Worek Raczański Beskidu Żywieckiego z plecakiem
Worek Raczański Beskidu Żywieckiego z plecakiem
Worek Raczański Beskidu Żywieckiego z plecakiem dzień 1/4
22-25 września 2020 r.
"Od lata do jesieni"
Dzień I: Sól - Rachowiec - Zwardoń - Schronisko PTTK na Wielkiej Raczy
Wędrówka z plecakiem po górach od miejsca do miejsca i z noclegiem gdzieś na wysokościach to moja ulubiona forma poznawania gór. Tachasz wtedy przez kilka dni cały dobytek na plecach i mimo, że czasem może być ciężko to ma to swój klimat. Odrywam się wtedy od codzienności, podziwiam piękno natury, wschody, zachody słońca… Jakiś czas temu założyłem sobie, że taką wycieczkę muszę odbyć przynajmniej raz w roku, w 2019 był to Mały Szlak Beskidzki, w 2018 cały Główny Szlak Sudecki, w 2017 fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego, w 2016 r. Główny Szlak Gór Świętokrzyskich. W tym roku długo zwlekałem z dłuższym wypadem, trochę z powodu zamieszania z pandemią, trochę z powodu pogody i trochę z szukaniem towarzysza podróży. Gdy jednak ogłaszam w domu, że w tym tygodniu wyjeżdżam w góry sam to jednak sam nie jadę.
Pomysł na przejście szlaku w tak zwanym Worku Raczańskim rodzi się tak naprawdę w ubiegłym roku. Wtedy kręcąc się po Beskidzie Żywieckim w rejonie Babiej Góry, Pilska i Rysianki powiedziałem, że znów wrócę w te pasmo i odwiedzę Grupę Wielkiej Raczy. Po analizie mapy okazało się, że baza schroniskowa jest tam bardzo dobra, na wędrówkę z plecakiem idealnie.
Grupa Wielkiej Raczy lub tzw. Worek Raczański – grupa górska, południowo-zachodnia część Beskidu Żywieckiego z takimi szczytami jak Wielka Racza (1236 m), Wielka Rycerzowa (1226 m) czy Bendoszka Wielka (1144 m). Z trzech stron otoczona granicą ze Słowacją, stąd nazwa „worek”. Głównym szlakiem w tym paśmie jest czerwony szlak z Soli do Rajczy. Wędrując nim możemy zachwycić się krajobrazem Beskidów, lasy, głębokie doliny z miejscowościami i piękne beskidzkie hale z rozległymi panoramami po Tatry!
Beskid Żywiecki: to drugie co do wysokości pasmo górskie w Polsce po Tatrach. Nad pasmem dominuje królowa polskich Beskidów – Babia Góra – 1725 m. Krajobraz tego Beskidu zachwyca, niżej szczyty pokryte są lasami, wyżej las ustępuje i pojawiają się rozległe hale z pięknymi widokami. Najwyższe szczyty są już nagie i skaliste, a strome północne stoki posiadają rumowiska skalne.
Dojazd w Beskidy koleją z mojego miasta po wnikliwszej analizie rozkładów jazdy okazuje całkiem dobry. I tak o godz. 4:30 ruszamy pociągiem z Prudnika z przesiadkami w Kędzierzynie-Koźlu, Gliwicach i Katowicach by godzinie 10:00 wysiąść na stacji w Soli u podnóża Beskidu Żywieckiego.
Obok stacji PKP zbudowanej w podobnym dla tego rejonu stylu austriackim znajduje się kropka z początkiem czerwonego szlaku. Robimy zdjęcia i ruszamy w trasę. Od razu zaczepia nas małżeństwo z pytaniem „którędy na Rachowiec?” pokazuje im na mapie, i mówię, że właśnie idziemy w tamtym kierunku, ale zdaje się, że raczej do nich nie dotarłem, po chwili odjeżdżają autem w przeciwną stronę…
Sól – miejscowość została założona w XVI w. przez osadników wołowskich. Nazwa miejscowości pochodzi od źródeł solankowych, które tu eksploatowano do 1808 r., uzyskując sól przez odparowanie wód solankowych. Władze austriackie nakazały w 1823 r. zabudować słone źródło i zasypać szyb. W latach 1920-1930 poszukiwano w okolicach Soli ropy naftowej. Podczas wierceń dokonywanych w latach 1947-1950 na głębokości około 1300 m nawiercono cieplicę chlorkowo-sodową (39° C). Jedno z takich źródeł mijamy pod wiatą, zawartość soli w wodzie to aż 40-45 g/dm3 jest tak słona, że nie nadaje się do picia.
Maszerujemy przez wieś, mijamy zabytkową dzwonnicę, po chwili mija nas auto a w nim osoby ze stacji proponują nam podwózkę. Odmawiamy, po za tym zaraz opuszczamy miejscowość i wychodzimy na łąki. Przy jednym z ostatnich domów zaczepia nas starszy 90 letni mieszkaniec, rozmawiamy z nim chwilę tradycyjne skąd jesteśmy, dokąd idziemy, on opowiada nam o swoim życiu tutaj, pracy w Żywcu i że często lubi rozmawiać z turystami. Wspinamy się na szczyt Rachowca (954 m), najpierw łąkami, wyżej już przez las, po raz trzeci spotykamy te same osoby co na początku. Wierzchołek góry jest bezleśny, a z rozległych rąk roztacza się widok, jest także platforma widokowa, pod którą robimy sobie pierwszą dłuższą przerwę dziś. Rozmawiamy jeszcze z małżeństwem z Gdańska spotkanym czwarty raz i ruszamy dalej.
Próbuję robić zdjęcia, ale obiektyw mi zwariował i całkowicie przestał ostrzyć, na szczęście było to tylko chwilowe. Z Rachowca schodzimy stromym stokiem narciarskim, przed sobą mamy ładną panoramę. Jedna bezleśna góra zwraca uwagę, po chwili stwierdzam, że to przecież „słynna” z widokowych wschodów/zachodów Ochodzita, tak kiedyś muszę wybrać się i tam. Schodzimy do Zwardonia, przy jednym ze sklepów przerwa na zakupy i kanapkę. Obok znajduje się końcowa stacja PKP linii Katowice – Zwardoń, dalej tory biegną na Słowację. Przechodzimy przez cichy Zwardoń, mijając kilka opuszczonych ośrodków wypoczynkowych. Na górze jednym z ostatnich jest duże nieczynne schronisko PTTK „Dworzec Beskidzki”. Obiekt ten powstał w 1930 r. i do lat 90. XX w. cieszył się dużą popularnością, wtedy nosił imię Hanki Sawickiej. W 2010 r. został zamknięty i przeznaczony do remontu, remont się zaczął, ale chyba szybko został zatrzymany. Dziś obiekt jest nieczynny i niszczeje…
Dalej wędrujemy wzdłuż granicy polsko-słowackiej stromo w górę, po prawej ładny widok z łąk w kierunku Słowacji. Następnie mijamy kolejno prywatne schronisko pod Skalanką, wyżej natomiast chatkę studencką „Pod Skalanką”, o której dowiaduje się dopiero później z mapy. Następne bardzo ostre podejście czeka nas na Beskid Graniczny (863 m), tuż za jego szczytem na hali urządzamy sobie dłuższą przerwę i konsumujemy część zawartości plecaka żeby było lżej. Kolejny wierzchołek do zdobycia to Kikula (1087 m) do 1948 r. stało tu małe schronisko postawione przez towarzystwo narciarzy.
Dalsza wędrówka biegnie lasem, dość dłuży nam się ten odcinek trasy, z przecinek otwierają się widoki na Beskidy, ładnie widać też szpiczaste szczyty Małej Fatry, słońce chyli się już ku zachodowi oświetlając złotą trawę.
Szczyt Wielkiej Raczy (1236 m) osiągamy tuż przed zachodem słońca. Od razu biegnę na platformę widokową by podziwiać spektakl natury. Czerwona tarcza przyćmiona lekką warstwą chmur jest już nisko nad horyzontem, ostatnimi ciepłymi promieniami oświetla szczyt. Pięknie! W końcu chowa się za beskidzkimi szczytami, skończył się dzień... skończyło się lato, ponieważ był to ostatni zachód słońca kalendarzowego lata.
Na rozległej polanie szczytowej Wielkiej Raczy oprócz platformy widokowej znajduje się także krzyż pojednania polsko-czesko-słowacki postawiony w 2010 r. oraz schronisko PTTK. Historia tego obiektu sięga 1932 r. a zbudował je bielski odział PTT. Podczas II wojny przejęło je Beskidenverein i znajdował się tam posterunek żandarmerii Wehrmachtu, który wykorzystywał je do szkolenia wojskowych narciarzy. W 1942 r. gdy rozpoczęły się angielskie naloty na Niemcy Luftwaffe zorganizowała na szczytach gór przeciwlotnicze punkty obserwacyjne. Posterunek taki powstał także na Wielkiej Raczy. W tym celu na szczycie wzniesiona została wieża obserwacyjna i zamontowane na niej reflektory przeciwlotnicze. Posterunek na Raczy miał bezpośrednią łączność z dowództwem okręgu sił powietrznych we Wrocławiu. W schronisku zamieszkała załoga kilkunastu żołnierzy. W 1945 r. po przejściu frontu schronisko zostało rozszabrowane i w kolejnych latach niszczało. Ruch turystyczny utrudniały tutaj także zaostrzone przepisy graniczne i działalność antykomunistycznego podziemia oddziału "Zemsta" pod dowództwem por. Kopika. W 1964 r. Na Raczę ruszyła komisja PTTK w celu inwentaryzacji obiektu i jego zburzenia. Podjęto jednak decyzję o zachowaniu schroniska i generalnym remoncie i tak obiekt istnieje do dziś.
Kwaterujemy się w schronisku, wieczór spędzamy w sali, oprócz nas nocuje tu jeszcze kilka osób. Na korytarzu zostaję zdemaskowany, że piszę na górskich forach Okazuję się, że spotkałem się z forumowym znajomym gar-em.
Później po 22 wychodzę jeszcze na zewnątrz na nocną sesję. Fotografuję gwiazdy, oświetlone doliny i bawię się światłem, w oddali słychać rykowisko jeleni… Niestety wieje dość silny zimny wiatr, marznę, nie mam też statywu, uciekam więc do środka i idę spać, jutro o świcie trzeba powitać nową porę roku… jesień.
To miało być moje imię
Pierwszy dzień kończymy z dystansem 27 km i 7,5 h wędrówki.
CDN...
22-25 września 2020 r.
"Od lata do jesieni"
Dzień I: Sól - Rachowiec - Zwardoń - Schronisko PTTK na Wielkiej Raczy
Wędrówka z plecakiem po górach od miejsca do miejsca i z noclegiem gdzieś na wysokościach to moja ulubiona forma poznawania gór. Tachasz wtedy przez kilka dni cały dobytek na plecach i mimo, że czasem może być ciężko to ma to swój klimat. Odrywam się wtedy od codzienności, podziwiam piękno natury, wschody, zachody słońca… Jakiś czas temu założyłem sobie, że taką wycieczkę muszę odbyć przynajmniej raz w roku, w 2019 był to Mały Szlak Beskidzki, w 2018 cały Główny Szlak Sudecki, w 2017 fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego, w 2016 r. Główny Szlak Gór Świętokrzyskich. W tym roku długo zwlekałem z dłuższym wypadem, trochę z powodu zamieszania z pandemią, trochę z powodu pogody i trochę z szukaniem towarzysza podróży. Gdy jednak ogłaszam w domu, że w tym tygodniu wyjeżdżam w góry sam to jednak sam nie jadę.
Pomysł na przejście szlaku w tak zwanym Worku Raczańskim rodzi się tak naprawdę w ubiegłym roku. Wtedy kręcąc się po Beskidzie Żywieckim w rejonie Babiej Góry, Pilska i Rysianki powiedziałem, że znów wrócę w te pasmo i odwiedzę Grupę Wielkiej Raczy. Po analizie mapy okazało się, że baza schroniskowa jest tam bardzo dobra, na wędrówkę z plecakiem idealnie.
Grupa Wielkiej Raczy lub tzw. Worek Raczański – grupa górska, południowo-zachodnia część Beskidu Żywieckiego z takimi szczytami jak Wielka Racza (1236 m), Wielka Rycerzowa (1226 m) czy Bendoszka Wielka (1144 m). Z trzech stron otoczona granicą ze Słowacją, stąd nazwa „worek”. Głównym szlakiem w tym paśmie jest czerwony szlak z Soli do Rajczy. Wędrując nim możemy zachwycić się krajobrazem Beskidów, lasy, głębokie doliny z miejscowościami i piękne beskidzkie hale z rozległymi panoramami po Tatry!
Beskid Żywiecki: to drugie co do wysokości pasmo górskie w Polsce po Tatrach. Nad pasmem dominuje królowa polskich Beskidów – Babia Góra – 1725 m. Krajobraz tego Beskidu zachwyca, niżej szczyty pokryte są lasami, wyżej las ustępuje i pojawiają się rozległe hale z pięknymi widokami. Najwyższe szczyty są już nagie i skaliste, a strome północne stoki posiadają rumowiska skalne.
Dojazd w Beskidy koleją z mojego miasta po wnikliwszej analizie rozkładów jazdy okazuje całkiem dobry. I tak o godz. 4:30 ruszamy pociągiem z Prudnika z przesiadkami w Kędzierzynie-Koźlu, Gliwicach i Katowicach by godzinie 10:00 wysiąść na stacji w Soli u podnóża Beskidu Żywieckiego.
Obok stacji PKP zbudowanej w podobnym dla tego rejonu stylu austriackim znajduje się kropka z początkiem czerwonego szlaku. Robimy zdjęcia i ruszamy w trasę. Od razu zaczepia nas małżeństwo z pytaniem „którędy na Rachowiec?” pokazuje im na mapie, i mówię, że właśnie idziemy w tamtym kierunku, ale zdaje się, że raczej do nich nie dotarłem, po chwili odjeżdżają autem w przeciwną stronę…
Sól – miejscowość została założona w XVI w. przez osadników wołowskich. Nazwa miejscowości pochodzi od źródeł solankowych, które tu eksploatowano do 1808 r., uzyskując sól przez odparowanie wód solankowych. Władze austriackie nakazały w 1823 r. zabudować słone źródło i zasypać szyb. W latach 1920-1930 poszukiwano w okolicach Soli ropy naftowej. Podczas wierceń dokonywanych w latach 1947-1950 na głębokości około 1300 m nawiercono cieplicę chlorkowo-sodową (39° C). Jedno z takich źródeł mijamy pod wiatą, zawartość soli w wodzie to aż 40-45 g/dm3 jest tak słona, że nie nadaje się do picia.
Maszerujemy przez wieś, mijamy zabytkową dzwonnicę, po chwili mija nas auto a w nim osoby ze stacji proponują nam podwózkę. Odmawiamy, po za tym zaraz opuszczamy miejscowość i wychodzimy na łąki. Przy jednym z ostatnich domów zaczepia nas starszy 90 letni mieszkaniec, rozmawiamy z nim chwilę tradycyjne skąd jesteśmy, dokąd idziemy, on opowiada nam o swoim życiu tutaj, pracy w Żywcu i że często lubi rozmawiać z turystami. Wspinamy się na szczyt Rachowca (954 m), najpierw łąkami, wyżej już przez las, po raz trzeci spotykamy te same osoby co na początku. Wierzchołek góry jest bezleśny, a z rozległych rąk roztacza się widok, jest także platforma widokowa, pod którą robimy sobie pierwszą dłuższą przerwę dziś. Rozmawiamy jeszcze z małżeństwem z Gdańska spotkanym czwarty raz i ruszamy dalej.
Próbuję robić zdjęcia, ale obiektyw mi zwariował i całkowicie przestał ostrzyć, na szczęście było to tylko chwilowe. Z Rachowca schodzimy stromym stokiem narciarskim, przed sobą mamy ładną panoramę. Jedna bezleśna góra zwraca uwagę, po chwili stwierdzam, że to przecież „słynna” z widokowych wschodów/zachodów Ochodzita, tak kiedyś muszę wybrać się i tam. Schodzimy do Zwardonia, przy jednym ze sklepów przerwa na zakupy i kanapkę. Obok znajduje się końcowa stacja PKP linii Katowice – Zwardoń, dalej tory biegną na Słowację. Przechodzimy przez cichy Zwardoń, mijając kilka opuszczonych ośrodków wypoczynkowych. Na górze jednym z ostatnich jest duże nieczynne schronisko PTTK „Dworzec Beskidzki”. Obiekt ten powstał w 1930 r. i do lat 90. XX w. cieszył się dużą popularnością, wtedy nosił imię Hanki Sawickiej. W 2010 r. został zamknięty i przeznaczony do remontu, remont się zaczął, ale chyba szybko został zatrzymany. Dziś obiekt jest nieczynny i niszczeje…
Dalej wędrujemy wzdłuż granicy polsko-słowackiej stromo w górę, po prawej ładny widok z łąk w kierunku Słowacji. Następnie mijamy kolejno prywatne schronisko pod Skalanką, wyżej natomiast chatkę studencką „Pod Skalanką”, o której dowiaduje się dopiero później z mapy. Następne bardzo ostre podejście czeka nas na Beskid Graniczny (863 m), tuż za jego szczytem na hali urządzamy sobie dłuższą przerwę i konsumujemy część zawartości plecaka żeby było lżej. Kolejny wierzchołek do zdobycia to Kikula (1087 m) do 1948 r. stało tu małe schronisko postawione przez towarzystwo narciarzy.
Dalsza wędrówka biegnie lasem, dość dłuży nam się ten odcinek trasy, z przecinek otwierają się widoki na Beskidy, ładnie widać też szpiczaste szczyty Małej Fatry, słońce chyli się już ku zachodowi oświetlając złotą trawę.
Szczyt Wielkiej Raczy (1236 m) osiągamy tuż przed zachodem słońca. Od razu biegnę na platformę widokową by podziwiać spektakl natury. Czerwona tarcza przyćmiona lekką warstwą chmur jest już nisko nad horyzontem, ostatnimi ciepłymi promieniami oświetla szczyt. Pięknie! W końcu chowa się za beskidzkimi szczytami, skończył się dzień... skończyło się lato, ponieważ był to ostatni zachód słońca kalendarzowego lata.
Na rozległej polanie szczytowej Wielkiej Raczy oprócz platformy widokowej znajduje się także krzyż pojednania polsko-czesko-słowacki postawiony w 2010 r. oraz schronisko PTTK. Historia tego obiektu sięga 1932 r. a zbudował je bielski odział PTT. Podczas II wojny przejęło je Beskidenverein i znajdował się tam posterunek żandarmerii Wehrmachtu, który wykorzystywał je do szkolenia wojskowych narciarzy. W 1942 r. gdy rozpoczęły się angielskie naloty na Niemcy Luftwaffe zorganizowała na szczytach gór przeciwlotnicze punkty obserwacyjne. Posterunek taki powstał także na Wielkiej Raczy. W tym celu na szczycie wzniesiona została wieża obserwacyjna i zamontowane na niej reflektory przeciwlotnicze. Posterunek na Raczy miał bezpośrednią łączność z dowództwem okręgu sił powietrznych we Wrocławiu. W schronisku zamieszkała załoga kilkunastu żołnierzy. W 1945 r. po przejściu frontu schronisko zostało rozszabrowane i w kolejnych latach niszczało. Ruch turystyczny utrudniały tutaj także zaostrzone przepisy graniczne i działalność antykomunistycznego podziemia oddziału "Zemsta" pod dowództwem por. Kopika. W 1964 r. Na Raczę ruszyła komisja PTTK w celu inwentaryzacji obiektu i jego zburzenia. Podjęto jednak decyzję o zachowaniu schroniska i generalnym remoncie i tak obiekt istnieje do dziś.
Kwaterujemy się w schronisku, wieczór spędzamy w sali, oprócz nas nocuje tu jeszcze kilka osób. Na korytarzu zostaję zdemaskowany, że piszę na górskich forach Okazuję się, że spotkałem się z forumowym znajomym gar-em.
Później po 22 wychodzę jeszcze na zewnątrz na nocną sesję. Fotografuję gwiazdy, oświetlone doliny i bawię się światłem, w oddali słychać rykowisko jeleni… Niestety wieje dość silny zimny wiatr, marznę, nie mam też statywu, uciekam więc do środka i idę spać, jutro o świcie trzeba powitać nową porę roku… jesień.
To miało być moje imię
Pierwszy dzień kończymy z dystansem 27 km i 7,5 h wędrówki.
CDN...
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Ech... schronisko nad Zwardoniem.. I pewna historia rajdu zimowego SKPB.. To byl rok 2002 chyba i bylam jedyna osobą z rajdu, ktora tam dotarła... Niezwykle klimatyczna noc. Puste schronisko, nawet obsluga wyjechala i tylko ja w tym molochu... Klimat byl.. A potem sie dowiedzialam, ze owego rajdu nigdy nie bylo I niewygodnie bylo w ogole o nim mowic...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Z ogromną przyjemnością przeczytałem i obejrzałem pierwszą część Twojej wyprawy. Zastanawiasz się, może, dlaczego? Hmm..
Na Rachowcu nigdy nie byłem, ale obiecuję, nadrobię.
natomiast szlak graniczny... Szedłem nim tylko jeden raz... ale za to jak!
To był mój pierwszy samodzielny wyjazd na więcej niż jeden dzień w góry. Byłem z dwa lata młodszym kolegą. Sam miałem lat 15.
Pamiętam jak przez mgłę... najpierw duzo polan, potem jedno bardzo strome podejście. Potem myślałem, że już jest Racza, ale to była dopiero Kikula.
W schronisku byliśmy na obiad. Wieczorem matka dzwoniła do schroniska, czy dotarliśmy. Takie to czasy były, bez komórek.
Zachód słońca na Raczy to było jedno wielkie morze mgieł i miliony wysp z niego wystąjacych. Rankiem poszliśmy na Rycerzową i na pociąg do Rycerki.
Minęło już 25 lat, czaję się na przyszły rok pokręcić się w tych zwardońskich rejonach.
Bo na raczy to potem byłem kilka razy, ale choć bywało pięknie, czar pierwszego wyjazdu nigdy nie został pobity.
Na Rachowcu nigdy nie byłem, ale obiecuję, nadrobię.
natomiast szlak graniczny... Szedłem nim tylko jeden raz... ale za to jak!
To był mój pierwszy samodzielny wyjazd na więcej niż jeden dzień w góry. Byłem z dwa lata młodszym kolegą. Sam miałem lat 15.
Pamiętam jak przez mgłę... najpierw duzo polan, potem jedno bardzo strome podejście. Potem myślałem, że już jest Racza, ale to była dopiero Kikula.
W schronisku byliśmy na obiad. Wieczorem matka dzwoniła do schroniska, czy dotarliśmy. Takie to czasy były, bez komórek.
Zachód słońca na Raczy to było jedno wielkie morze mgieł i miliony wysp z niego wystąjacych. Rankiem poszliśmy na Rycerzową i na pociąg do Rycerki.
Minęło już 25 lat, czaję się na przyszły rok pokręcić się w tych zwardońskich rejonach.
Bo na raczy to potem byłem kilka razy, ale choć bywało pięknie, czar pierwszego wyjazdu nigdy nie został pobity.
1. Wrzesień w tym roku był wyjątkowo udany pogodowo. Słońce dogrzewało?
2. Zdjęcia jak zwykle starannie przygotowane, choć o to przy bezchmurnym niebie niełatwo. Przydałoby się trochę chmurek, ale nie wybrzydzam (podobne warunki miałem na Radziejowej tydzień wcześniej).
3. Nocne zdjęcia, choć bez statywu, bardzo dobre. Stawiałeś aparat na poręczy wieży widokowej.
4. Nikon rządzi!
2. Zdjęcia jak zwykle starannie przygotowane, choć o to przy bezchmurnym niebie niełatwo. Przydałoby się trochę chmurek, ale nie wybrzydzam (podobne warunki miałem na Radziejowej tydzień wcześniej).
3. Nocne zdjęcia, choć bez statywu, bardzo dobre. Stawiałeś aparat na poręczy wieży widokowej.
4. Nikon rządzi!
o moja relacja przywołuje wiele wspomnień, lubię to!
Swoją drogą w którym roku dokładnie zamknięto te schronisko w Zwardoniu, w 2010 r. jak podają internety? Wyczytałem, że w końcu opuścił je dzierżawca bo nie wytrzymywał już czynszów od PTTK... Zaczęli jakiś remont ale go przerwali, Ktoś może coś wie jaki aktualnie jest status tego obiektu? czy nadal jest PTTK-owski, będą go jeszcze remontować i szukają dzierżawcy czy go już komuś sprzedali?
1. Tak, pogoda wrześniowa była super, początkowo planowałem na ten szlak ruszyć już tydzień wcześniej. Słońce dogrzewało tak idealnie. Nie było ani za ciepło, ani za zimno.
2. Dzięki. Chmurki pojawiły się kolejnego dnia, nawet ciemniejsze i towarzyszyły nam już praktycznie do końca wędrówki.
3. Tak za statyw służyła poręcz wieży widokowej, musiałem jednak trochę kombinować, podkładać coś, żeby odpowiednio skierować aparat. W kolejnych dniach w nocy już nie było takich statywów i zdjęć nie robiłem, trochę szkoda następnym razem może wrzucę jednak lekki statyw do plecaka jeśli zmieszczę
4. Pewnie!
Założenie było takie żeby trzymać się czerwonego szlaku do Hali Rycerzowej (bo potem poszliśmy dalej) i nic nie skracać, a nawet wydłużać zbaczając ze szlaku
Swoją drogą w którym roku dokładnie zamknięto te schronisko w Zwardoniu, w 2010 r. jak podają internety? Wyczytałem, że w końcu opuścił je dzierżawca bo nie wytrzymywał już czynszów od PTTK... Zaczęli jakiś remont ale go przerwali, Ktoś może coś wie jaki aktualnie jest status tego obiektu? czy nadal jest PTTK-owski, będą go jeszcze remontować i szukają dzierżawcy czy go już komuś sprzedali?
Sebastian pisze:1. Wrzesień w tym roku był wyjątkowo udany pogodowo. Słońce dogrzewało?
2. Zdjęcia jak zwykle starannie przygotowane, choć o to przy bezchmurnym niebie niełatwo. Przydałoby się trochę chmurek, ale nie wybrzydzam (podobne warunki miałem na Radziejowej tydzień wcześniej).
3. Nocne zdjęcia, choć bez statywu, bardzo dobre. Stawiałeś aparat na poręczy wieży widokowej.
4. Nikon rządzi!
1. Tak, pogoda wrześniowa była super, początkowo planowałem na ten szlak ruszyć już tydzień wcześniej. Słońce dogrzewało tak idealnie. Nie było ani za ciepło, ani za zimno.
2. Dzięki. Chmurki pojawiły się kolejnego dnia, nawet ciemniejsze i towarzyszyły nam już praktycznie do końca wędrówki.
3. Tak za statyw służyła poręcz wieży widokowej, musiałem jednak trochę kombinować, podkładać coś, żeby odpowiednio skierować aparat. W kolejnych dniach w nocy już nie było takich statywów i zdjęć nie robiłem, trochę szkoda następnym razem może wrzucę jednak lekki statyw do plecaka jeśli zmieszczę
4. Pewnie!
Piotrek pisze:Brawo za graniczne podejście myślałem, że tam już nikt nie chodzi
Większość ludzi jednak wybiera szybsze z Rycerki.
Założenie było takie żeby trzymać się czerwonego szlaku do Hali Rycerzowej (bo potem poszliśmy dalej) i nic nie skracać, a nawet wydłużać zbaczając ze szlaku
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Worek Raczański Beskidu Żywieckiego z plecakiem dzień 2/4
22-25 września 2020 r.
Dzień II: Schronisko PTTK na Wielkiej Raczy – Schronisko PTTK Przegibek – Bendoszka Wielka – Bacówka PTTK na Hali Rycerzowej
Budzę się o świcie i ubieram na siebie wszystko co mam, na zewnątrz jest zaledwie kilka stopni. Wychodzę ze schroniska i idę na platformę widokową, wiatr się uspokoił, jelenie także już nie ryczą, jest cisza. Niebo na wschodzie czerwienieje coraz bardziej w końcu znad beskidzkich szczytów wychodzi wielka czerwona tarcza słońca. Pierwszy jesienny wschód słońca zaczyna promieniami oświetlać szczyty. Chwilę oglądam piękny spektakl, widoczne są także zamglone szczyty Tatr i znacznie wyraźniejsze wierzchołki Małej Fatry. Wierzchołek Wielkiej Raczy oferuje piękną i rozległą panoramę w każdą stronę, na zachodzie sięga Jeseników w Sudetach, na wschodzie Tatr. Później kręcę się jeszcze po szczycie i wracam do schroniska na śniadanie.
W sali schroniska siedzimy ponad godzinę, studiuję mapę żeby dokładnie wiedzieć przez co dziś będziemy szli, dosiada się do nas gar, z którym rozmawiamy o dalszej trasie. W końcu jednak trzeba się żegnać, znajomy schodzi w doliny, my zostajemy dalej w górach. Pakujemy plecaki, oddajemy klucz i ruszamy! Dziś mamy mniejszy dystans do pokonania niż poprzedniego dnia, więc możemy pozwolić sobie na więcej przerw. Pogoda się nieco zmieniła, zaczęło wiać naszły też ciemne chmury.
Dalej trzymamy się czerwonego szlaku i granicy polsko-słowackiej mijamy wierzchołek Małej Raczy (1153 m) a tuż za nim przysiadamy na trawach rozległej hali. Hala ta oferuje piękną panoramę górską, Tatry zniknęły, najlepiej widoczne są strome szczyty Małej Fatry tj. Veľký Rozsutec, Stoh czy Veľký Kriváň.
Następnie idziemy głównie przez las, chwilami przechodząc przez hale, przez chwilę kropi deszcz. Na Kikuli (1119 m) mijamy suchy las, z przecinek ukazuje się widok na doliny słowackie. Schodząc spotykamy znakarzy, którzy malują czerwony szlak zimowy, jesteśmy na Przełęczy Przegibek. Na rozległej i bezleśnej przełęczy i jej zachodnich stokach znajduje się przysiółek Przegibek należący do wsi Rycerka Górna składający się z kilku zabudowań. Osiedle to należy do najwyżej położonych w Beskidzie Żywieckim – 1000 m. Schodzimy z czerwonego szlaku i idziemy do Schroniska PTTK na Przegibku. Pierwszy budynek schroniska stanął w tym miejscu 1923 r. i służył wycieczkom narciarskim oddziału PTT w Żywcu. W 1938 r. zostało rozbudowane i stało się schroniskiem. Podczas wojny nie został zniszczony, ale w 1944 r. rozgrabił wyposażenie oddział partyzantów radzieckich "Anatola Jefremowa". Tuż po wojnie zostało wyremontowane i przebudowane, gdy przejął je PTTK do obiektu doprowadzono wodę i prąd (1974 r.). Postanawiamy sobie zrobić tutaj długą przerwę. W schronisku kupuję pierogi z jagodami, siedzimy przed schroniskiem, kręci się tu kilka osób. Wokół stolików biegają kurczaki szukając i „prosząc” ludzi o jedzenie. Na pień wlatuje perliczka, przyjmuje dostojną pozę i krzyczy donośnym głosem.
Dobrze się tu siedzi, jednak trzeba ruszać. Postanawiamy wejść na nieodległy szczyt Bendoszki Wielkiej (1144 m). Na wierzchołku znajduje się metalowy krzyż postawiony w 2000 r. Ma wysokość 23 m, kamień węgielny pod krzyż poświęcił Jan Paweł II podczas pielgrzymki w Krakowie w 1999 r. Szczyt Bendoszki pokrywa rozległa hala z pięknym widokiem w kierunku północnym. W Kierunku południowym widoczne są zaś szczyty Małej Fatry. Chwilkę przysiadamy na szczycie a następnie schodzimy na Przegibek, zaglądamy jeszcze do drewnianej kaplicy.
Znów jesteśmy na czerwonym szlaku granicznym i wspinamy się trawersując szczyt Bani, mając widok po lewej na Przegibek i Bendoszkę. Dalej przez las zdobywamy Majcherową (1105 m) i Wielką Rycerzową (1226 m). Nazwa szczytu Rycerzowa pochodzi od miejscowości Rycerka, która niegdyś była własnością rycerską.
Niżej znajduje się Hala Rycerzowa, na którą schodzimy. Bardzo rozległa hala pomiędzy stromymi stokami Wielkiej i Małej Rycerzowej z piękną panoramą na beskidzkie szczyty oraz Tatry i Małą Fatrę. Na polanie niegdyś prowadzono wypas owiec, dziś przecina ją wiele ścieżek. W jej dolnej części znajduje się Bacówka PTTK na Hali Rycerzowej. Schodzimy do schroniska. Dziś tutaj nocujemy, dwójek już nie ma, mamy więc nocleg w pokoju wieloosobowym. Drewniany budynek bacówki w stylu podhalańskim powstał w 1975 r. Idea tego typu schronisk górskich zrodziła się na początku lat 70. XX w. jej twórcą był Edward Moskała. Bacówki miały być niewielkimi drewnianymi obiektami zapewniającymi skromny nocleg i podstawowe wyżywienie doświadczonym turystom wędrującym po górach z plecakami, nie mogły nocować tu grupy zorganizowane oraz zostawać na dłuższe pobyty i dokonywać rezerwacji. W ciągu kilku lat w polskich górach powstało 14 takich obiektów: 12 w Beskidach i 2 w Sudetach. Kilka z nich nie zachowało się do dzisiejszych czasów, pozostałe funkcjonują do dziś, choć nieco odeszły od pierwotnych założeń twórcy. Bacówka na Rycerzowej nie ma prądu z sieci. Do oświetlenia i ładowania np. telefonów słaby prąd pochodzi z kolektorów słonecznych i akumulatorów.
Wieczór spędzamy najpierw w sali schroniska z ładnym wystrojem. Gdy jedna z nocujących osób zaprasza wszystkich na ognisko na zewnątrz postanawiamy się dołączyć. Na zewnątrz chwilę szukam miejsca na ognisko bo jest nieco oddalone i ukryte w lesie. W końcu odnajduje miejsce. Dalsza część wieczoru płynie przy trzasku ogniska, rykowisku jeleni, piwie, kiełbasie i rozmowach o górach… Jest klimat!
Dystans dnia: 20 km
CDN...
22-25 września 2020 r.
Dzień II: Schronisko PTTK na Wielkiej Raczy – Schronisko PTTK Przegibek – Bendoszka Wielka – Bacówka PTTK na Hali Rycerzowej
Budzę się o świcie i ubieram na siebie wszystko co mam, na zewnątrz jest zaledwie kilka stopni. Wychodzę ze schroniska i idę na platformę widokową, wiatr się uspokoił, jelenie także już nie ryczą, jest cisza. Niebo na wschodzie czerwienieje coraz bardziej w końcu znad beskidzkich szczytów wychodzi wielka czerwona tarcza słońca. Pierwszy jesienny wschód słońca zaczyna promieniami oświetlać szczyty. Chwilę oglądam piękny spektakl, widoczne są także zamglone szczyty Tatr i znacznie wyraźniejsze wierzchołki Małej Fatry. Wierzchołek Wielkiej Raczy oferuje piękną i rozległą panoramę w każdą stronę, na zachodzie sięga Jeseników w Sudetach, na wschodzie Tatr. Później kręcę się jeszcze po szczycie i wracam do schroniska na śniadanie.
W sali schroniska siedzimy ponad godzinę, studiuję mapę żeby dokładnie wiedzieć przez co dziś będziemy szli, dosiada się do nas gar, z którym rozmawiamy o dalszej trasie. W końcu jednak trzeba się żegnać, znajomy schodzi w doliny, my zostajemy dalej w górach. Pakujemy plecaki, oddajemy klucz i ruszamy! Dziś mamy mniejszy dystans do pokonania niż poprzedniego dnia, więc możemy pozwolić sobie na więcej przerw. Pogoda się nieco zmieniła, zaczęło wiać naszły też ciemne chmury.
Dalej trzymamy się czerwonego szlaku i granicy polsko-słowackiej mijamy wierzchołek Małej Raczy (1153 m) a tuż za nim przysiadamy na trawach rozległej hali. Hala ta oferuje piękną panoramę górską, Tatry zniknęły, najlepiej widoczne są strome szczyty Małej Fatry tj. Veľký Rozsutec, Stoh czy Veľký Kriváň.
Następnie idziemy głównie przez las, chwilami przechodząc przez hale, przez chwilę kropi deszcz. Na Kikuli (1119 m) mijamy suchy las, z przecinek ukazuje się widok na doliny słowackie. Schodząc spotykamy znakarzy, którzy malują czerwony szlak zimowy, jesteśmy na Przełęczy Przegibek. Na rozległej i bezleśnej przełęczy i jej zachodnich stokach znajduje się przysiółek Przegibek należący do wsi Rycerka Górna składający się z kilku zabudowań. Osiedle to należy do najwyżej położonych w Beskidzie Żywieckim – 1000 m. Schodzimy z czerwonego szlaku i idziemy do Schroniska PTTK na Przegibku. Pierwszy budynek schroniska stanął w tym miejscu 1923 r. i służył wycieczkom narciarskim oddziału PTT w Żywcu. W 1938 r. zostało rozbudowane i stało się schroniskiem. Podczas wojny nie został zniszczony, ale w 1944 r. rozgrabił wyposażenie oddział partyzantów radzieckich "Anatola Jefremowa". Tuż po wojnie zostało wyremontowane i przebudowane, gdy przejął je PTTK do obiektu doprowadzono wodę i prąd (1974 r.). Postanawiamy sobie zrobić tutaj długą przerwę. W schronisku kupuję pierogi z jagodami, siedzimy przed schroniskiem, kręci się tu kilka osób. Wokół stolików biegają kurczaki szukając i „prosząc” ludzi o jedzenie. Na pień wlatuje perliczka, przyjmuje dostojną pozę i krzyczy donośnym głosem.
Dobrze się tu siedzi, jednak trzeba ruszać. Postanawiamy wejść na nieodległy szczyt Bendoszki Wielkiej (1144 m). Na wierzchołku znajduje się metalowy krzyż postawiony w 2000 r. Ma wysokość 23 m, kamień węgielny pod krzyż poświęcił Jan Paweł II podczas pielgrzymki w Krakowie w 1999 r. Szczyt Bendoszki pokrywa rozległa hala z pięknym widokiem w kierunku północnym. W Kierunku południowym widoczne są zaś szczyty Małej Fatry. Chwilkę przysiadamy na szczycie a następnie schodzimy na Przegibek, zaglądamy jeszcze do drewnianej kaplicy.
Znów jesteśmy na czerwonym szlaku granicznym i wspinamy się trawersując szczyt Bani, mając widok po lewej na Przegibek i Bendoszkę. Dalej przez las zdobywamy Majcherową (1105 m) i Wielką Rycerzową (1226 m). Nazwa szczytu Rycerzowa pochodzi od miejscowości Rycerka, która niegdyś była własnością rycerską.
Niżej znajduje się Hala Rycerzowa, na którą schodzimy. Bardzo rozległa hala pomiędzy stromymi stokami Wielkiej i Małej Rycerzowej z piękną panoramą na beskidzkie szczyty oraz Tatry i Małą Fatrę. Na polanie niegdyś prowadzono wypas owiec, dziś przecina ją wiele ścieżek. W jej dolnej części znajduje się Bacówka PTTK na Hali Rycerzowej. Schodzimy do schroniska. Dziś tutaj nocujemy, dwójek już nie ma, mamy więc nocleg w pokoju wieloosobowym. Drewniany budynek bacówki w stylu podhalańskim powstał w 1975 r. Idea tego typu schronisk górskich zrodziła się na początku lat 70. XX w. jej twórcą był Edward Moskała. Bacówki miały być niewielkimi drewnianymi obiektami zapewniającymi skromny nocleg i podstawowe wyżywienie doświadczonym turystom wędrującym po górach z plecakami, nie mogły nocować tu grupy zorganizowane oraz zostawać na dłuższe pobyty i dokonywać rezerwacji. W ciągu kilku lat w polskich górach powstało 14 takich obiektów: 12 w Beskidach i 2 w Sudetach. Kilka z nich nie zachowało się do dzisiejszych czasów, pozostałe funkcjonują do dziś, choć nieco odeszły od pierwotnych założeń twórcy. Bacówka na Rycerzowej nie ma prądu z sieci. Do oświetlenia i ładowania np. telefonów słaby prąd pochodzi z kolektorów słonecznych i akumulatorów.
Wieczór spędzamy najpierw w sali schroniska z ładnym wystrojem. Gdy jedna z nocujących osób zaprasza wszystkich na ognisko na zewnątrz postanawiamy się dołączyć. Na zewnątrz chwilę szukam miejsca na ognisko bo jest nieco oddalone i ukryte w lesie. W końcu odnajduje miejsce. Dalsza część wieczoru płynie przy trzasku ogniska, rykowisku jeleni, piwie, kiełbasie i rozmowach o górach… Jest klimat!
Dystans dnia: 20 km
CDN...
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
sokół pisze:Potem myślałem, że już jest Racza, ale to była dopiero Kikula.
To ja mialam podobnie! W 2001 roku pojechalam z kolezanką na Skalanke. I stwierdzilysmy ze idziemy sie przejsc na Racze. Doszlysmy na Kikule, obwolalysmy sukces i wrocilysmy do chatki. I jak opowiadalysmy reszcie o naszej wielkiej wyprawie to sie nas pytali czy nam sie podobalo schronisko. A mysmy tam za cholere zadnego schroniska nie widzialy No i jakos tak za szybko nam poszlo
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Dawidzie, kiedyś od Milówki przez Boraczą, Oszast, do Rycerzowej dotarłem, ale to był koniec listopada, a widzę, że i worek można przejść i może to być niezła przygoda.
To dobrze, bo jakby tak urlop nie wypalił, to z bazy (w trzecim dniu, niedaleko jej robiłeś zakupy [Glinka]) może bym się ruszył...
To dobrze, bo jakby tak urlop nie wypalił, to z bazy (w trzecim dniu, niedaleko jej robiłeś zakupy [Glinka]) może bym się ruszył...
Darz Szlak.
Świetna trasa, świetną trasą.
Doskonałe zdjęcia ( np. te z malutkim śmigłowcem ) , doskonałymi zdjęciami.
Ale …
Czy zgarowaliście się z użytkownikiem gar - em ?
Świetna trasa, świetną trasą.
Doskonałe zdjęcia ( np. te z malutkim śmigłowcem ) , doskonałymi zdjęciami.
Ale …
Czy zgarowaliście się z użytkownikiem gar - em ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 109 gości