Listopad bywał piękny tego roku. Tak uroczy, że nie chciało się nam męczyć tylko po tzw górach. Nasze nogi zaprowadziły nas też w miejsca historyczne i zabytkowe. W innych miesiącach też tak się działo ale ta wycieczka jest najbardziej godna opisania.
Dwukrotnie w tym roku gościliśmy gości spod Krakowa. Bardzo Im się u "nas" podobało. Tak bardzo, że kolejny raz nie chcieli przyjechać tylko nas ściągnęli w "swoje" strony
Od słowa do słowa, od osób do osób wycieczka została zaplanowana na 4 listopada. Trzy dni po mrocznej wycieczce na Malinowską Skałę. W sumie to taka ciągłość była - na Malinowskiej kilka skał, tutaj też kilka
Wyjeżdżamy bardzo wcześnie. Tak wcześnie, że na szlak przygody wkraczamy już o 9.33.
Parkujemy w Podzamczu. Olga już czeka. Jest sama ponieważ Seb ma pewien kryzys w nodze. Tydzień później, na koncercie muzyki poważnej w Bielsku - Białej poinformuje nas, że idzie ku dobremu.
Od tego momentu Pani Przewodnik Olga rządzi.
"Idziemy tam" - rzekła i poszliśmy. Skała po lewej to kuzynka Otwartej Księgi ze Zdziczałego Dobromiła.
Przechodzimy obok kompleksu hotelowego ( prosto z baru można wyjść i zalec u stóp skał ) i podchodzimy pod sympatyczny mur. Z "bramą" po lewej.
Wchodzimy w teren skalno - drzewny. Za drzewami widać Górę Janowskiego . WG Olgi ma ona 516 m i jest najwyższa w okolicy czyli na Jurze.
Witają nas skały "połączone" murem zamkowym. To Trzy Siostry. Jedna nazywa się ... Niedźwiedź i będzie ważna w wydarzeniach tego dnia.
Ta sympatyczna postać na środku to Lalka.
Idziemy wzdłuż zamkowego muru. Nikt nie wyrywa pamiątek.
W ramach nagrody wita nas Okiennik. To ten po prawej.
Okiennik jeszcze poczeka. Skręcamy na punkt widokowy ( pod niejakim Sfinksie / Wielbłądzie ) i rzucamy oczyma na pierwszy główny punkt dnia.
Te wspaniałe zachowane ruiny to pamiątka po zamku Ogrodzieniec.
Ustrojstwo bytujące tu od XIII wieku ( na początku w wersji wałowo - drewnianej ). W wersji murowanej palce maczał Kazimierz, syn Łokietka, który tak bardzo lubił sąsiedztwo z m.in. Czechami, że okolicę ubarwił tego typu budowlami. I należą mu się ( i innymi w wcześniejszych i późniejszych czasach ) podziękowania - możemy teraz zwiedzać Orle Gniazda ( nie piszę tutaj o hotelu w Szczyrku ). Zamek przechodził z wersji gotyckiej do renesansowej, z ręki do ręki magnackiej, mieszczańskiej i handlowej, dostawał "po pysku" ( np w 1587 roku został zdobyty w trakcie walk o tron w Polsce - tak swoją drogą to ciekawe jakim torem poszłaby historia Polski jakby wtedy władzę przejął Habsburg, a nie Waza ), w końcu Szwedzi - dwukrotnie, Potop i kolejna Wojna Północna - postanowili zamek uszczuplić o prawie wszystko co można było z niego wynieść. Kolejne dekady rozpadu, aż wreszcie zaczęto dbać o jego mury. Zachowany jako ruina może obecnie cieszyć nasze oczy. Jak i też oczy filmowców : np "Zemsta", ostatnia scena Janosika, Wiedźmin; muzyków : Iron Maiden wykorzystał zdjęcia okolicy do jednej z filmowych wersji utworu Hallowed be thy name ( tekst o śmierci przez powieszenie ). Podobno te ruiny natchnęły Adolfa Dygasińskiego do stworzenia nazwy "Orle Gniazdo" i Aleksandra Janowskiego do stworzenia Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego ( na dziedzińcu zamku jest tablica o tym mówiąca ).
Pisząc w skrócie - piękne to miejsce. Podobno w czasach Bonerów równie piękne jak Wawel za czasów Zygmuntów Jagiellońskich.
Podziwiamy okolicę. Bliską. Takie coś wisiało nam nad głowami.
Najmłodszy z młodych turystów wniknął w Okiennik.
Piękny zestaw. Siostry po lewej, zamek po prawej.
Co by nie patrzeć tylko na bliski teren rzucam okiem też na Górę Birów. Będziemy tego dnia i tam.
Jest jesień.
Schodzimy z okiennika.
I obchodzimy go.
Zamek powoli staje się gwiazdą dnia.
Ale i Wielbłąd jest warty zobaczenia.
Przed wejściem na teren "biletowy" krążymy po murami. Tak rozkazała Olga.
Wyraźnie widać jak skały robiły za fundamenty i części ścian.
Kolejny rzut oka na Birów. I tak wyszło, że chwilę później nabyliśmy bilety łączone Ogrodzieniec - Birów.
Witajcie Młodzi Turyści ! Czekam na Was !
Widzicie punkt widokowy z panoramą ?
Jakby Oni strzegli zamku w XVII - wieku to Szwedzi bardzo szybko by się oddalili.
Przechodzimy przez Basztę Bramną i jesteśmy na Dziedzińcu Pańskim - XVI wiek.
Birów dla odmiany.
Były Trzy Siostry, są Trzy Okna. Nad kuchnią.
Ha ! A kto tam kuka za ruin ?
To on !
Niech się mury pną do góry !
A co tam widać w oddali ? Trochę te cegły psują mury
Przechodzimy przez "sypialnię Bonera", bibliotekę ( tam chyba występuje ładne lustro ) i przez Salę Kredencerską wchodzimy na Basztę Kredencerską.
Z takimi widokami. Np na Basztę Skazańców.
Zamek bez schodów to nie zamek.
Wchodzimy do Kurzej Nogi - elementu fortyfikacji zamku. Wzniesiony w XVI - wieku przez jednego z bankierów Bonerów.
Rzut oka na Siostry.
Wnętrze Nogi.
Idziemy dalej i jesteśmy na Dziedzińcu Gospodarczym - XVI wiek, powstał poprzez połączenie murem Kurzej Nogi i niejakiego Bastionu Beluard ( też element fortyfikacji ).
Oczywiście elementy drewniane wewnątrz dziedzińca to element współczesny.
Za pomocą drewnianych ganków i schodów docieramy do Bastionu. Z widokiem na Basztę Skazańców. Ostatnią z zamkowych baszt.
A kto tu kuka w okienko ?
Wracamy na Dziedziniec Pański.
I na tym kończymy wycieczkę po wnętrzu ruin. Ale tam musiało być dostojnie do początku XVIII - wieku ... Amen.
Piękno ruin. Podążamy pod Trzy Siostry.
Niestety ... Męczarnia była zamknięta. Tylko wygodny fotel zapraszał na odpoczynek.
No to patrzymy na Wielbłąda i Okiennik.
Widać trzy baszty i samolot.
Sala Tortur nas nie chciała
Żegnamy się z zamkiem i przez bramę biletową idziemy w lewo, ponownie pod murami. Na moment wchodzę w krzewy co by rzucić okiem na bielące się mury i skały.
A sztandar powiewa nad nami.
Czy to koniec naszej przygody z Ogrodzieńcem ? Nie !
Już wcześniej zauważyliśmy dziwne auta i postacie krążące między murami. W dziwnych strojach i z dziwnymi urządzeniami na ramionach.
Stało się - drugi raz w tym roku spotkaliśmy się z PPD.
To nie jest PPD. To jest PPO na Skale.
Widzicie osobników pod Niedźwiedziem ? Szykują się.
Modrzew na to patrzy.
A teraz chwila na reklamę LOT - u.
Tymczasem w skałę rusza PPD. Jest 4 listopada 2023 roku, godzina 11.57.
Czy Góra Janowskiego widziała wcześniej takie wydarzenia ?
Wspinaczka trwa.
Koniec.
Patrzy na to majestat XVI - wiecznej Rzeczpospolitej.
Czas na zjazd.
Cała akcja trwała 12 minut. Jakby ktoś chciał to mundrze skomentować to rzekną, że wg Olgi była to trasa o trudności VI. Mityczna Orla ma trochę
To już ostatni rzut oka na bielejące skały.
Poznajecie ? Prawie trzy godziny minęły.
Tak się zakończył pierwszy punkt dnia. Przed nami kolejne trzy.
CDN.



























