dobra, trochę pogrzebałem w historii...
ogólnie to pojawiają się te same przepisy i informacje, które skrótowo opisano tutaj:
http://landklinika.pl/WOLNOSC_BIWAKOWA_W_PL_0912.pdf
to, że rozbijać się w miejscach chronionych nie można to jest jasne i nie ma co ciągnąć. Zasadą też jest, że wszelkie rozniecanie ognia w lasach i miejscach do 100 metrów od lasu też jest dozwolone tylko w miejscach wyznaczonych (pytanie, jak to miejsce wygląda? Czy wiata w lesie i obłożone ognisko takim miejscem jest??). Co ciekawe, w myśl ustawy lasem jest również grunt wykorzystywany na urządzenia turystyczne, czyli wiata również jest lasem
Biwakowanie w lasach jest również dozwolone w miejscach wyznaczonych. Ale - uwaga - po pierwsze
nie ma definicji biwakowania (to akurat niedobrze, bo później sobie panowie mogą interpretować jak chcą) i, co ważniejsze,
nie ma wymienionych sankcji za biwakowanie poza tymi miejscami. O sankcjach pisze Kodeks Wykroczeń - o ile biwakując w lesie coś niszczymy (również trawę - więc najlepiej rozbić się na gołej ziemi
) albo palimy tam ognisko to grozi nam 500 zł... ale samo biwakowanie nie jest karalne mandatem - odpowiednie służby
muszą nas najpierw wezwać do opuszczenia terenu, a gdy tego nie zrobimy, to mogą wlepić mandat! Tak więc formalnie Straż Leśna nie ma prawa z marszu wlepić nam mandatu za samo biwakowanie w lesie, powinna wpierw pouczyć i wyprosić
Co do innych terenów - władze lokalne
mogą zakazać biwakowania na podlegającym im terytorium (czyli z definicji, jeśli tego nie zrobią, to nie jest to zakazane), ale - znowu uwaga - muszą ten teren
odpowiednio wyznakować z informacją kto zakazuje. Czyli jeśli widzimy jeziorko, koło niego łączkę i nie ma żadnej tabliczki to w myśl przepisów nie ma tam zakazu.
Tak więc poza okolicami leśnymi i chronionymi coś do nocowania się znajdzie. W górach oczywiście ciężej, ale już poza nimi to całkiem, całkiem... Z tego co się doczytałem, to nie ma np. zakazu biwakowania na plaży (poza wydmami), jeśli nikt tak tego terenu nie oznaczył.
tutaj chyba nie masz racji..
jeżeli trafiam na kawał trawy, nie ma żadnego oznaczenia czyj to teren, to nie mam obowiązku latać po całej okolicy z pytaniem, czy to grunt gminny czy prywatny. Zresztą w myśl powyżej podanych ustaw gospodarz musiałby nas podać do sądu za zniszczenie np. trawy, o ile rozbilibyśmy się na gruncie rolnym lub leśnym, natomiast nie za samo biwakowanie.
A powiedziałem że jest?
pisałeś wyżej o "ryzykowaniu"...