Góry Bez Granic

Nocowałem trzy razy i za każdym razem pobyt tam wspominam bardzo dobrze. Pokoje spoko, łazienki znośne, kuchnia ok, nie ma większego problemu z kupieniem czegoś po zamknięciu bufetu.

Byłem tam kilka razy ,raz z noclegiem, niezbyt miłe wspomnienia mam z tego miejsca.Ale ponoć dzierżawca od tego czasu się zmienił.

Spałem dwa razy i zawsze pizgało ale po remoncie pewnie cieplej

Z tego schroniska pamiętam tylko tyle, że czekaliśmy przed okienkiem z 10-15 minut zanim się ktoś pojawił, ale to też było dawno przed zmianami

To jest pierwsze schronisko w jakim spałem. Jako młody licealista.

Potem odwiedzałem go wielokrotnie ale już bez noclegu. Kojarzy mi się z zimnem na sali, zimnym jedzeniem, dość poważnym brudem, kiczowatym ołtarzykiem w rogu jadalni i młodzieżą leśną odzianą w stroje maskujące ( zimowe ). Chodząc po jadalni mieli przypasane do spodni noże. Średnia wieku 13 lat. To były pierwsze zalążki WOT - u.

P.s. Ponoć po remoncie i kolejnej zmianie dzierżawcy jest lepiej.

Większych uwag brak. W pokojach grzali. Ciepła woda jest. Damskie łazienki wyremontowane, męskie czekają na lepsze czasy. Fajny zestaw książek do poczytania. Jedzenie dobre aczkolwiek porcje nie największe. Ceny zróżnicowane, ale większość z nich przyzwoita. Niezły wybór piwa.

Nocowałem w połowie sierpnia. Było ok.