Moje podumowanie 2013
: 2013-12-22, 21:55
Nie miałem okazji napisać tu jeszcze relacji, a zacznę od podsumowania. O tak na opak Może kogoś zainteresuje, może ktoś przeczyta, może chociaż ktoś poogląda zdjęcia
Sezon 2013 zaczął się dla mnie wyjazdem sylwestrowo-noworocznym w Bieszczady. Między 29.12 a 1.01 udało się zaliczyć między innymi Połoninę Wetlińską i Caryńską, wycof z Bukowego Berda i Grzywacką Górę w Beskidzie Niskim. Wypad bardzo udany, w świetnym towarzystwie. Wisienką na torcie był widok na Tatry z Połoniny Wetlińskiej.
Później przyplątało mi się małe przeziębienie i w góry wróciłem dopiero 21.01 zimowym wejściem na Kościelec.
Luty zacząłem w Beskidzie Śląskim (Szyndzielnia, Klimczok) przy zerowej widoczności, później była zimowa Babia i też już obawiałem się o jakiekolwiek widoczki ale coś tam się pokazało.
17.02 to wypad na Giewont i miła niespodzianka. Mianowice prognozy zapowiadały tak zwaną dupówkę i brak widoków. W moich towarzyszach też nie było wiary ale ja miałem przeczucie tego dnia i się nie zawiodłem...
Marzec w górach zacząłem 10.03 na Łysej Horze, niestety bez widoków, ale za to miło wspominam piwa kupione w lokalnym sklepie W każdym razie trzeba tam wrócić w lepszą pogodę. Tydzień później zrobiłem sobie spacerek na Potrójną w Beskidzie Małym. Ale bardziej godnym odnotowania był wyjazd na Wielkiego Chocza i wspaniałe widoki z jego szczytu. Tatry, Niżne Tatry, Fatry, Babia... po prostu bajka. Najlepszy widok po za Alpami jaki widziałem.
W kwietniu tylko raz zawitałem w góry. Na weekend w Tatry Zachodnie, udało się upolować pierwsze Krokusy
Długi weekend majowy to natomiast pierwszy wyjazd w Alpy. Przez 5 dni w Austrii udało się przejść 8 ferrat. Może i niezbyt długie, i nie te najtrudniejsze ale doświadczenie zdobyte na nich zaprocentowało później. Największe wrażenia zrobiła chyba na mnie króciutka ferrata Ewige Wand. Ilość powietrza pod nogami robiła wrażenie
Generalnie wyjazd ten był cały czas w bardzo luzackiej atmosferze Do tego walka z codziennymi burzami - dużo wrażeń, raczej same pozytywne
19.05 to jednodniowy wypad na Baranie Rogi
W dzień dziecka miał być Lodowy Szczyt ale ze względu na pogodę doszliśmy tylko do Schroniska Terego. Był to natomiast pierwszy wypad z nowym aparatem i muszę przyznać że od tego czasu dużo bardziej przykładam się do zdjęć.
Pod koniec czerwca zwędrowałem do Słowackiego Raju. Nowe doświadczenie dla mnie, więcej wąwozów niż gór, ale na drabinkach mostkach itp sporo frajdy
No i w końcu dochodzimy do nazwijmy to głownego wyjazdu tego roku. Mianowicie Alpy i Monte Rosa. Wyjazd dla mnie pod każdym względem udany. Zdobyte 7 czterotysięczników, w tym osobisty rekord wysokości (Zumsteinspitze 4563mnpm). Dwa noclegi na wysokości ponad 4100m, co daje niezapomniane wschody i zachody słońca. Cudowne widoki, choćby na Blanca czy Matterhorna
Po powrocie z Alp w lipcu był jeszcze wypad na Błatnią i Szyndzielnię w celach plotkarsko - kulinarno - górskich
A Sierpień to powrót do Austrii i kilka ciekawych ferrat W tym ta dla mnie najtrudniejsza (Sky Walk) i ta najpiękniejsza (Sisi)
Wrzesień przyniósł mi natomiast dwa wypady w góry, w rejon Rohaczy i w Beskid Żywiecki na Rycerzową.
6.10. to moja pierwsza wizyta na Małej Fatrze. Niestety pogoda zbyt nie dopisała. No ale jest powód żeby tam wrócić
Tydzień później wizyta w Tatrach i grań od Mylnej Przełęczy do Zawratowej Turni, a przy okazji wejście na Świnicę.
19.10 zachód słońca na Babiej Górze
27.10. Baranie Góra
Listopad tylko jedna wizyta w górach Mianowicie Rysianka 16-17.11 i impreza z KW Bielsko.
Sezon górski zakończył się dla mnie natomiast w ostatni weekend Wigilią na Skalance. Nowy mam zamiar rozpocząć tuż po Świętach
Jak ktoś dobrną do końca tego tekstu to wielkie dzięki
Jakby ktoś chciał zobaczyć więcej to zapraszam na picase bądź flickra:
https://picasaweb.google.com/109150848921820175300
http://www.flickr.com/photos/97141393@N04/
Sezon 2013 zaczął się dla mnie wyjazdem sylwestrowo-noworocznym w Bieszczady. Między 29.12 a 1.01 udało się zaliczyć między innymi Połoninę Wetlińską i Caryńską, wycof z Bukowego Berda i Grzywacką Górę w Beskidzie Niskim. Wypad bardzo udany, w świetnym towarzystwie. Wisienką na torcie był widok na Tatry z Połoniny Wetlińskiej.
Później przyplątało mi się małe przeziębienie i w góry wróciłem dopiero 21.01 zimowym wejściem na Kościelec.
Luty zacząłem w Beskidzie Śląskim (Szyndzielnia, Klimczok) przy zerowej widoczności, później była zimowa Babia i też już obawiałem się o jakiekolwiek widoczki ale coś tam się pokazało.
17.02 to wypad na Giewont i miła niespodzianka. Mianowice prognozy zapowiadały tak zwaną dupówkę i brak widoków. W moich towarzyszach też nie było wiary ale ja miałem przeczucie tego dnia i się nie zawiodłem...
Marzec w górach zacząłem 10.03 na Łysej Horze, niestety bez widoków, ale za to miło wspominam piwa kupione w lokalnym sklepie W każdym razie trzeba tam wrócić w lepszą pogodę. Tydzień później zrobiłem sobie spacerek na Potrójną w Beskidzie Małym. Ale bardziej godnym odnotowania był wyjazd na Wielkiego Chocza i wspaniałe widoki z jego szczytu. Tatry, Niżne Tatry, Fatry, Babia... po prostu bajka. Najlepszy widok po za Alpami jaki widziałem.
W kwietniu tylko raz zawitałem w góry. Na weekend w Tatry Zachodnie, udało się upolować pierwsze Krokusy
Długi weekend majowy to natomiast pierwszy wyjazd w Alpy. Przez 5 dni w Austrii udało się przejść 8 ferrat. Może i niezbyt długie, i nie te najtrudniejsze ale doświadczenie zdobyte na nich zaprocentowało później. Największe wrażenia zrobiła chyba na mnie króciutka ferrata Ewige Wand. Ilość powietrza pod nogami robiła wrażenie
Generalnie wyjazd ten był cały czas w bardzo luzackiej atmosferze Do tego walka z codziennymi burzami - dużo wrażeń, raczej same pozytywne
19.05 to jednodniowy wypad na Baranie Rogi
W dzień dziecka miał być Lodowy Szczyt ale ze względu na pogodę doszliśmy tylko do Schroniska Terego. Był to natomiast pierwszy wypad z nowym aparatem i muszę przyznać że od tego czasu dużo bardziej przykładam się do zdjęć.
Pod koniec czerwca zwędrowałem do Słowackiego Raju. Nowe doświadczenie dla mnie, więcej wąwozów niż gór, ale na drabinkach mostkach itp sporo frajdy
No i w końcu dochodzimy do nazwijmy to głownego wyjazdu tego roku. Mianowicie Alpy i Monte Rosa. Wyjazd dla mnie pod każdym względem udany. Zdobyte 7 czterotysięczników, w tym osobisty rekord wysokości (Zumsteinspitze 4563mnpm). Dwa noclegi na wysokości ponad 4100m, co daje niezapomniane wschody i zachody słońca. Cudowne widoki, choćby na Blanca czy Matterhorna
Po powrocie z Alp w lipcu był jeszcze wypad na Błatnią i Szyndzielnię w celach plotkarsko - kulinarno - górskich
A Sierpień to powrót do Austrii i kilka ciekawych ferrat W tym ta dla mnie najtrudniejsza (Sky Walk) i ta najpiękniejsza (Sisi)
Wrzesień przyniósł mi natomiast dwa wypady w góry, w rejon Rohaczy i w Beskid Żywiecki na Rycerzową.
6.10. to moja pierwsza wizyta na Małej Fatrze. Niestety pogoda zbyt nie dopisała. No ale jest powód żeby tam wrócić
Tydzień później wizyta w Tatrach i grań od Mylnej Przełęczy do Zawratowej Turni, a przy okazji wejście na Świnicę.
19.10 zachód słońca na Babiej Górze
27.10. Baranie Góra
Listopad tylko jedna wizyta w górach Mianowicie Rysianka 16-17.11 i impreza z KW Bielsko.
Sezon górski zakończył się dla mnie natomiast w ostatni weekend Wigilią na Skalance. Nowy mam zamiar rozpocząć tuż po Świętach
Jak ktoś dobrną do końca tego tekstu to wielkie dzięki
Jakby ktoś chciał zobaczyć więcej to zapraszam na picase bądź flickra:
https://picasaweb.google.com/109150848921820175300
http://www.flickr.com/photos/97141393@N04/