Jubileuszowo na Baraniej Górze ... i trochę dalej przez Wisł
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
Jubileuszowo na Baraniej Górze ... i trochę dalej przez Wisł
Dzień : 10.09.2019
Start : 4:38 – Meta : 15:11
Długość : ok.35km
Trasa : Kamesznica Szkoła – Czabanula – Karolówka – Schronisko Przysłop Pod Baranią Górą – Równiański Wierch – Wierch Wisełka – Barania Góra – Przysłop (Nad Równym) – Przypór (Zrąb Bobrowski) – Czarny (Czupel , Kozie Wierchy) - Os.Czupel – Polana – Borowina – Wisła Czarne , Zapora nad Jez.Czerniańskim – Stecówka – Pietroszonka – Stoczek – Czabanula – Kamesznica Szkoła
*w nawiasach inne nazwy tychże szczytów (mapy różnie podają)
Plan pierwotny miałem taki by tegoż dnia dotrzymać swojej tradycji tj. „raz w roku wejść na Baranią Górę” , czyli coś jak Dzikowe wejście na Grojec :) … a o reszcie trasy miałem pomyśleć dopiero będąc na Baraniej :)
Był to mój mały jubileusz … akurat kilka dni wcześniej minęło równo 10 lat od mojej
pierwszej wizyty na tym szczycie . Wtedy na szczyt wędrowałem wraz z grupą kilkunastu osób . Tym razem w planie było samotne zdobywanie szczytu .
Wpierw zasnąć nie mogłem (standardowo gdy idę w góry nie chce mi się spać . Ledwo zasnąłem , a już po 3h i 10min się obudziłem bez budzika . Skoro już wstałem , spakowałem klamoty i prowiant i wyruszyłem z domu o 4:38 rano . Mieszkam tuż przy żółtym szlaku w kierunku Baraniej Góry ... i tym szlakiem rozpocząłem wędrówkę
Solisko jeszcze spało ...
Okoliczni zbieracze ruszyli już na "koszenie" borówek
Na dworze powoli się przejaśniało … a ja sobie gnam nie śpiesznym krokiem w kierunku Schroniska Przysłop Pod Baranią Górą .
Nie tak dawno , aż Pod Karolówkę trwały jakieś roboty na szlaku związane zapewne z pociągnięciem prądu … Tak w każdym bądź razie wyglądało po drodze , albowiem co rusz widziałem pozostałości po tej akcji . Pewnie tu jeszcze wrócą toż nie do końca wszystko zrobili . Teraz nawet jest lepiej , bo dzięki tym robotom , ciężki sprzęt wyrównał teren na szlaku . I idziesz się przyjemniej .
Dalej było już po staremu , bez ingerencji ciężkiego sprzętu na szlaku .
Szlak aż na Czabanule daje nam co najwyżej możliwość spojrzenia w las i strumyk płynący poniżej szlaku . Dopiero podchodząc pod drogowskaz Pod Karolówką pojawiła się szersza perspektywa widoków . W tym nawet i na Tatry !
O dziwo jeszcze mnie kryzys nie dopadł . Z reguły po godzinie marszu odechciewało mi się dalszej drogi . Cóż może w końcu mi to przeszło . Idę więc dalej bez chwili odpoczynku . Co rusz do akcji raz za razem wkracza aparat :)
Kapliczka przy szlaku między Karolówką , a schroniskiem . Wybudowana w 1864 roku
W tym miejscu szlak odbija w prawo w kierunku schroniska . Lecz z tego co zauważyłem , spora część turystów odbija w lewo . W cale się im nie dziwię tam jest łatwiejsze podejście pod schronisko . W sumie i ja ten wariant w lewo wybrałem ...
Izba Leśna przy schronisku ...
Przy schronisku się nawet nie zatrzymuję tylko idę od razu na szczyt Baraniej … Na pierwszy rzut oka schronisko co raz mniej trąca z zewnątrz PRL-owską budowlą . Gospodarze jak widać starają się , by nadać temu miejscu inny wymiar .
Można tam sobie na hamaku poleżeć ...
Widoki i tu muszą być fajne przy dobrej pogodzie . Tak też i dziś było , obserwując je kawałek nad schroniskiem .
Schronisko , Muzeum(Baraniogórski Ośrodek Kultury Turystyki Górskiej) i garść wspomnianych widoków
Idę tak sobie dalej . Na szlaku sucho , co raz bardziej przejrzyście . Tylko ja i góry , bo innych turystów wciąż brak .
Widoki zza pleców ...
Widoki przede mną ...
Na Równiańskim Wierchu
Odbicie na czarny szlak w kierunku Kamesznicy
Na ... Wierch Wisełka (Wyrch Wisełka)
W końcu jestem 7:03 na szczycie Baraniej Góry . Tempo przyzwoite jak dla mnie 2h i 25min :) Gdybym nie robił zdjęć , byłoby jeszcze szybciej . Tylko po co szybciej jak nikt mnie nie gonił …
Jestem tylko ja i moja ulubiona góra . Pomimo lęku wysokości wlazłem na szczyt tamtejszej wieży na swych galaretowatych nogach (ze strachu :haha ) . Tam mała sesja i podziwianie kolejnych zmian jakie zaszły w tym miejscu . Przez te 10 lat od czasów pierwszej mojej wizyty w tym miejscu zmieniło się , oj zmieniło … łysieje Barania w zastraszającym tempie .
Im bardziej tam łyso tym też bardziej tam wieje . Wiało jak cholera ... tym razem . Gdy ostatnio tam byłem to moimi 90 kg miotało jak latawcem na wietrze :haha Teraz na szczęście nie aż tak bardzo ...
Może by tak na Skrzyczne sobie pomyślałem ...
Na Babiej (tej największej) jeszcze nie byłem i jakoś mnie tam nie ciągnie . Byłem na innej mniejszej (633mnpm) i to mi w zupełności wystarczyło :)
Tatry i tam były widoczne
Moje ulubione podejście (ta ścieżka widoczna w dolnej części zdjęcia) ... grzbietem Barańskiego Gronia na dziko poza szlakiem
Nie jeden już pytał , kto mi robi zdjęcia gdy idę sam w góry . Odpowiem ... Stefan jak widać . Statywu już nie chce mi się dźwigać , więc potrzebna była inna alternatywa :haha
Zszedłem na dół pod wieże , gdzie postanowiłem zjeść w końcu śniadanie . Prowiant wyjęty , konsumpcja . Można przy okazji zerknąć na nawigacje GPS ver.0.1 tj. na papierową mapę … by ogarnąć sobie dalszą trasę na dziś .
Patrzy i patrzę … wiem idę na 3 poza szlakowe szczyty Przysłop , Przypór i Czarny
Zanim się nie spostrzegłem , a zleciało mi na szczycie 30min .
By nie przedłużać posiadówki ruszyłem więc dalej . Jak na razie przedstawiłem mały skrawek z mojego sobotniego szwendania się po górach
A o tym co , jak i gdzie ... ukaże się w następnej części ... bo moje oczy chcą już spać :)
Czekajcie ... a się doczekacie
Ostatnio zmieniony 2019-08-14, 01:52 przez FasolaNaSzlaku, łącznie zmieniany 1 raz.
laynn, to nie wada matrycy, ale objawiłeś nam kolejny znak wodny.
Uproszczona mapa: https://mapy.cz/s/3xMZI - 30km, podejść 1300m; nic moc, jak mawiają Czesi.
W Kamesznicy naruszono czasoprzestrzeń - wyruszę za 4 tygodnie na Baranią i pojawię się na zdjęciach.
Uproszczona mapa: https://mapy.cz/s/3xMZI - 30km, podejść 1300m; nic moc, jak mawiają Czesi.
W Kamesznicy naruszono czasoprzestrzeń - wyruszę za 4 tygodnie na Baranią i pojawię się na zdjęciach.
Ostatnio zmieniony 2019-08-14, 07:40 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
cd ....
Część 2
Szlakiem niebieskim w kierunku Wisły zszedłem coś koło 1.3-1.4 km . Pierwszy raz tym szlakiem szedłem . Nawet fajnie się szło .
Skałki z "katalogu" Dzika :)
Poza szlakowa Hala Barania w oddali ... na której stoi pewna bacówka w której co rusz ktoś urządza sobie nocny biwak , łącznie ze spaniem . Jest otwarta to też przyciąga co raz większą rzesze poza szlakowych dzikich lokatorów .
Doszedłem tak do miejsca w , którym szlak ostro odbija w prawo . Tam oczywiście nie skręciłem . Zszedłem dziką ścieżką , która była na wprost od tegoż ostrego odbicia szlaku niebieskiego .
To tutaj szlak odbija ostro w prawo , a ja idę na wprost na dziko ...
Na dzikiej ścieżce , jeszcze chwila i będę szedł tą ścieżką widoczną w oddali
Po pewnym czasie docieram do drogi pożarowej i zaczynam kolejne podejście w górę .
Trafiam do skrzyżowania gdzie jest zakaz wjazdu . Choć ok.40 m dalej jest znak z ograniczeniem prędkości do 30. Polska i jej absurdy drogowe , także na takich drogach :)
Wspomniana droga odbija w lewo ,a ja idę na przełaj na szczyt Przysłopu . Widoki , że tak powiem średnie (dla tych co to tylko dla widoków chodzą po górach ) . Mi tam to nie przeszkadza ... to nie jest dla mnie priorytet .
borówek wokół jest od groma ...
Osiągając najwyższy punkt , wracam się na drogę , bo jakoś nie widziało mi się przedzieranie w krótkich gaciach przez połacie borowiny . Dochodzę w okolice następnego poza szlakowego szczyty Przypór …otoczonego dookoła drogą pożarową .
Jedna droga ucieka w lewo , druga w prawo , by tuż za szczytem znów się połączyć w jedną . Na szczyt idzie się centralnie prosto ścieżką wyjeżdżoną przez ciężki sprzęt .
Wchodzi się w las , gdzie ukrywa się najwyższy punkt tegoż szczytu . Więc i za widoki mamy głównie drzewa .
Mały tor przeszkód w drodze na szczyt
Na szczęście kawałek dalej jest mała polana , gdzie już coś więcej widać . Choć widoczna wcześniej ścieżka którą szedłem znika w metrowym trawsku .
Mimo to idę dalej na czuja w myśl zasady "Idę na czuja i czuję że dobrze idę" . Aż dochodzę do miejsca , w którym łączą się dwie wspomniane wyżej drogi . Wyszedłem więc tam gdzie chciałem .
Tam na wprost widzę kolejny mój cel , szczyt Czarny i ścieżkę wiodącą w tamtym kierunku .
Ścieżka tym razem nie wiedzie przez szczyt (w każdym bądź razie takowej nie widać) ,a wiodąca poniżej szczytu z każdym metrem ucieka w dół , oddalając się od szczytu .
Chciałem przyjrzeć się z bliska tej skale , bo sprawiała wrażenie jakby tam jakieś wejście wgłąb było ... niestety tor przeszkód tym razem po całości mnie zniechęcił , by obadać to miejsce z bliższej odległości .
Cóż muszę więc na totalnej dzikości wgramolić się na ten Czarny szczyt ... skoro ścieżki nadal nie widać na horyzoncie . Wcale nie ułatwiały mi tego sterty powalonych drzew . W końcu jakoś przedarłem się na szczyt gdzie znalazłem mały kawałek bez drzew . Mała przerwa i znów trzeba się przedzierać w dół do ścieżki , którą szedłem
Idąc tak sobie ścieżką po chwili widzę jakieś 50 m przede mną dzika . Lekka konsternacja . Stoi on , stoję ja … gapimy się na siebie . Jak już chciałem mu zrobić zdjęcie i spier… jak najdalej . To ten obrócił się i poszedł w krzaki . W tym momencie przypomniała mi się pierwsza część "Rambo" i scena jak to Sylwester Stallone upolował dzika :haha
Trafiam na Os.Czupel , schodzę w dół skrajem lasu przez Polane .
Grzyby jak były to były takimi na "jeden raz" lub z mnóstwem białka , czyli z dzikimi lokatorami w postaci robaków .
Miejscowe ... nie chciały pozować
Spotykam pewnego jegomościa (miejscowy) , który widząc mnie zapytał skąd idę i dokąd zmierzam . Odparłem mu co i jak . I wskazał skrót jak najszybciej dotrzeć do mojego następnego celu … idąc przez Borowine. Nie wiem , czy on nie był jakiś złośliwy (ten miejscowy) czy może mi kawał chciał zrobić . Wpierw szedłem jakąś ledwo widoczną ścieżką . Jak już wyszedłem na drogę to po chwili się ona skończyła przy ostatnim domu .
Może w lewo , albo w prawo ? ... e tam idę przed siebie .
Lekko wku… postanowiłem się nie wracać tylko na przełaj przez łąki , lasy i pola dojść do czarnego szlaku . W lesie tym zamiast zamiast grzybów rosły garnki , talerze , sztućce i inne rzeczy z kuchennych szafek .
Wku… mi przeszło . Dotarłem pod czarny szlak wiodący wzdłuż Czarnej Wisełki
Tak sobie pomyślałem skoro już tu jestem to wypadałoby podejść nad zaporę , nad Jeziorem Czernieńskim . Tak też zrobiłem , ale wpierw zrobiłem małą podmianę obuwia na nogach … zamieniwszy normalne buty , na sandały . Niech sobie trochę stopy odpoczną idąc asfaltową częścią trasy .
Dopiero przy zaporze zaczęło się robić tłoczno od turystów , bo wcześniej nie licząc napotkanego tubylca , nie spotkałem nikogo więcej z ludzi . Nie wspominając ponownie o dziku .
Ten tabun ludzi to chyba nigdy nie widział turysty z plecakiem . Gapili się jak na cudaka . A jak tylko się rozsiadłem by odsapnąć i wyjąłem prowiant by coś zjeść to jeszcze baczniej mnie obserwowali .
Normalnie chciałem w pewnym momencie zapytać , czy są głodni …
Zasiedziałem się tam dłużej , aniżeli na Baraniej kilka godzin wcześniej
Trochę się też ubawiłem słysząc rozmowę dziecka z ojcem :
-tato ja nie chce tu być !
-czemu …?
-bo nie ma tu sklepu , a jak nie ma sklepu to mi się nudzi . Nie chce już być w tych górach . Nudne są!
Nawet tego nie skomentuję …
Część 3 nastąpi ...
Część 2
Szlakiem niebieskim w kierunku Wisły zszedłem coś koło 1.3-1.4 km . Pierwszy raz tym szlakiem szedłem . Nawet fajnie się szło .
Skałki z "katalogu" Dzika :)
Poza szlakowa Hala Barania w oddali ... na której stoi pewna bacówka w której co rusz ktoś urządza sobie nocny biwak , łącznie ze spaniem . Jest otwarta to też przyciąga co raz większą rzesze poza szlakowych dzikich lokatorów .
Doszedłem tak do miejsca w , którym szlak ostro odbija w prawo . Tam oczywiście nie skręciłem . Zszedłem dziką ścieżką , która była na wprost od tegoż ostrego odbicia szlaku niebieskiego .
To tutaj szlak odbija ostro w prawo , a ja idę na wprost na dziko ...
Na dzikiej ścieżce , jeszcze chwila i będę szedł tą ścieżką widoczną w oddali
Po pewnym czasie docieram do drogi pożarowej i zaczynam kolejne podejście w górę .
Trafiam do skrzyżowania gdzie jest zakaz wjazdu . Choć ok.40 m dalej jest znak z ograniczeniem prędkości do 30. Polska i jej absurdy drogowe , także na takich drogach :)
Wspomniana droga odbija w lewo ,a ja idę na przełaj na szczyt Przysłopu . Widoki , że tak powiem średnie (dla tych co to tylko dla widoków chodzą po górach ) . Mi tam to nie przeszkadza ... to nie jest dla mnie priorytet .
borówek wokół jest od groma ...
Osiągając najwyższy punkt , wracam się na drogę , bo jakoś nie widziało mi się przedzieranie w krótkich gaciach przez połacie borowiny . Dochodzę w okolice następnego poza szlakowego szczyty Przypór …otoczonego dookoła drogą pożarową .
Jedna droga ucieka w lewo , druga w prawo , by tuż za szczytem znów się połączyć w jedną . Na szczyt idzie się centralnie prosto ścieżką wyjeżdżoną przez ciężki sprzęt .
Wchodzi się w las , gdzie ukrywa się najwyższy punkt tegoż szczytu . Więc i za widoki mamy głównie drzewa .
Mały tor przeszkód w drodze na szczyt
Na szczęście kawałek dalej jest mała polana , gdzie już coś więcej widać . Choć widoczna wcześniej ścieżka którą szedłem znika w metrowym trawsku .
Mimo to idę dalej na czuja w myśl zasady "Idę na czuja i czuję że dobrze idę" . Aż dochodzę do miejsca , w którym łączą się dwie wspomniane wyżej drogi . Wyszedłem więc tam gdzie chciałem .
Tam na wprost widzę kolejny mój cel , szczyt Czarny i ścieżkę wiodącą w tamtym kierunku .
Ścieżka tym razem nie wiedzie przez szczyt (w każdym bądź razie takowej nie widać) ,a wiodąca poniżej szczytu z każdym metrem ucieka w dół , oddalając się od szczytu .
Chciałem przyjrzeć się z bliska tej skale , bo sprawiała wrażenie jakby tam jakieś wejście wgłąb było ... niestety tor przeszkód tym razem po całości mnie zniechęcił , by obadać to miejsce z bliższej odległości .
Cóż muszę więc na totalnej dzikości wgramolić się na ten Czarny szczyt ... skoro ścieżki nadal nie widać na horyzoncie . Wcale nie ułatwiały mi tego sterty powalonych drzew . W końcu jakoś przedarłem się na szczyt gdzie znalazłem mały kawałek bez drzew . Mała przerwa i znów trzeba się przedzierać w dół do ścieżki , którą szedłem
Idąc tak sobie ścieżką po chwili widzę jakieś 50 m przede mną dzika . Lekka konsternacja . Stoi on , stoję ja … gapimy się na siebie . Jak już chciałem mu zrobić zdjęcie i spier… jak najdalej . To ten obrócił się i poszedł w krzaki . W tym momencie przypomniała mi się pierwsza część "Rambo" i scena jak to Sylwester Stallone upolował dzika :haha
Trafiam na Os.Czupel , schodzę w dół skrajem lasu przez Polane .
Grzyby jak były to były takimi na "jeden raz" lub z mnóstwem białka , czyli z dzikimi lokatorami w postaci robaków .
Miejscowe ... nie chciały pozować
Spotykam pewnego jegomościa (miejscowy) , który widząc mnie zapytał skąd idę i dokąd zmierzam . Odparłem mu co i jak . I wskazał skrót jak najszybciej dotrzeć do mojego następnego celu … idąc przez Borowine. Nie wiem , czy on nie był jakiś złośliwy (ten miejscowy) czy może mi kawał chciał zrobić . Wpierw szedłem jakąś ledwo widoczną ścieżką . Jak już wyszedłem na drogę to po chwili się ona skończyła przy ostatnim domu .
Może w lewo , albo w prawo ? ... e tam idę przed siebie .
Lekko wku… postanowiłem się nie wracać tylko na przełaj przez łąki , lasy i pola dojść do czarnego szlaku . W lesie tym zamiast zamiast grzybów rosły garnki , talerze , sztućce i inne rzeczy z kuchennych szafek .
Wku… mi przeszło . Dotarłem pod czarny szlak wiodący wzdłuż Czarnej Wisełki
Tak sobie pomyślałem skoro już tu jestem to wypadałoby podejść nad zaporę , nad Jeziorem Czernieńskim . Tak też zrobiłem , ale wpierw zrobiłem małą podmianę obuwia na nogach … zamieniwszy normalne buty , na sandały . Niech sobie trochę stopy odpoczną idąc asfaltową częścią trasy .
Dopiero przy zaporze zaczęło się robić tłoczno od turystów , bo wcześniej nie licząc napotkanego tubylca , nie spotkałem nikogo więcej z ludzi . Nie wspominając ponownie o dziku .
Ten tabun ludzi to chyba nigdy nie widział turysty z plecakiem . Gapili się jak na cudaka . A jak tylko się rozsiadłem by odsapnąć i wyjąłem prowiant by coś zjeść to jeszcze baczniej mnie obserwowali .
Normalnie chciałem w pewnym momencie zapytać , czy są głodni …
Zasiedziałem się tam dłużej , aniżeli na Baraniej kilka godzin wcześniej
Trochę się też ubawiłem słysząc rozmowę dziecka z ojcem :
-tato ja nie chce tu być !
-czemu …?
-bo nie ma tu sklepu , a jak nie ma sklepu to mi się nudzi . Nie chce już być w tych górach . Nudne są!
Nawet tego nie skomentuję …
Część 3 nastąpi ...
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
Adrian 17 pisze:Jak dobrze wstać skoro świt i wyruszyć na szlak ...
Chodzenie solo ma jeden duży minus, że idzie się solo 😝😉
W okolicach Baraniej i Malinowskiej szwenda się niedźwiedź, ale skoro piszesz tą relacje, to znaczy że raczej go nie spotkałeś 😉
Czekam na cd.
Oj tam od razu minus . Ma to też plusy :) Chociażby to iż nie słyszysz co rusz "daleko jeszcze?" i idziesz swoim tempem , bez dostosowania się pod inne osoby idąc w grupie . A tak się najlepiej chodzi :)
laynn pisze:Kiedyś napisałem o Baraniej, że to najnudniejsza góra :lol
jakoś mnie do niej nie ciągnie...
ps. matryca do czyszczenia...
zdjęcia z 50tki?
Dla jednych nudna , dla innych wręcz przeciwnie . Mi jak na razie nie zbrzydła :) Raz za razem obierając inne warianty trasy ... w inny sposób ja odkrywam ponownie :)
Matryca w 350 uwielbia pyłki . Szczelnością nie grzeszy i co rusz po wyczyszczeniu łapie nowe .
Część zdjęć robiona 50tką , a część tym obiektywem z awarią (zablokowałem zooma i pstrykałem tylko na najniższej ogniskowej 28mm ) ... jakoś kombinuję dopóki w końcu nie oddam go w ręce serwisanta .
=========================================
ps. patrząc na komentarze to widzę ich mniej niż tu umieszczono . Zapewne jedna z kilku ignorowanych "świnek" się produkuję kwicząc w moim poście ... bezproduktywne kwiczenie . Całą resztę widać , bo jak na razie daleko im do ... :)
Fasola... czekałem w zasadzie na tą drugą część... Byłem strasznie ciekaw, jak będziesz szedł na Przypór i Czarny. Aleś mi numer odwalił, boś poszedł sobie drogami szerokimi.
A od dawien dawna Sprocket mnie intryguje jakąś ścieżką, która wiedzie granią, wychodzi się gdzieś w rejonie Wierchu Wisełka. No i strasznie ciekawy jestem tej dróżki, a jakoś nie umiem się zmobilizować, żeby ją odszukać... Myślałem, ze u Ciebie znajdę coś więcej, bo Ty zwykle masz sporo zdjęć, a tu... widzę trawers... I od drugiej strony atak..
A od dawien dawna Sprocket mnie intryguje jakąś ścieżką, która wiedzie granią, wychodzi się gdzieś w rejonie Wierchu Wisełka. No i strasznie ciekawy jestem tej dróżki, a jakoś nie umiem się zmobilizować, żeby ją odszukać... Myślałem, ze u Ciebie znajdę coś więcej, bo Ty zwykle masz sporo zdjęć, a tu... widzę trawers... I od drugiej strony atak..
Wyszedł chłop dziesiąty raz za stodołę i zaraz sprawdza mapę.
Uprawiasz dwupolówkę (jeden kijek odpoczywa w plecaku)? Bądź postępowy i zmień na trójpolówkę.
Panie sokole, nie porównuj fasolki do sprocketa pod żadnym względem, ów pije herbatkę i nie ma duszy artysty.
Na tej trasie zrobiłbym może z 10 zdjęć, bo nie urodziłem się artystą. Najciekawsze foty przed nami.
Niedobrze, bo zapomniałeś o Stefanie. On ma klawe życie i cierpliwość, by focić tylko miejscowego, któremu nawet bydłoFasolaNaSzlaku pisze:Tylko ja i góry
Swój zawsze spotka swego na szlaku, zaś miejscowi są z reguły złośliwi.FasolaNaSzlaku pisze:Miejscowe ... nie chciały pozować
Uprawiasz dwupolówkę (jeden kijek odpoczywa w plecaku)? Bądź postępowy i zmień na trójpolówkę.
Panie sokole, nie porównuj fasolki do sprocketa pod żadnym względem, ów pije herbatkę i nie ma duszy artysty.
Na tej trasie zrobiłbym może z 10 zdjęć, bo nie urodziłem się artystą. Najciekawsze foty przed nami.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
sokół pisze:Fasola... czekałem w zasadzie na tą drugą część... Byłem strasznie ciekaw, jak będziesz szedł na Przypór i Czarny. Aleś mi numer odwalił, boś poszedł sobie drogami szerokimi.
A od dawien dawna Sprocket mnie intryguje jakąś ścieżką, która wiedzie granią, wychodzi się gdzieś w rejonie Wierchu Wisełka. No i strasznie ciekawy jestem tej dróżki, a jakoś nie umiem się zmobilizować, żeby ją odszukać... Myślałem, ze u Ciebie znajdę coś więcej, bo Ty zwykle masz sporo zdjęć, a tu... widzę trawers... I od drugiej strony atak..
To było na szybko ogarniane , będąc na Baraniej Górze . Gdybym to wcześniej zaplanował to bym pewnie więcej poza szlakowych dzikich ścieżek wyszukał . Poza tym w tamten rejon pierwszy raz się zapuściłem . Z drugiej strony nie za bardzo mogę sobie pozwolić , z dzikimi i stromymi podejściami ... bo inaczej jeszcze przed operacją (którą już po raz kolejny przełożyli :zly ) wyląduję na wózku inwalidzkim jak to mi jeden lekarz rzekł ostatnio .
Po drodze wyczaiłem trochę innych ścieżek w ten nowy rejon ... będą na inny czas , o ile zdrowie pozwoli .
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
cz.3 i zarazem ostatnia
Pora zakończyć posiadówkę nad zaporą . Ruszam w drogę powrotną , początkowo maszerując czarnym szlakiem wiodącym asfaltem wzdłuż Czarnej Wisełki . Tam ludzi też sporo się szwendało , co niektórzy chłodzili się w rzece .
Jakby ktoś pytał , czy można legalnie sobie popływać w Jeziorze Czernieńskim ... nie można jak widać
... przez rezerwat ...
... wzdłuż Czarnej Wisełki ...
... po asfalcie ...
Ciekawe jakby smakował głuszec upieczony nad ogniskiem ...
...które można by tu sobie urządzić
Tak sobie szedłem tym szlakiem łagodnie pnącym się w górę aż do miejsca w którym łączy się on z asfaltową drogą pożarową wiodącą w kierunku Stecówki . Tam też odbiłem do góry …
... aż doszedłem na Stecówke
Brama Wołoska na Stecówce
Na Stecówce , też trochę ludzi było . By nie tracić zbytnio czasu , obskoczyłem tamtejszy kościółek dookoła . Postawionego w miejscu tego , który swego czasu uległ spaleniu . O dziwo tym razem szło wejść do przedsionka , z którego szło dostrzec wnętrze .
Kościół Rzymskokatolicki pw. M.B. Fatimskiej
Cóż to za Beskidzki smok ...
Dzwonnica ...
Trochę pokręciłem się na tamtejszej polanie i okolicy...
Schronisko i jego rozbudowa bez końca . Dobrymi opiniami to miejsce nie grzeszy ... więc nie jest to obiekt wart polecenia .
... mała przerwa i ruszam dalej ...
Następny cel to Pietroszonka . Początkowo szedłem czerwonym szlakiem (GSB) połączonym ze Szlakiem Habsburgów .
Przebiegały one razem z wytyczonym dosyć nie dawno Szlakiem Chatkowym prowadzącym do Chatki AKT na Pietroszonce .
Szlak Chatkowy rychło odbija w prawo i łagodnie opada w kierunku Pietroszonki . Ot wiedzie po skosie , jako taki ich skrót na szybsze dotarcie niż wcześniej ze Stecówki do Chatki AKT
Tu się zaczyna początek samotnego Szlaku Chatkowego ...
Szlak Chatkowy jest w barwach niebiesko-biało-niebieskich . Nie jest to żaden oficjalny szlak PTTK . Zapewne włodarze Charkowi go sami wytyczyli dosyć nie dawno . Na rodzimych mapach go jeszcze nie widziałem . Lecz Was zaskoczę jest zaznaczony na szlakach na mapy.cz !
Mapy.cz już tak mają iż pewne znaki mają po naszej stronie oznaczone , których u nas jeszcze nie oznaczono . Są też i takie , które u nas zlikwidowano ,a u nich wciąż można na mapie znaleźć jak np. Szlak Partyzantów Radzieckich
Szlak jest bardzo dobrze oznakowany . Wręcz przesadnie miejscami !
Szlak początkowo lasem z widokiem co najwyżej na wszelkiej maści drzewa , rychło odstawania naszym oczom szerszą perspektywę na widoki .
Po dotarciu do asfaltowej części szlaku na Pietroszonce, ten łączy się ze szlakiem zielonym ... wprost pod Chatkę AKT
Do Chatki nawet nie wchodziłem , choć była otwarta ...
... tylko przez Stoczek w kierunku Czabanuli idąc innym nie znakowym skrótem chatkowym . Swego czasu był na na Czabanuli drogowskaz na skrót do chatki , lecz wcięło go na dobre .
Ptasi domek z bali
Ostatnia przerwa ...
Stefan już padł ze zmęczenia ... ja jeszcze siły mam by iść .
A potem to już wiadomo w dół do Kamesznicy w kierunku domu .
K jak ...
Jak tylko wkroczyłem na asfaltową część żółtego szlaku tak też zdjąłem obuwie i dreptałem pod domu na bosaka …
Kolejny fajny dzionek w górach , cisza i spokój . Nie licząc wspomnianych wyżej miejsc gdzie ludzi było aż nadto :)
Po części tak jak lubię , czyli poza szlakiem na dziko . Zaglądając to tu , to tam ...
Z reguły jak chodziłem trasy po 20-25 km tak teraz sam się sobie dziwię . Ostatnio z tych dłuższych samotnych zrobiłem ok.40 km (po mniejszych niż teraz górkach) i teraz ok. 35 km … jest progres jak dla mnie . Ktoś mi nawet rzekł iż zbieram sobie górskich kilometrów na zapas ... toż po operacji wstępnie minimum 3 miesiące będę musiał sobie wykreślić z grafiku górskie wędrówki .
Obym po operacji mógł dalej tak po górach śmigać ... bo inaczej nie wiem co to będzie . Najwyżej poszukam sobie górek gdzie da się na wózku wjechać ... toż góry są dla każdego .
Kończę więc relację nutką czarnego humory z iskierkom pozytywnej myśli .
Pora zakończyć posiadówkę nad zaporą . Ruszam w drogę powrotną , początkowo maszerując czarnym szlakiem wiodącym asfaltem wzdłuż Czarnej Wisełki . Tam ludzi też sporo się szwendało , co niektórzy chłodzili się w rzece .
Jakby ktoś pytał , czy można legalnie sobie popływać w Jeziorze Czernieńskim ... nie można jak widać
... przez rezerwat ...
... wzdłuż Czarnej Wisełki ...
... po asfalcie ...
Ciekawe jakby smakował głuszec upieczony nad ogniskiem ...
...które można by tu sobie urządzić
Tak sobie szedłem tym szlakiem łagodnie pnącym się w górę aż do miejsca w którym łączy się on z asfaltową drogą pożarową wiodącą w kierunku Stecówki . Tam też odbiłem do góry …
... aż doszedłem na Stecówke
Brama Wołoska na Stecówce
Na Stecówce , też trochę ludzi było . By nie tracić zbytnio czasu , obskoczyłem tamtejszy kościółek dookoła . Postawionego w miejscu tego , który swego czasu uległ spaleniu . O dziwo tym razem szło wejść do przedsionka , z którego szło dostrzec wnętrze .
Kościół Rzymskokatolicki pw. M.B. Fatimskiej
Cóż to za Beskidzki smok ...
Dzwonnica ...
Trochę pokręciłem się na tamtejszej polanie i okolicy...
Schronisko i jego rozbudowa bez końca . Dobrymi opiniami to miejsce nie grzeszy ... więc nie jest to obiekt wart polecenia .
... mała przerwa i ruszam dalej ...
Następny cel to Pietroszonka . Początkowo szedłem czerwonym szlakiem (GSB) połączonym ze Szlakiem Habsburgów .
Przebiegały one razem z wytyczonym dosyć nie dawno Szlakiem Chatkowym prowadzącym do Chatki AKT na Pietroszonce .
Szlak Chatkowy rychło odbija w prawo i łagodnie opada w kierunku Pietroszonki . Ot wiedzie po skosie , jako taki ich skrót na szybsze dotarcie niż wcześniej ze Stecówki do Chatki AKT
Tu się zaczyna początek samotnego Szlaku Chatkowego ...
Szlak Chatkowy jest w barwach niebiesko-biało-niebieskich . Nie jest to żaden oficjalny szlak PTTK . Zapewne włodarze Charkowi go sami wytyczyli dosyć nie dawno . Na rodzimych mapach go jeszcze nie widziałem . Lecz Was zaskoczę jest zaznaczony na szlakach na mapy.cz !
Mapy.cz już tak mają iż pewne znaki mają po naszej stronie oznaczone , których u nas jeszcze nie oznaczono . Są też i takie , które u nas zlikwidowano ,a u nich wciąż można na mapie znaleźć jak np. Szlak Partyzantów Radzieckich
Szlak jest bardzo dobrze oznakowany . Wręcz przesadnie miejscami !
Szlak początkowo lasem z widokiem co najwyżej na wszelkiej maści drzewa , rychło odstawania naszym oczom szerszą perspektywę na widoki .
Po dotarciu do asfaltowej części szlaku na Pietroszonce, ten łączy się ze szlakiem zielonym ... wprost pod Chatkę AKT
Do Chatki nawet nie wchodziłem , choć była otwarta ...
... tylko przez Stoczek w kierunku Czabanuli idąc innym nie znakowym skrótem chatkowym . Swego czasu był na na Czabanuli drogowskaz na skrót do chatki , lecz wcięło go na dobre .
Ptasi domek z bali
Ostatnia przerwa ...
Stefan już padł ze zmęczenia ... ja jeszcze siły mam by iść .
A potem to już wiadomo w dół do Kamesznicy w kierunku domu .
K jak ...
Jak tylko wkroczyłem na asfaltową część żółtego szlaku tak też zdjąłem obuwie i dreptałem pod domu na bosaka …
Kolejny fajny dzionek w górach , cisza i spokój . Nie licząc wspomnianych wyżej miejsc gdzie ludzi było aż nadto :)
Po części tak jak lubię , czyli poza szlakiem na dziko . Zaglądając to tu , to tam ...
Z reguły jak chodziłem trasy po 20-25 km tak teraz sam się sobie dziwię . Ostatnio z tych dłuższych samotnych zrobiłem ok.40 km (po mniejszych niż teraz górkach) i teraz ok. 35 km … jest progres jak dla mnie . Ktoś mi nawet rzekł iż zbieram sobie górskich kilometrów na zapas ... toż po operacji wstępnie minimum 3 miesiące będę musiał sobie wykreślić z grafiku górskie wędrówki .
Obym po operacji mógł dalej tak po górach śmigać ... bo inaczej nie wiem co to będzie . Najwyżej poszukam sobie górek gdzie da się na wózku wjechać ... toż góry są dla każdego .
Kończę więc relację nutką czarnego humory z iskierkom pozytywnej myśli .
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 21 gości