta.
Szkoda to miasto leżące na południowym krańcu Jeziora Szkoderskiego, przy ujściu rzeki Buna. Jest największym ośrodkiem gospodarczym w północnej Albanii. Otoczone jest przez szczyty Gór Przeklętych. Zza jeziora ta strona wyglądała ładnie i ciekawie.
A jak prezentuje się miasto Szkodra?
Szukamy parkingu albo miejsca, gdzie można by zaparkować. I...praktycznie przejeżdżamy całe miasto niczego nie znajdując - oczywiście nie mamy neta, więc nawigacje nam nic nie mogą podpowiedzieć. A drogi zawalone autami, które nie tylko stoją na pasie przy krawędzi jezdni, ale i na prawym pasie. Każda ulica, oraz mniejsze wyglądają tak samo.
Oglądamy miasto zza szyb samochodu - mieszanina socjalistyczno-bałkańskiej architektury z nowoczesnością. Mnie to przypomina nieco końcówkę lat 80tych, schyłek PRLu. Wspomnienia z dzieciństwa odżywają. Mijamy jakieś boisko, cmentarz, których płot wygląda jak z filmów np z Afganistanu (pobielone, krzywe). Inny świat.
Tylko wszędzie jest masa śmieci. Papier, reklamówki leżą przy krawężnikach...
Pisałem wcześnie, przez ten upał na pewno upadłem na głowę -no właśnie nie zaznaczyłem miejsca do którego chcieliśmy dojechać (a patrząc na mapę byliśmy blisko), główny deptak miasta. Choć to i tak nic nie zmieniłoby bo finalnie nikt nie chcę wysiadać z auta (no poza mną, choć mnie wkurza brak jakiegoś sensownego miejsca do zostawienia auta). Upał (termometry w autach pokazują 42 stopnie) no i ten wszechobecny syf/bałagan zniechęca.
Włączam awaryjne i wyskakuje do Marka - co robimy? Jedźmy nad ten most. Ten przy wjeździe pytam ze zdziwieniem? Nie, ten stary co pokazywałeś. Aaaa. Ok. No to jedziemy.
Jedziemy obrzeżami miasta. To co zaskakuje, co zwlaniacze przed każdym przejściem dla pieszych.
Poniżej screen z map - jechaliśmy tędy, ale w 2025 roku to ogrodzenie wyglądało dużo gorzej niż na poniższym zdjęciu (tam z 2016go) - choć bloki nic a nic się nie zmieniły.
Szkodra.png
Szkodra.png (1.28 MiB) Przejrzano 1352 razy


Naszym celem jest most Mesi, 8 kilometrów na północ od miasta. Po krótkiej jeździe docieramy mijając sady dojeżdżamy - są dwa mosty. My przejeżdżamy przez nowy, w średnim stanie i parkujemy za nim.
Obrazek

Idziemy podziwiać to niezwykle ciekawą budowlę, jedną z niewielu, które się ostały.
Obrazek

O ile w tej temperaturze można mówić o podziwianiu ;)
Obrazek

Przechodzimy go i uciekamy do cienia.
Wody w rzece brak. Ciekawe czemu? ;)
Most Mesi został zbudowany w 1768 roku za panowania Osmańskiego, przez Mehmeta Pashë Bushatiego. Most rozciąga się na 108 metrów, ma 3,40 m szerokości i trzynaście łuków nad rzeką Kir. Największe przęsło w środku ma wysokość 21,5 metra, wsparte na podwójnych żebrach o szerokości 1,08 metra.
Dość ciężko się chodzi po tych kamieniach:
Obrazek

Na Nowszym moście przejeżdża jeden z tych motorowerów z doczepionym do kierownicy wózkiem, więc robię zdjęcie. To właśnie takie mijaliśmy już po drodze.
Obrazek

Idziemy z Markiem po auto, a rodziny czekają w cieniu. Robię szybki podgląd na góry:
Obrazek

Obrazek
To szczyt Maja Maranajt, 1576 m npm
Obrazek

I wracamy autami na drugą stronę. Z racji iż nie kupiliśmy nic do jedzenia jesteśmy głodni. Perspektywa utkwienia w korku w drodze powrotnej powoduje, że postanawiamy zjeść coś w lokalnej restauracji, żona mówi, że tu po drodze coś widziała. Ruszamy i po kilkunastu metrach żona pokazuje - o tu są te restauracje.
Tak to wyglądało - zdjęcie poniżej zrobiłem z miejsca, z którego odbieramy naszą ekipę a restauracja jest...w tym żółtym budynku po lewej - serio to kilkanaście kroków :lol :
Obrazek

No dobra, choć auto przeparkowaliśmy bliżej. Idziemy do restauracji.
Obrazek

Na zewnątrz zajętych jest kilka stolików, przy jednym siedzi rodzina z kilkuletnim synem, który woła do nas 'hello' i pyta jak nam się Albania podoba (po angielsku). Mówimy, że jest ładna, jest ok - bo co tu powiedzieć? Może nie zdradzajmy naszego, niezbyt dobrego zdania.
W środku klimy nie ma/nie działa, ale siedzimy na przeciągu, więc nie jest...gorąco, jest po prostu bardzo ciepło.
Przez, ja wiem z kilkanaście minut, jak nie dłużej słyszymy trzy razu, sorry, one minut. W końcu facet przynosi menu, które jest też po angielsku. Kolejne "polako" - znowu sporo czekamy na przyjęcie od nas zamówienia. I podchodzi do nas...dziewczynka ok 14 letnia - jej ojciec (facet ok 35 lat) nie mówi po angielsku. Zaś córka mówi dość dobrze po angielsku. Zamawiamy picie, jedzenie. Znów czekanie na picie i je przynoszą nam młodsi bracia, a nadzoruje to dziadek chłopaków.
Na jedzenie czekamy dużo dłużej, na pewno ponad godzinę, pewnie pośrednio przez grupę turystów (Polaków), którzy zajęli taras. Na szczęście jedzenie jest dobre.
Na koniec dostajemy z ogrodu przydomowego winogrona - ależ słodkie, jaki smak! Pyszne.
Obrazek

Prosimy o rachunek pytając czy można płacić kartą. No. Ok. Po jakimś czasie dostajemy rachunek.
Sam rachunek wzbudza w nas dobre emocje. Fajnie - i piszę to serio.
Obrazek

Ale po chwili coś nam się nie zgadza.
Liczymy by każda z rodzin mogła zapłacić i nie możemy się doliczyć.
Podliczcie czy Wam się zgodzi suma z kartki powyżej. I jak?
Jest to po prostu źle zsumowane. Jako, że średnio umiem porozumieć się po angielsku proszę osoby porozumiewające się, aby poprosiły pana i aby mu to wspomnieć. Ale, że nikt się nie kwapi to wstaje i idę do faceta. Mówię coś w stylu - "hello, is problem, ja, aj no cash, tu jest źle policzone"
:mlo3
Po chwili pan przychodzi i się zaczyna wyjaśnienie. Skreśla te 56 000 leków i piszę 52 000. Tylko nam wychodzi o ok 10 000 mniej. No to wchodzi nowa kartka. I pan pisze.
Fileto 4x 1000 = 4000
Stek 3x 1150 = 3450 i tu nagle widzę lepszy, wał czy pomyłkę? Bo nam policzono 34 500 - dodali jedno zero. No pięknie. Pokazuje mu to, bo oczywiście on inaczej liczy, my inaczej. Oczywiście w między czasie pojawia dziadek, jest dziewczyna i jej bracia, a nawet przychodzi pani z kuchni, żona faceta, z którym próbujemy dojść do ładu.
Kreślę to jedno zero i liczę powoli na telefonie. Wychodzi 9 200 leków. Liczymy to z trzy razy pokazując ten byk z dziesięciokrotnie droższymi stekami. W końcu łapią. Facet ochrzania dziewczynkę, ona odpowiada, co wywnioskowaliśmy z gestykulacji, że zwala na babkę z kuchni, jej mamę? Zaczynają nas przepraszać, machają zrezygnowani. My jednak nie chcemy im płacić mniej, więc kreślę te 9 200 i piszę okrągłe 10 000 leków. Dziadek z uznaniem kiwa głową i mnie klepie po ramieniu. Dostajemy hasło do wifi i sprawdzamy kurs euro-leki. Płacimy sto parę euro.
Wychodząc panowie krzyżują ręce na klatce i dziękują, przepraszając, mówimy bay, no problem i ruszamy do sklepu na przeciwko - chcemy kupić albańskie piwo.
Obrazek

Obrazek

W sklepie nie można płacić kartą (spodziewaliśmy się) więc zawijamy się i wracamy. Szkodre omijamy obwodnicą. Dobra nawierzchnia, dwa pasy. O tej porze po korku nie ma śladu, ani przed rondem, ani za, więc aż do samej granicy jedziemy szybko. Na granicy idzie nam nieco wolniej, kolejka jest dłuższa niż rano po stronie czarnogórskiej ale samo przekroczenie idzie szybko - dokumenty do ręki i oddają i machają ręką - jechać.
Zatrzymujemy się jeszcze w supermarkecie pośrodku niczego. Mijając go już trzy razy wydawał się duży. Jedna część to restauracja, a w drugiej jest...mały supermarket. Jak zwykle bierzemy piwo w butlach 2l na wieczór, ja biorę wino w baniaku również 2 litrowym, jakąś oliwę i kupujemy coś na kolację - ser żółty z...Mlekowity :lol
Ale widoki spod sklepu...piękne:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na kwaterę wracamy już bez atrakcji.
Był to ciekawy dzień...trochę szkoda, że nie przespacerowaliśmy się po mieście, ale...upał :D :lol

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości