Anno Pudelko 2016

Podsumowania sezonu czy jakiegoś okresu aktywności górskiej i nie tylko.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Anno Pudelko 2016

Postautor: Pudelek » 2017-01-11, 12:11

Pozazdrościłem Nesce i także postanowiłem przygotować podsumowanie ubiegłego roku w formie kolaży ;) Choć ich ilość naturalnie będzie mniejsza :)

Styczeń.
* Zaczynam bardzo górsko, bo już pierwszego dnia nowego roku uderzamy z ekipą w Beskid Żywiecki. Jest bardzo mroźno, ale prawie bezśnieżnie. Zimny nocleg w Chacie na Zagroniu (mój debiut) i na glebie na Rysiance.
Obrazek

* mini-zlot pod Potrójną. Górsko to tylko przejście do chatki przez Leskowiec.

Luty.
Dość zawstydzająca cisza wędrowna, choć dwa dni zjeżdżałem na nartach w Jesionikach.

Marzec.
* Beskid Sądecki w dość kiepskiej pogodzie, choć prognozy były znacznie lepsze. Nocleg w Chacie Cyrla oraz nad Wierchomlą - wszystko to powrót po wielu latach.
Obrazek

* Beskid Wyspowy z Lubomirem i Kudłaczami. Teoretycznie biorąc niektóre podziały to z Lubomirem był najwyższy punkt Makowskiego - odwiedzone wręcz dwa pasma naraz ;). Pogodowo w pierwszy dzień bardzo dobrze. Debiut w schronisku Kudłacze i, dopóki są tam obecni dzierżawczy, zapewne pożegnanie z tym obiektem.
Obrazek

Kwiecień.
* Powrót w Bieszczady na kilka dni, tym razem wiosennie. Pierwszego dnia odwiedzamy z Eco pozostałości po dawnych wsiach, nie spotykając absolutnie żadnego turysty.
Obrazek

Drugiego dnia już w większym gronie szlak na Hon i do bazy Rabe. Turystów ilość znikoma.
Obrazek

Trzeciego dnia klasyka - przełęcz Bukowska, Halicz, Rozsypaniec, Tarnica. W upiornym wietrze, słońcu i niewielu turystach.
Obrazek

Maj.
* Właściwie to zaczęliśmy w ostatnie dni kwietnia, ale długi weekend majowy. Tradycyjnie więc na Słowację, powrót po dwóch latach w Veporske vrchy.
Obrazek

Noclegi w namiotach, przyczepie autobusowej i szałasach.
Obrazek

Wioski w których nie szło kupić nic do jedzenia, za to do picia owszem. Kolejka wąskotorowa. I tradycyjna końcówka w Rużomberku.
Obrazek

Czerwiec.
*Pierwsza wizyta w Czeskiej Szwajcarii, czyli formalnie w Górach Połabskich. Od razu największa atrakcja czyli Pravcicka brana oraz inne formacje skalne.
Obrazek

Lipiec.
Najbardziej płodny miesiąc górski.

*Na początku powrót po roku przerwy na Anaberg, gdzie w amfiteatrze odbywały się Rockowe Igrzyska. Nocleg koło kapliczki, buszowanie w zarośniętych szlakach.
Obrazek

*Po raz pierwszy od 2003 roku nie pojechałem na Przystanek Woodstock. Po początkowym żalu przyszła radość, gdyż odwiedziłem ostatnie dla mnie dziewicze pasmo beskidzkie w Polsce, czyli Beskid Niski :). Pierwszego dnia miałem piękną pogodę.
Obrazek

Drugiego wszystko siadło, ale przynajmniej po południu lać przestało i nocowałem w klimatycznej chatce w Nieznajowej.
Obrazek

Kolejnego, w największy deszcz, dołączyła Inez i mieliśmy wędrowanie dwu, a nie jednoosobowe. Przedzieranie się przez łąki i niewygrzanie w abstynenckiej Ropiance (tam też już raczej nie wrócę).
Obrazek

W następne dni pogoda się poprawia, ale nie na tyle, żeby się opalać. Trafiamy do cudnej chatki w Zawadce Rymanowskiej, gdzie zostajemy od razu na dwa dni. Jeden dzień lenistwa wykorzystujemy na wizytę w Dukli.
Obrazek

Wreszcie wraca lampa, więc decyduję się przedłużyć pobyt i udajemy się do kolejnej fajnej chatki - w Zyndranowej na przysłowiowym końcu świata. Ogólnie to w Niskim byłem tydzień, co nie zdarzyło mi się chyba od dekady.
Obrazek

*Po kilku ledwie dniach przerwy teleportacja do Wrocławia, a stamtąd w Rudawy Janowickie. To kolejne pasmo, w którym przedtem nie byłem. Dodatkową atrakcją był festiwal muzyki wędrownej Polana w klimacie wczesnych woodstocków.
Na początek odwiedzamy wyludnioną wioskę Miedziankę i nowy, drogi browar rzemieślniczy.
Obrazek

Na drugi rzut ruiny zamku Bolczów, schronisko Szwajcarka i widoki na Karkonosze z Krzyżnej Góry.
Obrazek

Trzeciego dnia góry były głównie tłem, gdyż oglądaliśmy pałacyki i zabytki doliny Bobru.
Obrazek

Wrzesień
* O ile sierpień górski (przynajmniej na nogach) nie był, to 1 września ruszyłem samotnie w Bieszczady na szybką wizytę. Trafił mi się bajkowy zachód słońca na Połoninie Caryńskiej.
Obrazek

Kolejnego dnia przez Małą Rawkę i Dział doszedłem do Wetliny.
Obrazek

Październik
* W końcu udało mi się pojechać w góry z tatą. Tradycyjnie w Beskid Śląsko-Morawski, tym razem do osady turystycznej Bílý Kříž na granicy czesko-słowackiej.
Obrazek

*Pod koniec epicki, kilkudniowy wypad w Góry Stołowe z wykorzystaniem długiego weekendu. Powrót w to pasmo po ponad trzech latach oraz debiutancki nocleg (lecz nie wizyta) pod Muflonem. Prognozy pogody nie były najlepsze, ale ostatecznie pogoda okazała się bardzo łaskawa.
Obrazek

Kolejny debiutancki nocleg - na Szczelińcu - oraz pierwsza wizyta w Błędnych Skałach.
Obrazek

Wreszcie czeska strona - Broumovské stěny z niesamowitą huśtawką na Koronie. I pogoda zmieniająca się jak w kalejdoskopie.
Obrazek

Listopad
*Drugi wyjazd z tatą i pierwszy w tym roku w Beskid Śląski - od czeskiej strony. Filipka oraz Stożek Wielki, który dosłownie zaliczyliśmy, gdyż byliśmy na nim kilka minut.
Obrazek

*Nieudany, z mojego punktu widzenia, kilkudniowy wyjazd na Słowację, w Wielką Fatrę. Plany były ambitne - dokończyć trasę sprzed pięciu lat, wejść na Ostredok. A mieliśmy zero widoczności, zamiecie, błądzenie po ciemku i lodowate schronisko w Borisovie. Jedyny plus to odkrycie fajnej chatki Limba. A Fatra czeka na lepszą pogodę...
Obrazek

*Beskid Makowski i Andrzejki na Lasku. Górsko bardzo symbolicznie, choć w czasie podejścia do chatki i tak zdążyliśmy się zgubić.

Grudzień
*Weekend w Beskidzie Śląskim na Przysłopie pod Baranią, gdzie pracuje Kamila. Było wszystko - nocne przejście, szarówa, akcje GOPR-u, podstarzali katoliccy harcerze oraz na koniec fantastyczna pogoda z widocznością jakiej nie miałem od lat. A Baranią Górę odwiedziłem chyba po jakiejś dekadzie.
Obrazek

*W wigilię wigilii wyskoczyłem trzeci raz z ojcem - Beskid Śląsko-Morawski, Lysa hora. Tym razem natura była niemiła i widoków nie mieliśmy żadnych. Za to obejrzałem dwa nowe molochy schroniskowe na szczycie.
Obrazek

*Na sam koniec roku dość niespodziewana druga wizyta w Beskidzie Sądeckim. Po dziewięciu latach nocleg na Przehybie i piękne widoki z pasma Radziejowej.
Obrazek

W Sylwestra podziwianie okolicznego smogu oraz ostatni w 2016 zachód słońca. A potem zabawa w Chatce Magóry.
Obrazek

-------
Niewątpliwie był to mój najlepszy rok górski od wielu lat. Odwiedziłem trzy pasma, w których przedtem nie byłem. Sporo nowych miejsc noclegowych - niektóre będę wspominał z nostalgią, kilka nikomu nie polecę. Wiele powrotów po latach.

Beskid Sądecki - 2 razy.
Beskid Śląsko-Morawski - 2 razy.
Beskid Śląski - 2 razy.
Bieszczady - 2 razy.
Beskid Wyspowy, Veporske vrchy, Góry Połabskie, Anaberg, Beskid Niski, Rudawy Janowickie, Beskid Żywiecki, Beskid Mały, Beskid Makowski, Góry Stołowe, Wielka Fatra - raz.

13 pasm beskidzkich i 2 sudeckie. Po raz pierwszy od dawna nie byłem ani razu z plecakiem w Jesionikach.

19 wycieczek górskich, 48 dni, 38 noclegów! A w porównaniu z poprzednimi latami:

Rok 2008: 13 wyjazdów, 25 noclegów.
Rok 2009: 21 wyjazdów.
Rok 2010: 19 wyjazdów, 44 dni w górach, 28 noclegów
Rok 2011: 12 wyjazdów, 34 dni w górach i pogórzach, 22 noclegi.
Rok 2013: 9 wyjazdów, 20 dni w górach, 14 noclegów.
Rok 2014: 13 wyjazdów, 27 dni w górach, 14 noclegów.
Rok 2015: 14 wyjazdów, 27 dni w górach, 15 noclegów.


Jak więc widać to chyba mój rekord (w liczbie dni i noclegów) nie do pobicia już ;) Dziękuję bardzo wszystkim z którymi kroczyłem po górskich ścieżkach i wszystkim którzy mnie inspirowali :) Pozostałym nie dziękuję :D

A plany? Z ubiegłorocznych udał się nawrót w Biesy (podwójny) i "ciekawe pomysły" w Sudetach. Nie zrealizowałem wyprawy z tatą z noclegiem gdzieś w schronisku. Na 2017 planów jakiś sprecyzowanych nie mam, wszystko przyjmę z dobrodziejstwem inwentarza :)
Ostatnio zmieniony 2017-01-11, 12:17 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14656
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2017-01-11, 12:14

Pudelek pisze:kolaży


Ukryta opcja niemiecko - cyklistyczna.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2017-01-11, 12:17

Raczej francuska - w końcu to "collage" :P
Ostatnio zmieniony 2017-01-11, 12:18 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14656
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2017-01-11, 12:19

Francuzi są od widelców.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :

- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum

- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi

- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2017-01-11, 16:06

Fajne takie podsumowanie. Cały rok w pigułce :)

Pudelek pisze:Po raz pierwszy od dawna nie byłem ani razu z plecakiem w Jesionikach.

Wstydź się ! Nagana !
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2017-01-11, 21:52

No dobra, jak pierdykniesz kiedyś podsumowanie z 3 dniami w Tatrach, zrobie sobie zrzut ekranu i wrzucę na pulpit. :)
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2017-01-11, 21:57

Piotrek pisze:jak pierdykniesz kiedyś podsumowanie z 3 dniami w Tatrach


Ej, ej! :D Mogę z Tobą jechać nawet ;-pppp
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2017-01-11, 22:28

ostatnio nawet chodziło mi coś takiego po głowie :lol Ale raczej myślałem o słowackiej stronie, że może by tamtędy wejść np. na Rysy ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2017-01-12, 15:56

Powinieneś iść na całość-przez Czechy do Słowacji a tam już, jakby przy okazji, machnąć jakąś trasę w Tatrach.
Tydzień łażenia i jakby się inni anty-tatrowcy czepiali, to masz argument, że przy okazji. Żeby zrobić zdjęcie innych gór z góry :)
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14656
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2017-01-12, 18:07

Piotrek pisze:Powinieneś iść na całość-przez Czechy do Słowacji a tam już, jakby przy okazji, machnąć jakąś trasę w Tatrach.
Tydzień łażenia i jakby się inni anty-tatrowcy czepiali, to masz argument, że przy okazji. Żeby zrobić zdjęcie innych gór z góry :)


Będę zaszczycony móc Ci podać pomocny kielich na tatrzańskiej trasie.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :

- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum

- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi

- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2017-01-13, 16:48

Dobromił pisze: podać pomocny kielich

brzmi kusząco ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2017-01-13, 18:07

To teraz część nie-plecakowa.

W styczniu pojechałem sobie za kilka złotych do Warszawy. Konkretnie to za 4. Miałem około sześciu godzin czasu do dyspozycji, więc zajrzałem do Muzeum Narodowego, które tego dnia było darmowe, zjadłem tradycyjne warszawskie cavapci oraz przeszedłem się Nowym Światem obok różnokolorowego pałacu Niezłomnego.

Jak sięgam pamięcią to ostatni raz zwiedzanie w tym mieście uskuteczniałem około 2003 roku.
Obrazek

W lutym, co już pisałem wcześniej, szusowałem na nartach w Jesionikach. Jednego dnia w ładnej pogodzie, drugiego w strugach deszczu.
Obrazek

Ponownie zawitałem też do W-wy, tym razem za złotych 6 (ostatecznie wyszło drożej, bo nie chcąc czekać na połączenie dopłaciłem do jednego pociągu). Miałem trochę więcej czasu, zatem za darmo zwiedziłem Muzeum Żydów Polskich ze wspaniałą rekonstrukcją malowideł z Gwoźdźca, przeszedłem Starówką i zakończyłem piwkowaniem z kumplem.
Obrazek

Kolejny turystyczny wypad to już początek czerwca: tradycyjna wędrówka wschodnimi granicami RP. W 2016 wypadło Polesie/Podlasie i Ruś Czerwona czyli Chełm.

Zaczęliśmy od dnia kolejowego, wędrówki w upale obok prostych jak drut torów, ucieczki przed burzą, czego zwieńczeniem była impreza z miejscowymi pod przeciekającą wiatą :). A rano kąpiel w Krznie (mi przy okazji wypadło świeże wypełnienie zęba :|).
Obrazek

Potem już właściwa część wyjazdu - rubieże przygraniczne. A więc cerkiewki, prawosławne krzyże, jedyna na świecie parafia neo-unicka i nocleg w fantastycznym zagajniku.
Obrazek

Czasem jednego dnia były sanktuaria trzech wyznań... czasem stołowaliśmy się u katolików, aby potem rozbijać się pod prawosławnymi jak w Jabłecznej. I ciągle sprytnie unikaliśmy Straży Granicznej ;).
Obrazek

Nie zabrakło wędrówki nad samym Bugiem z widokami na kraj Łukaszenki. W końcu dopadli nas strażnicy na motorach, wzbudzaliśmy też ich niesamowite zainteresowanie w Hannie, gdzie krążyli po rynku jakby mieli sraczkę.
Obrazek

Był też dzień, gdy nie oglądaliśmy nic spektakularnego, lecz i tak było klimatycznie. Wystarczyły drewniane chałupy, zacienione zaplecze sklepu, przystanek, knajpa z zimnym piwem, by człowiek czuł się błogo.
Obrazek

Wschodnią epopeję zakończyliśmy nietypowo: wpierw odbiliśmy w głąb lądu do Poleskiego Parku Narodowego. Nie zachwycił nas, ale chyba warto mu dać drugą szansę. Pod wiejskim sklepem opędzaliśmy od jednozębnego adoratora Buby, zwiedziliśmy wielokulturową niegdyś Włodawę, po czym teleportowaliśmy się do Chełmna. Tam pierwszy nocleg w łóżkach i inauguracja ME.
Obrazek

Pod koniec miesiąca w zastępstwie Bożego Ciała wyjazd do Czeskiej i Saksońskiej Szwajcarii. Tą drugą zwiedzaliśmy głównie samochodem.
Obrazek

Bazą wypadową było najniżej położone miasto Czech, czyli Děčín. A w nim zamek nad Łabą i różany ogród. Wokół mniej lub bardziej senne miejscowości ze swoimi domami przysłupowymi i słynny browar Kocour.
Obrazek

W lipcu po roku przerwy szukanie śladów po Breslau. Znaleźliśmy cmentarze niemiecki i radziecki, stary browar, Halę Stulecia i górnośląski kościółek drewniany w parku.
Obrazek

Sierpniowy dwutygodniowy wyjazd wakacyjny pokierował znów na południe, choć nie tak daleko jak przed laty. Zaczęło się od Słowacji i Węgier, gdzie widzieliśmy kościół z listy UNESCO, tokajskie winnice i miasta, wreszcie mogłem się wygrzać w gorących źródłach.
Węgry niezmiennie kojarzą mi się z początkiem czegoś fajnego :)
Obrazek

Celem głównym była Rumunia. Na początek położony za górami Maramuresz - Wesoły Cmentarz, Syhot i drewniane cerkwie ze strzelistymi wieżami.
Obrazek

Bukowina to pięknie malowane cerkwie murowane. Otarłem się też o jedną z polskich wiosek, lecz kamienie odbijające się od podwozia wyraźnie wskazywały, aby dalej nie jechać.
Obrazek

Suczawa i Jassy - dwie stolice historycznej Mołdawii. W zabytkach można przebierać: twierdze tronowe, kościoły, synagogi, ogromny Pałac Kultury. I na wszystko za mało czasu!
Obrazek

W połowie wyjazdu zawitaliśmy do najmniej popularnego wśród turystów państwa Europy czyli Mołdawii. Po bardzo męczącej podróży rozkopanymi drogami w ciemności udało nam się dostać do Kiszyniowa, który wcale nie jest taki szpetny: mieszanina carskiego miasteczka, socjalistycznego miasta i współczesnego kiczu.
Obrazek

Nie samą stolicą człowiek żyje, więc pochodziliśmy także po Orheiul Vechi, ponoć najciekawszym miejscu kraju. Był to też najgorszy pod względem pogody dzień wyprawy.
Obrazek

Do Rumunii wracaliśmy znów w słońcu: dwa sanktuaria, radziecki pomnik, granica unijna z obsranymi kiblami, przemyt sztangi papierosów, górskie kręte drogi i bydlęca blokada po wjeździe do Siedmiogrodu.
Obrazek

Siedmiogród, dla kontry do Mołdawii, jest z kolei w czołówce "destynacji" turystycznych. Wcale mnie to nie dziwi, choć tłumy czasem przerażały. Najwięcej było ich w zamku chłopskim w Râşnovie, w Fogaraszu i Calnic już nie.
Obrazek

Kilka nocy spędziliśmy na kempingu w sympatycznej wiosce, gdzie z radością mogłem zaliczać kolejne ławeczki pod sklepami i spelunkę :) Ale nie zabrakło zwiedzania - obskoczyliśmy część okolicznych kościołów warownych.
Obrazek

Alba Iulia zachwyciła mnie swoją starówką-twierdzą. W rewitalizację wpakowano miliony lejów i euro, ale efekt robi ogromne wrażenie.
Obrazek

Sybina reklamować nie trzeba - ze swoimi ociekającymi bogactwem detalami obiektów przyciąga niezliczone ilości wycieczek.
Obrazek

Na rumuńskie ostatki przypadła Huneodara - jeden z najsłynniejszych zamków. I najbardziej zadeptanych. W dawnej rzymskiej stolicy - Ulpia Traiana Sarmizegetusa - było już znacznie spokojniej.
Obrazek

Na pożegnanie wjechaliśmy w potężną burzę i ulewę ciągnącą się dziesiątkami kilometrów. Niezrażeni dotarliśmy do Dunaju i przez zaporę na rzece do mojej ulubionej Serbii. Wreszcie Bałkany! A droga wzdłuż "pięknego i modrego" w kierunku północnym momentami przepiękna.
Obrazek

Promem przeprawiliśmy się do Wojwodiny. A tam prawdziwe multi-kulti, tyle, że bez muzułmanów, więc nikt się nie wysadza. Kilkujęzyczne tablice, pustawe drogi i zapyziałe wioski z habsburskimi kościołami.
Obrazek

Ostatni weekend wyjazdu tradycyjnie nad Balatonem, wpierw musieliśmy jednak odczekać swoje i przedostać się przez zasieki. Były kąpiele, wieża widokowa, prom i wino.
Obrazek

We wrześniu znów wykorzystałem promocje autobusowe i za niewielką kwotę odwiedziłem Wiedeń. To kolejny powrót po wielu, wielu latach - jeśli dobrze liczę, to ostatni raz jako turysta bawiłem w nim w 2004 roku.
Obrazek

Głównym celem było Muzeum Historii Wojskowości, w którym można spędzić spokojnie cały dzień. Ja musiałem się zmieścić w trzech godzinach, aby zdążyć na popołudniowy powrót.
Obrazek

Przełom września i października zaznaczył się wizytą w Republice Czeskiej (którąś już tego roku). Drgająca wieża widokowa oraz wizyta na czechosłowackiej Betonowej Granicy to były główne atrakcje. I stramberskie uszy.
Obrazek

Rožnov pod Radhoštěm zachęca największym w kraju skansenem, a w ten weekend dodatkowo festynem z okazji początku jesieni. Nad miastem stoi wieża widokowa niczym z piernika.
Obrazek

Wracając do domu także się nie próżnowało: niemiecki cmentarz, pomnik Turków poległych w Galicji i kilka innych ciekawych miejsc, jakich nie brak było po drodze.
Obrazek

Ostatnim akcentem musiał być grudniowy jarmark bożonarodzeniowy. Zanim tam jednak dotarłem to mogłem zobaczyć dwa miasteczka nad Becvą i imponujące konstrukcje kolejowe sprzed półtora wieku.
Obrazek

Stara stolica Moraw - Ołomuniec - zaskoczył tłumami na rynku, lecz gdy tylko się człowiek oddalił, to mógł zajrzeć do trzech browarów restauracyjnych i w kilka innych interesujących miejsc. Na spokojnie.
Obrazek

Jak widać trochę się działo, choć gdzie mi tam do np. Buby ;)
Ostatnio zmieniony 2017-01-13, 18:12 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości