Pudelkowe wędrówki w roku ubiegłym
: 2016-01-13, 15:11
Powinienem taki tytuł dać już rok temu, nie musiałbym zakładać osobnego tematu
Sezon górski zacząłem dość późno, gdyż dopiero w lutym jednodniówką na najwyższy szczyt Gór Opawski - Příčný vrch:
Pod koniec lutego zlot nisko-górski na Ślęży:
Miesiąc później Beskid Żywiecki - Worek Raczański ze świniami i Neską :
W kwietniu czeski Beskid Śląski - Pasmo Girovej z tatą:
Długi weekend majowy to Góry Choczańskie. Mój debiut z pewnym niedosytem, gdyż na najwyższy szczyt nie weszliśmy, bo przy takiej pogodzie nie było sensu.
Następnie długa przerwa górska - aż do sierpnia. Jednodniówka na Czantorię połączoną z mocną burzą.
W szczycie letnich upałów góra Rokoš - słowackie Strážovské vrchy. Mój debiut w tym paśmie.
Pod koniec sierpnia - Wysoki Jesionik i Góry Opawskie:
We wrześniu - Ostrý i Kamenitý w Beskidzie Śląsko-Morawskim. W przypadku tego pierwszego to powrót po ponad pięciu latach.
Październik - Góry Rychlebskie i ponownie Jesioniki. Wypad kilkudniowy, niestety w kluczowym momencie pogoda się zepsuła. Ale była za to zdechła mysz
Pod koniec miesiąca ponownie Beskid Śląsko-Morawski - tym razem Javorovy:
Listopad - debiut w Bieszczadach
Andrzejki tradycyjnie już - pod Potrójną. Zdjęcie pożyczone od Neski:
Pod koniec roku, w grudniu - trzy schroniska w grupie Wielkiego Połomu, w B. Śląsko-Morawskim.
Statystyka wypadów w góry:
- Beskid Śląsko-Morawski - 3 razy odwiedziłem,
- Beskid Śląski - 2 razy,
- Góry Opawskie - 2 razy,
- Jesioniki - 2 razy,
- Bieszczady - raz,
- Beskid Żywiecki - raz,
- Beskid Mały - raz,
- Góry Rychlebskie - raz,
- Masyw Ślęzy - raz,
- Góry Choczańskie - raz,
- Strážovské vrchy - raz.
W sumie 14 wyjazdów w góry, 27 dni (uwzględniłem tylko te, w których rzeczywiście chodziłem po górach), 15 noclegów. Ciekawie to porównać z poprzednimi latami:
Widać minimalny progres: 1 wyjazd więcej, 1 nocleg więcej, lecz naparzania po szlakach tyle samo co rok wcześniej Natomiast biorąc pod uwagę pięciolatkę - to lepiej już było... Więcej chodziłem w 2015 roku po Sudetach, straciły trochę polskie Beskidy Zachodnie.
Niewątpliwie największym sukcesem było w końcu odwiedzenie Bieszczad - planowałem to co najmniej od 5-7 lat. Nie udało się wejść na Chocza. Ale udało poznać kilka nowych miejsc w górach oraz spędzić miło czas w doborowym towarzystwie. Tylko dwie wycieczki odbyłem samotnie, w pozostałych zawsze ktoś mi towarzyszył (i nie mam na myśli świń ).
Jakie plany na ten rok? Chętnie bym wrócił w Bieszczady, oczywiście poza najbardziej obleganymi terminami. Mam kilka ciekawych pomysłów na Sudety, lecz niekoniecznie uda się je zrealizować. Chciałbym też wziąć tatę na wypad z noclegiem w górach - nie czynił tego chyba od czasów studenckich
No i oczywiście międzyludzka integracja
Sezon górski zacząłem dość późno, gdyż dopiero w lutym jednodniówką na najwyższy szczyt Gór Opawski - Příčný vrch:
Pod koniec lutego zlot nisko-górski na Ślęży:
Miesiąc później Beskid Żywiecki - Worek Raczański ze świniami i Neską :
W kwietniu czeski Beskid Śląski - Pasmo Girovej z tatą:
Długi weekend majowy to Góry Choczańskie. Mój debiut z pewnym niedosytem, gdyż na najwyższy szczyt nie weszliśmy, bo przy takiej pogodzie nie było sensu.
Następnie długa przerwa górska - aż do sierpnia. Jednodniówka na Czantorię połączoną z mocną burzą.
W szczycie letnich upałów góra Rokoš - słowackie Strážovské vrchy. Mój debiut w tym paśmie.
Pod koniec sierpnia - Wysoki Jesionik i Góry Opawskie:
We wrześniu - Ostrý i Kamenitý w Beskidzie Śląsko-Morawskim. W przypadku tego pierwszego to powrót po ponad pięciu latach.
Październik - Góry Rychlebskie i ponownie Jesioniki. Wypad kilkudniowy, niestety w kluczowym momencie pogoda się zepsuła. Ale była za to zdechła mysz
Pod koniec miesiąca ponownie Beskid Śląsko-Morawski - tym razem Javorovy:
Listopad - debiut w Bieszczadach
Andrzejki tradycyjnie już - pod Potrójną. Zdjęcie pożyczone od Neski:
Pod koniec roku, w grudniu - trzy schroniska w grupie Wielkiego Połomu, w B. Śląsko-Morawskim.
Statystyka wypadów w góry:
- Beskid Śląsko-Morawski - 3 razy odwiedziłem,
- Beskid Śląski - 2 razy,
- Góry Opawskie - 2 razy,
- Jesioniki - 2 razy,
- Bieszczady - raz,
- Beskid Żywiecki - raz,
- Beskid Mały - raz,
- Góry Rychlebskie - raz,
- Masyw Ślęzy - raz,
- Góry Choczańskie - raz,
- Strážovské vrchy - raz.
W sumie 14 wyjazdów w góry, 27 dni (uwzględniłem tylko te, w których rzeczywiście chodziłem po górach), 15 noclegów. Ciekawie to porównać z poprzednimi latami:
Rok 2008: 13 wyjazdów, 25 noclegów.
Rok 2009: 21 wyjazdów.
Rok 2010: 19 wyjazdów, 44 dni w górach, 28 noclegów
Rok 2011: 12 wyjazdów, 34 dni w górach i pogórzach, 22 noclegi.
Rok 2013: 9 wyjazdów, 20 dni w górach, 14 noclegów.
Rok 2014: 13 wyjazdów, 27 dni w górach, 14 noclegów.
Widać minimalny progres: 1 wyjazd więcej, 1 nocleg więcej, lecz naparzania po szlakach tyle samo co rok wcześniej Natomiast biorąc pod uwagę pięciolatkę - to lepiej już było... Więcej chodziłem w 2015 roku po Sudetach, straciły trochę polskie Beskidy Zachodnie.
Niewątpliwie największym sukcesem było w końcu odwiedzenie Bieszczad - planowałem to co najmniej od 5-7 lat. Nie udało się wejść na Chocza. Ale udało poznać kilka nowych miejsc w górach oraz spędzić miło czas w doborowym towarzystwie. Tylko dwie wycieczki odbyłem samotnie, w pozostałych zawsze ktoś mi towarzyszył (i nie mam na myśli świń ).
Jakie plany na ten rok? Chętnie bym wrócił w Bieszczady, oczywiście poza najbardziej obleganymi terminami. Mam kilka ciekawych pomysłów na Sudety, lecz niekoniecznie uda się je zrealizować. Chciałbym też wziąć tatę na wypad z noclegiem w górach - nie czynił tego chyba od czasów studenckich
No i oczywiście międzyludzka integracja