a propo's Wyborów, polityki, Unii, standardów, ISO itd
Kolejne 500+ nie miesięcznie, lecz raz do roku. Nie od dobrej zmiany (znaczy się nie z podatków cepra), ale daje UE (czyli z podatków cepra). Tylko co ja pocznę z mlekiem? Już jajecznicę jadam na mus, bo nioski gdaczą codziennie jak opętane. Jajecznicę z mlekiem - powiadacie?
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
No i strajkują niektórzy, tzn. najbardziej niedouczona według mnie grupa społeczna z wielkimi aspiracjami.
Nie lubiłem pedagogów z wzajemnością. Z reguły matoły kontra mądraliński. Oceny musieli mi stawiać bardzo dobre, zwłaszcza ze ścisłych przedmiotów, bo w tej kwestii nie było dyskusji co do interpretacji. Owe grono zamiast się douczyć (przygotować do danej lekcji), to swój stres wyładowywali na uczniach. Czasem to wykorzystywałem przeciw mięśniakom i celowo takiego pedagoga pouczałem, a ten wkrótce wymierzał sprawiedliwość mniej zdolnym w klasie. W ruch często wkraczał cyrkiel do tablicy (ważył z kg), wskaźnik lub inne akcesoria do edukacji. Dziś groziłby im za to kryminał.
Z rówieśników w oświacie pracuje tylko jeden egzemplarz, praktycznie nie nadawał się nawet do kopania rowów ani paść bydło w PGR. W szkole podstawowej odnalazł swe powołanie, może uczy nawet matematyki, ale za jego znajomość tabliczki mnożenia pogana bym nie ryzykował.
Były też i miłe akcenty. Pamiętam fajne laski od rosyjskiego i francuskiego w szkole podstawowej - pierwsza brunetka ładnie opalona (co rok nad Morzem Czarnym bywała), zaś druga blondynka nauczała bezpośrednio po maturze. Starały się przekazać wiedzę tylko teoretycznie. Szkoda.
Nie lubiłem pedagogów z wzajemnością. Z reguły matoły kontra mądraliński. Oceny musieli mi stawiać bardzo dobre, zwłaszcza ze ścisłych przedmiotów, bo w tej kwestii nie było dyskusji co do interpretacji. Owe grono zamiast się douczyć (przygotować do danej lekcji), to swój stres wyładowywali na uczniach. Czasem to wykorzystywałem przeciw mięśniakom i celowo takiego pedagoga pouczałem, a ten wkrótce wymierzał sprawiedliwość mniej zdolnym w klasie. W ruch często wkraczał cyrkiel do tablicy (ważył z kg), wskaźnik lub inne akcesoria do edukacji. Dziś groziłby im za to kryminał.
Z rówieśników w oświacie pracuje tylko jeden egzemplarz, praktycznie nie nadawał się nawet do kopania rowów ani paść bydło w PGR. W szkole podstawowej odnalazł swe powołanie, może uczy nawet matematyki, ale za jego znajomość tabliczki mnożenia pogana bym nie ryzykował.
Były też i miłe akcenty. Pamiętam fajne laski od rosyjskiego i francuskiego w szkole podstawowej - pierwsza brunetka ładnie opalona (co rok nad Morzem Czarnym bywała), zaś druga blondynka nauczała bezpośrednio po maturze. Starały się przekazać wiedzę tylko teoretycznie. Szkoda.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
ceper pisze:No i strajkują niektórzy, tzn. najbardziej niedouczona według mnie grupa społeczna z wielkimi aspiracjami.
Nie lubiłem pedagogów z wzajemnością.
Super ceper, dzięki za wsparcie. Jak to miło z Twojej strony. Ten wpis świadczy o Twojej burakowatości i chamstwie, w które długo nie mogłam uwierzyć.
"Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach..."
I całe moje życie w górach..."
Majko, to są moje odczucia z młodości i nie były skierowane bezpośrednio do Ciebie, nes_ski czy cc, itd.
Nie mogę nic pisać na Wasz temat, bo Was nie znam. Być może stanowicie wyjątek. To samo mógłby pomyśleć o sobie, np. lokalny anglista z LO. Znam go wyłącznie na podstawie opinii przekazanej przez dzieci. On zasługuje na ponadprzeciętne zarobki, wszak przykłada się do lekcji (nie odbębnia ich) i nikt mu na lekcji nie przeszkadza (raz próbował syn ordynatora, to dostał ostrzeżenie, za kolejnym razem skierował go do dyrektora i by nie wracał na lekcję; w moich czasach dostałby w łeb - mówimy tu o czasach PRL, zwłaszcza okresie stanu wojennego). Moja szkoła podstawowa czy LO nie były wówczas wyjątkiem, bo inny forumowicz również mógłby się do tego odnieść wprost. Szkoła to nie zakład karny (viz filmik "surowy dyrektor"). Nie zamiatam sprawy pod dywan, tylko piszę wprost: 90% nauczycieli nie nadaje się do zawodu. Na czym polegała praca wysoko ocenianego historyka i komunisty w LO (dostał wiele odznaczeń państwowych)? Pierwsze 10 minut lekcji odpytywał (można było pieprzyć bez sensu i nie na temat, bo i tak nie słuchał), potem dyktował do zapisania w kajecie temat lekcji i kilka punktów z nim związanych. Następnie podawał nr strony w podręczniku do czytania do końca lekcji. Wydaje mi się, że woźna lepiej by poprowadziła te lekcje.
Majko jesteś polonistką, więc po Tobie oczekiwałbym właściwej interpretacji mego wpisu.
Stwierdzenie "niedouczona grupa" dotyczy wiedzy adekwatnej do wykonywanego zawodu, np. hajer ma w pewnym segmencie znacznie wyższą wiedzę od mojej. Gdybym wskoczył na taśmociąg, to wytelepotałoby mi jaja, główką zaryłbym w chodnik po odskoku lub złamał sobie paluszek u nogi.
Weryfikacja przydatności do zawodu byłaby natychmiastowa.
Nie mogę nic pisać na Wasz temat, bo Was nie znam. Być może stanowicie wyjątek. To samo mógłby pomyśleć o sobie, np. lokalny anglista z LO. Znam go wyłącznie na podstawie opinii przekazanej przez dzieci. On zasługuje na ponadprzeciętne zarobki, wszak przykłada się do lekcji (nie odbębnia ich) i nikt mu na lekcji nie przeszkadza (raz próbował syn ordynatora, to dostał ostrzeżenie, za kolejnym razem skierował go do dyrektora i by nie wracał na lekcję; w moich czasach dostałby w łeb - mówimy tu o czasach PRL, zwłaszcza okresie stanu wojennego). Moja szkoła podstawowa czy LO nie były wówczas wyjątkiem, bo inny forumowicz również mógłby się do tego odnieść wprost. Szkoła to nie zakład karny (viz filmik "surowy dyrektor"). Nie zamiatam sprawy pod dywan, tylko piszę wprost: 90% nauczycieli nie nadaje się do zawodu. Na czym polegała praca wysoko ocenianego historyka i komunisty w LO (dostał wiele odznaczeń państwowych)? Pierwsze 10 minut lekcji odpytywał (można było pieprzyć bez sensu i nie na temat, bo i tak nie słuchał), potem dyktował do zapisania w kajecie temat lekcji i kilka punktów z nim związanych. Następnie podawał nr strony w podręczniku do czytania do końca lekcji. Wydaje mi się, że woźna lepiej by poprowadziła te lekcje.
Majko jesteś polonistką, więc po Tobie oczekiwałbym właściwej interpretacji mego wpisu.
Stwierdzenie "niedouczona grupa" dotyczy wiedzy adekwatnej do wykonywanego zawodu, np. hajer ma w pewnym segmencie znacznie wyższą wiedzę od mojej. Gdybym wskoczył na taśmociąg, to wytelepotałoby mi jaja, główką zaryłbym w chodnik po odskoku lub złamał sobie paluszek u nogi.
Weryfikacja przydatności do zawodu byłaby natychmiastowa.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Ceper, zatrzymałeś się w latach 80-tych. Tak, część moich nauczycieli też była do niczego, nieudolnie przekazywali wiedzę, spóźniali się na lekcje, krzyczeli, przezywali uczniów. Było jednak kilku cudownych, wspaniałych belfrów, którzy zarażali nas pasją. I tych nigdy nie zapomnę. Czasy się dawno zmieniły.Pracuję w podkrakowskiej wsi, w szkole podstawowej. 90% z nas ma skończone 2 kierunki studiów, liczne kursy, szkolenia i stwierdzenie,że jesteśmy najbardziej niedouczoną grupą zawodową, jest tak samo krzywdzące jak obiegowa opinia o tym,że pracujemy 18 godzin.
Tak, strajkuję i dokąd będzie strajk, będę w nim uczestniczyć.
Tak, strajkuję i dokąd będzie strajk, będę w nim uczestniczyć.
"Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach..."
I całe moje życie w górach..."
Nauczyciele to ludzie. Jak to wśród ludzi, zdarza się wśród nich pełny przekrój lepszych i gorszych.
I jak sobie przypomnę owe lata 80-te, to ówczesny poziom swoich pedagogów oceniam wyżej niż ten, który widzę wśród nauczycieli moich dzieci. Liczba skończonych kierunków studiów i kursów nie ma tu nic do rzeczy. Znam bardzo wielu idiotów po studiach, akurat nie nauczycieli.
Ludzie, którzy mnie uczyli (nie wszyscy) często mieli autentyczną pasję, którą potrafili dzieciaki zarazić. Całe moje łażenie po górach zaczęło się od tego, że miałem takiego nauczyciela. Teraz tego nie widzę.
Zarobki nauczycieli są ewidentnie za niskie i z tym nawet nie dyskutuję. Natomiast ich system pracy również uważam za niepotrzebnie udziwniony - normalna umowa pracę (jak w szkołach prywatnych) byłaby o wiele czytelniejsza i łatwiejsza do porównania.
I jak sobie przypomnę owe lata 80-te, to ówczesny poziom swoich pedagogów oceniam wyżej niż ten, który widzę wśród nauczycieli moich dzieci. Liczba skończonych kierunków studiów i kursów nie ma tu nic do rzeczy. Znam bardzo wielu idiotów po studiach, akurat nie nauczycieli.
Ludzie, którzy mnie uczyli (nie wszyscy) często mieli autentyczną pasję, którą potrafili dzieciaki zarazić. Całe moje łażenie po górach zaczęło się od tego, że miałem takiego nauczyciela. Teraz tego nie widzę.
Zarobki nauczycieli są ewidentnie za niskie i z tym nawet nie dyskutuję. Natomiast ich system pracy również uważam za niepotrzebnie udziwniony - normalna umowa pracę (jak w szkołach prywatnych) byłaby o wiele czytelniejsza i łatwiejsza do porównania.
- telefon 110
- Posty: 2046
- Rejestracja: 2014-09-20, 22:32
ceper pisze:Z rówieśników w oświacie pracuje tylko jeden egzemplarz, praktycznie nie nadawał się nawet do kopania rowów ani paść bydło w PGR. W szkole podstawowej odnalazł swe powołanie, może uczy nawet matematyki, ale za jego znajomość tabliczki mnożenia pogana bym nie ryzykował.
To znak że równamy do standardów europejskich.
https://nczas.com/2019/04/09/ahmed-ubog ... -i-czytac/
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Można też iść inną drogą, lecz wymaga to chociaż minimum samozaparcia i determinacji.
Pisząc krótko – nie podoba się, droga wolna.
Nikt nikogo nie zmusza do pracy jaką ma. Można zmienić zawód, pracodawcę albo założyć własną działalność gospodarczą. Po drodze zdobywając nowe kwalifikacje.
No ale po co – skoro można publicznie ,,płakać” nad swym losem, samemu nie robiąc kompletnie nic, aby ten los zmienić.
Mi jeśli dana praca się nie podoba, to ją zmieniam. Proste jak konstrukcja cepa.
I czasem bywa tak, że swoje urażone ambicje trzeba schować do kieszeni, zakasać rękawy i zabrać się do roboty.
To pisał Tępy dyszel, swego czasu robol z dyplomem jednej wyższej uczelni (dziś jest więcej), brodzący nieraz po pas w wodzie przy -20 C. Obecnie umysłowy.
P.S. Każda praca fizyczna jest społecznie najbardziej użyteczna lecz niestety gówniano opłacana. W przeciwieństwie np. do zawodu totalnie społecznie nieużytecznego, tj. aktorów którzy dostają miliony – gdy znikną, świat na tym nie ucierpi. A gdy nie będzie górników dołowych, kasjerek, brukarzy, sprzątaczek – już tak.
Dobranoc.
Pisząc krótko – nie podoba się, droga wolna.
Nikt nikogo nie zmusza do pracy jaką ma. Można zmienić zawód, pracodawcę albo założyć własną działalność gospodarczą. Po drodze zdobywając nowe kwalifikacje.
No ale po co – skoro można publicznie ,,płakać” nad swym losem, samemu nie robiąc kompletnie nic, aby ten los zmienić.
Mi jeśli dana praca się nie podoba, to ją zmieniam. Proste jak konstrukcja cepa.
I czasem bywa tak, że swoje urażone ambicje trzeba schować do kieszeni, zakasać rękawy i zabrać się do roboty.
To pisał Tępy dyszel, swego czasu robol z dyplomem jednej wyższej uczelni (dziś jest więcej), brodzący nieraz po pas w wodzie przy -20 C. Obecnie umysłowy.
P.S. Każda praca fizyczna jest społecznie najbardziej użyteczna lecz niestety gówniano opłacana. W przeciwieństwie np. do zawodu totalnie społecznie nieużytecznego, tj. aktorów którzy dostają miliony – gdy znikną, świat na tym nie ucierpi. A gdy nie będzie górników dołowych, kasjerek, brukarzy, sprzątaczek – już tak.
Dobranoc.
Prezes pisze:Zarobki nauczycieli są ewidentnie za niskie i z tym nawet nie dyskutuję. Natomiast ich system pracy również uważam za niepotrzebnie udziwniony - normalna umowa pracę (jak w szkołach prywatnych) byłaby o wiele czytelniejsza i łatwiejsza do porównania.
Zarobki w Polsce są za niskie.
Wszędzie. No nie są pewne sektory, które dobrze są opłacane.
Nie mam obecnie za dużego kontaktu z nauczycielami poza przedszkolem córki. Nie mam za wiele do nich, no poza tym, że miano nie wpuszczać dzieci chorych, a na słowach się skończyło. Więc za bardzo się nie będę wypowiadał.
Tępy dyszel pisze:Nikt nikogo nie zmusza do pracy jaką ma. Można zmienić zawód, pracodawcę albo założyć własną działalność gospodarczą. Po drodze zdobywając nowe kwalifikacje.
To może rozwiązać problem jakiejś części nauczycieli, ale nie poprawi z całą pewnością funkcjonowania systemu edukacji. Ktoś tą pracę musi wykonywać (podobnie, jak pracę policjanta czy pielęgniarki), a żeby to robił - musi być godnie wynagradzany. I żadna magiczna łapka rynku tu nie zadziała, mówimy o systemie edukacji publicznej.
Tępy dyszel pisze:Każda praca fizyczna jest społecznie najbardziej użyteczna lecz niestety gówniano opłacana.
Że jak? Śmiem twierdzić, że wielu fachowców od budowlanki i nie tylko zarabia znacznie więcej od nauczycieli. Że już nie wspomnę np. kierowców ciężarówek czy operatorów maszyn budowlanych.
Gdy zabraknie nauczycieli, to świat też nie będzie taki super.Tępy dyszel pisze:A gdy nie będzie górników dołowych, kasjerek, brukarzy, sprzątaczek – już tak.
Ostatnio zmieniony 2019-04-10, 20:49 przez Prezes, łącznie zmieniany 2 razy.
Każdy chce godnie zarabiać, czyli ile? Nie mieszkamy w Bangladeszu czy Japonii, więc porównujmy wyłącznie do cen i zarobków w Polsce i niekoniecznie do prawnika/stomatologa/lekarza, gdzie koszt prywatnej wizyty wynosi około 1.000 zł/h do kieszeni (rzadko w tych branżach wydają paragony) czy w patologicznych spółkach SP oraz bankowości/ubezpieczeniach/ Wykazałem rok temu, że oświata jest bardzo droga - 1.462 zł miesięcznie na ucznia LO - 1462.htm?p=97188. Niewielu rodziców byłoby stać, gdyby za nią przyszło im płacić bezpośrednio? Te pieniądze jednak idą z budżetu oraz samorządu i znikają w szkołach. Dlaczego porównuje się zarobki do (p)osłów i innych złodziejskich profesji?
Fachowiec od budowlanki nie pracuje 18h tygodniowo, często na czarno i po 12h dziennie.
Fachowiec od budowlanki nie pracuje 18h tygodniowo, często na czarno i po 12h dziennie.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Prezes pisze:Że jak? Śmiem twierdzić, że wielu fachowców od budowlanki i nie tylko zarabia znacznie więcej od nauczycieli. Że już nie wspomnę np. kierowców ciężarówek czy operatorów maszyn budowlanych.
Śmiem twierdzić, że poświęcają na to znacznie więcej czasu niż nauczyciele. Np. przynajmniej 250 godzin miesięcznie, 6 dni w tygodniu + co druga niedziela.
Śmiem również twierdzić, że w ,,lwiej" części przypadków nominalne zarobki (zł/h) są niewspółmiernie niskie.
Albo ma to szczęście i/lub znajomości i trafi się do poważnej firmy a takich np. w budowlance jest bardzo mało albo (wbrew propagandzie obecnej władzy lansującej tezę jak to wszyscy dobrze zarabiają i jak jest fajnie) trafi się na ofertę z UP za minimalną pensję albo z prasy, gdzie jak zaoferują 3.000 zł brutto, to pracownik ma pana pracodawcę po nogach całować
Tępy dyszel pisze:pracownik ma pana pracodawcę po nogach całować
Dyszlu, dzisiaj z tym całowaniem to często bywa odwrotnie
Nie ma na rynku ludzi do roboty i ci, co się na niej znają są na wagę złota. Nie znajdziesz wcale tak wielu chętnych do pracy po 12 godzin czy w weekendy. Jak długo ta sytuacja potrwa - nie wiem, ale obecnie jest faktem i jak ktoś pracuje ponad normę, to raczej dlatego, że chce.
Tępy dyszel pisze:Śmiem twierdzić, że poświęcają na to znacznie więcej czasu niż nauczyciele.
A ja tego właśnie nie wiem, bo system pracy nauczycieli nie pozwala tego obiektywnie ocenić. Uważam, że owszem, pracują poza owymi 18 godzinami (przygotowując czy sprawdzając testy, materiały, spotykając się z uczniami) - ale powinni to robić w miejscu pracy, czyli w szkole, w ramach normalnego etatu. 40 godzin tygodniowo, 26 dni urlopu rocznie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości