O 9.00 wyszłam z domu, jechałam 3.5 godziny do celu i o 13.00 byłam na szczycie, więc miałam prawie 3 godziny na to, żeby się pozachwycać
Zaczęło się tak...
Później mgły po polskiej stronie zaczęły trochę opadać, ale po słowackiej wciąż się utrzymywały.
Po 14.00 podeptałam w stronę Beskidu
Z Beskidu wzięłam odwrót na Kasprowy, żeby zdążyć na zachód słońca.
Iii sam zachód na Kasprowym
A po zachodzie z powrotem na dół i kolejne 3.5 godziny powrotu do domu. Następnego dnia już było chodzone, a nie jeżdżone, bo wykorzystaliśmy nieco niższy pułap chmur na Radziejowej i Wielkim Rogaczu, a teraz wygląda na to, że na chwilę możemy zapomnieć o ładnej pogodzie...
Album: Kolejkowy Kasprowy
