Podsumowanie 2018ego - laynn.
: 2018-12-27, 23:30
Pogoda na koniec roku fatalna, więc planowaną wycieczkę z 30 grudnia, przekładam na początek stycznia, to czas podsumować swój rok.
Styczeń - brak wyjścia.
Luty, to wycieczka z widokami na Halę Jaworową, Beskid Śląski:
razem z sokołem i kolegą (który nawet jest zalogowany na forum).
Relacja.
Pierwszy raz bawiłem się filtrami:
Marzec to mały wyskok na chaszczowanie niedaleko domu, z kolegą:
Kwiecień, to poznanie nowego pasma, Beskidu Makowskiego, czyli Koskowa Góra:
z kumplami z poza forum. Link do relacji.
Pod koniec również korzystając z ciepłej wiosny rodzinnie spędzamy weekend w Szczawnicy, zdobywamy Wąwóz Homole:
Jeszcze na początku kwietnia mobilizuje się na zachód słońca, z osiedlowej górski, Środulki:
W maju podczas pobytu majówkowego, namawiam żonę na wschód słońca na Muńcule, Beskid Żywiecki:
Link do relacji.
Pod koniec miesiąca plany były na Sudety, niestety choroba mnie rozłożyła i tydzień później jedziemy zobaczyć Dolinę Będkowską :
Link do relacji.
W czerwcu udajmy się na urlop, spędzony nad naszym Bałtykiem:
Tu też się na jeden zachód słońca decyduje:
Pierwszy raz spędzamy dwa tygodnie na wczasach. Mamy 1,5 dnia deszczu, pierwszy tydzień na tyle słoneczny, że z pleców schodzi mi skóra. Pierwszy raz jak mam obecny samochód dostaję mandat, pierwszy raz muszę przez okno uciekać z kibla
Link do krótkiego opisu.
Po powrocie, córę wywozimy na 1,5 miesiąca na wiochę; co weekend do niej dojeżdżamy, poza pierwszym weekendem, podczas, którego odwiedzamy Niski Beskid (lipiec):
Relacja.
W sierpniu badam teren pod zlot , czyli odwiedzam Beskid Mały:
Zwiedzam skały, szukając dziur:
Relacja.
No a we wrześniu znowu Beskid Mały i zlot :
Relacja.
Oraz odwiedzamy rodzinnie Jurę:
I zbieram sporo grzybów, znów na Jurze:
W październiku wybucha bomba kolorów jesiennych, więc nie wytrzymuje i ruszam, w Beskid Makowski:
Relacja.
A w listopadzie, udaje się namówić min sokoła, Visiona i Sebastiana na wschód słońca, w Beskidzie Śląskim, pod Magurą:
Relacja.
I w ten sposób nadchodzi koniec roku. Bo w grudniu miałem pojechać, ale leń mnie dopadł i zakupy prezentów
Odwiedziłem:
3x Jurę,
2x Beskid Śląski,
2x Beskid Makowski,
2x Beskid Mały,
1x Beskid Żywiecki,
1X Beskid Niski.
1x Pieniny.
Z nowych pasm poznałem Beskid Makowski, oraz Niski.
2x byłem na wschodzie słońca w górach.
Nie chce mi się liczyć już dziś kilometrów i metrów, jakie pokonałem pod górę, zresztą coraz częściej cieszy mnie pobyt, a nie dokończenie zaplanowanej trasy. Na duży plus zaliczam zlot, mimo, że niestety najpóźniej dotarłem (praca...).
Na spory minus, to brak odwiedzin w Sudetach.
no to do siego!
edit:
W sumie zapomniałem dodać, że to kolejny rok bez Tatr, pierwszy kiedy to celem były niewysokie góry. Bo zdobyłem tylko 4 szczyty powyżej tysiąca metrów, co ciekawe, wszystkie zdobyte przy okazji sesji wschodów, tj Muńcoł w maju i Magura, Klimczok i Trzy Kopce w listopadzie.
Rok zawodowo też udany, z awansem
Styczeń - brak wyjścia.
Luty, to wycieczka z widokami na Halę Jaworową, Beskid Śląski:
razem z sokołem i kolegą (który nawet jest zalogowany na forum).
Relacja.
Pierwszy raz bawiłem się filtrami:
Marzec to mały wyskok na chaszczowanie niedaleko domu, z kolegą:
Kwiecień, to poznanie nowego pasma, Beskidu Makowskiego, czyli Koskowa Góra:
z kumplami z poza forum. Link do relacji.
Pod koniec również korzystając z ciepłej wiosny rodzinnie spędzamy weekend w Szczawnicy, zdobywamy Wąwóz Homole:
Jeszcze na początku kwietnia mobilizuje się na zachód słońca, z osiedlowej górski, Środulki:
W maju podczas pobytu majówkowego, namawiam żonę na wschód słońca na Muńcule, Beskid Żywiecki:
Link do relacji.
Pod koniec miesiąca plany były na Sudety, niestety choroba mnie rozłożyła i tydzień później jedziemy zobaczyć Dolinę Będkowską :
Link do relacji.
W czerwcu udajmy się na urlop, spędzony nad naszym Bałtykiem:
Tu też się na jeden zachód słońca decyduje:
Pierwszy raz spędzamy dwa tygodnie na wczasach. Mamy 1,5 dnia deszczu, pierwszy tydzień na tyle słoneczny, że z pleców schodzi mi skóra. Pierwszy raz jak mam obecny samochód dostaję mandat, pierwszy raz muszę przez okno uciekać z kibla
Link do krótkiego opisu.
Po powrocie, córę wywozimy na 1,5 miesiąca na wiochę; co weekend do niej dojeżdżamy, poza pierwszym weekendem, podczas, którego odwiedzamy Niski Beskid (lipiec):
Relacja.
W sierpniu badam teren pod zlot , czyli odwiedzam Beskid Mały:
Zwiedzam skały, szukając dziur:
Relacja.
No a we wrześniu znowu Beskid Mały i zlot :
Relacja.
Oraz odwiedzamy rodzinnie Jurę:
I zbieram sporo grzybów, znów na Jurze:
W październiku wybucha bomba kolorów jesiennych, więc nie wytrzymuje i ruszam, w Beskid Makowski:
Relacja.
A w listopadzie, udaje się namówić min sokoła, Visiona i Sebastiana na wschód słońca, w Beskidzie Śląskim, pod Magurą:
Relacja.
I w ten sposób nadchodzi koniec roku. Bo w grudniu miałem pojechać, ale leń mnie dopadł i zakupy prezentów
Odwiedziłem:
3x Jurę,
2x Beskid Śląski,
2x Beskid Makowski,
2x Beskid Mały,
1x Beskid Żywiecki,
1X Beskid Niski.
1x Pieniny.
Z nowych pasm poznałem Beskid Makowski, oraz Niski.
2x byłem na wschodzie słońca w górach.
Nie chce mi się liczyć już dziś kilometrów i metrów, jakie pokonałem pod górę, zresztą coraz częściej cieszy mnie pobyt, a nie dokończenie zaplanowanej trasy. Na duży plus zaliczam zlot, mimo, że niestety najpóźniej dotarłem (praca...).
Na spory minus, to brak odwiedzin w Sudetach.
no to do siego!
edit:
W sumie zapomniałem dodać, że to kolejny rok bez Tatr, pierwszy kiedy to celem były niewysokie góry. Bo zdobyłem tylko 4 szczyty powyżej tysiąca metrów, co ciekawe, wszystkie zdobyte przy okazji sesji wschodów, tj Muńcoł w maju i Magura, Klimczok i Trzy Kopce w listopadzie.
Rok zawodowo też udany, z awansem