Coast to Coast, czyli od morza do morza przez góry i jeziora
: 2016-01-07, 21:31
Zamoczyć tylne koło roweru w Morzu Irlandzkim, a przednie w Morzu Północnym – tym rytuałem zaczynają i kończą szlak Coast to Coast rowerzyści, którzy zapragnęli przejechać wszerz całą Wielką Brytanię. Na wzór pieszego, istnieje tu szlak rowerowy, który prowadzi od wybrzeża do wybrzeża. Choć obecnie różne jego warianty sprawiły, że można zaczynać i kończyć w innych nadmorskich miejscowościach, „środek” jest w zasadzie ten sam – trzeba przejechać przez północną, górzystą część Lake District i Góry Pennińskie – North Pennines.
I chociaż w sumie to kolejny wyjazd rowerowy, dla których stworzyłam osobny wątek na tym forum, by zgromadzić je w jednym miejscu, ten chciałam wyszczególnić osobnym tematem. Dlaczego? Bo jest dla mnie wyjątkowy z kilku względów. Przez ostatnie miesiące dłuższe wyjazdy są dla mnie rarytasem, a ten trwał aż 3 dni, więc może już uchodzić za małą wyprawę:). Po drugie, jak za starych czasów, ruszyliśmy przez siebie z namiotem i nie wiedzieliśmy, gdzie zastanie nas noc i gdzie rozbijemy nasz przenośny dom. I ta namiastka wolności spowodowała, że od początku wycieczki gęba cieszyła mi się niezmiernie!
Po trzecie, było na tym szlaku wszystko, co przyrodniczo może zachwycać swą różnorodnością - dwa morza, liczne jeziora i oczywiście góry, które, nota bene, najbardziej dawały popalić.
I po czwarte, choć pewnie nie ostatnie, pogoda pierwszego dnia, gdy przejeżdżaliśmy przez najpiękniejsze rejony, była tak wyśmienita, że wpłynęła znacząco na odbiór tego naszego rowerowania.
I mimo zmęczenia podjazdami uważam ten wyjazd za jeden z najlepszych w roku!
Dzień 1
http://dwagroszki.pl/p_ANG_c2c.htm
Dzień 2
http://dwagroszki.pl/p_ANG_c2c_02.htm
Dzień 3
http://www.dwagroszki.pl/p_ANG_c2c_03.htm
I chociaż w sumie to kolejny wyjazd rowerowy, dla których stworzyłam osobny wątek na tym forum, by zgromadzić je w jednym miejscu, ten chciałam wyszczególnić osobnym tematem. Dlaczego? Bo jest dla mnie wyjątkowy z kilku względów. Przez ostatnie miesiące dłuższe wyjazdy są dla mnie rarytasem, a ten trwał aż 3 dni, więc może już uchodzić za małą wyprawę:). Po drugie, jak za starych czasów, ruszyliśmy przez siebie z namiotem i nie wiedzieliśmy, gdzie zastanie nas noc i gdzie rozbijemy nasz przenośny dom. I ta namiastka wolności spowodowała, że od początku wycieczki gęba cieszyła mi się niezmiernie!
Po trzecie, było na tym szlaku wszystko, co przyrodniczo może zachwycać swą różnorodnością - dwa morza, liczne jeziora i oczywiście góry, które, nota bene, najbardziej dawały popalić.
I po czwarte, choć pewnie nie ostatnie, pogoda pierwszego dnia, gdy przejeżdżaliśmy przez najpiękniejsze rejony, była tak wyśmienita, że wpłynęła znacząco na odbiór tego naszego rowerowania.
I mimo zmęczenia podjazdami uważam ten wyjazd za jeden z najlepszych w roku!
Dzień 1
http://dwagroszki.pl/p_ANG_c2c.htm
Dzień 2
http://dwagroszki.pl/p_ANG_c2c_02.htm
Dzień 3
http://www.dwagroszki.pl/p_ANG_c2c_03.htm