To tu, to tam...
: 2015-08-24, 19:12
...czyli wybór wakacyjnych wycieczek z gór i nie tylko.
Niektórych dni opisywać nie wypada, innych nie ma sensu a jeszcze innych mi się nie chcę tak więc wybór jest jak najbardziej subiektywny.
Nie znajdziecie tu opisów wejść północną ścianą Matterhornu ani południową Zamarłej Turni.
Jako, że mój rok w górach był/jest z różnych względów kiepski miało być lajtowo - i było.
1 - Beskid (2012 m n.p.m.)
Jako, że w maju ledwo udało mi się wtoczyć na Grzesia i nad Czarny Staw wiedziałem, że forma kiepska i będzie trzeba walczyć o każdy metr wysokości i odległości. Tak to jest jak człowiek za bardzo zajmie się pracą i swoje życie zredukuje do żarcia, picia, srania i dbania o zawartość portfela.
Wyzwanie dnia: Główna Grań Tatr. Jeśli uda się na nią doczołgać będzie to niewątpliwy sukces po prawie roku siedzenia w domu.
Start standardowo w Kuźnicach, droga przez Boczań dobrze znana i jak zwykle z samego rana raczej pusta.
Po wyjściu na Skupniów Upłaz wiatr lekko przewiewa chmury i nawet coś tam widać.
Nosal, Dolina Olczyska i Mały Kopieniec:
Po jakimś czasie dochodzę na Halę Gąsienicową - jeden z najpiękniejszych widoków w Tatrach zasłania wał chmur:
Cóż teraz? Gdzież tu iść by nie umrzeć z odwodnienia (pot) i wyczerpania (forma - a właściwie jej brak)?
Liliowe!
Dolina Gąsienicowa i grań Małego Kościelca ze szlaku na Liliowe:
Nie jest ze mną tak źle jak sądziłem. Wprawdzie pot leje się strumieniami (jak to z grubasa) ale powoli gramolę się do przodu (i w górę).
Na szlaku żywej duszy więc - pierwsze osoby spotykam dopiero pod samą przełęczą - tak więc można chłonąć ciszę zakłócaną jedynie przez uderzanie kijków o kamienie.
W końcu jest! Sukces! Udało się! Yeah! Pierwsze zwycięstwo nad samym sobą!
Beskid z przełęczy Liliowe:
Przez przełęcz przewalają się chmury i właściwie jakichś sensownych widoków brak.
Skoro dotarłem już tu postanawiam kontynuować ekstremalną akcję górską.
Rozpoczynam atak szczytowy na Beskid (południowo-wschodnia grań, 0-, 15 minut) :mrgreen:
W czasie spaceru chmury idą precz i w końcu jest na czym zawiesić oko.
Tomanowa Dolina Liptowska:
Krywań:
Pod szczytem Beskidu:
I po chwili już na szczycie!
W wielkim skrócie - Grań Fajek, Skrajny Granat, Kościelce i Świnica:
Kasprowy Wierch:
Po chwili zerodowaną granią docieram na Kasprowy.
Goryczkowe Czuby i Czerwone Wierchy:
Giewont:
Z Kasprowego w dół przez Myślenickie Turnie. Banalna wycieczka a jednak ekstremalna wyrypa.
Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem!
2 - Granaty
Pogoda ma być - trzeba więc znów cisnąć na Halę. Widoki z Kościelca w taki dzień muszą powalać.
Oklepany standard: najpierw bus do Kuźnic, potem niebieski szlak przez Boczań.
Oklepany... Jak ja już za takimi oklepanymi szlakami tęsknię siedząc w domu przed monitorem i wklepując literki na klawiaturze!
Pogoda żyleta! Dolina Jaworzynka, Skupniów Upłaz i Nosal:
Mniam! Hala Gąsienicowa:
Nad Czarnym Stawem obserwuję ze zgrozą tłumy ciągnące na Karb.
Ja pierdziele! Skoro taki tłum ciągnie na Karb to większość z tych osób uderzać też będzie na Kościelec.
Myśli kłębią się we łbie. Jako, że nie znoszę tłumów na szlaku kombinuję nad jakąś opcją alternatywną.
Zawrat? Świnica? A może jednak tłum na Kościelcu?
Nagle olśnienie - Granaty!
Kościelce znad Czarnego Stawu Gąsienicowego:
Tak jak przypuszczałem, na szlaku tylko pojedyncze osoby. Cud, miód!
Kościelec, Kasprowy Wierch, Giewont i Czarny Staw:
Im wyżej tym widoki rozleglejsze i ciekawsze.
Mały Kozi Wierch:
Żółta Turnia:
Zamarła Turnia, Mały Kozi, Grań Świnicy i Kościelce:
Grań Fajek:
Szlak na Skrajny Granat to sama przyjemność. Nie ma za dużo syfu, widoki piękne. Żyć nie umierać!
Uwielbiam ten widok - Pośredni Granat z gratisami:
Wielka Koszysta, Waksmundzki Wierch, Tatry Bielskie i Buczynowe Turnie:
Zadni Granat i gratisy:
Skrajny Granat:
Pogoda trzyma. Ja też jeszcze nie umieram ze zmęczenia.
Wiem, że się powtarzam ale widoki miażdżą!
Północne ściany Koziego Wierchu i Kozich Czób:
Tatry Bielski, Jagnięcy, Kołowy i Lodowy:
Z Zadniego Granatu schodzę w dół.
Wlokąc się docieram do Muro.
W ruch idzie moja ulubiona zupa: zimna, chmielowa.
Dzień na plus mimo, że pierwotny plan z Kościelcem nie wypalił.
CDN
Niektórych dni opisywać nie wypada, innych nie ma sensu a jeszcze innych mi się nie chcę tak więc wybór jest jak najbardziej subiektywny.
Nie znajdziecie tu opisów wejść północną ścianą Matterhornu ani południową Zamarłej Turni.
Jako, że mój rok w górach był/jest z różnych względów kiepski miało być lajtowo - i było.
1 - Beskid (2012 m n.p.m.)
Jako, że w maju ledwo udało mi się wtoczyć na Grzesia i nad Czarny Staw wiedziałem, że forma kiepska i będzie trzeba walczyć o każdy metr wysokości i odległości. Tak to jest jak człowiek za bardzo zajmie się pracą i swoje życie zredukuje do żarcia, picia, srania i dbania o zawartość portfela.
Wyzwanie dnia: Główna Grań Tatr. Jeśli uda się na nią doczołgać będzie to niewątpliwy sukces po prawie roku siedzenia w domu.
Start standardowo w Kuźnicach, droga przez Boczań dobrze znana i jak zwykle z samego rana raczej pusta.
Po wyjściu na Skupniów Upłaz wiatr lekko przewiewa chmury i nawet coś tam widać.
Nosal, Dolina Olczyska i Mały Kopieniec:
Po jakimś czasie dochodzę na Halę Gąsienicową - jeden z najpiękniejszych widoków w Tatrach zasłania wał chmur:
Cóż teraz? Gdzież tu iść by nie umrzeć z odwodnienia (pot) i wyczerpania (forma - a właściwie jej brak)?
Liliowe!
Dolina Gąsienicowa i grań Małego Kościelca ze szlaku na Liliowe:
Nie jest ze mną tak źle jak sądziłem. Wprawdzie pot leje się strumieniami (jak to z grubasa) ale powoli gramolę się do przodu (i w górę).
Na szlaku żywej duszy więc - pierwsze osoby spotykam dopiero pod samą przełęczą - tak więc można chłonąć ciszę zakłócaną jedynie przez uderzanie kijków o kamienie.
W końcu jest! Sukces! Udało się! Yeah! Pierwsze zwycięstwo nad samym sobą!
Beskid z przełęczy Liliowe:
Przez przełęcz przewalają się chmury i właściwie jakichś sensownych widoków brak.
Skoro dotarłem już tu postanawiam kontynuować ekstremalną akcję górską.
Rozpoczynam atak szczytowy na Beskid (południowo-wschodnia grań, 0-, 15 minut) :mrgreen:
W czasie spaceru chmury idą precz i w końcu jest na czym zawiesić oko.
Tomanowa Dolina Liptowska:
Krywań:
Pod szczytem Beskidu:
I po chwili już na szczycie!
W wielkim skrócie - Grań Fajek, Skrajny Granat, Kościelce i Świnica:
Kasprowy Wierch:
Po chwili zerodowaną granią docieram na Kasprowy.
Goryczkowe Czuby i Czerwone Wierchy:
Giewont:
Z Kasprowego w dół przez Myślenickie Turnie. Banalna wycieczka a jednak ekstremalna wyrypa.
Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem!
2 - Granaty
Pogoda ma być - trzeba więc znów cisnąć na Halę. Widoki z Kościelca w taki dzień muszą powalać.
Oklepany standard: najpierw bus do Kuźnic, potem niebieski szlak przez Boczań.
Oklepany... Jak ja już za takimi oklepanymi szlakami tęsknię siedząc w domu przed monitorem i wklepując literki na klawiaturze!
Pogoda żyleta! Dolina Jaworzynka, Skupniów Upłaz i Nosal:
Mniam! Hala Gąsienicowa:
Nad Czarnym Stawem obserwuję ze zgrozą tłumy ciągnące na Karb.
Ja pierdziele! Skoro taki tłum ciągnie na Karb to większość z tych osób uderzać też będzie na Kościelec.
Myśli kłębią się we łbie. Jako, że nie znoszę tłumów na szlaku kombinuję nad jakąś opcją alternatywną.
Zawrat? Świnica? A może jednak tłum na Kościelcu?
Nagle olśnienie - Granaty!
Kościelce znad Czarnego Stawu Gąsienicowego:
Tak jak przypuszczałem, na szlaku tylko pojedyncze osoby. Cud, miód!
Kościelec, Kasprowy Wierch, Giewont i Czarny Staw:
Im wyżej tym widoki rozleglejsze i ciekawsze.
Mały Kozi Wierch:
Żółta Turnia:
Zamarła Turnia, Mały Kozi, Grań Świnicy i Kościelce:
Grań Fajek:
Szlak na Skrajny Granat to sama przyjemność. Nie ma za dużo syfu, widoki piękne. Żyć nie umierać!
Uwielbiam ten widok - Pośredni Granat z gratisami:
Wielka Koszysta, Waksmundzki Wierch, Tatry Bielskie i Buczynowe Turnie:
Zadni Granat i gratisy:
Skrajny Granat:
Pogoda trzyma. Ja też jeszcze nie umieram ze zmęczenia.
Wiem, że się powtarzam ale widoki miażdżą!
Północne ściany Koziego Wierchu i Kozich Czób:
Tatry Bielski, Jagnięcy, Kołowy i Lodowy:
Z Zadniego Granatu schodzę w dół.
Wlokąc się docieram do Muro.
W ruch idzie moja ulubiona zupa: zimna, chmielowa.
Dzień na plus mimo, że pierwotny plan z Kościelcem nie wypalił.
CDN