Murem za Polskim Mundurem - inspekcja granic wewnętrznych UE
: 2023-09-29, 15:17
W związku z nasiloną presją migracyjną szlakiem bałkańskim, na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego szef MSWiA Mariusz Kamiński przywraca kontrole na granicy ze Słowacją. Dodatkowo Niemcy wprowadzają kontrole na granicach z Polską i Czechami. Dzieje się! Podczas kiedy część forumowiczów jeździ beztrosko w góry, ja postanowiłem przeprowadzić inspekcję granic.
Parkuję przy przejściu granicznym z Czechami w Jasnowicach. Pograniczników nie widać, ale może dlatego, że wszyscy są w terenie i wyłapują uchodźców. Początkowo przechodzę żółtym szlakiem idącym wzdłuż granicy w kierunki Jaworzynki. Nie spotykam nikogo.
Przed Jaworzynką robi się więcej otwartych przestrzeni. Myślę sobie, że wiem już dlaczego Sokołowi tak się podobają te strony. Ładnie tu
Mocno pagórkowate tereny z zabudową. Mnóstwo nowych domów. Widać, że ostatnio w Polsce żyje się lepiej, nawet lepiej niż na emigracji. Nikt już z Polski nie wyjeżdża, a ci co wyjechali chcieliby wrócić.
Na wielu tych bardziej wypasionych domach plakaty ze sprawcami aktualnego stanu rzeczy. Ale nie tylko troska o dobrobyt Polek i Polaków liczy się dla tych wspaniałych ludzi. Liczy się też coś więcej - życie. Jak wiadomo przeciwna opcja jest za śmiercią.
Swoją drogą Beata nigdy nie wyglądała lepiej. Nie bójmy się użyć tego słowa - jest sexy.
Po drodze mijam dziwny pomnik. Nie do końca rozumiem wypisane tu hasła, szczególnie to drugie. Czy ono dalej jest aktualne w obliczu tego co się wydarzyło w Dąbrowie Górniczej? Może jednak troszkę się chwieje...? A może hasło ma to tylko odstraszać uchodźców? Chyba tak.
W Jaworzynce jest kluczowe miejsce dla problemu uchodźców - trójstyk granic. Tu jest im się najłatwiej przedrzeć. Po polskiej stronie ma ich zatrzymać zalew cepeliady i architektonicznego bałaganu. Milion wiatek, budek, tabliczek. Przybyszy witamy ostrzeżeniem "Zakaz spożywania alkoholu". Wiadomo, jeżeli trafi tu ktoś uciekający przed prohibicją z krajów islamskich, to na pewno chciałby się napić, a tu mu nie pozwolą.
Parę metrów obok czeski bar z lanym piwem. Oczywiście korzystam Właściciel chce mnie oszukać na przelicznikach wołając 8 zł za piwo, daję mu 40 koron Zimne dobre piwko wyostrza moje zmysły niczym wiedźmiński eliksir i będę mógł teraz łatwiej rozpoznawać uchodźców.
Następnie udaję się na stronę słowacką. W porównaniu z Polską jest tam nudno - dwie watki i nic poza tym. Wiadomo - Słowacja to biedny kraj w porównaniu z Polską.
Kiedy wracam jedna Słowaczka (albo Czeszka) pokazuje mi z mostku coś w dole i uradowana mówi "to je ten trojstyk". Orzesz, faktycznie, w dole coś jest. Założę się, że 99% ludzi przychodzących na Trójstyk nie widziało trójstyka. Co gorsza ścieżka od polskiej strony została zastawiona barierkami zrobionymi przez Tuska, żeby Polacy nie mieli dostępu od trójstyka. Na szczęście ścieżki od strony słowackiej i czeskiej jeszcze są dostępne, bo tam Tusk nie rządzi.
Tobi zdobywa Trójstyk - do korony trójstyków.
Pora wracać do pracy, czyli do inspekcji granic. Wyruszam granicą czesko-słowacką. Mam obawy, że ten asfalt może prowokować uchodźców.
I mam rację. Przechodzi obok mnie spora grupa kierują się prosto w stronę Polski.
Kawałek dalej na przejściu, którego nikt nie pilnuje widzę busa, którym prawdopodobnie przyjechali - to jest dowód.
Idę dalej i mijam kolejne grupy uchodźców. Może nie będę już wklejał kolejnych zdjęć, bo byłoby ich za dużo w relacji.
Nadgraniczna miejscowość w Czechach - Hrčava. Są różnice kulturowe. Nie wiem do końca o co chodzi, ale to prawdopodobnie jakieś niemieckie wpływy - symbole LGBTIQ.
Niech nikogo nie zmyli ten "ładny" domek. Rakotwórczy dach z azbestu, u nas to pozrywali wszystko 30 lat temu. Nie dziwię się, że ludzie stąd uciekają do lepszego życia.
Kawałek dalej cała prawda wychodzi na jaw. Denny bar. Reklamuje się ceną za dwudaniowy obiad - równowartość 15 zł. U nas za 15 zł możesz co najwyżej dostać 2 frytki (nie 2 porcje, tylko 2 sztuki). Oj biedne te Czechy, biedne jak ten denny bar.
Idę dalej. Trochę otwartych terenów nadgranicznych.
Jest i mur. Wygląda licho, ale jest pod prądem. Chciałbym zwrócić uwagę, że wroga propaganda oskarża Polski rząd i okrucieństwo z powodu muru na granicy z Białorusią. A tu mamy elektryczny mur i w mediach o tym cisza.
Zapuszczam się w głąb Słowacji. Pozornie nic się nie dzieje, ale jednak pojawiają się uchodźcy. Wyglądają na bardzo zmęczonych, prawdopodobnie od wielu dni w drodze. Idą w stronę elektrycznego muru.
Targany sprzecznymi uczuciami postanawiam zdobyć bezszlakowo Holý vrch, czyli Świętą Górę. Spodziewam się na szczycie co najmniej małego sanktuarium. Rozczarowanie jest ogromne, znajduje setki krowich placków i żadnego krzyża. Powiedzmy to wprost - na Słowacji wartości chrześcijańskie nie są szanowane. Żeby na Świętej Górze wypadać krowy? Wina Tuska!
Wracam do Czech. Idę zielonym szlakiem w stronę Girovej. Całkiem fajne widoki.
Odwiedzam schronisko i zgodnie z zasadą, że nie wsiadam za kierownicę po jednym piwie, kupuję drugie piwo
Skandal. Miejscowy wielki pies bez kagańca terroryzuje ludzi i inne zwierzęta. U nas nie do pomyślenia. Karać wysokimi mandatami za takie coś. Kiedy PiS przejmie władzę w sąsiednich krajach na pewno zrobi z tym porządek. Panie Zbigniewie, liczę na Pana.
W pobliżu chaty są zaznaczone jakieś skały. Odnajduję je i kolejny skandal - dziura nie zabezpieczona, można wpaść. Bardzo niebezpieczne. Karać!
Wychodzę na Girovą. Pomyśleć, że dzień wcześniej byłem w tych górkach na ostatnim planie
Pora wracać. Po drodze fajna miejscówka. Fajna dopóki nie zobaczyłem nazwy wypisanej na ławeczce - Komorovský Grúň, czyli Groń Komorowskiego - tego zdrajcy z PO, tego Szoguna z dysgrafią. Zdenerwowałem się. A dzwon pewnie ukradziony z polskiego kościoła.
Kolejne oznaki biedy. Nie ma co wlać do kubka, więc kubków używa się do zabezpieczania drewnianego płotu - straszna bieda.
W pewnym momencie widzę tablicę w języku polskim. Jak to, nie zauważyłem, że przeszedłem granicę? Nie. Wciąż jestem w Czechach. Tablica głosi, że tą drogę wybudował Tusk za niemieckie pieniądze w latach 2007-2013. Zagotowałem się. To polskie dzieci musiały brudzić trzewiki błotem, a Tusk w tym czasie budował drogi w Czechach. Na szczęście obecny rząd troszczy się o Polki i Polaków. Oby jak najdłużej.
Całkiem ładna końcówka dnia. Sporo widoków, odkryte tereny. Wcześniej myślałem, że będę szedł brzydką drogą asfaltową wśród zabudowań. Widać Niemcy wcale nie są tacy hojni i starczyło tylko na szutrówkę. Albo Tusk z Komorowskim ukradli część kasy.
Zbliżam się do granicy. Strzegą jej psy. Pewnie wypuszczają na noc, żeby polowały na uchodźców.
Na koniec, równo z zachodem, zapuszczam się w najbardziej wysunięty na wschód punkt Czech.
Groźne tablice. Czuję lęk.
Tak wygląda ten punkt. Nic szczególnego. Nawet krzyża nie ma.
Tobi chce wracać do Polski przez zieloną granicę. Ja nie jestem na to gotowy - nie widziałem jeszcze filmu instruktażowego dla uchodźców, który teraz jest w kinach. Wiem tylko, że finansował go Trzaskowski, a reżyserka jest z Hollandii, jakaś Agnieszka, która już w Polsce nie mieszka. Chcę się wrócić i iść normalnie przez przejście graniczne, ale Tobi uparł się, żeby na dziko.
Zaufałem mu i poprowadził idealnie.
Tak zakończyłem inspekcję granic. Jak widać zagrożeń jest wiele. Wkrótce wybory. Mam nadzieję, że zagłosujecie mądrze.
Parkuję przy przejściu granicznym z Czechami w Jasnowicach. Pograniczników nie widać, ale może dlatego, że wszyscy są w terenie i wyłapują uchodźców. Początkowo przechodzę żółtym szlakiem idącym wzdłuż granicy w kierunki Jaworzynki. Nie spotykam nikogo.
Przed Jaworzynką robi się więcej otwartych przestrzeni. Myślę sobie, że wiem już dlaczego Sokołowi tak się podobają te strony. Ładnie tu
Mocno pagórkowate tereny z zabudową. Mnóstwo nowych domów. Widać, że ostatnio w Polsce żyje się lepiej, nawet lepiej niż na emigracji. Nikt już z Polski nie wyjeżdża, a ci co wyjechali chcieliby wrócić.
Na wielu tych bardziej wypasionych domach plakaty ze sprawcami aktualnego stanu rzeczy. Ale nie tylko troska o dobrobyt Polek i Polaków liczy się dla tych wspaniałych ludzi. Liczy się też coś więcej - życie. Jak wiadomo przeciwna opcja jest za śmiercią.
Swoją drogą Beata nigdy nie wyglądała lepiej. Nie bójmy się użyć tego słowa - jest sexy.
Po drodze mijam dziwny pomnik. Nie do końca rozumiem wypisane tu hasła, szczególnie to drugie. Czy ono dalej jest aktualne w obliczu tego co się wydarzyło w Dąbrowie Górniczej? Może jednak troszkę się chwieje...? A może hasło ma to tylko odstraszać uchodźców? Chyba tak.
W Jaworzynce jest kluczowe miejsce dla problemu uchodźców - trójstyk granic. Tu jest im się najłatwiej przedrzeć. Po polskiej stronie ma ich zatrzymać zalew cepeliady i architektonicznego bałaganu. Milion wiatek, budek, tabliczek. Przybyszy witamy ostrzeżeniem "Zakaz spożywania alkoholu". Wiadomo, jeżeli trafi tu ktoś uciekający przed prohibicją z krajów islamskich, to na pewno chciałby się napić, a tu mu nie pozwolą.
Parę metrów obok czeski bar z lanym piwem. Oczywiście korzystam Właściciel chce mnie oszukać na przelicznikach wołając 8 zł za piwo, daję mu 40 koron Zimne dobre piwko wyostrza moje zmysły niczym wiedźmiński eliksir i będę mógł teraz łatwiej rozpoznawać uchodźców.
Następnie udaję się na stronę słowacką. W porównaniu z Polską jest tam nudno - dwie watki i nic poza tym. Wiadomo - Słowacja to biedny kraj w porównaniu z Polską.
Kiedy wracam jedna Słowaczka (albo Czeszka) pokazuje mi z mostku coś w dole i uradowana mówi "to je ten trojstyk". Orzesz, faktycznie, w dole coś jest. Założę się, że 99% ludzi przychodzących na Trójstyk nie widziało trójstyka. Co gorsza ścieżka od polskiej strony została zastawiona barierkami zrobionymi przez Tuska, żeby Polacy nie mieli dostępu od trójstyka. Na szczęście ścieżki od strony słowackiej i czeskiej jeszcze są dostępne, bo tam Tusk nie rządzi.
Tobi zdobywa Trójstyk - do korony trójstyków.
Pora wracać do pracy, czyli do inspekcji granic. Wyruszam granicą czesko-słowacką. Mam obawy, że ten asfalt może prowokować uchodźców.
I mam rację. Przechodzi obok mnie spora grupa kierują się prosto w stronę Polski.
Kawałek dalej na przejściu, którego nikt nie pilnuje widzę busa, którym prawdopodobnie przyjechali - to jest dowód.
Idę dalej i mijam kolejne grupy uchodźców. Może nie będę już wklejał kolejnych zdjęć, bo byłoby ich za dużo w relacji.
Nadgraniczna miejscowość w Czechach - Hrčava. Są różnice kulturowe. Nie wiem do końca o co chodzi, ale to prawdopodobnie jakieś niemieckie wpływy - symbole LGBTIQ.
Niech nikogo nie zmyli ten "ładny" domek. Rakotwórczy dach z azbestu, u nas to pozrywali wszystko 30 lat temu. Nie dziwię się, że ludzie stąd uciekają do lepszego życia.
Kawałek dalej cała prawda wychodzi na jaw. Denny bar. Reklamuje się ceną za dwudaniowy obiad - równowartość 15 zł. U nas za 15 zł możesz co najwyżej dostać 2 frytki (nie 2 porcje, tylko 2 sztuki). Oj biedne te Czechy, biedne jak ten denny bar.
Idę dalej. Trochę otwartych terenów nadgranicznych.
Jest i mur. Wygląda licho, ale jest pod prądem. Chciałbym zwrócić uwagę, że wroga propaganda oskarża Polski rząd i okrucieństwo z powodu muru na granicy z Białorusią. A tu mamy elektryczny mur i w mediach o tym cisza.
Zapuszczam się w głąb Słowacji. Pozornie nic się nie dzieje, ale jednak pojawiają się uchodźcy. Wyglądają na bardzo zmęczonych, prawdopodobnie od wielu dni w drodze. Idą w stronę elektrycznego muru.
Targany sprzecznymi uczuciami postanawiam zdobyć bezszlakowo Holý vrch, czyli Świętą Górę. Spodziewam się na szczycie co najmniej małego sanktuarium. Rozczarowanie jest ogromne, znajduje setki krowich placków i żadnego krzyża. Powiedzmy to wprost - na Słowacji wartości chrześcijańskie nie są szanowane. Żeby na Świętej Górze wypadać krowy? Wina Tuska!
Wracam do Czech. Idę zielonym szlakiem w stronę Girovej. Całkiem fajne widoki.
Odwiedzam schronisko i zgodnie z zasadą, że nie wsiadam za kierownicę po jednym piwie, kupuję drugie piwo
Skandal. Miejscowy wielki pies bez kagańca terroryzuje ludzi i inne zwierzęta. U nas nie do pomyślenia. Karać wysokimi mandatami za takie coś. Kiedy PiS przejmie władzę w sąsiednich krajach na pewno zrobi z tym porządek. Panie Zbigniewie, liczę na Pana.
W pobliżu chaty są zaznaczone jakieś skały. Odnajduję je i kolejny skandal - dziura nie zabezpieczona, można wpaść. Bardzo niebezpieczne. Karać!
Wychodzę na Girovą. Pomyśleć, że dzień wcześniej byłem w tych górkach na ostatnim planie
Pora wracać. Po drodze fajna miejscówka. Fajna dopóki nie zobaczyłem nazwy wypisanej na ławeczce - Komorovský Grúň, czyli Groń Komorowskiego - tego zdrajcy z PO, tego Szoguna z dysgrafią. Zdenerwowałem się. A dzwon pewnie ukradziony z polskiego kościoła.
Kolejne oznaki biedy. Nie ma co wlać do kubka, więc kubków używa się do zabezpieczania drewnianego płotu - straszna bieda.
W pewnym momencie widzę tablicę w języku polskim. Jak to, nie zauważyłem, że przeszedłem granicę? Nie. Wciąż jestem w Czechach. Tablica głosi, że tą drogę wybudował Tusk za niemieckie pieniądze w latach 2007-2013. Zagotowałem się. To polskie dzieci musiały brudzić trzewiki błotem, a Tusk w tym czasie budował drogi w Czechach. Na szczęście obecny rząd troszczy się o Polki i Polaków. Oby jak najdłużej.
Całkiem ładna końcówka dnia. Sporo widoków, odkryte tereny. Wcześniej myślałem, że będę szedł brzydką drogą asfaltową wśród zabudowań. Widać Niemcy wcale nie są tacy hojni i starczyło tylko na szutrówkę. Albo Tusk z Komorowskim ukradli część kasy.
Zbliżam się do granicy. Strzegą jej psy. Pewnie wypuszczają na noc, żeby polowały na uchodźców.
Na koniec, równo z zachodem, zapuszczam się w najbardziej wysunięty na wschód punkt Czech.
Groźne tablice. Czuję lęk.
Tak wygląda ten punkt. Nic szczególnego. Nawet krzyża nie ma.
Tobi chce wracać do Polski przez zieloną granicę. Ja nie jestem na to gotowy - nie widziałem jeszcze filmu instruktażowego dla uchodźców, który teraz jest w kinach. Wiem tylko, że finansował go Trzaskowski, a reżyserka jest z Hollandii, jakaś Agnieszka, która już w Polsce nie mieszka. Chcę się wrócić i iść normalnie przez przejście graniczne, ale Tobi uparł się, żeby na dziko.
Zaufałem mu i poprowadził idealnie.
Tak zakończyłem inspekcję granic. Jak widać zagrożeń jest wiele. Wkrótce wybory. Mam nadzieję, że zagłosujecie mądrze.