Teraz więc ruszyliśmy by miejsce z którego je widać odnaleźć, co poszło dość łatwo, natomiast doprowadziło do tego, że dalsza część wypadu potoczyła się zupełnie inaczej.
Stromym stokiem dotarliśmy do leśnej drogi skąd do celu było tuż tuż, jednak na zakręcie tejże drogi pojawiła się odbijająca w bok wąska dolinka. Tu Dobromił błysną inicjatywą co by i do niej wniknąć na chwilkę- a nuż coś się trafi. I trafiło się. Najpierw porozrzucane głazy średniej wielkości i małe wychodnie, wszystko na stoku nad dniem dolinki przeważnie w lesie. Łażenie miłe nie było ale kto zważa na takie niedogodności, gdy chodzi o Wielkie Sprawy
Wychodnie okazały się być naprawdę spore, porozrzucane na otwartej przestrzeni, miód dla oczu i całkowita satysfakcja. Oczywiście złaziliśmy teren oglądając je jak się tylko dało i fotografując z każdej strony
W dolince nad potokiem siadamy, spożywamy, chwalimy się przemoczonymi butami z membramą i oczywiście pełni cieszymy z odkrycia. I nawet na niebie chmury się rozeszły i pojawiło trochę niebieskiego
Co prawda główny cel wypadu został nietknięty (nie licząc rzutu okiem z bliska) ale nic to, będzie na kolejny raz.
Zdjęcia-> http://www.zuziawdrodze-galeria.cba.pl/ ... dnie012014


