11-23.07.2015 - Rowerowy Eurotrip 2015
: 2015-08-01, 23:31
No i przyszła pora na kolejną dłuższą wyprawę rowerową. W tym roku plany miałem bardzo ambitne, a co z tego wyszło będzie w dalszych częściach...
Jak to u mnie bywa nie przygotowuję się jakoś szczególnie do wyjazdu. Ot wyznaczam tylko punkt docelowy i ewentualnie kilka pośrednich, które mam zamiar odwiedzić. To którędy dotrę do celu ma dla mnie już mniejsze znaczenie
Mam tylko trzy zasady: jak najwięcej, jak najszybciej, jak najtaniej. Można jeszcze do tego dołożyć to iż zawsze wyruszam rowerem z domu i rowerem wracam
Dzień 1
Tym razem postanawiam sporo zejść z wagi bagaży już na samym starcie. Mieszczę się w 100 kg (rower + bagaże + rowerzysta). Jest to całkiem dobry wynik zakładając, że poprzednim razem było 15 kilogramów więcej
Jako, że zawsze ruszam rowerem z domu to tak wychodzi iż często pierwszego dnia pokonuję trasy, które już wcześniej przemierzałem. Nie mam już za bardzo pomysłów na coś nowego. Być może następnym razem skorzystam ze środków komunikacji publicznej by przeskoczyć ten etap wyprawy
Pierwszego dnia chciałem dojechać jak najdalej w głąb Czech. Planowałem wyruszyć o godz. 00:00 lecz ze względu na wiele spraw, które musiałem załatwić przesuwam wyjazd na 03:00. Koniec, końców wstaję dopiero o piątej strasznie zmarnowany. Dzień wcześniej musiało mnie gdzieś przewiać. Jestem strasznie zakatarzony i boli mnie gardło. Czuję duże osłabienie organizmu W trasę wyruszam przed szóstą rano. Dzień zapowiada się bardzo upalny. Na początek trasa klasyczna czyli Głuchołazy --> Jesenik --> Branna. W Brannej robię pierwszą przerwę na śniadanie. Mam już za sobą ten najtrudniejszy odcinek podjazdu na przełęcz w Ramzovej.
Z Brannej jest przyjemny zjazd do Hanušovic i dalej delikatnie w dół wzdłuż rzeki Moravy do miejscowości Olšany. Tutaj robię pierwsze zakupy podczas tego wyjazdu. Dalej krajową 11-tką na przełęcz Hambalek i zjazd do Bukowic gdzie zmieniam 11 na 43. Teraz przejazd przez Štíty i kolejny podjazd.
Restauracja/muzeum piwowarstwa w Hanušovicach
Štíty
Widok na Lanškroun
Odwiedzam Lanškroun(niem. Landskron) – miasto leży już w kraju pardubickim. Niemal pól miasta przechodzi remont. Pałac, ratusz czy kolumna maryjna. Niemal całe centrum wyłączone z ruchu. Właśnie trwają przygotowania do wyścigu kolarskiego.
Kościół św. Wacława
Renesansowy ratusz
Kościół Marii Magdaleny
20 km dalej jest kolejne ciekawe miasto - Svitavy(niem. Zwittau). W mieście znajduje się wiele zabytków. Chociażby kościół św. Jerzego, który jest najstarszą świątynią w mieście. Pierwotnie romański, a obecnie barokowy. Rynek jest bardzo okazały, wszędzie odnowione kamienice. Stary renesansowy ratusz właśnie przechodzi renowację. W zachodniej części rynku znajduje się kościół nawiedzenia NMP. Pierwotnie romański(około 1250 r.) Obecny barokowy wygląd nadano mu w 1781 r. po wielkim pożarze miasta. W tej części rynku odbywa się jakiś festyn. Nic dziwnego w końcu to weekend.
Svitavski rynek
Opuszczając miasto natrafiam na jedną z ładniejszych budowli w Svitavach. Jest to willa Langera. Obiekt wybudowany w latach 1890–1892. Do willi przylega zadbany park.
Willa Langera
Aha, jeszcze jedno, Svitavy to rodzinne miasto Oskara Schindlera. To nazwisko raczej każdy powinien kojarzyć. Trzeba jednak zaznaczyć, że gdyby nie powieść Thomasa Keneallego na podstawie której Steven Spielberg wyreżyserował "Listę Schindlera", to raczej niewiele osób by kojarzyło tą osobę .
Pomnik upamiętniający Oskara Schindlera
Za miastem zaczyna się trudniejsza część trasy. Teraz mam do pokonywania niewielkie, ale bardzo męczące wzniesienia i w sumie tak będzie do końca dzisiejszego dnia.Po kilkunastu kilometrach docieram do czeskiego Carcassonne - Polička. Oczywiście to "Carcassonne" należy wziąć w cudzysłów. Jednak ze względu na to iż w mieście zachowały się niemal w całości mury obronne z basztami można tak je nazwać
Polička
Oczywiście odwiedzając miasto należy dokonać stosownych zakupów. Piwo z miejscowego browaru smakuje wybornie
Po około 30 km docieram do Hlinska. Miasto może nieszczególne, ale na uwagę zasługuje miejscowy skansen Betlém. Dawniej była to dzielnica miasta z domami przysłupowymi. Od 1995 roku jest chronionym obszarem architektury ludowej.
Betlém
Tuż po zachodzie słońca docieram do Havlíčkův Brod.
Zaraz za miastem trafiam na fajną miejscówkę, z której postanawiam skorzystać. Co prawda chciałem dojechać znacznie dalej i w sumie miałem jeszcze trochę dnia na dalszą jazdę, ale osłabienie organizmu daje o sobie jednak znać
Statystyki dnia pierwszego.
Galeria:
https://plus.google.com/photos/117901767401578298989/albums/6175495800560484529
cdn...
Jak to u mnie bywa nie przygotowuję się jakoś szczególnie do wyjazdu. Ot wyznaczam tylko punkt docelowy i ewentualnie kilka pośrednich, które mam zamiar odwiedzić. To którędy dotrę do celu ma dla mnie już mniejsze znaczenie
Mam tylko trzy zasady: jak najwięcej, jak najszybciej, jak najtaniej. Można jeszcze do tego dołożyć to iż zawsze wyruszam rowerem z domu i rowerem wracam
Dzień 1
Tym razem postanawiam sporo zejść z wagi bagaży już na samym starcie. Mieszczę się w 100 kg (rower + bagaże + rowerzysta). Jest to całkiem dobry wynik zakładając, że poprzednim razem było 15 kilogramów więcej
Jako, że zawsze ruszam rowerem z domu to tak wychodzi iż często pierwszego dnia pokonuję trasy, które już wcześniej przemierzałem. Nie mam już za bardzo pomysłów na coś nowego. Być może następnym razem skorzystam ze środków komunikacji publicznej by przeskoczyć ten etap wyprawy
Pierwszego dnia chciałem dojechać jak najdalej w głąb Czech. Planowałem wyruszyć o godz. 00:00 lecz ze względu na wiele spraw, które musiałem załatwić przesuwam wyjazd na 03:00. Koniec, końców wstaję dopiero o piątej strasznie zmarnowany. Dzień wcześniej musiało mnie gdzieś przewiać. Jestem strasznie zakatarzony i boli mnie gardło. Czuję duże osłabienie organizmu W trasę wyruszam przed szóstą rano. Dzień zapowiada się bardzo upalny. Na początek trasa klasyczna czyli Głuchołazy --> Jesenik --> Branna. W Brannej robię pierwszą przerwę na śniadanie. Mam już za sobą ten najtrudniejszy odcinek podjazdu na przełęcz w Ramzovej.
Z Brannej jest przyjemny zjazd do Hanušovic i dalej delikatnie w dół wzdłuż rzeki Moravy do miejscowości Olšany. Tutaj robię pierwsze zakupy podczas tego wyjazdu. Dalej krajową 11-tką na przełęcz Hambalek i zjazd do Bukowic gdzie zmieniam 11 na 43. Teraz przejazd przez Štíty i kolejny podjazd.
Restauracja/muzeum piwowarstwa w Hanušovicach
Štíty
Widok na Lanškroun
Odwiedzam Lanškroun(niem. Landskron) – miasto leży już w kraju pardubickim. Niemal pól miasta przechodzi remont. Pałac, ratusz czy kolumna maryjna. Niemal całe centrum wyłączone z ruchu. Właśnie trwają przygotowania do wyścigu kolarskiego.
Kościół św. Wacława
Renesansowy ratusz
Kościół Marii Magdaleny
20 km dalej jest kolejne ciekawe miasto - Svitavy(niem. Zwittau). W mieście znajduje się wiele zabytków. Chociażby kościół św. Jerzego, który jest najstarszą świątynią w mieście. Pierwotnie romański, a obecnie barokowy. Rynek jest bardzo okazały, wszędzie odnowione kamienice. Stary renesansowy ratusz właśnie przechodzi renowację. W zachodniej części rynku znajduje się kościół nawiedzenia NMP. Pierwotnie romański(około 1250 r.) Obecny barokowy wygląd nadano mu w 1781 r. po wielkim pożarze miasta. W tej części rynku odbywa się jakiś festyn. Nic dziwnego w końcu to weekend.
Svitavski rynek
Opuszczając miasto natrafiam na jedną z ładniejszych budowli w Svitavach. Jest to willa Langera. Obiekt wybudowany w latach 1890–1892. Do willi przylega zadbany park.
Willa Langera
Aha, jeszcze jedno, Svitavy to rodzinne miasto Oskara Schindlera. To nazwisko raczej każdy powinien kojarzyć. Trzeba jednak zaznaczyć, że gdyby nie powieść Thomasa Keneallego na podstawie której Steven Spielberg wyreżyserował "Listę Schindlera", to raczej niewiele osób by kojarzyło tą osobę .
Pomnik upamiętniający Oskara Schindlera
Za miastem zaczyna się trudniejsza część trasy. Teraz mam do pokonywania niewielkie, ale bardzo męczące wzniesienia i w sumie tak będzie do końca dzisiejszego dnia.Po kilkunastu kilometrach docieram do czeskiego Carcassonne - Polička. Oczywiście to "Carcassonne" należy wziąć w cudzysłów. Jednak ze względu na to iż w mieście zachowały się niemal w całości mury obronne z basztami można tak je nazwać
Polička
Oczywiście odwiedzając miasto należy dokonać stosownych zakupów. Piwo z miejscowego browaru smakuje wybornie
Po około 30 km docieram do Hlinska. Miasto może nieszczególne, ale na uwagę zasługuje miejscowy skansen Betlém. Dawniej była to dzielnica miasta z domami przysłupowymi. Od 1995 roku jest chronionym obszarem architektury ludowej.
Betlém
Tuż po zachodzie słońca docieram do Havlíčkův Brod.
Zaraz za miastem trafiam na fajną miejscówkę, z której postanawiam skorzystać. Co prawda chciałem dojechać znacznie dalej i w sumie miałem jeszcze trochę dnia na dalszą jazdę, ale osłabienie organizmu daje o sobie jednak znać
Statystyki dnia pierwszego.
Galeria:
https://plus.google.com/photos/117901767401578298989/albums/6175495800560484529
cdn...