Strona 1 z 4

Krew, pot i łzy

: 2020-07-05, 23:35
autor: sokół
Wybraliśmy się na Małą Fatrę. U mnie zaczęło się o piątej z hakiem, gdy szedłem na miejsce spotkania z Adrianem. Przez to się spóźniłem kilka minut...

Obrazek

Po siódmej, w pięciosobowym składzie plus dzielny pies - jesteśmy już we Vratnej i kroczymy ku zgubie, najpierw prywatną drogą.

Obrazek

Obrazek

Później włazimy w jakieś obsrane krzaki, tylko Sprocket poszedł dobrą ścieżką. No ale widoki były ciekawe. Nawet smród nas nie odstraszał.

Obrazek

Organizatorowi było nieco wstyd, że wyprowadził nas w krzaczory z "grzybami" i chyba zastanawiał się, czy nie dać dyla...

Obrazek

No ale został, a my poszliśmy do góry, jak to na Fatrze, ostro do góry i po błocie.
Były skałki, dla niektórych coś wspaniałego.

Obrazek

Obrazek

Były owady...

Obrazek

Niebawem szczytowaliśmy na szczycie Sokolie. Było zimne piwo, były karczki i kiełbasa z grilla, były placki.

Obrazek

Obrazek

No a potem, jak to w górach, trzeba było mocno zejść.

Obrazek

Obrazek

Zeszliśmy, a potem zaczęliśmy znów wchodzić. Ostro. Niektórzy sapali. No ale taki los. Takie szlaki wyznaczył nam Organizator. Na usprawiedliwienie mogę napisać, że on także był w grupie sapiących. W sumie nie sapał tylko Tobi.
Zaczęliśmy widzieć jakieś góry. Wcześniej był tylko las.

Obrazek

Dalsza droga wydawała się bardzo ciekawa, ale miała jeden minus. Znów trzeba było zejść, żeby wejść. I tak kilka razy. Kilka odcinków wyglądało naprawdę efektownie.

Obrazek

Obrazek

Tobi przechodził samego siebie.

Obrazek

Byli również cisi bohaterowie drugiego planu.

Obrazek

I tak w kółko, góra-dół.

Obrazek

Obrazek

Z lewej strony wyłonił się majestatyczny Rozsutec. Było na co patrzeć. Ale głownie patrzeć trzeba było pod nogi, żeby nie pierdyknąć.

Obrazek

Często odpoczywaliśmy, ale za to w pięknych okolicznościach przyrody.

Obrazek

Migawki aparatów rozgrzały się do czerwoności. Podobnie nasze ramiona i karki.

Obrazek

Na tych odcinkach góra-dół młodzież składająca się z Tobiego i Dawida wyrwała mocno do przodu. Ja wraz z Organizatorem dzielnie zamykaliśmy pochód, czuwając, żeby nikt nie szedł wolniej, niż my.

Obrazek

Obrazek

Już opadaliśmy z sił, ale Sprocket zaprosił nas do magicznego źródła, które sprawiło, że wstąpiło w nas nowe życie.

Obrazek

Po napojeniu się cudowną wodą nie mieliśmy już problemu, żeby osiągnąć zatłoczoną grań główną.

Obrazek

Nasz cel - Wielki Krywań (7704m) był coraz bliżej.

Obrazek

Ale najpierw pokonaliśmy Piekielnika. Organizator zmierzył zegarkiem jego wysokość i uzyskał wynik 5609m.

Obrazek

Po chwili odpoczynku mającej na celu aklimatyzację (Sprockety nie musiały mieć takowej, bo niedawno byli na Grojcu) zaczęliśmy atak szczytowy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Organizator osłaniał tyły.

Obrazek

Ale i tak zapatrzył się na coś i stracił z oczu Sprocketa, który prawie wpadł w szczelinę lodowcową i na szczyt dotarł z małym opóźnieniem.

Obrazek

Długo nie posiedzieliśmy na szczycie, bo Słowacy pilnują go jak oka w głowie. Wysłali drony w kształcie ptaków, które patrolowały te dzikie okolice.

Obrazek

Zeszliśmy do bazy na piwo. Niektórzy padli na twarz. Ale to nikt z naszej ekipy. Nasi trzymali się dzielnie. Tym razem nikt nie dogorywał pod płotem.

Obrazek

Czuliśmy głód gór. A kto czuje głód, szuka chleba. To poszliśmy na Chleb.

Obrazek

Obrazek

Po drodze minęliśmy dwie słowackie alpinistki testujące nową odzież oddychającą.

Obrazek

Od Chleba już było bez fajerwerków. Takich paskudnych gór dawno nie widziałem.

Obrazek

Obrazek

A teraz zagadka.
Z czego się cieszą Ci dwaj?

Obrazek

Ano z tego, że Ukochana znalazła trawers i nie trzeba dymać do góry!

Obrazek

Jak już wspomniałem, brzydkie są te góry i nikomu ich nie polecam!

Obrazek

Obrazek

Organizator rozglądał się za konikami, ale nie przyjechały. To poprowadził nas ścieżką, na szczęście w dół.

Obrazek

Tam w dole chyba mogły być te koniki, ale nikt się nie zdecydował pójść sprawdzić...

Obrazek

Szlak znów parł do góry. Organizator machał mi ręką z sympatią, ale w sumie nie wiem, czy mnie pozdrawiał, czy prosił o nierzucanie kamieniami...

Obrazek

Chcąc, nie chcąc, musieliśmy pokonać kolejną górę.

Obrazek

Obrazek

Doszliśmy na skraj góry i zobaczyliśmy cywilizację. Tam mogły być koniki.

Obrazek

Ukochana uwierzyła - jak my wszyscy - w zapewnienia organizatora, że teraz będzie tylko z górki.

Obrazek

No i było... Niektórzy szli tyłem, niektórzy kwiczeli... Masakra. A koników nie było.

Obrazek

Obrazek

Na koniec Organizator zapewnił nas, że zamknięty szlak to nie problem, bo On zna przejście. Uwierzyliśmy.

Kilka minut później...

Obrazek

To był jakiś armagedon. Tam nawet grzyby miały grubsze nogi niż my.

Obrazek

Po godzinie przedzierania się przed trawy i powalone drzewa Organizator krzyknął; "Ulica!"

Obrazek

Po czym wszedł do rzeki i zmył z siebie swoje grzechy....

Obrazek

Polecam wycieczki z tym Panem, było genialnie, wspaniałe 12 godzin w doborowym towarzystwie!
Oby więcej takich wypadów!

: 2020-07-05, 23:49
autor: sprocket73
Ledwie starczyło nam sił, żeby to przeczytać! ;)
Muszę spać.
Jutro dodam coś od siebie :)

: 2020-07-06, 05:47
autor: Adrian
Szybki jesteś :o-o
Ja wszedłem do domu o 21.30 :lol

: 2020-07-06, 07:31
autor: marekw
Po drodze pisał.

: 2020-07-06, 07:42
autor: laynn
On pierwsze zdjęcie wrzucił wczoraj o 5. Na minutę było widać tytuł relacji i pierwsze zdanie. Potem ukrył relację w panelu moderatorskim i co chwila dopisywał i wrzucał zdjęcia. Przez co ma ciut błędów, o np takie:
sokół pisze:minęliśmy dwie słowackie alpinistki

To słowackie fatrzanistki, co Ty pierdzielisz.

: 2020-07-06, 08:13
autor: Sebastian
Pogodę mieliście sprocketową! Piękny szlak, piękne góry, ale Grojca nie przebiją.

: 2020-07-06, 09:14
autor: alicjaraczek
Sebastian pisze: Piękny szlak, piękne góry, ale Grojca nie przebiją.

Grojec jest najbardziej zarąbisty :D ale narobili teraz chęci na ten szlak. Dobrze, że zdjęć mało wrzucili to nam nie żal ... :lol

: 2020-07-06, 09:20
autor: Sebastian
Szlak zrobili przepiękny, ale wyrypiasty. Jam bym go podzielił na dwa, albo i trzy dni. Pogoda im dopisała i chyba im dogrzało konkretnie. Ja wczoraj byłem na Polskim Grzebieniu, też momentami moco grzało. A Sokół tak ma, że jego relacje fajnie się czyta, bo są lekko kąśliwe i pisane z darem obserwacji. Myślę, że od Sprocketa będzie więcej zdjęć.

: 2020-07-06, 09:27
autor: alicjaraczek
No mają kondycję to śmignęli jak sarenki w jeden dzień. Choć w dużym słońcu trzeba często przystanąć na odpoczynek.
Ale widokowo bardzo

: 2020-07-06, 10:51
autor: Dobromił
alicjaraczek pisze:No mają kondycję to śmignęli jak sarenki w jeden dzień.


Byli na dopingu jak Wermacht w 1940 roku.

Cieszę się, że wczoraj wybrałem lekką i miłą wycieczkę w Tatrach.

: 2020-07-06, 10:52
autor: Sebastian
Dobromił pisze:Cieszę się, że wczoraj wybrałem lekką i miłą wycieczkę w Tatrach.


Konikiem do Morskiego Oka?

: 2020-07-06, 10:54
autor: Dobromił
Łagodniej. Start z 1010 m, meta na 2462 m.

: 2020-07-06, 10:55
autor: Vision
Dobromił pisze:meta


I kto tu był na dopingu... ;)

: 2020-07-06, 10:57
autor: Sebastian
Dobromił pisze:Łagodniej. Start z 1010 m, meta na 2462 m.


Ganek?

: 2020-07-06, 11:17
autor: Dobromił
O kurcze !!! Tyle samo mają !!!

Byłem nad 5 Spiskimi.