Skończyły się racuchy, co mogło pójść nie tak?! Nic. Czasem wszsystko ułoży się lepiej niż mogibyśmy sobie wymarzyć. O 5:15 dochodzę do Podbańske. Kto zna narożnik domu wpasowany w asfaltową drogę przy darmowym parkingu, ten zna temat. Właściciel wygląda przez okno, a tam kierowca czeka na wolne z naprzeciwka, żeby ominąć dom wybodowany centralnie na drodze. W skrócie lawirowanie wśród posesji, niezaplanowana wizyta w nieosłonionym rowie melioracyjnym, na moment zgubiona trasa, ale nic następna stacja Trzy Studniczki na 6:30. Po drodze wpada kilka podobnych ujęć, na których można dojrzeć świecące czołówki na grzbiecie. Zdeprymowały mnie, ruszyłem przełajem.
Przy stoliku przerwa na śniadanie i podjęcie decyzji co dalej. Pod uwagę brałem trzy opcje. Na następny dzień pewne było załamanie pogody, wiec góry miałbym dla siebie. Pytanie gdzie. W międzyczasie dorodny jeleń dumnie przeciął szlak. Pozostało schować plecak, na lekko klepnąc krzyż i w długą do sklepu w Strbskim szukac pianki na przymrozkowe spanie 2k+ zawekowany gdzieś w Furkotnej. Następny dzień już poza strefą komfortu, relacja z tego nie powstałaby, taki był pierwotny plan przed wyjazdem. Alternatywą zacząć od sklepu na Łysej Polanie i misja poszukiwawcza w kolebach doliny Jaworowej. Pośrednia wersja zakładała klepnąć szczyt i dalej działać to samo z poślizgiem ~4h na wejście. Finalnie czołówki na grani odciągnęły mnie od tej opcji.
Odpłynąłem,
Koprowy Potok
abonent chwilowo niedostępny..
Tolkienowski las w Dolinie Nefcerka
Nagle głaz się obraca i jak nie warknie. Na nasze: wypad z baru, póki możesz. Osiem metrów od chwilowo zdezorientowanego dorosłego samca, na jego terenie. Jakby nigdy nic, kilka sekund na spokojny bezszelestny wycof rakiem po swoich śladach.
Ufff.. gacie czyste
Wróciły wspomnienia Komańczy, gdzie podobnie podszedłem odpoczywającą bestię w krzakach na mokradłach niedaleko pomnika pomordowanych cyganów.
I tak to jest, chwila zapomnienia i zostałbym wspomnieniem.
Doprowadzam się do porządku w wiacie na wylocie Hlińskiej Doliny. Dołącza Słowak, pyta czy tu spałem. Tak, poniżej granicy lasu w otwartej wiacie w krainie nedvedi. Na dobre spanie tyłek wysmarowałem sobie miodem. Nie zadziałało, wiec zdeterminowany poszedłem w krzaki na żywioł.
Pogadaliśmy kto tu, gdzie chodził
Rozmowa uspokaja
Słowak w lewo, a ja w prawo
Smreczyny
tyle za mną:
dochodzę do punktu kontrolnego, gdzie pogranicznicy zgodnie z wytycznymi z Shengen skrupulatnie sprawdzili czy w plecaku przenosiłem dopuszczalną liczbę uchodźców.
a dalej już Morskie Oko..
podszedłem jeszcze pod Czarny Staw,
skąd już lekko śnięty wsiadłem do fasiaga i zamówiłem stację Wodogrzmoty. Fiakr trochę grymasił zawiedziony, że dalej bedzie wracał na pusto i kluczy w zeznaniach jak tam dojechać. Tumaczę mu że trafi bez problemu, łatwa ścieżka, wystarczy trzymać się śladu końskich kopczyków. Z Wodogrzmotów zszedłem do Roztoki, gdzie urzędują wspaniali ludzie gór. Byłem za wcześnie, nadal wisiały aktywne rezerwacje. Poranna opcja minus ~4h okazałaby się bardziej praktyczna.
Cóż, czas podwinąć ogon i pokuta dreptać asfaltem. Miałem trochę luzu w plecaku, na kilkuset metrach zebrałem siatkę śmieci z pobocza. Po części ciekaw opisanego na butelkach składu paliwa lotniczego energetycznych używek śmigającej młodzieży, bo ja już tylko fasiagiem nad moko. Nowy kierunek na wieczór - Wiktorówki. Odwiedzić kilka znajomych tabliczek.
Skąd na oparach doczłapałem się po 21:00 na nocleg do schroniska Głodówka. Pięknie oświetlone, szanty przy ognisku, kulturalna radosna młodzież.. a już nie miałem nawet sił zrobić zdjęcia.
od rana nazbierało się w nogach 46km i dwa racuchy up
// CDN
Słowacki łącznik
Ostatnio zmieniony 2023-10-15, 21:21 przez 100, łącznie zmieniany 1 raz.
Prezes pisze:Niezła przygoda z głazem.
Niedawno łaziłem po podobnych terenach koło Javoriny, to gadałem sam do siebie, żeby nie wleźć na głaz z zaskoczenia. Raz czy dwa coś w krzakach stęknęło, jęknęło, kij wie co, ale skojarzenie masz wtedy jedno i zmęczenie mija błyskawicznie
Protip jest coś tam sobie mamrotać, nucić, myśleć na głos, a jak komu wygodnie zaakceptować sytuację i rozmawiać z wirtualnym misiem wyprowadzanym na spacer. Z tego co się orientuję, niedźwiedzie bazują na zmyśle węchu, który mają kilkakrotnie bardziej czuły niż psy. Człowieka lub cokolwiek potrafią wyczuć z 3km. Stąd skuteczność gazu pieprzowego, a czuły punkt to nos. Ciężko sobie wyobrazić świat bazujący na płaszczyźnie powonienia, jak w pachnidle. W krzakach szeleszczy róźnoraka drobnica. Takie np. bardzo liczne nornice, którą mało kto widział. Najgłośniejsze miałem spotkanie z leżakującym o zmroku jeleniem. Gdy zrywał się do ucieczki i nabierał w płuca powietrze, wydał odgłos jakby startował stary 6-litrowy diesel 20-tonowej koparki.
Z Głodówki rozciąga się piękna panorama na Tatry i Zakopane. Nie tym razem, chmury na niebie były czarne jak smoła. Przez całą noc w najlepsze hulał halny, łamiąc drobne gałęzie. Do Jaworzyny jest równo po 8km z Głodówki i Roztoki. Moim tempem 1h20'. Na śniadanie mistrzów udałem się na Rusinową Polanę.
Pustki, wietrzysko wywiało turystów. Podstawa to porządne śniadanie, z pięknym widokiem. Został mi prowiant na ostatni dzień. Do wieczora miałem wolne na ruchy.
Z dużej chmury, mały deszczyk, ale zawiewało konkretnym chłodem. Trzeba się ruszać.
Z tego co skonsutlowałem sytuację - szambo wybiło nieszczelnościami na przejściach, nie ma co drażnić pograniczników, a do tego mam naturalny dar. W końcu są w robocie, a przedwyborcza czkawka sraczką im się odbija.
Miałem odruchy wymiotne, na samo wspomnienie wczorajszego jarmarku. Kontrast jednego Słowaka, do setek, jak nie tysięcy jarmarcznego tłumu, plus asfalt ostro zryły mi beret. Gdyby nie otumanienie mogłem zamknąć oczy i iść prosto na Babosa. Nie ucieka, zawsze na powrót wystarczy jeden powód: nowa sprawa Jolka Hirscha, w której konwencjonalne metody zawiodły.
we mgle nie spodziewajcie się rozległych widoków
Fotogeniczne grzybki
ktoś kichnął w krzakach i to nie byłem ja..
Taa na na na, ta na na na, pa pa pa, pa ra pa.
Popadało troszkę śniegu, jakby kot napłakał. Za to wybornie smakują mrożone jagody, którymi można sybko się wychłodzić i nie wybrać przejrzałych.
Naszła mnie taka refleksja, niby to widziałem, nie raz mając przed oczami, ale nie chciałem zobaczyć i zaakceptować.. mijane szyldy z oryginalnym, krzykliwym, banerem reklamowym SCHRONISKO.. zamiast Hotel */**, tu kiedyś funkcjonowało schronisko, schroniska nie pseudo */** hotele, nie każdy kieruje sie smakiem szarlotki, przepraszamy ale my tu mamy bizness, zamiast dotować i udostępniać, straszeni niewidzialna reka rynku.. redukcja przepustowości bazy noclegowej, czyli wypychanie turystów z gór, w imię nie wiadomo czego..
Tłuste świnie opowiadają jak to teraz bedą górsko uaktywniać zbłąkaną młodzież i jak się młodzi na to zapatrują. Parodia Oliwera Twista. Głowa puchnie od tego pier*olenia.. należy się kop w dupę na rozpęd prosto na śmietnik historii.. skąd będą mogli sobie oglądać jak będę czasem schodził do schronów. I to jest pocieszające. Góry wysłuchają, a las zrozumie.
Orbisowska wycieczka dobiegła końca. Przy okazji przyszłościowo zrealizowałem podchody pod noclegi rowerowego wypadu dookoła Tatr z akcentami. Na razie pewniaki to chata pod Naruzim i Szarotka. Malują już pasy na świeżym asfalcie na 537. Nie śmiećcie.. nie ma gdzie tych śmieci wywalić.. siatkę ze śmieciami zawiozłem do domu.
Zdjęcia oczywiście ściągnięte z netu, a treść wygenerował chatGPT.
Pustki, wietrzysko wywiało turystów. Podstawa to porządne śniadanie, z pięknym widokiem. Został mi prowiant na ostatni dzień. Do wieczora miałem wolne na ruchy.
Z dużej chmury, mały deszczyk, ale zawiewało konkretnym chłodem. Trzeba się ruszać.
Z tego co skonsutlowałem sytuację - szambo wybiło nieszczelnościami na przejściach, nie ma co drażnić pograniczników, a do tego mam naturalny dar. W końcu są w robocie, a przedwyborcza czkawka sraczką im się odbija.
Miałem odruchy wymiotne, na samo wspomnienie wczorajszego jarmarku. Kontrast jednego Słowaka, do setek, jak nie tysięcy jarmarcznego tłumu, plus asfalt ostro zryły mi beret. Gdyby nie otumanienie mogłem zamknąć oczy i iść prosto na Babosa. Nie ucieka, zawsze na powrót wystarczy jeden powód: nowa sprawa Jolka Hirscha, w której konwencjonalne metody zawiodły.
we mgle nie spodziewajcie się rozległych widoków
Fotogeniczne grzybki
ktoś kichnął w krzakach i to nie byłem ja..
Taa na na na, ta na na na, pa pa pa, pa ra pa.
Popadało troszkę śniegu, jakby kot napłakał. Za to wybornie smakują mrożone jagody, którymi można sybko się wychłodzić i nie wybrać przejrzałych.
Naszła mnie taka refleksja, niby to widziałem, nie raz mając przed oczami, ale nie chciałem zobaczyć i zaakceptować.. mijane szyldy z oryginalnym, krzykliwym, banerem reklamowym SCHRONISKO.. zamiast Hotel */**, tu kiedyś funkcjonowało schronisko, schroniska nie pseudo */** hotele, nie każdy kieruje sie smakiem szarlotki, przepraszamy ale my tu mamy bizness, zamiast dotować i udostępniać, straszeni niewidzialna reka rynku.. redukcja przepustowości bazy noclegowej, czyli wypychanie turystów z gór, w imię nie wiadomo czego..
Tłuste świnie opowiadają jak to teraz bedą górsko uaktywniać zbłąkaną młodzież i jak się młodzi na to zapatrują. Parodia Oliwera Twista. Głowa puchnie od tego pier*olenia.. należy się kop w dupę na rozpęd prosto na śmietnik historii.. skąd będą mogli sobie oglądać jak będę czasem schodził do schronów. I to jest pocieszające. Góry wysłuchają, a las zrozumie.
Orbisowska wycieczka dobiegła końca. Przy okazji przyszłościowo zrealizowałem podchody pod noclegi rowerowego wypadu dookoła Tatr z akcentami. Na razie pewniaki to chata pod Naruzim i Szarotka. Malują już pasy na świeżym asfalcie na 537. Nie śmiećcie.. nie ma gdzie tych śmieci wywalić.. siatkę ze śmieciami zawiozłem do domu.
Zdjęcia oczywiście ściągnięte z netu, a treść wygenerował chatGPT.
Ostatnio zmieniony 2023-10-16, 20:50 przez 100, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie wiem.. Zwykłe pomylenie drogi lub na pozór niegroźny wypadek mogły mieć miejsce wiele godzin wcześniej. Niezauważony niekontrolowany obsuw nic gwałtownego, co nie wszędzie jest możliwe. Fart ale brak odwrotu do znanego świata, o przebywaniu w którym nie raczył poinformować. Kask mógł zamortyzować a bańkę i tak obić, co mogło wpłynąć na dalsze decyzje. Ogromny wydatek energetyczny działać tak samemu od rana do późnego wieczora. Powoli noga wysiadła w terenie, który przestał rozpoznawać, a przez kilka godzin uparcie chciał obejść i każdą decyzją pakował się coraz głębiej.. Nie oznaczył miejsca, które musiało coś zaoferować, że się w nim zatrzymał, mimo że nie planował i mimo wielu prób nie został odnaleziony. Długa dolina na jedną zdrową nogę i dwie ręce.. Historie Seveskiego czy Joe Simpsona, czołgającego się przez obozowe szambo, to wyjątki potwierdzające smutną regułę.
Dzisiaj znaleziono zwłoki pod Giewontem. Pisząc brutalnie - jego rodzina ma "szczęście", mają zwłoki i pewność co do jego losu.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Jaki warun! Aż w szoku jestem Takie piękne chmurki.
Tatry się mszczą na mnie tymi warunkami, bo na stycznia wybrałem jednak Karkonosze
Tatry się mszczą na mnie tymi warunkami, bo na stycznia wybrałem jednak Karkonosze
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Zostać turystą, brzmi dumnie. Przez chwilę nawet o tym pomyślałem, ale mi przeszło.. hehe.. Prośba o wykastrowanie sponsorowanego linku, na odległość śmierdzi czatemGPT.
Przy okazji, już na chłodno w temacie rozróżniłbym kilka sytuacji. Najczęściej spotykana - zwierz ponad wszystko ceniący swą dzikość, pasący się w bezpiecznej odległości zasięgu aparatu - obie strony zadowolone. Rzadziej drogi się krzyżują, gdy jedna lub druga strona włazi sobie w paradę. Pośdednio przyczyniają się do tego: nocowanie w nieodpowiednim miejscu, poniżej granicy lasu, w namiocie, podążanie ścieżkami wydeptanymi przez niedźwiedzie, roznoszenie zapachu smakowitego prowiantu itp. Cieżko zaakceptować utratę kontroli w łańcuchu pokarmowym i zdanie się na łaskę bestii. Nie wyobrażam sobie desperackiego momentu zastosowania się do zalecenia położenia się na brzuchu i liczenia na to, że plecak nas ochroni przed demolką. W głupich zabawach, głupie nagrody.
Prezes pisze:gadałem sam do siebie, żeby nie wleźć na głaz z zaskoczenia.
Przy okazji, już na chłodno w temacie rozróżniłbym kilka sytuacji. Najczęściej spotykana - zwierz ponad wszystko ceniący swą dzikość, pasący się w bezpiecznej odległości zasięgu aparatu - obie strony zadowolone. Rzadziej drogi się krzyżują, gdy jedna lub druga strona włazi sobie w paradę. Pośdednio przyczyniają się do tego: nocowanie w nieodpowiednim miejscu, poniżej granicy lasu, w namiocie, podążanie ścieżkami wydeptanymi przez niedźwiedzie, roznoszenie zapachu smakowitego prowiantu itp. Cieżko zaakceptować utratę kontroli w łańcuchu pokarmowym i zdanie się na łaskę bestii. Nie wyobrażam sobie desperackiego momentu zastosowania się do zalecenia położenia się na brzuchu i liczenia na to, że plecak nas ochroni przed demolką. W głupich zabawach, głupie nagrody.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości