Góry Opawskie okiem sprocketa
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Góry Opawskie okiem sprocketa
Góry Opawskie są najbliższym mi krańcem Sudetów. Mimo tego nigdy w życiu tam nie byłem. Na mapie prezentują się mało atrakcyjnie. Określenie "góry" wydaje się w tym przypadku nieco na wyrost, gdyż w większości są to pagórki (kopy) o wysokościach 500 metrów i mniej, wyrastające z płaskich równin położonych powyżej 300 metrów. Wysokości względne tych kop są więc bardzo małe. Nieco lepiej przedstawia się sprawa w ich najwyższym paśmie masywu Biskupiej Kopy, która ma aż 890 metrów.
Jeszcze ciekawiej wygląda czeska część Gór Opawskich, gdzie mamy sporo wyższych szczytów, ale i tak nie przekraczających 1000 m. Na Czechy przyjdzie kiedyś pora, na razie bierzemy na cel to co w Polsce.
Do gór zbliżamy się od strony miejscowości Moszczanka.
Na zdjęciu mamy z prawej Biskupią Kopę (890), z lewej Srebrną Kopę (785), a pośrodku Zamkową Górę (571). Całkiem fajny widok i zapowiedź miłego dnia.
Zaczynamy w miejscowości Pokrzywna. Jest to miejscowość typowo turystyczna o dobrze rozwiniętej, luksusowej infrastrukturze. Wypasione hotele, porządnie wyglądające drewniane domki, park rozrywek. Wszystko jakieś takie porządniejsze niż w Beskidach.
Nas jednak luksusy zupełnie nie interesują. Wchodzimy w las. Jest mokro, jeszcze w nocy sporo popadało.
Bujna zieleń. Taka już letnia, dojrzała. Im jestem starszy, tym większą przyjemność sprawia mi obserwowanie przyrody i zmian pór roku.
Wychodzimy na pierwszą górę - Szydzielowa Kopa (533), a z niej taki widok na Biskupią Kopę.
Srebrna Kopa z Zamkowej Góry.
Szlak na razie wiedzie lasem i widoki są rzadkością. Jednak nie ma co narzekać.
Miejscami przechodzi przez gęste młodniki. W ekstremalnym miejscu spory kawałek wygląda tak. Gdyby liście były mokre, byłoby niezbyt przyjemnie.
Na podejściu pod Srebrną Kopę robi się bardziej widokowo.
Biskupia Kopa.
Srebrna Kopa.
Z daleka wygląda intrygująco.
Z bliska również.
Wygląda jakby niedawno przeszła tedy wichura, która powaliła większość drzew. Zostały marne niedobitki. Teren został posprzątany i teraz ładnie zarasta. Szlak to wąska ścieżka.
Dużo fajnych pieńków. Tobi ma co robić.
Na szczycie kamienny schron.
Tak, Srebrna Kopa zdecydowanie ma coś w sobie.
Idziemy w stronę Biskupiej Kopy.
Pieniek gigant.
Ależ Tobi sobie z takimi atrakcjami dobrze radzi. Pełne skupienie i nienaganna technika.
Biskupia Kopa coraz bliżej.
Naparstnica purpurowa.
Rozpoczynamy dość mozolne podejście na Biskupią Kopę. Jest stromo, długo i upalnie, bo stok idealnie pochylony do słońca. Musze sprostować moje wątpliwości - słowo "góry" jest tu w pełni uzasadnione.
Widok na Srebrną Kopę.
Szczytujemy. Ale wypasiony, 2-metrowy, słupek graniczny.
Jest i główny znak rozpoznawczy Biskupiej Kopy - charakterystyczna wieża.
Nie wiem tylko czemu parę metrów obok niej Czesi budują jakieś duże brzydkie schronisko, ktoś chyba upadł na głowę.
Podoba nam się natomiast budka z czeskim piwem. Kupując za korony, piwo wychodzi po 5 zł. A wybór jest spory. Kupujemy sobie 3 piwka, w tym po raz pierwszy piję piwo ciemne cytrynowe i uważam, że jest świetne.
Nieco niżej polskie schronisko. Wypasione, z ozdobnikami. Ludzi tu sporo.
Do schroniska żółtym szlakiem od dołu idzie tłumek ludzi, tzw. stonka. Stonka ma to do siebie, że wszyscy idą tą samą trasą i mniej więcej o tej samej porze, z tego samego parkingu w dole.
My schodzimy i obserwujemy. Jest więc laska i 4 kolesi, laska dyszy i jęczy. Kiedy wypadli zza zakrętu pomyślałem, że przed chwilą był niezły gangbang. Jest dużo rodzin z dziećmi i psami. Sporo eleganckich parek, za którymi ciągnie się intensywny zapach perfum zmieszanych z potem. Jest wysportowany koleś pchający pod górę wózek (ten dla odmiany wygląda jakby doskonale widział co robi i tak sobie tylko ćwiczył do triathlonu). Ale są też ludzie wyglądający jakby zaraz mieli umrzeć w tym skwarze. A podejście mają długie i strome. Idąc tam też jesteśmy częścią stonki. To też ma jakiś tam swój urok, ale dużo fajniej się robi jak skręciliśmy w bok w ścieżkę przyrodniczą idącą przez rezerwat Cicha Dolina.
Tu znowu byliśmy prawie sami.
Cisza, spokój i przyroda.
Dnem doliny płynie sobie Bystry Potok. Tobi miał atrakcje, przechodził rurami pod drogą oswajając się z żywiołem.
Zmieniamy szlak na Gwarkową Perć.
Jest tutaj atrakcja pod postacią bardzo długiej drabiny, coś jak w Słowackim Raju.
Drabina okazała się w pełni przejściowa dla Tobiego, ale próbowaliśmy tylko w górę.
Inna atrakcja - wąwóz Piekiełko.
Pomiędzy atrakcjami piękny las. Bardzo nam się tu podoba.
Schodzimy do miejscowości Jarnołtówek.
Nadchodzą ciemne chmury i grzmi. Dziwne, bo miało nie być burz.
Wychodzimy na masyw Olszaka. Burza straszy coraz bardziej. W końcu zaczyna padać, ale na szczęście intensywny opad jest bardzo krótki. Psuje nam to jednak podziwianie widoków z okolicznych skałek.
Pogoda wraca, a my mamy jeszcze atrakcje w postaci małych leśnych jeziorek. Są to wyrobiska dawnych kamieniołomów. Pierwsze nazywa się Żabie Oczko.
Widok z góry.
Drugie to Morskie Oczko.
Oba oczka są w całości pokryte rzęsą.
Pierwsza wizyta w Górach Opawskich dobiega końca. Słońce już nisko.
Wracamy do cywilizacji.
Góry Opawskie zrobiły na nas bardzo dobre wrażenie. Na pewno należy tam wrócić, poznać je lepiej, szczególnie czeską część. Obawiałem się trochę o dojazd. Mam nieco ponad 150 km. Jednak drogi są bardzo dobre, bo najpierw można pomknąć autostradą, a potem jedzie się dość sprawnie lokalnymi pustymi drogami. Zajęło mi to 2 godziny, czyli dokładnie tyle samo ile jadę 100 km pod Babią Górę. Ponieważ Ukochana drzemała w samochodzie dostałem polecenie bardzo delikatnej jazdy i tu ciekawostka, spalanie z ponad 300 km wyszło 4,3 l.
Jeszcze ciekawiej wygląda czeska część Gór Opawskich, gdzie mamy sporo wyższych szczytów, ale i tak nie przekraczających 1000 m. Na Czechy przyjdzie kiedyś pora, na razie bierzemy na cel to co w Polsce.
Do gór zbliżamy się od strony miejscowości Moszczanka.
Na zdjęciu mamy z prawej Biskupią Kopę (890), z lewej Srebrną Kopę (785), a pośrodku Zamkową Górę (571). Całkiem fajny widok i zapowiedź miłego dnia.
Zaczynamy w miejscowości Pokrzywna. Jest to miejscowość typowo turystyczna o dobrze rozwiniętej, luksusowej infrastrukturze. Wypasione hotele, porządnie wyglądające drewniane domki, park rozrywek. Wszystko jakieś takie porządniejsze niż w Beskidach.
Nas jednak luksusy zupełnie nie interesują. Wchodzimy w las. Jest mokro, jeszcze w nocy sporo popadało.
Bujna zieleń. Taka już letnia, dojrzała. Im jestem starszy, tym większą przyjemność sprawia mi obserwowanie przyrody i zmian pór roku.
Wychodzimy na pierwszą górę - Szydzielowa Kopa (533), a z niej taki widok na Biskupią Kopę.
Srebrna Kopa z Zamkowej Góry.
Szlak na razie wiedzie lasem i widoki są rzadkością. Jednak nie ma co narzekać.
Miejscami przechodzi przez gęste młodniki. W ekstremalnym miejscu spory kawałek wygląda tak. Gdyby liście były mokre, byłoby niezbyt przyjemnie.
Na podejściu pod Srebrną Kopę robi się bardziej widokowo.
Biskupia Kopa.
Srebrna Kopa.
Z daleka wygląda intrygująco.
Z bliska również.
Wygląda jakby niedawno przeszła tedy wichura, która powaliła większość drzew. Zostały marne niedobitki. Teren został posprzątany i teraz ładnie zarasta. Szlak to wąska ścieżka.
Dużo fajnych pieńków. Tobi ma co robić.
Na szczycie kamienny schron.
Tak, Srebrna Kopa zdecydowanie ma coś w sobie.
Idziemy w stronę Biskupiej Kopy.
Pieniek gigant.
Ależ Tobi sobie z takimi atrakcjami dobrze radzi. Pełne skupienie i nienaganna technika.
Biskupia Kopa coraz bliżej.
Naparstnica purpurowa.
Rozpoczynamy dość mozolne podejście na Biskupią Kopę. Jest stromo, długo i upalnie, bo stok idealnie pochylony do słońca. Musze sprostować moje wątpliwości - słowo "góry" jest tu w pełni uzasadnione.
Widok na Srebrną Kopę.
Szczytujemy. Ale wypasiony, 2-metrowy, słupek graniczny.
Jest i główny znak rozpoznawczy Biskupiej Kopy - charakterystyczna wieża.
Nie wiem tylko czemu parę metrów obok niej Czesi budują jakieś duże brzydkie schronisko, ktoś chyba upadł na głowę.
Podoba nam się natomiast budka z czeskim piwem. Kupując za korony, piwo wychodzi po 5 zł. A wybór jest spory. Kupujemy sobie 3 piwka, w tym po raz pierwszy piję piwo ciemne cytrynowe i uważam, że jest świetne.
Nieco niżej polskie schronisko. Wypasione, z ozdobnikami. Ludzi tu sporo.
Do schroniska żółtym szlakiem od dołu idzie tłumek ludzi, tzw. stonka. Stonka ma to do siebie, że wszyscy idą tą samą trasą i mniej więcej o tej samej porze, z tego samego parkingu w dole.
My schodzimy i obserwujemy. Jest więc laska i 4 kolesi, laska dyszy i jęczy. Kiedy wypadli zza zakrętu pomyślałem, że przed chwilą był niezły gangbang. Jest dużo rodzin z dziećmi i psami. Sporo eleganckich parek, za którymi ciągnie się intensywny zapach perfum zmieszanych z potem. Jest wysportowany koleś pchający pod górę wózek (ten dla odmiany wygląda jakby doskonale widział co robi i tak sobie tylko ćwiczył do triathlonu). Ale są też ludzie wyglądający jakby zaraz mieli umrzeć w tym skwarze. A podejście mają długie i strome. Idąc tam też jesteśmy częścią stonki. To też ma jakiś tam swój urok, ale dużo fajniej się robi jak skręciliśmy w bok w ścieżkę przyrodniczą idącą przez rezerwat Cicha Dolina.
Tu znowu byliśmy prawie sami.
Cisza, spokój i przyroda.
Dnem doliny płynie sobie Bystry Potok. Tobi miał atrakcje, przechodził rurami pod drogą oswajając się z żywiołem.
Zmieniamy szlak na Gwarkową Perć.
Jest tutaj atrakcja pod postacią bardzo długiej drabiny, coś jak w Słowackim Raju.
Drabina okazała się w pełni przejściowa dla Tobiego, ale próbowaliśmy tylko w górę.
Inna atrakcja - wąwóz Piekiełko.
Pomiędzy atrakcjami piękny las. Bardzo nam się tu podoba.
Schodzimy do miejscowości Jarnołtówek.
Nadchodzą ciemne chmury i grzmi. Dziwne, bo miało nie być burz.
Wychodzimy na masyw Olszaka. Burza straszy coraz bardziej. W końcu zaczyna padać, ale na szczęście intensywny opad jest bardzo krótki. Psuje nam to jednak podziwianie widoków z okolicznych skałek.
Pogoda wraca, a my mamy jeszcze atrakcje w postaci małych leśnych jeziorek. Są to wyrobiska dawnych kamieniołomów. Pierwsze nazywa się Żabie Oczko.
Widok z góry.
Drugie to Morskie Oczko.
Oba oczka są w całości pokryte rzęsą.
Pierwsza wizyta w Górach Opawskich dobiega końca. Słońce już nisko.
Wracamy do cywilizacji.
Góry Opawskie zrobiły na nas bardzo dobre wrażenie. Na pewno należy tam wrócić, poznać je lepiej, szczególnie czeską część. Obawiałem się trochę o dojazd. Mam nieco ponad 150 km. Jednak drogi są bardzo dobre, bo najpierw można pomknąć autostradą, a potem jedzie się dość sprawnie lokalnymi pustymi drogami. Zajęło mi to 2 godziny, czyli dokładnie tyle samo ile jadę 100 km pod Babią Górę. Ponieważ Ukochana drzemała w samochodzie dostałem polecenie bardzo delikatnej jazdy i tu ciekawostka, spalanie z ponad 300 km wyszło 4,3 l.
Ostatnio zmieniony 2020-06-30, 12:04 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Nie wiem tylko czemu parę metrów obok niej Czesi budują jakieś duże brzydkie schronisko, ktoś chyba upadł na głowę.
tak konkretnie robi to jeden Czech - Miroslav, dawny zarządca wieży. Wykupił cały lub prawie cały teren wokół niej i wymyślił, że zrobi sobie własne schronisko. Zaczął dawno temu, ale już przed laty wszystko stanęło. Co najmniej tak 5-7 lat temu... Pewno nigdy tego nie dokończy, bo budował sam, bez kredytów i jeszcze go okradli (chyba nie lubił banków, wolał trzymać kasę "w skarpecie"). To zapewne od niego kupowałeś piwo w budce.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Pudelek pisze:To zapewne od niego kupowałeś piwo w budce.
Oj niedobrze. A zrobił wrażenie sympatycznego.
Mam nadzieje, że za zarobione pieniądze zrobi rozbiórkę tego co już wybudował
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Adrian pisze:a nóż nas kiedyś poniesie
Mordercy w górach.
Ładne te Opawskie. I w lutym i w czerwcu śniegu nie mają
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Adrian pisze:Możesz wrzucić przebieg trasy i czas przejścia
https://mapy.cz/turisticka?planovani-tr ... 2%5D&rut=1
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Adrian pisze:Ładnie zaprezentowałeś nieznane mu tereny, pamiętam tylko jeden szczegół, że Srebrna Kopa była na zdjęciu Dobromiła
Fajna wieża i schronisko jest, wąwóz też wygląda zachęcająco ...
Możesz wrzucić przebieg trasy i czas przejścia, a nóż nas kiedyś poniesie
Nawet zdjęcie podobne jak Dobromiłowe
sprocket73 pisze:Ponieważ Ukochana drzemała w samochodzie dostałem polecenie bardzo delikatnej jazdy i tu ciekawostka, spalanie z ponad 300 km wyszło 4,3 l.
A ile dłużej jechałeś? 5min? 10? Sądzę, że ok tej piątki.
A co da samej wycieczki, to fajna prezentacja tych gór. Kurcze będę musiał tam wrócić ale już w porze letnio-jesiennej.
-
- Posty: 323
- Rejestracja: 2020-05-04, 09:59
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
alicjaraczek pisze:choć nie wydobywa się z niej nawet cień tych emocji co były w Żywcu
Bo to jest relacja całkowicie na poważnie
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
włodarz pisze:I tytuł relacji podobny do włodarzowego
Zabieg celowy Wszak jesteś specjalistą od tamtych rejonów.
Sebastian pisze:Tobi chłodzący się w strumieniu
Urzekająco pięknie ułożył przednie łapki.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości