Wybraliśmy się po raz ostatni w góry... w tym roku.
Podobno zima przyszła. Warto byłoby ją zobaczyć.
Padło na Beskid Mały i krótka trasa z Targanic Nowej Wsi. Krótka, bo prognozowane pełne zachmurzenie, lekkie ciągłe opady, jednym słowem żadna rewelacja, ale w góry ciągnie.
Zabrałem rakiety, ale na miejscu uznałem, że zostaną w aucie. Zaczęliśmy od bezszlakowego wyjścia na Jawornicę.
Na grzbiecie było już całkiem fajnie, zimowo.
Lubię niebieskie niebo i duże kontrasty w słońcu... ale teraz był kimat
Klimat ma to do siebie, że na żywo wygląda dużo lepiej niż na zdjęciach. Więc nam się podobało.
Im wyżej tym bardziej zimowo.
Jednak na samej górze, znowu był tylko klimat.
Tatr nie było widać
W Chatce na Potrójnej zrobiłem podwójnego grzańca. Fajna taka samoobsługa, bo grzaniec wyszedł wyborny. Posiedzieliśmy godzinę. Nikt znajomy się nie przewinął.
Zeszliśmy czerwonym w stronę Kocierzy. Trochę wyślizgany, więc można iść w rakach, w trosce o zdrowie ratowników.
Na koniec czarnym, przez Warownię na Trakcie, zeszliśmy wprost do auta.
Fajna mała, lekka wycieczka. Myślałem, że będzie więcej śniegu, ale to pewnie dopiero od 1000 m, zaczyna się ta prawdziwa zima.
Prognozy mówią coś o ociepleniu. Mam nadzieję, że jeszcze nie permanentnym
