Słońce, deszcz, plecak i Beskid Śląski
Słońce, deszcz, plecak i Beskid Śląski
Słońce, deszcz, plecak i Beskid Śląski
3-4 sierpnia 2021 r.
Dzień 1: Zwardoń - Ochodzita - Gańczorka - Chatka studencka AKT Pietraszonka
Minął miesiąc od mojej ostatniej wędrówki z dużym plecakiem, trzeba byłoby się znów wyrwać z domu na jakieś szwendanie z szafą na plecach, tym razem na wschód. W grę wchodzi więc kierunek beskidzki, chwilę planuję, rozglądam się po mapach i przypominam sobie, że od jakiegoś czasu obiecuje sobie odwiedzić górę Ochodzita w B. Śląskim. Potem przypominam sobie, że w odznace Diadem Polskich Gór mam jeszcze Baranią Górę, na której nigdy jeszcze nie byłem. Rysuję trasę na mapie patrzę a po drodze jest i chatka studencka - „Pietraszonka”. To plan jest, wszystko powinno dograć, pociągi, wędrówka, odwiedzone miejsca i nocleg w chatce studenckiej z klimatem. Jedynie z pogodą może być gorzej bo ma być „dynamiczna”, ale tragedii chyba nie będzie. Wykonuje jeszcze telefon na chatkę, tam cisza, nie ma takiego numeru… myślę dooobra jadę w ciemno, najwyżej jak tam nie będzie dało się nocować to pójdę dalej do schroniska PTTK. Pakuję więc plecak i ruszam na podbój południowej nieznanej mi dotąd części Beskidu Śląskiego.
Beskid Śląski: pasmo położone w Beskidach Zachodnich z najwyższym szczytem Skrzyczne (1257 m), graniczy z Beskidem Morawsko-Śląskim na zachodzie, Beskidem Żywieckim na południowym wschodzie, Kotliną Żywiecką na wschodzie, Beskidem Małym na północnym wschodzie i Pogórzem Śląskim na północy. Pasmo jest bardzo zurbanizowane, sporo tu wyciągów, kolejek, tras narciarskich, dużych miejscowości i ogromnych hoteli w dolinach. Na szlakach są także tłumy turystów, szczególnie w pobliżu popularnych ośrodków. Mimo to są w tym paśmie miejsca, które warto odwiedzić i potrafią one zachwycić. Szczególnie południowa część pasma jest znacznie spokojniejsza, mniej tu zurbanizowania, mniej turystów na szlakach, a na rozległych łąkach górskich da się spotkać owce i zachwycić widokiem.
Start wycieczki to tradycyjnie godz. 4:30 i dworzec PKP w Prudniku, stąd pociąg wiezie mnie na Kędzierzyn. Dalej przesiadka na „kibel” do Gliwic, a z tego miasta sunę już bezpośrednio do Zwardonia. Pociąg w dalszym odcinku toczy się nieśpiesznie po krętej górskiej linii doliną Soły. Mijam wiele miast, miasteczek, wsi, stacyjek. Z okien ładne widoczki na góry. W końcu docieram do stacji Zwardoń granicznej i końcowej linii nr 139. Dziś to senna stacyjka, ale kiedyś leżała przy głównej linii Kolei Transwersalnej, biegnącej dolinami Karpat. Położona jest ona na wys. 686 m. tuż przy granicy ze Słowacją. Budynek w stylu „austriackim” pochodzi z 1886 r. Z dworca kursują także pociągi na Słowację.
Opuszczam pociąg, ale kręcę się jeszcze chwilę po stacji. Za chwilę wtacza się pośpieszny z Gdyni, cykam więc kilka fotek podczas manewrów (zboczenie miłośnika kolejowego 😂). Potem odwiedzam sklep i kupuję trochę jedzenia i płynów, tyle, że ciężko mi to potem zmieścić w plecaku, więc wracam na dworzec i tam przepakowuje plecak. Po drodze czytam jeszcze tablicę z historią miejscowości Ociągam się bo minęło 40 minut od przyjazdu pociągu, a ja ciągle w tym samym miejscu…😂
nieczynne schronisko PTTK "Dworzec Beskidzki'
Trzeba w końcu ruszyć wybieram niebieski szlak, który przeprowadza mnie nad torami, mijam kilka domków, następnie przechodzę nad drogą ekspresową i dawnym przejściem granicznym. Od strony Słowacji idą coraz szybciej czarne chmury… zaraz będzie lać… I tak się dzieje, gdy opuszczam miejscowość i idę stromo pod górę spadają pierwsze krople, po chwili leje już mocniej, chowam się pod krzakami, chmura nie wygląda na dużą i zaraz powinno przejść.
I tak się dzieje, po 15 minutach już nie pada, nawet błyska słoneczko, ale w oddali idzie kolejna czarna chmura i zdaje się nie kończyć… Jednak ruszam ile przejdę to przejdę, no i uszedłem może z kilometr i deszcz puszcza się na dobre. Tym razem leje już solidnie, ubieram płaszcz, woda wlewa się do butów, szlakami płynie potok. Gdy docieram do pierwszych przysiółków Koniakowa słyszę pierwszy grzmot, o nie! Na odsłoniętą bezleśną Ochodzitą na pewno teraz nie pójdę, postanawiam, że idę dołem przez miejscowość i szukam jakiegoś przystanku żeby przeczekać. Patrzę na mapie jest, idę, okazuje się, że to tylko słupek z rozkładem. Super…😒 idę dalej mijam garaże, jeden z nich jest otwarty. Zaglądam do środka, widać, że od dawna nikt go nie zamykał i nie wjeżdżał autem. Zostaję więc tu, raczej nikt mnie nie pogoni, jest sucho i nie leje na łeb. Deszcz dudni o blachę, kilka razy grzmi raz mocniej raz słabiej, trwa to może z 40 min. Nagle deszcz ustaje robi się coraz jaśniej, wyglądam z garażu patrzę niebieskie niebo i słońce. Po deszczu, można ruszać!😀
Łąki i lasy pięknie pachną deszczem, w słońcu parują.😊 Jednak te parowanie w powietrzu nie jest jakoś bardzo widoczne i niewiele go widać na zdjęciach. Postanawiam, że sunę na przełaj przez łąki stromo pod górę na Ochodzitą (895 m). W końcu zdobywam szczyt tej bardzo ciekawej góry. Kopulasta, bezleśna, pokryta halami, na których czasem pasą się owce, to wszystko sprawia, że jest niesamowitym punktem widokowym! 😍 Doskonale widoczne są stąd na zachodzie i północnym zachodzie Beskid Morawsko-Śląski i Beskid Śląski, na północnym wschodzie Beskid Mały i Kotlinę Żywiecką, na wschodzie Beskid Żywiecki i Tatry, na południu Małą Fatrę. Nazwa szczytu Ochodzitej wzięła się od słowa obchodzić, gdyż z racji ukształtowania terenu górę zawsze obchodzono. Legenda mówi zaś o tym, że miał tu stać zamek zbójników, którzy napadali na kupców podróżujących szlakiem handlowym. By uniknąć rabunku kupcy obchodzili górę wydłużając sobie drogę. Dziś na Ochodzitej stoi kapliczka i pomnik Jana Pawła II, jest też drewniana „brama” i samotna ławeczka z piękną panoramą, na której chwilę przesiaduję gdy jestem zupełnie sam na szczycie. Potem gdy pojawiają się ludzie postanawiam zejść trochę niżej i położyć się na trawie. Rzucam plecak, otwieram piwo i legam na ziemi. Trawa już prawie sucha po deszczu ani śladu, ja ściągam buty i suszę nogi i grzeję się w słońcu. Nasycam oczy widokiem… pięknie tu, myślę wschód/zachód słońca musi być tutaj niesamowity… to może kiedyś.😊
Troszkę paruje, na horyzoncie Lysa Hora w B. Morawsko-Śląskim
w kierunku Beskidu Morawsko-Śląskiego
Panorama w większym rozmiarze: TUTAJ
Panorama w dużym rozmiarze: TUTAJ
B. Śląski
Beskid Śląski
Beskid Śląski
Tatry
Beskid Żywiecki i Tatry
Beskid Żywiecki
Beskid Żywiecki
Leży się bardzo przyjemnie, ale czas uciekać po godzinie w końcu trzeba się podnieść. Kilka ostatnich zdjęć i schodzę z Ochodzitej do Koniakowa do karczmy. Stąd wiele osób zaczyna krótki spacer na Ochodzitą. Dalej idę asfaltem, jeden z budynków na murze wypisany ma cytat "Kto się wyrzeka wolności w imię bezpieczeństwa, nie będzie miał ani jednego ani drugiego"… jakie to teraz aktualne…
Gdy schodzę z głównej drogi, na łące pasą się owce, jak ja rzadko spotykam je w Beskidach. Postanawiam odbić na szczyt Koczy Zamek (847 m). Ładna stąd panorama nawet we kierunku Tatr. Stoi tu krzyż oraz pomnik poświęcony poległym żołnierzom AK i Szarym Szeregom. Według legend miał tu stać zameczek obronny, jednak prawdopodobnie były to tylko niewielkie fortyfikacje taborytów – odłamu Husytów z I poł. XV w.
Niebieski szlak wiedzie mnie dalej wąską asfaltówką przez przysiółki, mijam kapliczki, muczące krowy, ciągle są też widoki.
W końcu wchodzę w las i mijam Małą Gańczorkę i zbaczam ze szlaku i wspinam się na skały na szczycie Gańczorki (909 m) po widoki. Dalej mijam jagodziarza z bacówki na Rycerzowej, sam też skubię trochę jagód. Wpadam jeszcze na pomysł by zobaczyć jaskinię na Gańczorce, zbaczam ze szlaku zarośniętą ścieżką by zobaczyć kawałek dziury w skałach. Przy okazji potykam się i rozwalam spodnie na kolanie. 😆
Następnie docieram do Przełęczy pod Koralówką, stąd już niedaleko zielonym szlakiem do chatki studenckiej. Schodzę do Pietraszonki, tutaj kończę dzisiejszą wędrówkę z dystansem 18 km.
Chatka studencka AKT „Pietraszonka” mieści się w starej drewnianej beskidzkiej chałupie na wysokości 800 m w przysiółku Istebnej. Prowadzona jest przez AKT „Watra” przy Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Chatka nie jest typowym schroniskiem górskim, ma kilka pokoi z około 50 miejscami noclegowymi, na dole jest ogólnodostępna kuchnia za zasadą co przynosisz to jesz i jadalnia z kominkiem i gitarami. Wystrój chatki, skrzypiąca podłoga, wszystko w drewnie sprawia, że to miejsce ma świetny klimat. Dziś tu zostaje, płacę symboliczne kilkanaście złotych i mam nawet łóżko i cały pokoik dla siebie.
Wieczór upływa bardzo przyjemnie w atmosferze integracji, rozmów o górach i planach na jutrzejszy dzień. Miało być ognisko, ale na dworze zaczyna lać. Siedzimy więc na dole w sali z kominkiem i huśtawką na sznurkach. Na chacie jest dziś 10 osób, niektórzy idą spać wcześniej. Ogień trzaska za to w kominku, skrzypi podłoga, deszcz szumi za oknem i bębni o dach, w ruch idzie gitara i śpiewniki. Drewniane ściany chaty słuchają wielu piosenek wędrownych… jest klimacik, takiego mi brakowało…😍
„W starej chacie malowany piec
Już niedługo będziesz z niego jeść
Za przełęczą tkany zbożem dom
A cel drogi krętej tak daleko stąd"
.......
„Wędrując skalną krainą
Góry zapisałem wierszem…”
Piosenki zapadły w pamięć tak, że zacząłem ich słuchać i śpiewać po powrocie, polubiłem piosenkę turystyczną, do tej pory jakoś nie słuchałem, nie znałem zbyt tego rodzaju muzyki…😁
Jakoś dobrze po północy w końcu rozchodzimy się do spania. Był plan wstawać i iść gdzieś na wschód słońca, ale ciągle leje i ma lać, więc odpuszczamy.
CDN...
3-4 sierpnia 2021 r.
Dzień 1: Zwardoń - Ochodzita - Gańczorka - Chatka studencka AKT Pietraszonka
Minął miesiąc od mojej ostatniej wędrówki z dużym plecakiem, trzeba byłoby się znów wyrwać z domu na jakieś szwendanie z szafą na plecach, tym razem na wschód. W grę wchodzi więc kierunek beskidzki, chwilę planuję, rozglądam się po mapach i przypominam sobie, że od jakiegoś czasu obiecuje sobie odwiedzić górę Ochodzita w B. Śląskim. Potem przypominam sobie, że w odznace Diadem Polskich Gór mam jeszcze Baranią Górę, na której nigdy jeszcze nie byłem. Rysuję trasę na mapie patrzę a po drodze jest i chatka studencka - „Pietraszonka”. To plan jest, wszystko powinno dograć, pociągi, wędrówka, odwiedzone miejsca i nocleg w chatce studenckiej z klimatem. Jedynie z pogodą może być gorzej bo ma być „dynamiczna”, ale tragedii chyba nie będzie. Wykonuje jeszcze telefon na chatkę, tam cisza, nie ma takiego numeru… myślę dooobra jadę w ciemno, najwyżej jak tam nie będzie dało się nocować to pójdę dalej do schroniska PTTK. Pakuję więc plecak i ruszam na podbój południowej nieznanej mi dotąd części Beskidu Śląskiego.
Beskid Śląski: pasmo położone w Beskidach Zachodnich z najwyższym szczytem Skrzyczne (1257 m), graniczy z Beskidem Morawsko-Śląskim na zachodzie, Beskidem Żywieckim na południowym wschodzie, Kotliną Żywiecką na wschodzie, Beskidem Małym na północnym wschodzie i Pogórzem Śląskim na północy. Pasmo jest bardzo zurbanizowane, sporo tu wyciągów, kolejek, tras narciarskich, dużych miejscowości i ogromnych hoteli w dolinach. Na szlakach są także tłumy turystów, szczególnie w pobliżu popularnych ośrodków. Mimo to są w tym paśmie miejsca, które warto odwiedzić i potrafią one zachwycić. Szczególnie południowa część pasma jest znacznie spokojniejsza, mniej tu zurbanizowania, mniej turystów na szlakach, a na rozległych łąkach górskich da się spotkać owce i zachwycić widokiem.
Start wycieczki to tradycyjnie godz. 4:30 i dworzec PKP w Prudniku, stąd pociąg wiezie mnie na Kędzierzyn. Dalej przesiadka na „kibel” do Gliwic, a z tego miasta sunę już bezpośrednio do Zwardonia. Pociąg w dalszym odcinku toczy się nieśpiesznie po krętej górskiej linii doliną Soły. Mijam wiele miast, miasteczek, wsi, stacyjek. Z okien ładne widoczki na góry. W końcu docieram do stacji Zwardoń granicznej i końcowej linii nr 139. Dziś to senna stacyjka, ale kiedyś leżała przy głównej linii Kolei Transwersalnej, biegnącej dolinami Karpat. Położona jest ona na wys. 686 m. tuż przy granicy ze Słowacją. Budynek w stylu „austriackim” pochodzi z 1886 r. Z dworca kursują także pociągi na Słowację.
Opuszczam pociąg, ale kręcę się jeszcze chwilę po stacji. Za chwilę wtacza się pośpieszny z Gdyni, cykam więc kilka fotek podczas manewrów (zboczenie miłośnika kolejowego 😂). Potem odwiedzam sklep i kupuję trochę jedzenia i płynów, tyle, że ciężko mi to potem zmieścić w plecaku, więc wracam na dworzec i tam przepakowuje plecak. Po drodze czytam jeszcze tablicę z historią miejscowości Ociągam się bo minęło 40 minut od przyjazdu pociągu, a ja ciągle w tym samym miejscu…😂
nieczynne schronisko PTTK "Dworzec Beskidzki'
Trzeba w końcu ruszyć wybieram niebieski szlak, który przeprowadza mnie nad torami, mijam kilka domków, następnie przechodzę nad drogą ekspresową i dawnym przejściem granicznym. Od strony Słowacji idą coraz szybciej czarne chmury… zaraz będzie lać… I tak się dzieje, gdy opuszczam miejscowość i idę stromo pod górę spadają pierwsze krople, po chwili leje już mocniej, chowam się pod krzakami, chmura nie wygląda na dużą i zaraz powinno przejść.
I tak się dzieje, po 15 minutach już nie pada, nawet błyska słoneczko, ale w oddali idzie kolejna czarna chmura i zdaje się nie kończyć… Jednak ruszam ile przejdę to przejdę, no i uszedłem może z kilometr i deszcz puszcza się na dobre. Tym razem leje już solidnie, ubieram płaszcz, woda wlewa się do butów, szlakami płynie potok. Gdy docieram do pierwszych przysiółków Koniakowa słyszę pierwszy grzmot, o nie! Na odsłoniętą bezleśną Ochodzitą na pewno teraz nie pójdę, postanawiam, że idę dołem przez miejscowość i szukam jakiegoś przystanku żeby przeczekać. Patrzę na mapie jest, idę, okazuje się, że to tylko słupek z rozkładem. Super…😒 idę dalej mijam garaże, jeden z nich jest otwarty. Zaglądam do środka, widać, że od dawna nikt go nie zamykał i nie wjeżdżał autem. Zostaję więc tu, raczej nikt mnie nie pogoni, jest sucho i nie leje na łeb. Deszcz dudni o blachę, kilka razy grzmi raz mocniej raz słabiej, trwa to może z 40 min. Nagle deszcz ustaje robi się coraz jaśniej, wyglądam z garażu patrzę niebieskie niebo i słońce. Po deszczu, można ruszać!😀
Łąki i lasy pięknie pachną deszczem, w słońcu parują.😊 Jednak te parowanie w powietrzu nie jest jakoś bardzo widoczne i niewiele go widać na zdjęciach. Postanawiam, że sunę na przełaj przez łąki stromo pod górę na Ochodzitą (895 m). W końcu zdobywam szczyt tej bardzo ciekawej góry. Kopulasta, bezleśna, pokryta halami, na których czasem pasą się owce, to wszystko sprawia, że jest niesamowitym punktem widokowym! 😍 Doskonale widoczne są stąd na zachodzie i północnym zachodzie Beskid Morawsko-Śląski i Beskid Śląski, na północnym wschodzie Beskid Mały i Kotlinę Żywiecką, na wschodzie Beskid Żywiecki i Tatry, na południu Małą Fatrę. Nazwa szczytu Ochodzitej wzięła się od słowa obchodzić, gdyż z racji ukształtowania terenu górę zawsze obchodzono. Legenda mówi zaś o tym, że miał tu stać zamek zbójników, którzy napadali na kupców podróżujących szlakiem handlowym. By uniknąć rabunku kupcy obchodzili górę wydłużając sobie drogę. Dziś na Ochodzitej stoi kapliczka i pomnik Jana Pawła II, jest też drewniana „brama” i samotna ławeczka z piękną panoramą, na której chwilę przesiaduję gdy jestem zupełnie sam na szczycie. Potem gdy pojawiają się ludzie postanawiam zejść trochę niżej i położyć się na trawie. Rzucam plecak, otwieram piwo i legam na ziemi. Trawa już prawie sucha po deszczu ani śladu, ja ściągam buty i suszę nogi i grzeję się w słońcu. Nasycam oczy widokiem… pięknie tu, myślę wschód/zachód słońca musi być tutaj niesamowity… to może kiedyś.😊
Troszkę paruje, na horyzoncie Lysa Hora w B. Morawsko-Śląskim
w kierunku Beskidu Morawsko-Śląskiego
Panorama w większym rozmiarze: TUTAJ
Panorama w dużym rozmiarze: TUTAJ
B. Śląski
Beskid Śląski
Beskid Śląski
Tatry
Beskid Żywiecki i Tatry
Beskid Żywiecki
Beskid Żywiecki
Leży się bardzo przyjemnie, ale czas uciekać po godzinie w końcu trzeba się podnieść. Kilka ostatnich zdjęć i schodzę z Ochodzitej do Koniakowa do karczmy. Stąd wiele osób zaczyna krótki spacer na Ochodzitą. Dalej idę asfaltem, jeden z budynków na murze wypisany ma cytat "Kto się wyrzeka wolności w imię bezpieczeństwa, nie będzie miał ani jednego ani drugiego"… jakie to teraz aktualne…
Gdy schodzę z głównej drogi, na łące pasą się owce, jak ja rzadko spotykam je w Beskidach. Postanawiam odbić na szczyt Koczy Zamek (847 m). Ładna stąd panorama nawet we kierunku Tatr. Stoi tu krzyż oraz pomnik poświęcony poległym żołnierzom AK i Szarym Szeregom. Według legend miał tu stać zameczek obronny, jednak prawdopodobnie były to tylko niewielkie fortyfikacje taborytów – odłamu Husytów z I poł. XV w.
Niebieski szlak wiedzie mnie dalej wąską asfaltówką przez przysiółki, mijam kapliczki, muczące krowy, ciągle są też widoki.
W końcu wchodzę w las i mijam Małą Gańczorkę i zbaczam ze szlaku i wspinam się na skały na szczycie Gańczorki (909 m) po widoki. Dalej mijam jagodziarza z bacówki na Rycerzowej, sam też skubię trochę jagód. Wpadam jeszcze na pomysł by zobaczyć jaskinię na Gańczorce, zbaczam ze szlaku zarośniętą ścieżką by zobaczyć kawałek dziury w skałach. Przy okazji potykam się i rozwalam spodnie na kolanie. 😆
Następnie docieram do Przełęczy pod Koralówką, stąd już niedaleko zielonym szlakiem do chatki studenckiej. Schodzę do Pietraszonki, tutaj kończę dzisiejszą wędrówkę z dystansem 18 km.
Chatka studencka AKT „Pietraszonka” mieści się w starej drewnianej beskidzkiej chałupie na wysokości 800 m w przysiółku Istebnej. Prowadzona jest przez AKT „Watra” przy Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Chatka nie jest typowym schroniskiem górskim, ma kilka pokoi z około 50 miejscami noclegowymi, na dole jest ogólnodostępna kuchnia za zasadą co przynosisz to jesz i jadalnia z kominkiem i gitarami. Wystrój chatki, skrzypiąca podłoga, wszystko w drewnie sprawia, że to miejsce ma świetny klimat. Dziś tu zostaje, płacę symboliczne kilkanaście złotych i mam nawet łóżko i cały pokoik dla siebie.
Wieczór upływa bardzo przyjemnie w atmosferze integracji, rozmów o górach i planach na jutrzejszy dzień. Miało być ognisko, ale na dworze zaczyna lać. Siedzimy więc na dole w sali z kominkiem i huśtawką na sznurkach. Na chacie jest dziś 10 osób, niektórzy idą spać wcześniej. Ogień trzaska za to w kominku, skrzypi podłoga, deszcz szumi za oknem i bębni o dach, w ruch idzie gitara i śpiewniki. Drewniane ściany chaty słuchają wielu piosenek wędrownych… jest klimacik, takiego mi brakowało…😍
„W starej chacie malowany piec
Już niedługo będziesz z niego jeść
Za przełęczą tkany zbożem dom
A cel drogi krętej tak daleko stąd"
.......
„Wędrując skalną krainą
Góry zapisałem wierszem…”
Piosenki zapadły w pamięć tak, że zacząłem ich słuchać i śpiewać po powrocie, polubiłem piosenkę turystyczną, do tej pory jakoś nie słuchałem, nie znałem zbyt tego rodzaju muzyki…😁
Jakoś dobrze po północy w końcu rozchodzimy się do spania. Był plan wstawać i iść gdzieś na wschód słońca, ale ciągle leje i ma lać, więc odpuszczamy.
CDN...
Ostatnio zmieniony 2022-01-04, 22:37 przez opawski1, łącznie zmieniany 3 razy.
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Opawski jak zwykle w swoim stylu
Na takiej ławeczce papieskiej to bym sobie posiedział.
Na takiej ławeczce papieskiej to bym sobie posiedział.
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Pastelowe lato na Twoich zdjęciach, takie ciepłe kolory (mimo deszczu). Ten odcinek, który przeszedłeś, jest właśnie w moich planach od lat i jakoś się wybrać nie mogę, a Ty z daleka i dałeś radę.
Pociągi "kible' to już chyba są coraz rzadsze? No i zaintrygowało mnie zdjęcie z kurą - czy jest jakiś powód, że pojawiła się w relacji?
Pociągi "kible' to już chyba są coraz rzadsze? No i zaintrygowało mnie zdjęcie z kurą - czy jest jakiś powód, że pojawiła się w relacji?
Coldman pisze:Opawski jak zwykle w swoim stylu
Fakt, ale to dobrze, że ma swój styl. Jak zwykle relację rozpoczynają zdjęcia pociągu.
laynn pisze:Dzisiejsza młodzież i dzieci zwierząt domowych prawie nie znają, więc może to pierwsze spotkanie
To prawda, ja np. kiedyś zrobiłem zdjęcie krowy, więc jak ktoś nie wie, jak wygląda krowa, to proszę:
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Coldman pisze:Opawski jak zwykle w swoim stylu
Na takiej ławeczce papieskiej to bym sobie posiedział.
Polecam, bo panorama z Ochodzitej jest warta by dłużej tam zostać i ją pooglądać
Wiolcia pisze:Pastelowe lato na Twoich zdjęciach, takie ciepłe kolory (mimo deszczu). Ten odcinek, który przeszedłeś, jest właśnie w moich planach od lat i jakoś się wybrać nie mogę, a Ty z daleka i dałeś radę.
Pociągi "kible' to już chyba są coraz rzadsze? No i zaintrygowało mnie zdjęcie z kurą - czy jest jakiś powód, że pojawiła się w relacji?
Po deszczu od razu wychodziło słoneczko no i ładnie oświetlało żółte trawy, lasy, na niebie podkręcało kontrast z czarnymi obłokami. Taka pogoda też jest fajna, bo ciągle coś się działo, tu świeciło słońce tam po górach szła smuga deszczu z ciemnymi chmurami. Pod względem zdjęć lubię, ale z drugiej strony jest denerwująca bo co chwilę trzeba ubierać płaszcz, moknąć...
a "kible" czyli w żargonie jednostki EN57 mają się na polskich torach jeszcze całkiem dobrze, wszak to najdłużej produkowany pojazd kolejowy na świecie ( przez 33 lata), i co złośliwi mówią, że na polskiej kolei będą jeździć do końca świata i o jeden dzień dłużej Choć tych bez modernizacji już coraz mniej, to sporo ich jeździ po modernizacjach m.in. z nowymi siedzeniami, kolorami, klimatyzacją, która nie działa itp. Jak jeżdżę w Beskidy rano to na linii Kędzierzyn - Gliwice zawsze jest "kibel", z Katowic do Zwardonia, też czasem jedzie po modernizacji, niby tak w nim nowocześnie, a czasem głośniej niż w tych starych. Wiem też że sporo ich jeździ też na "kryniczance" linii Tarnów - Krynica, jeden z ich nawet mi zapozował na stacji w Piwnicznej, gdy wędrowałem przez Beskid Sądecki
a kura w relację wpadła w sumie bez powodu, gdakała mi w krzakach jak stałem na moście nad torami to i ją też uwieczniłem
I widzę ,że na forum to zdjęcie wywołało największe poruszenie, jakbym orła jakiegoś ustrzelił.
Sebastian pisze:Fakt, ale to dobrze, że ma swój styl. Jak zwykle relację rozpoczynają zdjęcia pociągu.
Bo pociąg w ostatnim czasie bardzo często zaczyna i kończy moją wędrówkę. Po za tym lubię wszystko co z koleją związane.
Spoookojnie... wiem jak wygląda kura, gęś, krowa, indyk, świnia itd. trochę czasu na wsi za dzieciaka spędziłem, bo miałem dziadka rolnika .
a co do wrzucania zdjęć świni tutaj... to proszę bardzo Co prawda to nie takie chlewne, bo zazwyczaj one nie latają po łąkach w górach.
Ostatnio zmieniony 2022-01-06, 16:25 przez opawski1, łącznie zmieniany 2 razy.
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Fajna wycieczka i ciekawe zdjęcia. Też kiedyś nie będąc jeszcze na Ochodzitej planowałem trasę ze Zwardonia na Baranią Górę, ale jakoś się nie udało... No ale właśnie na tej Ochodzitej mi wtedy najbardziej zależało. Tylko całkiem niedawno udało mi się być na tej Ochodzitej na zachodzie słońca i też byłem zachwycony. Piękna góreczka, widokowa i łatwo dostępna. I mam nadzieję, że jeszcze na niejeden wschód czy zachód słońca się tam wybiorę.
Vision pisze:Fajna wycieczka i ciekawe zdjęcia. Też kiedyś nie będąc jeszcze na Ochodzitej planowałem trasę ze Zwardonia na Baranią Górę, ale jakoś się nie udało... No ale właśnie na tej Ochodzitej mi wtedy najbardziej zależało. Tylko całkiem niedawno udało mi się być na tej Ochodzitej na zachodzie słońca i też byłem zachwycony. Piękna góreczka, widokowa i łatwo dostępna. I mam nadzieję, że jeszcze na niejeden wschód czy zachód słońca się tam wybiorę.
Dzięki!
Ja kiedyś jak patrzyłem na Ochodzitą to wydawała mi się jakaś taka odosobniona i że ciężko będzie ją połączyć z czymś innym w jakąś sensowną trasę dodając jeszcze dojazd/powrót pociągiem. A tu proszę, raz porządnie przysiadłem do mapy i wyszło mi, że fajnie ją można połączyć np. z Baranią Górą Ochodzita to piękna górka i właśnie teraz chciałbym się tam wybrać kolejny raz na wschód/zachód słońca
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Słońce, deszcz, plecak i Beskid Śląski
Dzień 2: Chatka studencka Pietraszonka - Schronisko PTTK Przysłop - Barania Góra - Hala Barania - Hala Radziechowska - Węgierska Górka
3-4 sierpnia 2021 r.
Rano budzę się kontrolnie o 6 sprawdzić czy rzeczywiście wschodu słońca nie będzie. Jest pochmurno, ale nie pada. Z okna pokoju mam widoczek w kierunku Beskidu Morawsko-Śląskiego, przez który przewalają się mgły. Postanawiam jednak, że wyjdę na zewnątrz powyżej chatki. Łąki pachną deszczem, na trawie mnóstwo rosy, od razu moczę stopy bo jestem w klapkach. Mgły przewalają się nad Beskidami co chwilę pojawiają się i znikają szczyty np. Ochodzitej. Z każdą minutą mgły i chmur jest jakby mniej, a szczyty coraz bardziej się odsłaniają. 😊
Potem wracam do chatki, jeszcze trochę leżę, potem przyrządzam sobie śniadanie w chatkowej kuchni. Siedzę na sali przy herbacie, albo na zewnątrz, zupełnie mi się nie śpieszy. Przeglądam jeszcze raz mapę i planuję też ostateczną trasę na dziś i dokąd dziś idę. W planie miałem wydłużenie wypadu o jeden dzień, ale prognozy pogody są odstraszające, bo od wieczora przez cały kolejny dzień ma intensywnie lać, więc odpuszczam.
"sprzęt" na ognisko skończył na patelni
Po pożegnaniu się z ekipą chatkę opuszczam po godz. 11. Dziś mam podobny dystans do wczorajszego a pociąg po 18, więc powinienem na luzie zdążyć. Wchodzę na zielony szlak, który prowadzi mnie na Koralówkę, następnie mijam kamienno-drewnianą kapliczkę i zatrzymuję się przy Czarnej Wisełce, która ma brunatny kolor wody. Potok ten wypływa z południowego stoku Baraniej Góry na wys. 1150 m i wraz z Białą Wisełką, która także wypływa ze zboczy Baraniej tworzy Wisłę – królową polskich rzek. Zatem Wisła ma dwa źródła, nie są one jednak dostępne turystycznie, gdyż teren znajduje się w rezerwacie.
Następnym moim przystankiem jest Schronisko PTTK „Przysłop pod Baranią Górą”. Obecny budynek to klocek z wielkiej płyty, zbudowany w 1979 r. w ogóle nie przypominający architekturą schroniska górskiego. Pierwszy budynek schroniska pochodził z końca XIX w. i był domkiem myśliwskim księcia Fryderyka Habsburga, w którym od 1925 r. mieściło się schronisko górskie. W latach 70. XX w. postanowiono o budowie nowego obiektu, stare drewniane schronisko zostało przeniesione do Wisły i obecnie mieści się w nim siedziba PTTK. Na Przysłopie został jedynie stary budynek gospodarczy, w którym obecnie mieści się Baraniogórski Ośrodek Historii Turystyki Górskiej. Gdy przekraczam próg schroniska zaczyna padać deszcz… znalazłem się tu w porę. Pozostaje mi więc zrobić sobie przerwę i coś zjeść. Zamawiam naleśniki i piwko i siadam na długim tarasie (balkonie) pod dachem. Deszcz sobie pada, a ja siedzę pod zadaszeniem i się zajadam wsłuchując w szum deszczu, tak to może sobie padać. 😛
Mija z 40 minut i wygląda na to, że zaraz przestanie padać bo robi się jasno. Tak też się dzieje, najedzony, nie pada, można ruszać dalej. Rozpoczynam wspinanie się dość stromą kamienistą ścieżką, wzdłuż krzaków pełnych jagód, których trochę skubię. Potem gdy szlak się wypłaszcza, teren robi się bagnisty, a na szlak wyłożony jest drewnianymi palami. W końcu przede mną wystaje wieża – to wierzchołek Baraniej Góry (1220 m), na który wchodzę. Zaliczany jest do odznaki Diadem Polskich Gór.
Barania Góra jest drugim co do wysokości szczytem w Beskidzie Śląskim, zwieńcza go metalowa wieża widokowa o wys. 15 m oraz kamienny obelisk z tablicą poświęconą partyzantom Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych działających na tych terenach podczas II wojny i po niej do 1947 r. Na wierzchołku spotykam dziś najwięcej ludzi tego dnia. Zaczynam od wejścia na wieżę. Panorama z wieży jest rozległa i robi wrażenie, widać tutaj Beskid: Śląski, Mały, Żywiecki, Morawsko-Śląski, Małą Fatrę i Tatry. Tatry i wierzchołek Babiej Góry schował się w chmurach, ale ciemne obłoki i błyskające chwilami słońce dodaje efektu. Z wieży podobno widoczne są także Sudety, a konkretniej Jeseniki i Góry Opawskie i to całkiem możliwe, bo ja z Biskupiej Kopy Baranią Górę widziałem nie raz, dziś jednak aż takich widoków nie ma.😁
Babia skryta w chmurach
Rysianka i Pilsko
Czantoria
Równica
Skrzyczne
Dolina Soły
Panorama w większym rozmiarze: https://photos.app.goo.gl/f92FNa1XPt5Yzeyw7
Schodzę z wieży, ale postanawiam jeszcze posiedzieć na szczycie, wybieram jeden z pni pośród czerwieniących się już krzaków jagód porastających wyręby po lasach świerkowych. Przede mną niekończąca się panorama beskidzkich szczytów, głęboka dolina Soły, pięknie tutaj!😍
W końcu żegnam Baranią Górę i schodzę dość stromo czerwonym Głównym Szlakiem Beskidzkim przede mną doskonale widoczna Hala Barania z małą bacówką pośrodku. I to jest kolejny cel mojej wędrówki. Zbaczam ze szlaku i wchodzę na rozległą halę ze złotymi trawami. Wypas owiec trwa tutaj od XVII w. a zapoczątkowali go z pewnością Wołosi, którzy już kilka wieków wcześniej prowadzi koczowniczy tryb życia związany z pasterstwem i uzyskiwali hale metodą żarową – poprzez wypalanie lasów. Wypas owiec musiał odbywać się także w tym roku, bo na polanie widać ślady w postaci owczych bobków. Po środku hali stoi mała drewniana bacówka, jest otwarta, wewnątrz jest piec i kilka miejsc do spania… kiedyś wypadałoby wrócić na nocleg w tym ładnym miejscu…😀 Przed bacówką robię sobie ponownie dłuższe posiedzenie by chłonąć ciszę górskiej natury. Roztacza się stąd ładna panorama aż po Babią Górę.
Czas opuścić jednak Halę Baranią, nie wracam jednak najkrótszą drogą do szlaku, ale postanawiam przejść przez całą polanę i wejść na czerwony szlak dalej, za Magurką Wiślańską. Na mapie były jakieś ścieżki, jednak gdy wchodzę do lasu kończą się, trochę po krzakach, po bagnisku, docieram do jakiejś kamienistej ścieżki która doprowadza mnie do szlaku. Idę teraz bezleśnym grzbietem Magurki Radziechowskiej ze skałkami. Przyświeca słońce, oświetla czerwone krzewy jagód i złote trawy, wokół widoczki na szczyty Beskidu Śląskiego i Żywieckiego, wieża na Skrzycznem chowa się chwilami w czarnych chmurach.
Kolejnym moim przystankiem jest Hala Radziechowska rozległa polana z falującymi na wietrze żółtymi trawami. Na jej czubku, drewniana chatka, w kiepskim stanie. Przysiadam tutaj na chwilę, w dole przejeżdża quad z kilkoma wielkimi pełnymi wiadrami jagód. Gdy schodzę z hali, widzę całą rodzinę zbierającą jagody, czyli już wiem kto zapełnił owocami te wiadra.😁
Czerwony szlak wiedzie mnie przez Glinne (1034 m), i tu sytuacja z jagodami się powtarza bo mijam kilka osób i terenówkę pełną wiader. Szlak zaczyna stromo schodzić coraz bardziej słyszę odgłosy dolin – szum aut, trąbiący pociąg, ryk kosiarek, dolina Soły coraz bliżej. Przecinam budowę drogi ekspresowej S1 bezproblemowo.
Tuż za tym miejscem fort „Waligóra” jeden z 9 planowanych (5 zbudowanych) fortów obronnych Wojska Polskiego zbudowanych w dolinie Soły w celu zatrzymania niemieckiego wojska i ochrony Bielska i Krakowa przed nacierającym od strony Czechosłowacji Wermachtem. Fort ten brał udział 1-3 września 1939 r. w odpieraniu natarcia Wermachtu. W obronie uczestniczyło 1500 żołnierzy Wojska Polskiego, atakowało 17700 żołnierzy Wermachtu. Mimo ogromnej przewagi Niemców Wojsko Polskie odnosiło sukcesy w walce, jednak wraz z wyczerpaniem amunicji musiało się poddać. Szczegóły na zdjęciu z tablicą.👇👇
Stąd pozostaje mi już zejście do miasteczka Węgierska Górka, przechodzę przez Sołę, następnie ulicami miejscowości podążam na dworzec PKP, gdzie kończę wędrówkę. Stacyjka to budynek z 1884 r. podobna do wszystkich „galicyjskich” dworców w okolicy. Na tablicy informacyjnej znajduję jeszcze ciekawostkę, że mieszkańcy byli przeciwnikami budowy kolei, gdyż wiązało się to z zburzeniem kilku domów oraz przekonaniem, że parowozy napędzane są siłą nieczystą…
W Węgierskiej Górce wsiadam w pociąg, który wiezie mnie do Bielska Białej. W tym mieście mam ponad półtorej godziny na przesiadkę w pośpiecha. Postanawiam zatem ruszyć na spacer ulicami Bielska. Bielsko-Biała to zlepek dwóch miast funkcjonujący od 1951 r. z Bielska (początki miasta to koniec XIII w.) historycznie leżącego na Śląsku Cieszyńskim i Białej (pocz. miasta to koniec XVI w.) leżącej w Małopolsce. Idę ulicą Mickiewicza pośród pięknych zabytkowych, kamienic w kierunku Zamku Sułkowskich. Następnie wąskimi uliczkami wchodzę na Rynek. Dziś jest tu bardzo tłumnie, a pośrodku placu stoi scena, choć nic na niej się nie odbywa. Potem kręcę się jeszcze kilkoma uliczkami wokół rynku i katedry św. Mikołaja. Architektura Bielska zrobiła na mnie duże wrażenie, bardzo ładne miasto. Kilka ujęć kamienic i kolorowych fontann, czas ucieka, trzeba wracać na dworzec.
Na peronie, gdy wracam stoi już pociąg do Świnoujścia, a lokomotywa manewruje po stacji. To czeskie wagony bo PKP IC, wypożycza na lato od kolei czeskich stare wagony, bo ma za mało swoich. 😉 Wsiadam więc do pociągu i zajmuje miejsce. Po chwili dosiadają się do przedziału z bagażami dwie starsze Panie. Uwagę ich zwraca mój plecak i koszulka z hasłem PTTK Prudnik, bo znają ten region i też chodzą po górach. Wywiązuje się więc miła dyskusja o wędrówkach górskich, odwiedzonych miejscach, planach na przyszłe podróże działalności PTTK-ów itp. Panie jadą na wczasy nad morze, ja tylko do Kędzierzyna. Tam opuszczam skład i stamtąd autem zabrany jestem do domu…
I tak dwudniówka w Beskidzie Śląskim dobiegła końca, przez te dwa dni pokonałem łącznie 40 km. Był to mój samotny i bardzo spokojny wyjazd, którego celem w ogóle nie było nabijanie kilometrów, a jedynie odpoczynek i chłonięcie górskiego klimatu podziwiając widoki z hal czy spędzając miło wieczór w chatce studenckiej. Stąd wiele czasu poświęcałem na odpoczynki, takie wypady uwielbiam najbardziej, kiedy jest czas na wszystko.😊 Pogoda mimo swojej dynamiczności, też finalnie okazała się całkiem dobra, raz mnie co prawda zlało, ale największe deszcze i tak zastawały mnie w chatce, garażu, albo schronisku.😂 A po tych deszczach zaraz znów miałem świetną pogodę. Wyjazd ten sprawił też, że polubiłem piosenkę wędrowną, która do tej pory jakoś była mi obojętna. Sprawił, że jeszcze bardziej polubiłem chatki studenckie. Pozwolił też spojrzeć na Beskid Śląski z nieznanej dotąd perspektywy i pokazał, że te pasmo ma klimacik i potrafi zachwycić.
KONIEC
Dzień 2: Chatka studencka Pietraszonka - Schronisko PTTK Przysłop - Barania Góra - Hala Barania - Hala Radziechowska - Węgierska Górka
3-4 sierpnia 2021 r.
Rano budzę się kontrolnie o 6 sprawdzić czy rzeczywiście wschodu słońca nie będzie. Jest pochmurno, ale nie pada. Z okna pokoju mam widoczek w kierunku Beskidu Morawsko-Śląskiego, przez który przewalają się mgły. Postanawiam jednak, że wyjdę na zewnątrz powyżej chatki. Łąki pachną deszczem, na trawie mnóstwo rosy, od razu moczę stopy bo jestem w klapkach. Mgły przewalają się nad Beskidami co chwilę pojawiają się i znikają szczyty np. Ochodzitej. Z każdą minutą mgły i chmur jest jakby mniej, a szczyty coraz bardziej się odsłaniają. 😊
Potem wracam do chatki, jeszcze trochę leżę, potem przyrządzam sobie śniadanie w chatkowej kuchni. Siedzę na sali przy herbacie, albo na zewnątrz, zupełnie mi się nie śpieszy. Przeglądam jeszcze raz mapę i planuję też ostateczną trasę na dziś i dokąd dziś idę. W planie miałem wydłużenie wypadu o jeden dzień, ale prognozy pogody są odstraszające, bo od wieczora przez cały kolejny dzień ma intensywnie lać, więc odpuszczam.
"sprzęt" na ognisko skończył na patelni
Po pożegnaniu się z ekipą chatkę opuszczam po godz. 11. Dziś mam podobny dystans do wczorajszego a pociąg po 18, więc powinienem na luzie zdążyć. Wchodzę na zielony szlak, który prowadzi mnie na Koralówkę, następnie mijam kamienno-drewnianą kapliczkę i zatrzymuję się przy Czarnej Wisełce, która ma brunatny kolor wody. Potok ten wypływa z południowego stoku Baraniej Góry na wys. 1150 m i wraz z Białą Wisełką, która także wypływa ze zboczy Baraniej tworzy Wisłę – królową polskich rzek. Zatem Wisła ma dwa źródła, nie są one jednak dostępne turystycznie, gdyż teren znajduje się w rezerwacie.
Następnym moim przystankiem jest Schronisko PTTK „Przysłop pod Baranią Górą”. Obecny budynek to klocek z wielkiej płyty, zbudowany w 1979 r. w ogóle nie przypominający architekturą schroniska górskiego. Pierwszy budynek schroniska pochodził z końca XIX w. i był domkiem myśliwskim księcia Fryderyka Habsburga, w którym od 1925 r. mieściło się schronisko górskie. W latach 70. XX w. postanowiono o budowie nowego obiektu, stare drewniane schronisko zostało przeniesione do Wisły i obecnie mieści się w nim siedziba PTTK. Na Przysłopie został jedynie stary budynek gospodarczy, w którym obecnie mieści się Baraniogórski Ośrodek Historii Turystyki Górskiej. Gdy przekraczam próg schroniska zaczyna padać deszcz… znalazłem się tu w porę. Pozostaje mi więc zrobić sobie przerwę i coś zjeść. Zamawiam naleśniki i piwko i siadam na długim tarasie (balkonie) pod dachem. Deszcz sobie pada, a ja siedzę pod zadaszeniem i się zajadam wsłuchując w szum deszczu, tak to może sobie padać. 😛
Mija z 40 minut i wygląda na to, że zaraz przestanie padać bo robi się jasno. Tak też się dzieje, najedzony, nie pada, można ruszać dalej. Rozpoczynam wspinanie się dość stromą kamienistą ścieżką, wzdłuż krzaków pełnych jagód, których trochę skubię. Potem gdy szlak się wypłaszcza, teren robi się bagnisty, a na szlak wyłożony jest drewnianymi palami. W końcu przede mną wystaje wieża – to wierzchołek Baraniej Góry (1220 m), na który wchodzę. Zaliczany jest do odznaki Diadem Polskich Gór.
Barania Góra jest drugim co do wysokości szczytem w Beskidzie Śląskim, zwieńcza go metalowa wieża widokowa o wys. 15 m oraz kamienny obelisk z tablicą poświęconą partyzantom Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych działających na tych terenach podczas II wojny i po niej do 1947 r. Na wierzchołku spotykam dziś najwięcej ludzi tego dnia. Zaczynam od wejścia na wieżę. Panorama z wieży jest rozległa i robi wrażenie, widać tutaj Beskid: Śląski, Mały, Żywiecki, Morawsko-Śląski, Małą Fatrę i Tatry. Tatry i wierzchołek Babiej Góry schował się w chmurach, ale ciemne obłoki i błyskające chwilami słońce dodaje efektu. Z wieży podobno widoczne są także Sudety, a konkretniej Jeseniki i Góry Opawskie i to całkiem możliwe, bo ja z Biskupiej Kopy Baranią Górę widziałem nie raz, dziś jednak aż takich widoków nie ma.😁
Babia skryta w chmurach
Rysianka i Pilsko
Czantoria
Równica
Skrzyczne
Dolina Soły
Panorama w większym rozmiarze: https://photos.app.goo.gl/f92FNa1XPt5Yzeyw7
Schodzę z wieży, ale postanawiam jeszcze posiedzieć na szczycie, wybieram jeden z pni pośród czerwieniących się już krzaków jagód porastających wyręby po lasach świerkowych. Przede mną niekończąca się panorama beskidzkich szczytów, głęboka dolina Soły, pięknie tutaj!😍
W końcu żegnam Baranią Górę i schodzę dość stromo czerwonym Głównym Szlakiem Beskidzkim przede mną doskonale widoczna Hala Barania z małą bacówką pośrodku. I to jest kolejny cel mojej wędrówki. Zbaczam ze szlaku i wchodzę na rozległą halę ze złotymi trawami. Wypas owiec trwa tutaj od XVII w. a zapoczątkowali go z pewnością Wołosi, którzy już kilka wieków wcześniej prowadzi koczowniczy tryb życia związany z pasterstwem i uzyskiwali hale metodą żarową – poprzez wypalanie lasów. Wypas owiec musiał odbywać się także w tym roku, bo na polanie widać ślady w postaci owczych bobków. Po środku hali stoi mała drewniana bacówka, jest otwarta, wewnątrz jest piec i kilka miejsc do spania… kiedyś wypadałoby wrócić na nocleg w tym ładnym miejscu…😀 Przed bacówką robię sobie ponownie dłuższe posiedzenie by chłonąć ciszę górskiej natury. Roztacza się stąd ładna panorama aż po Babią Górę.
Czas opuścić jednak Halę Baranią, nie wracam jednak najkrótszą drogą do szlaku, ale postanawiam przejść przez całą polanę i wejść na czerwony szlak dalej, za Magurką Wiślańską. Na mapie były jakieś ścieżki, jednak gdy wchodzę do lasu kończą się, trochę po krzakach, po bagnisku, docieram do jakiejś kamienistej ścieżki która doprowadza mnie do szlaku. Idę teraz bezleśnym grzbietem Magurki Radziechowskiej ze skałkami. Przyświeca słońce, oświetla czerwone krzewy jagód i złote trawy, wokół widoczki na szczyty Beskidu Śląskiego i Żywieckiego, wieża na Skrzycznem chowa się chwilami w czarnych chmurach.
Kolejnym moim przystankiem jest Hala Radziechowska rozległa polana z falującymi na wietrze żółtymi trawami. Na jej czubku, drewniana chatka, w kiepskim stanie. Przysiadam tutaj na chwilę, w dole przejeżdża quad z kilkoma wielkimi pełnymi wiadrami jagód. Gdy schodzę z hali, widzę całą rodzinę zbierającą jagody, czyli już wiem kto zapełnił owocami te wiadra.😁
Czerwony szlak wiedzie mnie przez Glinne (1034 m), i tu sytuacja z jagodami się powtarza bo mijam kilka osób i terenówkę pełną wiader. Szlak zaczyna stromo schodzić coraz bardziej słyszę odgłosy dolin – szum aut, trąbiący pociąg, ryk kosiarek, dolina Soły coraz bliżej. Przecinam budowę drogi ekspresowej S1 bezproblemowo.
Tuż za tym miejscem fort „Waligóra” jeden z 9 planowanych (5 zbudowanych) fortów obronnych Wojska Polskiego zbudowanych w dolinie Soły w celu zatrzymania niemieckiego wojska i ochrony Bielska i Krakowa przed nacierającym od strony Czechosłowacji Wermachtem. Fort ten brał udział 1-3 września 1939 r. w odpieraniu natarcia Wermachtu. W obronie uczestniczyło 1500 żołnierzy Wojska Polskiego, atakowało 17700 żołnierzy Wermachtu. Mimo ogromnej przewagi Niemców Wojsko Polskie odnosiło sukcesy w walce, jednak wraz z wyczerpaniem amunicji musiało się poddać. Szczegóły na zdjęciu z tablicą.👇👇
Stąd pozostaje mi już zejście do miasteczka Węgierska Górka, przechodzę przez Sołę, następnie ulicami miejscowości podążam na dworzec PKP, gdzie kończę wędrówkę. Stacyjka to budynek z 1884 r. podobna do wszystkich „galicyjskich” dworców w okolicy. Na tablicy informacyjnej znajduję jeszcze ciekawostkę, że mieszkańcy byli przeciwnikami budowy kolei, gdyż wiązało się to z zburzeniem kilku domów oraz przekonaniem, że parowozy napędzane są siłą nieczystą…
W Węgierskiej Górce wsiadam w pociąg, który wiezie mnie do Bielska Białej. W tym mieście mam ponad półtorej godziny na przesiadkę w pośpiecha. Postanawiam zatem ruszyć na spacer ulicami Bielska. Bielsko-Biała to zlepek dwóch miast funkcjonujący od 1951 r. z Bielska (początki miasta to koniec XIII w.) historycznie leżącego na Śląsku Cieszyńskim i Białej (pocz. miasta to koniec XVI w.) leżącej w Małopolsce. Idę ulicą Mickiewicza pośród pięknych zabytkowych, kamienic w kierunku Zamku Sułkowskich. Następnie wąskimi uliczkami wchodzę na Rynek. Dziś jest tu bardzo tłumnie, a pośrodku placu stoi scena, choć nic na niej się nie odbywa. Potem kręcę się jeszcze kilkoma uliczkami wokół rynku i katedry św. Mikołaja. Architektura Bielska zrobiła na mnie duże wrażenie, bardzo ładne miasto. Kilka ujęć kamienic i kolorowych fontann, czas ucieka, trzeba wracać na dworzec.
Na peronie, gdy wracam stoi już pociąg do Świnoujścia, a lokomotywa manewruje po stacji. To czeskie wagony bo PKP IC, wypożycza na lato od kolei czeskich stare wagony, bo ma za mało swoich. 😉 Wsiadam więc do pociągu i zajmuje miejsce. Po chwili dosiadają się do przedziału z bagażami dwie starsze Panie. Uwagę ich zwraca mój plecak i koszulka z hasłem PTTK Prudnik, bo znają ten region i też chodzą po górach. Wywiązuje się więc miła dyskusja o wędrówkach górskich, odwiedzonych miejscach, planach na przyszłe podróże działalności PTTK-ów itp. Panie jadą na wczasy nad morze, ja tylko do Kędzierzyna. Tam opuszczam skład i stamtąd autem zabrany jestem do domu…
I tak dwudniówka w Beskidzie Śląskim dobiegła końca, przez te dwa dni pokonałem łącznie 40 km. Był to mój samotny i bardzo spokojny wyjazd, którego celem w ogóle nie było nabijanie kilometrów, a jedynie odpoczynek i chłonięcie górskiego klimatu podziwiając widoki z hal czy spędzając miło wieczór w chatce studenckiej. Stąd wiele czasu poświęcałem na odpoczynki, takie wypady uwielbiam najbardziej, kiedy jest czas na wszystko.😊 Pogoda mimo swojej dynamiczności, też finalnie okazała się całkiem dobra, raz mnie co prawda zlało, ale największe deszcze i tak zastawały mnie w chatce, garażu, albo schronisku.😂 A po tych deszczach zaraz znów miałem świetną pogodę. Wyjazd ten sprawił też, że polubiłem piosenkę wędrowną, która do tej pory jakoś była mi obojętna. Sprawił, że jeszcze bardziej polubiłem chatki studenckie. Pozwolił też spojrzeć na Beskid Śląski z nieznanej dotąd perspektywy i pokazał, że te pasmo ma klimacik i potrafi zachwycić.
KONIEC
Ostatnio zmieniony 2022-01-08, 12:17 przez opawski1, łącznie zmieniany 2 razy.
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
czantoria jest tutaj, po prawej na zdjęciu niżej w relacji jest Równica (tym podpisanym jako czantoria)
Ostatnio zmieniony 2022-01-08, 12:13 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości