a propo's Wyborów, polityki, Unii, standardów, ISO itd
To już nie jest śmieszne, na Szyndzielni w poniedziałki, pytam panią jakie to są pierogi ukraińskie?
A ona mi mówi że to ruskie, tylko teraz ukraińskie ...
W pierwszym momencie nie zaskoczyłem, bo to jest tak absurdalne, że aż głupie.
A ona mi mówi że to ruskie, tylko teraz ukraińskie ...
W pierwszym momencie nie zaskoczyłem, bo to jest tak absurdalne, że aż głupie.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Brak podstawowej wiedzy geograficznej, brak podstawowej wiedzy historycznej, brak jeszcze paru innych klepek - to akurat jest dość powszechne w tym kraju (i nie tylko zresztą w tym), to później mamy takie kwiatki.
Z tą nazwą to tak jak z nachalnym lansowaniem frazy "w Ukrainie", mimo, że to de facto rusycyzm i do niedawna nie był on używany od jakiś 150 lat, ale dorobiono do tego taką ideologię - sprzeczną z historią i zdrowym rozsądkiem - że głowa boli...
Z tą nazwą to tak jak z nachalnym lansowaniem frazy "w Ukrainie", mimo, że to de facto rusycyzm i do niedawna nie był on używany od jakiś 150 lat, ale dorobiono do tego taką ideologię - sprzeczną z historią i zdrowym rozsądkiem - że głowa boli...
Ostatnio zmieniony 2022-04-08, 20:14 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Sprocket jednak trochę się zna. Więcej dobrego nic nie napiszę, bo on jest w TWA.
Żeby zmniejszyć inflację, trzeba:
1. zmniejszyć popyt wśród ludności (to brutalne, ale tak to działa)
2. zdjąć nadwyżkę pieniądza z rynku
Najczęściej stosuje się oba narzędzia łącznie.
W kwestii zmniejszania popytu: podwyżka stóp go redukuje, bo spada chęć zakupów na raty mieszkań, samochodów i innych dóbr konsumpcyjnych, bo rosną koszty kredytu. W świecie idealnym podwyżki stóp powinny spowodować podwyżki oprocentowania lokat, co ma skłonić ludność do lokowania pieniędzy w bankach (tu wkraczamy do pkt 2), zamiast wydawać na konsumpcję - tyle, że przez te programy pomocowe firmy dostały masę dodrukowanej kasy, często dostały ją firmy, którym była ona niepotrzebna (mówię to z autopsji jako bankowiec), efektem tego masa pieniędzy zalegających na rachunkach bankowych, więc banki nie mają potrzeby konkurowania o depozyty, bo same mają nadmiar środków, dodatkowo akcja kredytowa idzie średnio, teraz jeszcze doszedł czynnik niepokoju związany z wojną na Ukrainie.
Żeby zdjąć pieniądze z rynku bank centralny może emitować papiery wartościowe, które kupują banki i właśnie dzięki podwyżkom stóp mogą być one wyżej oprocentowane, co też skłania banki to ich kupowania i zdejmuje nadwyżki z rynku. NBP takie operacje przeprowadza, jest info na ich stronie, ale ich skala pozostaje dla mnie nieznana.
Problem polega też na tym, że w 2020 NBP obniżył populistycznie stopy prawie do zera chcąc ulżyć dotkniętym pandemią kredytobiorcom i utrzymywał je na tym poziomie kilkanaście miesięcy, co spowodowało rozregulowanie rynku, boom na na kredytach hipotecznych który przyczynił się do kolejnych wzrostów cen mieszkań i usług budowlanych. Przez kilka miesięcy Glapiński, który jest typowym pisiorem, lekceważył budzącą się inflację, straszył raczej deflacją i nie podnosił stóp. Boom hipoteczny się rozszalał, pierwsze oznaki ochłodzenia pojawiły się dopiero w tym roku. Dyletanctwo ekonomiczne Glapińskiego niemiłosierne.
Innym problemem jest to, że rząd pochyla się nad nieszczęściem kredytobiorców, a ma zupełnie w nosie oszczędności wielu Polaków, od kilkunastu miesięcy coraz bardziej tracące na wartości, no ale to akurat jest zgodne z socjalistycznym pojmowaniem gospodarki przez PiS.
Teraz się okazuje, że o ile masowy dodruk pieniądza po kryzysie 2008 roku nie spowodował pojawienia się inflacji, to programy pomocowe covidowe rozchwiały rynek, któremu teraz daleko do stabilności, choć oczywiście wiele firm i rodzin uchroniły przed bankructwem.
Żeby zmniejszyć inflację, trzeba:
1. zmniejszyć popyt wśród ludności (to brutalne, ale tak to działa)
2. zdjąć nadwyżkę pieniądza z rynku
Najczęściej stosuje się oba narzędzia łącznie.
W kwestii zmniejszania popytu: podwyżka stóp go redukuje, bo spada chęć zakupów na raty mieszkań, samochodów i innych dóbr konsumpcyjnych, bo rosną koszty kredytu. W świecie idealnym podwyżki stóp powinny spowodować podwyżki oprocentowania lokat, co ma skłonić ludność do lokowania pieniędzy w bankach (tu wkraczamy do pkt 2), zamiast wydawać na konsumpcję - tyle, że przez te programy pomocowe firmy dostały masę dodrukowanej kasy, często dostały ją firmy, którym była ona niepotrzebna (mówię to z autopsji jako bankowiec), efektem tego masa pieniędzy zalegających na rachunkach bankowych, więc banki nie mają potrzeby konkurowania o depozyty, bo same mają nadmiar środków, dodatkowo akcja kredytowa idzie średnio, teraz jeszcze doszedł czynnik niepokoju związany z wojną na Ukrainie.
Żeby zdjąć pieniądze z rynku bank centralny może emitować papiery wartościowe, które kupują banki i właśnie dzięki podwyżkom stóp mogą być one wyżej oprocentowane, co też skłania banki to ich kupowania i zdejmuje nadwyżki z rynku. NBP takie operacje przeprowadza, jest info na ich stronie, ale ich skala pozostaje dla mnie nieznana.
Problem polega też na tym, że w 2020 NBP obniżył populistycznie stopy prawie do zera chcąc ulżyć dotkniętym pandemią kredytobiorcom i utrzymywał je na tym poziomie kilkanaście miesięcy, co spowodowało rozregulowanie rynku, boom na na kredytach hipotecznych który przyczynił się do kolejnych wzrostów cen mieszkań i usług budowlanych. Przez kilka miesięcy Glapiński, który jest typowym pisiorem, lekceważył budzącą się inflację, straszył raczej deflacją i nie podnosił stóp. Boom hipoteczny się rozszalał, pierwsze oznaki ochłodzenia pojawiły się dopiero w tym roku. Dyletanctwo ekonomiczne Glapińskiego niemiłosierne.
Innym problemem jest to, że rząd pochyla się nad nieszczęściem kredytobiorców, a ma zupełnie w nosie oszczędności wielu Polaków, od kilkunastu miesięcy coraz bardziej tracące na wartości, no ale to akurat jest zgodne z socjalistycznym pojmowaniem gospodarki przez PiS.
Teraz się okazuje, że o ile masowy dodruk pieniądza po kryzysie 2008 roku nie spowodował pojawienia się inflacji, to programy pomocowe covidowe rozchwiały rynek, któremu teraz daleko do stabilności, choć oczywiście wiele firm i rodzin uchroniły przed bankructwem.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Czyli jednak chodzi o zubożenie społeczeństa, ograniczenie wydatków, tak ten mechanizm działa...
Prawdę mówiąc myślałem, że będzie w tym więcej "drugiego dna", jakichś mechanizmów skomplikowanych, procesów, a samo walenie ludziom po portfelach to tylko jakiś odprysk całego procesu.
Nie zmienia to jednak faktu, że w Waszych wyjaśnieniach brzmi to o wiele lepiej, niż gdybym powiedział wprost, że chodzi o grabież ludziom pieniędzy
Prawdę mówiąc myślałem, że będzie w tym więcej "drugiego dna", jakichś mechanizmów skomplikowanych, procesów, a samo walenie ludziom po portfelach to tylko jakiś odprysk całego procesu.
Nie zmienia to jednak faktu, że w Waszych wyjaśnieniach brzmi to o wiele lepiej, niż gdybym powiedział wprost, że chodzi o grabież ludziom pieniędzy
No niestety tak. Łatwo się podnosi ceny, jak lud jest zamożny i to łyknie. Jak sprzedawca ma obawy, czy lud zapłaci więcej, to się zastanowi trzy razy zanim podniesie cenę.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Parę dni temu w internecie czytając o podwyżkach stóp procentowych natrafiłem na taki wykres: relacja wysokości stóp procentowych do inflacji od 2000 r.
Moim zdaniem obrazuje on bardzo dobrze sytuację, która się teraz dzieje. Każda obniżka stóp procentowych wywoływała inflację, wówczas stopy podnoszono z powrotem i inflacja malała. Zobaczyć można też, że stopy procentowe były zawsze wyższe niż inflacja, sytuacja zmieniła się w 2016 r. (z krótką przerwą) od tego czasu inflacja przewyższa wysokość stóp procentowych. Gdy zaczynał się covid stopy procentowe obniżono niemal do zera, tak jak wspomnieli moi przedmówcy firmy otrzymały sporo pieniędzy z tarcz, służba zdrowia dodatki covidowe, bony turystyczne itd. Sporo ludzi/firm zaczęło też zaciągać kredyty, "bo jest tanio", machina ruszyła, zaczęli kupować, (bardzo widać to w nieruchomościach) wydawać pieniądze, ceny więc rosły, stopy były przez dłuższy czas na śmiesznie niskim poziomie no i teraz mamy to co mamy, NBP i rada polityki pieniężnej obudziło się więc za późno. Na studiach mówią nam, że bezpieczna różnica pomiędzy wysokością inflacji a stóp procentowych to około +-2% i wtedy powinna rozpocząć się jakaś interwencja państwa. Zobaczcie jaką teraz mamy różnicę już nawet po podwyżkach tych stóp... tak więc kolejne będą nieuniknione. Zastanawiające jest tylko, ile jeszcze potrzeba, żeby trend się odwrócił. Podnosić stóp w nieskończoność nie mogą, bo zatrzymają gospodarkę. Spróbuję sobie podyskutować na uczelni z kimś z wykładowców, co sądzi na ten temat i czy widzi jakąś rozsądną granicę, relację pomiędzy tym.
Moim zdaniem obrazuje on bardzo dobrze sytuację, która się teraz dzieje. Każda obniżka stóp procentowych wywoływała inflację, wówczas stopy podnoszono z powrotem i inflacja malała. Zobaczyć można też, że stopy procentowe były zawsze wyższe niż inflacja, sytuacja zmieniła się w 2016 r. (z krótką przerwą) od tego czasu inflacja przewyższa wysokość stóp procentowych. Gdy zaczynał się covid stopy procentowe obniżono niemal do zera, tak jak wspomnieli moi przedmówcy firmy otrzymały sporo pieniędzy z tarcz, służba zdrowia dodatki covidowe, bony turystyczne itd. Sporo ludzi/firm zaczęło też zaciągać kredyty, "bo jest tanio", machina ruszyła, zaczęli kupować, (bardzo widać to w nieruchomościach) wydawać pieniądze, ceny więc rosły, stopy były przez dłuższy czas na śmiesznie niskim poziomie no i teraz mamy to co mamy, NBP i rada polityki pieniężnej obudziło się więc za późno. Na studiach mówią nam, że bezpieczna różnica pomiędzy wysokością inflacji a stóp procentowych to około +-2% i wtedy powinna rozpocząć się jakaś interwencja państwa. Zobaczcie jaką teraz mamy różnicę już nawet po podwyżkach tych stóp... tak więc kolejne będą nieuniknione. Zastanawiające jest tylko, ile jeszcze potrzeba, żeby trend się odwrócił. Podnosić stóp w nieskończoność nie mogą, bo zatrzymają gospodarkę. Spróbuję sobie podyskutować na uczelni z kimś z wykładowców, co sądzi na ten temat i czy widzi jakąś rozsądną granicę, relację pomiędzy tym.
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
To jeszcze jeden wykres: inflacja za złego Tuska, co tylko kradł oraz za PiS, który "kradnie ale też się dzieli".
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Ale momencik, bo tak mnie naszło, że to trochę dziwaczne jest.
Wyższe raty kredytów uderzają w tych, co już i tak mają ograniczone możliwości finansowe, bo część pieniędzy muszą poświęcić na raty. Nie wydają 100 % swoich środków, bo muszą część oddać do banku. Tak więc ci co i tak już mniej wydają (z powodu spłaty kredytu) są jeszcze bardziej udupiani, a ci co kredytów nie mają, dalej mogą szastać całą wypłatą, bo ich to nie dotyczy.
Zdeczka niesprawiedliwe, żeby uwalać już obciążonych i ich kosztem zwalczać inflacje.
Jeden odziedziczy chałupę i ma luz, więc może poszaleć, a drugi musi się zapożyczyć, żeby mieć swój kawałek ogródka i jeszcze dodatkowo dopłaca do walki z inflacją.
No tak by to wyglądało.
Wyższe raty kredytów uderzają w tych, co już i tak mają ograniczone możliwości finansowe, bo część pieniędzy muszą poświęcić na raty. Nie wydają 100 % swoich środków, bo muszą część oddać do banku. Tak więc ci co i tak już mniej wydają (z powodu spłaty kredytu) są jeszcze bardziej udupiani, a ci co kredytów nie mają, dalej mogą szastać całą wypłatą, bo ich to nie dotyczy.
Zdeczka niesprawiedliwe, żeby uwalać już obciążonych i ich kosztem zwalczać inflacje.
Jeden odziedziczy chałupę i ma luz, więc może poszaleć, a drugi musi się zapożyczyć, żeby mieć swój kawałek ogródka i jeszcze dodatkowo dopłaca do walki z inflacją.
No tak by to wyglądało.
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Piotrek, to jest nawet bardziej ogólny problem.
Jeden ma babę starą i brzydką, a inny młodą i seksowną - po prostu nie ma sprawiedliwości na tym świecie.
Jeden ma babę starą i brzydką, a inny młodą i seksowną - po prostu nie ma sprawiedliwości na tym świecie.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Pudelek pisze:Z tą nazwą to tak jak z nachalnym lansowaniem frazy "w Ukrainie", mimo, że to de facto rusycyzm i do niedawna nie był on używany od jakiś 150 lat, ale dorobiono do tego taką ideologię - sprzeczną z historią i zdrowym rozsądkiem - że głowa boli...
Jednocześnie wszyscy lansujący ową frazę zaczynają sie strasznie oburzać jeśli ich spytac czy powinno się mówić "w Węgrzech" czy "w Węgrach?" Czy może "we Węgrzech" zeby calkiem języka nie połamać? Ale zwykle na tym etapie jest jedna uniwersalna odpowiedz zdartej płyty - jako ze ta grupa nie uznaje czegos takiego jak dyskusja.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
w przypadku "w Węgrzech" albo "we Węgrzech" tłumaczy się, że samym Węgrom to nie przeszkadza, więc może zostać. Czyli zmieniamy zasady języka polskiego, bo nie odpowiadają one niektórym cudzoziemcom - ciekawe, czy są podobne przypadki na świecie? Jednocześnie nie słyszałem, aby w języku ukraińskim z użycia wyszło słowo "Lachy" albo "Polaki", mimo, że lepiej brzmiałoby np. "Polacy"
Niestety, jeśli ktoś nawiedzony dobiera się do życia codziennego, to zawsze tak się kończy.
Niestety, jeśli ktoś nawiedzony dobiera się do życia codziennego, to zawsze tak się kończy.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:tłumaczy się, że samym Węgrom to nie przeszkadza
o matko! a jak zacznie?????
Pudelek pisze:Czyli zmieniamy zasady języka polskiego, bo nie odpowiadają one niektórym cudzoziemcom - ciekawe, czy są podobne przypadki na świecie?
Chyba nie ma... Z tego co pamietam to słowa "szukać" i "kurczak" byly dla mieszkancow Bałkanów obrazliwe - wiec moze warto by je tez zmienic!
Pudelek pisze:Jednocześnie nie słyszałem, aby w języku ukraińskim z użycia wyszło słowo "Lachy" albo "Polaki", mimo, że lepiej brzmiałoby np. "Polacy"
A slyszales o jakis Ukraincach, zeby sie obwieszali polskimi flagami? Na urzędach, samochodach, w mediach społecznosciowych - tak w ramach solidarnosci i przyjazni.
Ostatnio zmieniony 2022-04-12, 18:07 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości