Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
Jaśliska - miejsce, które we mnie tkwi. Co prawda nie bywam tam co roku, ale -zacytować mogę Mickiewicza - gdy cię nie widzę...
https://www.youtube.com/watch?v=QrI5HUXXKu0
Chcieliśmy też tę wieś pokazać naszemu koledze, który tam jeszcze nigdy nie był, a z całą pewnością mu się spodoba. Ale że kolega będzie
z nastoletnim synem- to trzeba wynależć profilaktycznie atrakcję. No i długo nie musiałam się zastanawiać
wieża widokowa na Łysuli- oddana do użytku w tym roku.
W kilku sms-ach umówiliśmy się na parkingu i- po burzliwych powitaniach- ruszyliśmy zielonym szlakiem w stronę szczytu mierzącego niebagatelne 551m n.p.m. Zgodnie z zapowiedziami idziemy lasem- droga szeroka i lekko pnąca sie pod górę. Po ok. 15 minutach wychodzimy na polanę z wiatami, rowerowymi stojakami i ławkami w różnych rozmiarach, jedna jest XXL
Tak, wiem, wielu jest zdegustowanych takimi konstrukcjami. Ja też uważam, że co za dużo to niezdrowo, ale skoro już tu jest, to się na nią wdrapałam
Jeszcze kilka kroków, i dotarliśmy do celu naszej eskapady
Na moim zdjęciu słabo widać, na czym polega wyjątkowość tej wieży, wiec poniżej zdjęcie z internetu
Otóż na górę wchodzimy klasycznie- po krętych schodach, ale w dół można już na 2 sposoby- albo zejść ta samą drogą, albo zjechać rynną
Ja oczywiście skorzystałam z tej drugiej opcji Ale raz, natomiast Oli co najmniej 5 Frajdę miał z tego niesamowitą i oczywiście wchodzenie po schodach kompletnie nie było męczące Ponadto stwierdzam, że w tym miejscu wieża jest faktycznie przydatna- sam szczyt jest zalesiony, a z platformy widokowej widoki są na wszystkie strony.
zdjęcie z wycieczkoteka.pl
Ale Łysula to była tylko rozgrzewka przed naszym prawdziwym beskidzkoniskim celem: Kamień nad Jaśliskami, który mieliśmy w planie
zdobyć kolejnego dnia. Podjechaliśmy pod cmentarz w Lipowcu i zrobiliśmy wielkie oczy: godzina 9-ta, środek tygodnia, a tu stoi 11 aut. Za chwilę podjechało kolejne- i tu zagadka się wyjaśniła: to miejscowi przyjechali na grzyby Tzn. właściwie nie "na grzyby" tylko "po grzyby" - tak nas uświadomiono. Oni w jedną stronę (dziś po rydze) a my w drugą- żółtym szlakiem w stronę Kamienia. Pierwsze metry łąką pod górę
potem już las. I grzyby Najpierw jeden, wypatrzony pośród paproci przez Jacka, potem gdzieś w mchu kolejny i jeszcze jeden. Oli początkowo patrzy na nas z pobłażaniem, ale i on się wciągnął powoli w ten proceder. Co prawda na razie widzi tylko muchomory, ale od czegoś przecież trzeba zacząć
Wędrujemy sobie spokojnie tym bukowo-jodłowym lasem pomiędzy omszonymi kamieniami i powalonymi drzewami i docieramy do granicy rezerwatu, gdzie dołącza również zielony szlak. Na mojej starej papierowej mapie go nie ma, na mapie.cz już i owszem jest. Trzeba będzie go przedreptać plan na drogę powrotnę właśnie się wyklarował. A tymczasem coraz stromiej się robi, w końcu docieramy do pierwszego kamieniołomu - Nad Sinym Wyrem, który był czynny jeszcze w latach 60-tych XX wieku. Z tego piaskowca wytwarzano w Jaśliskach kamienie młyńskie, żarna, a także kamienie węgielne pod drewniane budynki. Po obu stronach naszej ścieżki widać pozostałości po wyrobiskach- teraz już solidnie zarośnięte, ale nadal robią wrażenie. Może kiedyś się uda przybyć tu wczesną wiosną, zanim pojawi się gęste listowie, żeby zobaczyć nieco więcej. Na razie jednak skupiamy się na tym, co pod nogami- podstępne opadłe liście oczywiście przykryły wszelkie niebezpieczeństwa - ruchome kamienie i wystające korzenie, i z tym skupieniem na twarzach prawie byśmy nie zauważyli, że dotarliśmy już do niebieskiego szlaku i mamy skręcić w lewo Jeszcze kwadransik i docieramy na szczyt
foto - Blady
Robimy sobie dłuższe posiedzenie - należy nam się
Pora ruszać z powrotem: ledwo widoczną ścieżką dotarliśmy najpierw do krzyża upamiętniającego wędrówki Karola Wojtyły po Beskidzie Niskim i jego wejście na ten szczyt, a potem trochę na skróty doszliśmy do szlaku. Tym razem trzymamy się zielonych znaczków. Droga jest szeroka i zagrzybiona Musimy uruchomić drugą torbę, ale i tak jeden grzyb będzie niesiony w ręku- jak prawdziwe berło. Król grzybobrania:
Skończył się las, wyszliśmy na łąki, widzimy w dole chatę. Szlak ewidentnie tam prowadzi. Fajnie się tak idzie tymi polami, tylko czy my nie wejdziemy komuś na podwórko? Już kilka razy tak mi się zdarzyło... Tymczasem widzę, że z domu wybiega pies, chyba duży, i podąża w naszą stronę. Za psem rusza gość, coś do nas macha i woła, ale nic nie rozumiemy. Rawka stanęła i nie bardzo kwapi się, żeby iść dalej. Coś mi tu nie gra. Głośno się zastanawiam, jak tu ewentualnie obejść to gospodarstwo, ale rzeczka- w tym miejscu akurat dość szeroka Bielcza- mocno by to utrudniła. Ów duży pies staje się coraz większy- już widzę, że to berneński pies pasterski- i swego opiekuna ma kompletnie w nosie. Wpatrzony jest w Rawkę- zeżre mi ją jednym kłapnieciem! Blady oznajmia, że ma scyzoryk- będzie jej bronił. W końcu docierają do mnie okrzyki: proszę się nie bać, Berni chce się pobawić No i faktycznie- pierwsze obwąchanie Dawida i Goliata
a potem nastapiło szaleństwo. Okazało się, że szlak faktycznie prowadzi przez prywatną posesję (Gutkowa Koliba), i to na życzenie gospodarza- on sam kilka lat temu wyznakował tę trasę, a przed domem jest znak i tablica informacyjna
My gawędziliśmy a psy ganiały. W końcu mi się przypomniało, że przecież Jaśliska czekają
Zaparkowaliśmy na rynku- panowie poszli na spacer, a ja do piekarni.
I o to chodziło
https://www.youtube.com/watch?v=QrI5HUXXKu0
Chcieliśmy też tę wieś pokazać naszemu koledze, który tam jeszcze nigdy nie był, a z całą pewnością mu się spodoba. Ale że kolega będzie
z nastoletnim synem- to trzeba wynależć profilaktycznie atrakcję. No i długo nie musiałam się zastanawiać
wieża widokowa na Łysuli- oddana do użytku w tym roku.
W kilku sms-ach umówiliśmy się na parkingu i- po burzliwych powitaniach- ruszyliśmy zielonym szlakiem w stronę szczytu mierzącego niebagatelne 551m n.p.m. Zgodnie z zapowiedziami idziemy lasem- droga szeroka i lekko pnąca sie pod górę. Po ok. 15 minutach wychodzimy na polanę z wiatami, rowerowymi stojakami i ławkami w różnych rozmiarach, jedna jest XXL
Tak, wiem, wielu jest zdegustowanych takimi konstrukcjami. Ja też uważam, że co za dużo to niezdrowo, ale skoro już tu jest, to się na nią wdrapałam
Jeszcze kilka kroków, i dotarliśmy do celu naszej eskapady
Na moim zdjęciu słabo widać, na czym polega wyjątkowość tej wieży, wiec poniżej zdjęcie z internetu
Otóż na górę wchodzimy klasycznie- po krętych schodach, ale w dół można już na 2 sposoby- albo zejść ta samą drogą, albo zjechać rynną
Ja oczywiście skorzystałam z tej drugiej opcji Ale raz, natomiast Oli co najmniej 5 Frajdę miał z tego niesamowitą i oczywiście wchodzenie po schodach kompletnie nie było męczące Ponadto stwierdzam, że w tym miejscu wieża jest faktycznie przydatna- sam szczyt jest zalesiony, a z platformy widokowej widoki są na wszystkie strony.
zdjęcie z wycieczkoteka.pl
Ale Łysula to była tylko rozgrzewka przed naszym prawdziwym beskidzkoniskim celem: Kamień nad Jaśliskami, który mieliśmy w planie
zdobyć kolejnego dnia. Podjechaliśmy pod cmentarz w Lipowcu i zrobiliśmy wielkie oczy: godzina 9-ta, środek tygodnia, a tu stoi 11 aut. Za chwilę podjechało kolejne- i tu zagadka się wyjaśniła: to miejscowi przyjechali na grzyby Tzn. właściwie nie "na grzyby" tylko "po grzyby" - tak nas uświadomiono. Oni w jedną stronę (dziś po rydze) a my w drugą- żółtym szlakiem w stronę Kamienia. Pierwsze metry łąką pod górę
potem już las. I grzyby Najpierw jeden, wypatrzony pośród paproci przez Jacka, potem gdzieś w mchu kolejny i jeszcze jeden. Oli początkowo patrzy na nas z pobłażaniem, ale i on się wciągnął powoli w ten proceder. Co prawda na razie widzi tylko muchomory, ale od czegoś przecież trzeba zacząć
Wędrujemy sobie spokojnie tym bukowo-jodłowym lasem pomiędzy omszonymi kamieniami i powalonymi drzewami i docieramy do granicy rezerwatu, gdzie dołącza również zielony szlak. Na mojej starej papierowej mapie go nie ma, na mapie.cz już i owszem jest. Trzeba będzie go przedreptać plan na drogę powrotnę właśnie się wyklarował. A tymczasem coraz stromiej się robi, w końcu docieramy do pierwszego kamieniołomu - Nad Sinym Wyrem, który był czynny jeszcze w latach 60-tych XX wieku. Z tego piaskowca wytwarzano w Jaśliskach kamienie młyńskie, żarna, a także kamienie węgielne pod drewniane budynki. Po obu stronach naszej ścieżki widać pozostałości po wyrobiskach- teraz już solidnie zarośnięte, ale nadal robią wrażenie. Może kiedyś się uda przybyć tu wczesną wiosną, zanim pojawi się gęste listowie, żeby zobaczyć nieco więcej. Na razie jednak skupiamy się na tym, co pod nogami- podstępne opadłe liście oczywiście przykryły wszelkie niebezpieczeństwa - ruchome kamienie i wystające korzenie, i z tym skupieniem na twarzach prawie byśmy nie zauważyli, że dotarliśmy już do niebieskiego szlaku i mamy skręcić w lewo Jeszcze kwadransik i docieramy na szczyt
foto - Blady
Robimy sobie dłuższe posiedzenie - należy nam się
Pora ruszać z powrotem: ledwo widoczną ścieżką dotarliśmy najpierw do krzyża upamiętniającego wędrówki Karola Wojtyły po Beskidzie Niskim i jego wejście na ten szczyt, a potem trochę na skróty doszliśmy do szlaku. Tym razem trzymamy się zielonych znaczków. Droga jest szeroka i zagrzybiona Musimy uruchomić drugą torbę, ale i tak jeden grzyb będzie niesiony w ręku- jak prawdziwe berło. Król grzybobrania:
Skończył się las, wyszliśmy na łąki, widzimy w dole chatę. Szlak ewidentnie tam prowadzi. Fajnie się tak idzie tymi polami, tylko czy my nie wejdziemy komuś na podwórko? Już kilka razy tak mi się zdarzyło... Tymczasem widzę, że z domu wybiega pies, chyba duży, i podąża w naszą stronę. Za psem rusza gość, coś do nas macha i woła, ale nic nie rozumiemy. Rawka stanęła i nie bardzo kwapi się, żeby iść dalej. Coś mi tu nie gra. Głośno się zastanawiam, jak tu ewentualnie obejść to gospodarstwo, ale rzeczka- w tym miejscu akurat dość szeroka Bielcza- mocno by to utrudniła. Ów duży pies staje się coraz większy- już widzę, że to berneński pies pasterski- i swego opiekuna ma kompletnie w nosie. Wpatrzony jest w Rawkę- zeżre mi ją jednym kłapnieciem! Blady oznajmia, że ma scyzoryk- będzie jej bronił. W końcu docierają do mnie okrzyki: proszę się nie bać, Berni chce się pobawić No i faktycznie- pierwsze obwąchanie Dawida i Goliata
a potem nastapiło szaleństwo. Okazało się, że szlak faktycznie prowadzi przez prywatną posesję (Gutkowa Koliba), i to na życzenie gospodarza- on sam kilka lat temu wyznakował tę trasę, a przed domem jest znak i tablica informacyjna
My gawędziliśmy a psy ganiały. W końcu mi się przypomniało, że przecież Jaśliska czekają
Zaparkowaliśmy na rynku- panowie poszli na spacer, a ja do piekarni.
I o to chodziło
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
Wieża na Łysuli z uwagi na położone nad doliną Ropy może mieć duży potencjał na mgliste wschody słońca. Sama architektura nie jest zła - przypomina nowoczesne wysokościowce. Ja wieże lubię i doceniam widoki z nich. Dobrze że rura do zjeżdżania jest schowana w środku.
Mam nadzieję, że chleb równie pięknie smakował, jak wyglądał. Smaczny chleb to potęga!
Mam nadzieję, że chleb równie pięknie smakował, jak wyglądał. Smaczny chleb to potęga!
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
Mam nadzieję, że chleb równie pięknie smakował, jak wyglądał. Smaczny chleb to potęga!
święte słowa polecam spróbować- tylko koniecznie ten okrągły- dostępny po 18-tej dla każdego, ale można próbować już późnym popołudniem (wtedy trzeba pukać do skutku w okno )
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
A ja mam wrażenie, że jakość tego chleba spadła w ostatnich latach... Ja co prawda rzadko go kupowałem, ale słyszałem wiele opinii miejscowych i turystów, że co prawda i tak jest on lepszy niż w marketach, ale to już nie ten sam chleb co kiedyś...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
Lidka pisze: a ja do piekarni
A ile taki chlebek waży i za ile go sprzedają?
- sprocket73
- Posty: 5994
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
Zachęcający tytuł relacji
Piękne grzybki!
Grzeczne pieski
Wieża z rynną taka zupełnie za darmoszkę i nikt nie pilnuje? Czy rynną mogą zjeżdżać pieski?
Piękne grzybki!
Grzeczne pieski
Wieża z rynną taka zupełnie za darmoszkę i nikt nie pilnuje? Czy rynną mogą zjeżdżać pieski?
Panie... kiedyś to było!Pudelek pisze:to już nie ten sam chleb co kiedyś...
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
Ten chleb z Jaślisk to jest jakis specjalny? Bylam kilka razy w Jasliskach, ale nie wiedzialam ze tam trzeba kupic chlebek!
Ciekawy pomysł z tą zjeżdzalnią. Tez bym zjezdzala 5 razy! A w nocy tą wieze zamykają? Bo ten płotek wokol mi sie jakos nie podoba...
Ciekawy pomysł z tą zjeżdzalnią. Tez bym zjezdzala 5 razy! A w nocy tą wieze zamykają? Bo ten płotek wokol mi sie jakos nie podoba...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
Wieża jest za darmoszkę, ale nie mam pojęcia, czy ma jakieś godziny otwarcia. Przypuszczam, że całodobowa. Ogrodzenie i bramka- to chyba po to, żeby jakoś w miarę regulować przepływ narodu- podobno latem bywało tłoczno, a na wieży moze być naraz tylko określona liczba ludzisków. Na górze przy wlocie do rynny jest regulacja świetlna: czerwone i zielone, i do tego gada, czy droga wolna A co do piesków- profilaktycznie regulaminu nie czytałam, więc nie wiem, ale Rawka nie pałała chęcią zaglądania w ciemną rurę, więc trasę na górę i z powrotem pokonała po schodach
Okrągłe chlebki są małe i duze. Mały waży 1 kg-10 zł. Ja zawsze kupuję ten duży- teraz to 20 zł, ale nie wiem,ile waży. Czy jest gorszy niż kiedyś? Nie mam pojęcia, miejscowi na pewno to wiedzą. Jak człowiek ten wypiek jada raz na 2 lata, to za każdym razem jest genialny
Okrągłe chlebki są małe i duze. Mały waży 1 kg-10 zł. Ja zawsze kupuję ten duży- teraz to 20 zł, ale nie wiem,ile waży. Czy jest gorszy niż kiedyś? Nie mam pojęcia, miejscowi na pewno to wiedzą. Jak człowiek ten wypiek jada raz na 2 lata, to za każdym razem jest genialny
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
- sprocket73
- Posty: 5994
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
20 zł chleb?
Prezes NBP twierdzi, że chleb kosztuje 3 zł. Przepłaciłaś!!!
Prezes NBP twierdzi, że chleb kosztuje 3 zł. Przepłaciłaś!!!
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
a kto bogatemu zabroni?
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
buba pisze:Ten chleb z Jaślisk to jest jakis specjalny? Bylam kilka razy w Jasliskach, ale nie wiedzialam ze tam trzeba kupic chlebek!
niezły w smaku, ale żeby jechać po niego specjalnie kilkadziesiąt kilometrów (a są i tacy!) to trzeba mieć coś z głową Myślę, że w wielu piekarniach robią podobnie smaczne chleby i nie uwierzę, że np. w całym Krośnie nie znajdzie się ani jedna taka Ba, uważam, że chleb z mojej piekarni nie jest zbytnio gorszy, a nawet w ogóle Dobre tam mają pizzerinki, ale generalnie to klientów przyciąga tam samonapędzająca się reklama, jak kula śniegowa
Jak człowiek ten wypiek jada raz na 2 lata, to za każdym razem jest genialny
a to na pewno. Ale np. w Zyndranowej już od pewnego czasu słyszałem, że kiedyś jeździli po ten chleb codziennie, a teraz tylko od wielkiego dzwona, bo już nie taki rewelacyjny jak kiedyś.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
Pudelek pisze:A ja mam wrażenie, że jakość tego chleba spadła w ostatnich latach... Ja co prawda rzadko go kupowałem, ale słyszałem wiele opinii miejscowych i turystów, że co prawda i tak jest on lepszy niż w marketach, ale to już nie ten sam chleb co kiedyś...
Jak się człowiek przejdzie po górach i zgłodnieje to pewnie i tak nie zauważy!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
ale żeby jechać po niego specjalnie kilkadziesiąt kilometrów (a są i tacy!) to trzeba mieć coś z głową
hmmm, każdy powód jest dobry by ruszyć zadek z chałupy
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
Ale to jest tak, jakby pojechać do galerii handlowej, bo ponoć tam są najlepsze promocje
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Jadąc po chleb do Jaślisk -październik 2024
Lidka pisze:Okrągłe chlebki są małe i duze. Mały waży 1 kg-10 zł.
Ja kupuję chleb o wadze ok. 1,2 kg za 18 zł.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości